Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Rady ewangeliczne raz jeszcze - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Skarby Kościoła (/forumdisplay.php?fid=43)
+--- Wątek: Rady ewangeliczne raz jeszcze (/showthread.php?tid=1012)

Strony: 1 2 3


Rady ewangeliczne raz jeszcze - o. Pacyfik - 16-11-2005 11:56

Rady ewangeliczne (lub inaczej: śluby zakonne) - mogą być przeżywane tylko w kulturze życia pełnego tęsknoty i kontemplacji.

Dobrowolnie wybrane ubóstwo nie jest drogą do góry (chyba, że się w nie "przyozdabiam"). Dobrowolnie wybrane ubóstwo przybliża nas do tych, których losem życiowym jest ubóstwo. Ubóstwo zakonne i ludzie naprawdę biedni to "bliźniacy", a ja tak często z przerażeniem stwierdzam, że ci "bliźniacy" są do siebie wcale niepodobni!...
Dobrowolnie wybrane ubóstwo jest też w innym sensie drogą w dół: drogą do prostoty, do korzeni, do początków. Rezygnuje ono z symbolicznego stanu rzeczy. Tak jak Franciszek nago stał przed biskupem Asyżu, tak stoi człowiek przed Bogiem. To, z czym wchodzi w życie, to bogactwo podarowane mu przez Boga, leżące w jego wnętrzu. Jego godność, to również godność podarowana mu przez Boga. To jest droga, która odkrywa wielkość w małym.

Dobrowolnie wybrane posłuszeństwo jest też drogą w dół; jest odejściem z szeregów tych, którzy siłą i rozkazami straszą ludzi, którzy chcą być jak Bóg i dlatego Boga nie słuchają, którzy sami chcą być słuchani, a nie potrafią słuchać. Dobrowolnie wybrane posłuszeństwo słucha, wsłuchuje się w Boga, w Jego głos w świecie, w naturze i jej prawach. Ono wsłuchuje się szczególnie w ciche tony Boga w mało dostrzegalnych stworzeniach, "małych" ludziach. (Przypominam tutaj o tym, co mówiłem o tęsknocie i kontemplacji.)

Dobrowolnie wybrane bezżeństwo jest jednym z ucieleśnień ubóstwa, które wybiera to, co inni uważają za stratę i stoi solidarnie po stronie biednych. Wybiera to, ponieważ trafia na opcję w "sieci" przeżywanej miłości. Bezżeństwo jest jasną opcją na rzecz Bożej miłości - potrafi być jedno z chrześcijanami żyjącymi w małżeństwie, ale staje też po stronie tych, którzy wypadli z "sieci" miłości: nie założyli rodziny, stracili partnera przez śmierć czy odejście - troszczy się o nich tak samo, jak ktoś troszczy się o swoją rodzinę.

Rady ewangeliczne stoją na podłożu duchowości "descendit". Pozwalają być blisko tych, którzy są całkiem na dole. One pozwalają też Kościołowi wiarygodnie świadczyć.


Heribert Arens, ofm

descendit - lac. zstepujace,
ascendit - lac. wstepujace.


Re: Rady ewangeliczne raz jeszcze - ziobro Adama - 17-11-2005 12:41

Dla mnie takie rozważania mają sens, gdy stanowią odniesienie do rzeczy absolutnych, takich np. jak zbawienie, bo przecież taki jest w końcu cel ewangelizacji - zbawienie jak największej liczby dusz.

o. Pacyfik napisał(a):Dobrowolnie wybrane ubóstwo nie jest drogą do góry (chyba, że się w nie "przyozdabiam"). Dobrowolnie wybrane ubóstwo przybliża nas do tych, których losem życiowym jest ubóstwo. Ubóstwo zakonne i ludzie naprawdę biedni to "bliźniacy", a ja tak często z przerażeniem stwierdzam, że ci "bliźniacy" są do siebie wcale niepodobni!...
Dobrowolnie wybrane ubóstwo jest też w innym sensie drogą w dół: drogą do prostoty, do korzeni, do początków. Rezygnuje ono z symbolicznego stanu rzeczy. Tak jak Franciszek nago stał przed biskupem Asyżu, tak stoi człowiek przed Bogiem. To, z czym wchodzi w życie, to bogactwo podarowane mu przez Boga, leżące w jego wnętrzu. Jego godność, to również godność podarowana mu przez Boga. To jest droga, która odkrywa wielkość w małym.
Ubóstwo czy bogactwo nie decyduje o zbawieniu, czy potępieniu. Naturalnie wiemy, że "łatwiej wielbłądowi ... " itd, ale jest to pouczenie, dla tych, którzy materialne bogactwo stawiają przed Bogiem. Jeśli ktoś potrafi zachować właściwą hierarchię wartości, to dzięki bogactwu może pomóc wielu ludziom.

o. Pacyfik napisał(a):Dobrowolnie wybrane posłuszeństwo jest też drogą w dół; jest odejściem z szeregów tych, którzy siłą i rozkazami straszą ludzi, którzy chcą być jak Bóg i dlatego Boga nie słuchają, którzy sami chcą być słuchani, a nie potrafią słuchać. Dobrowolnie wybrane posłuszeństwo słucha, wsłuchuje się w Boga, w Jego głos w świecie, w naturze i jej prawach. Ono wsłuchuje się szczególnie w ciche tony Boga w mało dostrzegalnych stworzeniach, "małych" ludziach. (Przypominam tutaj o tym, co mówiłem o tęsknocie i kontemplacji.)
Posłuszeństwo Bogu jest warunkiem zbawienia. I chyba nie trzeba tego uzasadniać.

o. Pacyfik napisał(a):Dobrowolnie wybrane bezżeństwo jest jednym z ucieleśnień ubóstwa, które wybiera to, co inni uważają za stratę i stoi solidarnie po stronie biednych. Wybiera to, ponieważ trafia na opcję w "sieci" przeżywanej miłości. Bezżeństwo jest jasną opcją na rzecz Bożej miłości - potrafi być jedno z chrześcijanami żyjącymi w małżeństwie, ale staje też po stronie tych, którzy wypadli z "sieci" miłości: nie założyli rodziny, stracili partnera przez śmierć czy odejście - troszczy się o nich tak samo, jak ktoś troszczy się o swoją rodzinę.
Bezżeństwo nie jest warunkiem zbawienia. Zarówno osoby samotne, jak i te posiadające rodziny, mierzone są tą samą miarą. W ogóle nie rozumiem jak bezżeństwo może stać "solidarnie po stronie biednych" ? Co ma jedno do drugiego ?

Cytat:Wybiera to, ponieważ trafia na opcję w "sieci" przeżywanej miłości.
Tego zdania to w ogóle nie rozumiem. Czy to sugerowanie, że jak ktoś kocha żonę, to jest "w sieci" ? Czy Bóg mógłby sankcjonować coś złego ? Przecież miłość małżonków do siebie, czy rodziców do dzieci, ma źródło w Bożej miłości !


- Gregoriano - 17-11-2005 14:21

ziobro Adama napisał(a):Bezżeństwo nie jest warunkiem zbawienia.

Pewnie, że nie jest. Jednak jak napisał św. Paweł w 1 Kor 7, 7 o tym, że jedni otrzymali taki dar albo taki odnosi to do małżeństwa albo do bezżeństwa. Zatem celibat może być drogą do Boga. Gdyby było warunkiem to byłby jakiś absurd. Co do tego wiadomo zgoda.


- ziobro Adama - 17-11-2005 15:03

Gregoriano napisał(a):Zatem celibat może być drogą do Boga.
Zatem małżeństwo także może być drogą do Boga i nie jest niczym gorszym od celibatu. Imho jest nawet czymś lepszym.


- Gregoriano - 17-11-2005 15:12

ziobro Adama napisał(a):
Gregoriano napisał(a):Zatem celibat może być drogą do Boga.
Zatem małżeństwo także może być drogą do Boga i nie jest niczym gorszym od celibatu. Imho jest nawet czymś lepszym.

Św. Paweł raczej mówi coś innego. Jednak generalnie nie ma co tego wartościować. Po prostu jest taki dar i taki. Z tym, że małżeństwo to coś dla zdecydowanej większości z nas.


- msg - 17-11-2005 15:13

ziobro Adama napisał(a):Zatem małżeństwo także może być drogą do Boga i nie jest niczym gorszym od celibatu.
A czy ktoś tutaj pisał, że celibat jest lepszy od małżeństwa?? IMHO obydwie drogi są tak samo trudne.


- ziobro Adama - 17-11-2005 15:31

msg napisał(a):
ziobro Adama napisał(a):Zatem małżeństwo także może być drogą do Boga i nie jest niczym gorszym od celibatu.
A czy ktoś tutaj pisał, że celibat jest lepszy od małżeństwa?? IMHO obydwie drogi są tak samo trudne.
Cytat:Bezżeństwo jest jasną opcją na rzecz Bożej miłości - potrafi być jedno z chrześcijanami żyjącymi w małżeństwie, ale staje też po stronie tych, którzy wypadli z "sieci" miłości: nie założyli rodziny, stracili partnera przez śmierć czy odejście - troszczy się o nich tak samo, jak ktoś troszczy się o swoją rodzinę.
Dla mnie pisanie o celibacie w takim kontekście, rozumiem jako stawianie go wyżej od małżeństwa. Te słowa przecież sugerują, że celibatariusz jest zdolny do czegoś, do czego nie jest zdolna osoba pozostająca w związku małżeńskim.
Po cóż w ogóle polaryzować społeczeństwo na celibatariuszy i "na tych drugich" ?


- msg - 17-11-2005 15:55

Można odnieść trakie wrażenie, ale dla mnie to oznacza po prostu tyle, że taki człowiek nie jest gorszy od tych w związku małżeńskim, że tak samo potrafi kochać, tylko swoje uczucia kieruje ku Bogu i nikomu innemu. I zarazem ktoś kto jest samotny (z wyboru, czy z losów życiowych), równiez nie jest odłączony od miłości.
Te słowa to raczej słowa otuchy dla tych właśnie którzy celibat wybrali czy tez bezżenność.


- ziobro Adama - 17-11-2005 16:21

msg napisał(a):Można odnieść trakie wrażenie,
można, gdyz nie znalazło się nawet słowo o małżeństwie i łaskach jakie przynosi ludziom, a szkoda

msg napisał(a):ale dla mnie to oznacza po prostu tyle, że taki człowiek nie jest gorszy od tych w związku małżeńskim,
Naturalnie, ze nie jest, bo nie jest to miarą człowieczeństwa.


FZS - o. Pacyfik - 17-11-2005 17:29

Zabawne to wszystko.
Sa ludzie, ktorzy zyja w swietym sakramencie malzenskim i zachowuja rady ewangeliczne. Pomysleliscie, ze i tak tez mozna?

polecam stronki:

http://www.fzs.franciszkanie.pl/

http://fzs.tox.pl/news.php


- msg - 17-11-2005 17:43

o. Pacyfik napisał(a):Zabawne to wszystko.
czyli konkretnie co? bo jakoś nie wiem...

o. Pacyfik napisał(a):Pomysleliscie, ze i tak tez mozna?
Oczywiście, że tak, nawet mam w fzs sporo znajomych.


Podzialy... - o. Pacyfik - 17-11-2005 21:23

Zabawne to dzielenie na swieckich i nieswieckich.
Z jednej strony oba powolania sa piekne i od Boga (i do malzenstwa i do zakonnosci).
A z drugiej strony FZS jest uniwersalne i Boze.
Nie ma sensu wprowadzac gradacji: lepsze-gorsze, bo bracia i siostry z III Zakonu sami wiedza, ze Bog jest sprawca wszystkiego co dobre i piekne. No i skladaja sluby: milosci, wiernosci, uczciwosci malzenskiej, czystosci, posluszenstwa i ubostwa. W tym stanie jakim zyja...


------------Bonus----------
http://www.ocds.org.pl/

i http://www.frassati.org.pl/formacja04.html


- msg - 17-11-2005 21:52

o. Pacyfik napisał(a):Zabawne to dzielenie na swieckich i nieswieckich.
Zaiste, ale fakt jest faktem, że u nas jakoś nieświeckich traktuje się inaczej niż świeckich, ponieważ są nieświeccy. Chodzi mi o takie standardowe podejście zwykłego człowieka.
"Uczłowieczenie" nieświeckiego następuje bardzo szybko w mniejszych wspólnotach, kiedy się obcuje z takimi ludźmi i widzi się, że są zupełnie tacy sami jak świeccy. "Uczłowieczenie" w oczach świeckich oczywiście. kiedy świecki widzi, że nieświecki jest zupełnie zwykłym człowiekiem z takimi samymi słabościami, problemami i radościami.

A co do reszty postu, to w zupelnosci sie zgadzam.


Re: Podzialy... - ziobro Adama - 18-11-2005 16:58

o. Pacyfik napisał(a):Zabawne to dzielenie na swieckich i nieswieckich.
Prawda ? Szczęśliwy Ja też tak uważam ! W pierwotnym Kościele założonym przez Jezusa tak nie było - nie było świeckich i duchownych. Wszyscy byli braćmi (i siostrami :wink: )


Kilka wyjasnien. - o. Pacyfik - 18-11-2005 21:46

Powialo herezja.
A co ze sw. Piotrem?
"Na tobie zbuduje moj Kosciol i bramy piekielne go nie przemoga" (Mt 16, 18 ). Jezus ustanowil w Wieczerniku sakrament Eucharystii i tych, ktorzy mieli go sprawowac - kaplanow (oczywiscie braci).
Do tego Jezus ustanowil sakrament pojednania - "komu grzechy odpuscicie, sa im odpuszczone; komu zatrzymacie sa im zatrzymane" (J 20,19-23). "Cokolwiek zwiazecie tu na ziemi bedzie zwiazane w niebie..."(Mt 18, 15-18 )

Mimo braterstwa - jest pewna grupa ludzi powolania do szczegolniejszej poslugi Kosciolowi. Sa to duchowni, sprawujacy kaplanstwo urzedowe.
Swieccy sprawuja kaplanstwo powszechne wynikajace ze Chrztu Sw.