Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Małżeństwo? dlaczego? po co? - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Rodzina Katolicka (/forumdisplay.php?fid=41)
+--- Wątek: Małżeństwo? dlaczego? po co? (/showthread.php?tid=1164)

Strony: 1 2 3 4 5 6


Małżeństwo? dlaczego? po co? - Moniczka - 09-01-2006 16:46

Temat niby oczywisty... a jednak nie do końca. Wbrew pozorom zgania na ten temat bywają rozbieżne.

Jakie są - Waszym zdaniem - podstawowe przyczyny zawierania małżeństwa?
I jakie są jego podstawowe cele?

[ Dodano: Pon 09 Sty, 2006 17:07 ]
Ja znalazłam przed chwilą coś takiego, nawet ciekawe:
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAI/pr_malzenskie_01.html

Jak ma się do zycia - jeszcze nie wiem Duży uśmiech


Re: Małżeństwo? dlaczego? po co? - Helmutt - 10-01-2006 07:43

Moniczka napisał(a):Temat niby oczywisty... a jednak nie do końca. Wbrew pozorom zgania na ten temat bywają rozbieżne.

Jakie są - Waszym zdaniem - podstawowe przyczyny zawierania małżeństwa?
I jakie są jego podstawowe cele?
Dla mnie (wbrew pozorom) małżeństwo jest bardzo ważne. Jest to forma przysięgi, że się będzie z drugą osobą (za przeproszeniem) "na dobre i na złe", jest to manifestacja miłości i oddania do swojej "drugiej połowy", wreszcie jest wyrazem wielkiego szacunku dla tego związku.

Jestem niewierzący, więc wziąłem slub cywilny. I pomimo tego, że w sumie w każdej chwili moge się rozwieść - jest to dla mnie coś nierozerwalnego. Mój slub (nasz) był efektem przemyśleń i dojrzałej decyzji. Wiem, mógłbym nie oglądać się na nic i zyć w "wolnym związku" ale nie uznaję takowych. Uważam, że są nie w prządku, że jest to niejako "półprodukt", oszukiwanie drugiej osoby.
To tyle w tym temacie.


- Offca - 10-01-2006 19:24

A Twoja zona jest wierząca? Bo jeśli tak, istnieje taki przepis w Prawie Kanonicznym, że jej ślub, jeśli jest wierząca, mógłby się liczyć jako kościelny, a Twój, ateisty, jako cywilny. Nie myśleliście o tym? Oczywiście o ile ona jest wierząca.

No a tak w ogóle to mój 3000 post :mrgreen:


- Jólka - 10-01-2006 22:24

Moniczko, podałaś linka do podręcznika do kanonicznego prawa małżeńskiego. Podręcznik w sumie jest napisany nawet strawnym jężykiem, sama się z niego uczyłam do egzaminu.
A wracając do głównego tematu. Przyczyny zawierania małżeństw są tak różne jak różni są ludzie. Często decyzja o małżeństwie jest podyktowana tym, zeby dziecko które jest w drodze było śubne, żeby ludzie nie gadali, że panna z dzieckiem itp. Ale są też pary, dla których małżeństwo jest przypieczętowaniem ich miłości i chcą być razem na zawsze, na dobre i złe.

Cele małżeństwa (wg polecanej książki): dobro małżonków oraz zrodzenie i wychowanie potomstwa. Wynikają one z definicji małżeństwa (kan. 1055 par. 1)


- Wojtek37 - 10-01-2006 23:15

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAI/pr_malzenskie_01.html

Na tekst powyżej ukazany przez Moniczkę, pozwolę siobie zadać pytanko - co ma się do życia, bo dla mnie to tekst naprawdę przemyślany, I ukazuje wiele aspektów.


- Helmutt - 11-01-2006 09:30

Offca napisał(a):A Twoja zona jest wierząca? Bo jeśli tak, istnieje taki przepis w Prawie Kanonicznym, że jej ślub, jeśli jest wierząca, mógłby się liczyć jako kościelny, a Twój, ateisty, jako cywilny. Nie myśleliście o tym? Oczywiście o ile ona jest wierząca.
Żona to sam nie wiem czy jest wierząca, nie rozmawiamy o tym. Do kościoła nie chodzi, tych tam sakramentów nie przyjmuje, nigdy nie widziałem, żeby się modliła - więc śmiem twierdzić, że jest kimś w rodzaju agnostyczki.
A co do tego ślubu "cywilnego w kościele" - to dla mnie jest on nie do przyjęcia. Z prostego powodu - jako ateista jestem również, niejako "z urzędu", antyklerykałem - i choć z tego co wiem, to moja wersja przysięgi małżeńskiej nie zawierałaby odniesień do boga - byłby to już slub "prawie-że-kościelny", zawarty (co najistotniejsze) przy udziale przedstawiciela organizacji religijnej jaką jest kościół - także z "przymusowym" uczestniczeniem we mszy.
Druga sprawa - wolałem neutralny światopoglądowo, ślub cywilny, bez niepotrzbnych "udziwnień" - co spowodowałby ów slub "pół-kościelny".
Po trzecie - co również, wbrew pozorom, było dla nas bardzo ważne - slub cywilny, po prostu tanio nas wyniósł (coś ponad 80 zł). Za ślub kościelny w naszej parafii wybulilibyśmy lekką rączką od 600zł w górę.
Oczywiście gdyby zona się uparła zgodziłbym się na ten "pół-kościelny" ale ona znając mnie, nie nalegała.
Gorzej było z rodziną - dla nich liczyły sie (i liczą) pozory. Pomimo tego, że wiedzą, że jestem niewierzący, twardo nalegali na ślub kościelny (kompletnie ignorują fakt, że byłoby to świętokradztwo czy coś podobnego) - "bo co ludzie powiedzą".
Do tej pory podobno moja babcia wysłuchuje od tych starych plotkar ze wsi - "pani, to co uny się do jechowych przepisali?" Duży uśmiech


- Moniczka - 11-01-2006 12:42

Wojtek37 napisał(a):http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAI/pr_malzenskie_01.html

Na tekst powyżej ukazany przez Moniczkę, pozwolę siobie zadać pytanko - co ma się do życia, bo dla mnie to tekst naprawdę przemyślany, I ukazuje wiele aspektów.

Tekst ukazuje jakie cele i zadania małżeństwo powinno mieć. Zastanawia mnie czy waszym zdaniem te cele rzeczywiście mają na myśli ludzie myślący o małżeństwie.

Cytat:Gorzej było z rodziną - dla nich liczyły sie (i liczą) pozory. Pomimo tego, że wiedzą, że jestem niewierzący, twardo nalegali na ślub kościelny (kompletnie ignorują fakt, że byłoby to świętokradztwo czy coś podobnego) - "bo co ludzie powiedzą".
Do tej pory podobno moja babcia wysłuchuje od tych starych plotkar ze wsi - "pani, to co uny się do jechowych przepisali?"

Jej... ja naprawdę dobrze znam podobne środowiska... Mnie też kiedyś własna babcia nazwała "Jehowa" bo "ośmieliłam się" skrytykować jakieś kazanie czy gazetę katolicką (akurat pamiętam jak drażniły mnie tkliwe teksciki które kazali mi na katechezie czytać w dzieciństwie, sam patos i podniosły ton i nic do życia).

Tak to jest kiedy dla ludzi wiara jest tylko tradycją i obrzędem, a tak jest chyba i dla Twojej rodziny, i dla pewnej części mojego otoczenia.

I wydaje mi się że lepiej mieć tylko słub cywilny niż świętokradczy kościelny, tylko dla pozoru i "obrzędu"


- Helmutt - 11-01-2006 13:31

Moniczka napisał(a):
Cytat:Gorzej było z rodziną - dla nich liczyły sie (i liczą) pozory. Pomimo tego, że wiedzą, że jestem niewierzący, twardo nalegali na ślub kościelny (kompletnie ignorują fakt, że byłoby to świętokradztwo czy coś podobnego) - "bo co ludzie powiedzą".
Do tej pory podobno moja babcia wysłuchuje od tych starych plotkar ze wsi - "pani, to co uny się do jechowych przepisali?"
Tak to jest kiedy dla ludzi wiara jest tylko tradycją i obrzędem, a tak jest chyba i dla Twojej rodziny, i dla pewnej części mojego otoczenia.

I wydaje mi się że lepiej mieć tylko słub cywilny niż świętokradczy kościelny, tylko dla pozoru i "obrzędu"
Masz 100% racji Moniczko. Slub cywilny w mojej sytuacji jest od początku do końca uczciwy. Gdybym uległ presji rodziny i udawał katolika - to taki slub wg mnie byłby nieważny.
Przy okazji wtrącę tu jeszcze mały offtopic:
Ja nawet wysłuchiwałem tekstów w stylu "Jak już nie chcesz chodzić do kościoła dla wiary to rób to przynajmniej dla babci/dla brata/dla ludzi".
Niestety - w tych środowiskach liczy się "bycie" w kościele. Tym bardziej to boli, że ja się od dzieciństwa pośród takich ludzi wychowuję.


- Cichociemny - 11-01-2006 15:31

Moniczka napisał(a):Jakie są - Waszym zdaniem - podstawowe przyczyny zawierania małżeństwa?
I jakie są jego podstawowe cele?

A oto moja - choć banalna argumentacja ,ale całkiem przyjemna :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: (no nie tak całkiem moja ,ale taka pod którą można się podpisać )8)
Kazn. 4:9-12
9. Lepiej jest dwom niż jednemu, mają bowiem dobrą zapłatę za swój trud:
10. Bo jeżeli upadną, to jeden drugiego podniesie. Lecz biada samotnemu, gdy upadnie! Nie ma drugiego, który by go podniósł.
11. Także, gdy dwaj razem leżą, zagrzeją się; natomiast jak może jeden się zagrzać?
12. A jeżeli jednego można pokonać, to we dwóch można się ostać; a sznur potrójny nie tak szybko się zerwie.
(BW) :hm:


- Moniczka - 11-01-2006 16:19

Cichociemny... wielkie brawa ode mnie za ten post =D>


- Offca - 11-01-2006 22:34

Moniczka napisał(a):Jej... ja naprawdę dobrze znam podobne środowiska... Mnie też kiedyś własna babcia nazwała "Jehowa" bo "ośmieliłam się" skrytykować jakieś kazanie czy gazetę katolicką (akurat pamiętam jak drażniły mnie tkliwe teksciki które kazali mi na katechezie czytać w dzieciństwie, sam patos i podniosły ton i nic do życia).

Niestety, dla mnie takie postawy świadczą tylko o jakimś zdewocieniu :| Ja nie wstydzę się krytykować kazań czy postępowania jakichś księży, bo mam prawo wyrazić swoje zdanie na każdy temat. Jeśli coś mi się nie spodobało, mówię to. I jeśli za takie coś, ktoś nazwałby mnie jechową, to chyba bym się obraziła ](*,)


- kawazmlekiem - 15-01-2006 13:04

Przyczyną zawarcia małżeństwa sakramentu powinna być miłość na zawsze, miłość do końca, bez względu na wszystko( jestesmy tylko ludźmi, ale trzeba do tego dążyć) i chęć założenia katolickiej rodziny.


- Susane - 15-01-2006 14:43

Źródłem najgłębszego mojego zranienia jest sytuacja w domu rodzinnym , to jak odnosili się i traktowali mnie rodzice w czasie dzieciństwa , młodości i obecnie. To nie np. opinie wyrażane na forach dyskusyjnych ale własni rodzice czynili najwiecej problemów w moim pragnieniu pogłębiania swojej wiary i życia wiarą na codzień.
W takiej sytuacji nie wiem po co małżeństwo, nie wyobrażam siebie na takiej drodze byc szcześliwą i osiągnięcia pełni życia i radości. Wyobrażam być bliżej Boga żyjąc w samotności (nawet tej niekonsekrowanej) niż w małzeństwie.


- Moniczka - 15-01-2006 15:55

Susane napisał(a):Wyobrażam być bliżej Boga żyjąc w samotności (nawet tej niekonsekrowanej) niż w małzeństwie.

Różnica powołań. Jeden uświęca się w małżeństwie, inny w samotności.


- Susane - 15-01-2006 16:20

Może to kwestia posiadania innego powołania, ale może to też kwestia uzdrowienia zranień.