Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Zurych, stolica śmierci - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Chrześcijanie w Internecie (/forumdisplay.php?fid=7)
+--- Dział: Ciekawe Tematy (/forumdisplay.php?fid=27)
+--- Wątek: Zurych, stolica śmierci (/showthread.php?tid=1186)

Strony: 1 2 3


- Futrzak - 22-01-2006 23:08

Emeryci i renciści, popierajcie partię czynem: umierajcie przed terminem Oczko


- Anonymous - 23-01-2006 10:14

:?: :?: :?: :?: :?: :?: :?: :?: :?:

Ze jak?


- Anonymous - 23-01-2006 10:17

A za co ofiaruje sie cierpienie w przypadku choroby? Moim zdaniem ofiara, to cos dobrowolnego; nie jest nia ciepienie, ktore spada na czlowieka znienacka niezbyt dobrowonie.
Odnoscie Zurychu, z jednej strony nie jest dobre to, ze powstaja instytucje, sluzace do usmiercania ludzi za pieniadze. Z drugiej strony jednak, jezeli juz ktos zdecyduje, ze chce rozstac sie zyciem, moze to zrobic, ze sie tak wyraze, w lepszym stylu niz powiesic sie w domu na klamce :/
Nie osadzajcie tez ludzi, ktorzy nie chca juz zyc, nie mogac zniesc choroby. Nikt z Was (i ja tez) na pewno nie wie, czym jest powazna, nieuleczalna choroba, potworny bol i zadnych nadziei na lepsze jutro. Dla wiekszosci ludzi unikanie bolu jest czyms naturalnym, a samobojstwo to ostateczny srodek. Nie kazdy uwaza, ze jego cierpienie ma jakis wyzszy wymiar.


- Offca - 23-01-2006 12:17

Ale kempes, nikt ich tutaj nie osądza! My tylko mówimy, że pragnienie śmierci nie jest normalnym zachowaniem. Jeszcze bym zrozumiała obłożnie chorych, ale nie potrafię zrozumieć tych, którzy chcą się zabić tylko dlatego, że życie ich już znudziło, albo mają problemy, które wydają się im nie do rozwiazania! Nie ma sytuacji bez wyjścia. Jak powiadają: "jeśli Bóg zamyka drzwi, to otwiera okno." To, że z powodu problemów czy depresji decydują się na taki krok, świadczyć może też o tym, że mają zerowe wsparcie ze strony bliskich i przyjaciół. Sama nie raz byłam bliska depresji z powodów poważnych problemów w domu, ale miałam wsparcie w przyjaciołach, którzy mnie po prostu nie olali, tylko byli ze mną kiedy ich potrzebowałam. Dzięki nim nie popełniłam żadnego głupstwa.
Człowiek, który decyduje się na śmierć w instytucjach podobnych do Dignitas czy Exit nie ma żadnej woli walki. Dla mnie taki człowiek się po prostu poddał przy trochę większej górce. A bywają dużo większe górki i ludzie potrafią je znieść z powodzeniem.


- Anonymous - 23-01-2006 12:46

Nie kazdy jest taki twardy i potrafi stawiac czylo kolejnym zyciowym przeciownosciom. Powiem wiecej - kazdy ma jakis kres wytrzymalosci. To, co piszesz o wsparciu jest na pewno prawdziwe i chociaz nie kazdy ma przyjaciol, to moze zasiegnac pomocy np. psychologa. Mimo to niektorym trzeba pomoc "wbrew" ich woli, bo sa przekonani, ze juz im pomoc nie mozna. Mam przez caly czas taka mysl: nie mozna obarczyc czlowieka wina za jego przypadlosci. Czy mozna kogos obwiniac o to, ze czuje sie bezsilny?


- Annnika - 23-01-2006 12:59

Nie o to przecież chodzi Smutny

Chodzi o to, że zamiast pomagać ludziom rozwiązywać ich problemy, pomaga się im umrzeć :?: :!: To jest paradoks, chociaż nie powiem, dla kogoś, kto po prostu szuka technicznie najłatwiejszego rozwiazania, to faktycznie jest najprostsze :evil: Piję do autorów pomysłu, a nie do samobócjów, bo tak to przecież trzeba nazwać.

Nie chodzi więc o o obwinianie ludzi chcących skorzystać z tje opcji, co ludzi ,którzy ją stworzyli...

Ale widzę, że niedługo już nic mnei nie zdziwi Smutny ... cywilizacja śmierci pod ładnym płaszczykiem miłosierdzia ...


- Offca - 23-01-2006 13:05

Chyba nie można, ale czyż nie każdy z nas przeżywa mniejsze lub większe chwile słabości, w których czuje się bezsilny? Wydaje mi się to nawet dość naturalne. Ja te chwile słabości i bezsilności przeżywam naokrągło. Ale moc w słabości się doskonali. Bóg mnie w mojej bezsilności podtrzymuje i po jakimś czasie wychodzę z Jego pomocą na prostą. Mam wsparcie w Bogu. Jezus sam powiedział, że nosi nasze słabości i obiecał, że nie odmówi temu, który będzie Go wołał. Ale jak Bóg ma działać tam, gdzie Go nie chcą?
Zapewniam Cię, że nigdy, przenigdy nie otrzymujemy na nasze barki takiego ciężaru, którego nie bylibyśmy w stanie unieść. Mylą się Ci, którzy tak twierdzą i którzy się poddają.


- Anonymous - 23-01-2006 13:18

Sa instytucje (w tym lekarze specjalisci), ktore pomagaja ludziom. Jest ich cale mnostwo, nie mozna powiedziec, ze nie mozna uzyskac pomocy w razie potrzeby (chociaz jakosc panstwowego leczenia w Polsce jest zenujaca) i zamiast pomocy proponuje sie smierc. Sprawa jest troche niesmaczna, ale znalezli sie w Zurychu ludzie, ktory odpowiedzieli na zapotrzebowanie... rynku. Sa ludzie, ktorzy chca zaplacic, znalezi sie ludzie, ktorzy te pieniadze przyjma. Nie powchalam tego, ale widze pewne male plusy - tak jak pisalem wczesniej - jezeli ktos chce rozstac sie z zyciem, zrobi to; te instytucje pozwola mu na to w troszke lepszym stylu...


- Helmutt - 25-01-2006 11:25

Offca napisał(a):Sama nie raz byłam bliska depresji z powodów poważnych problemów w domu, ale miałam wsparcie w przyjaciołach, którzy mnie po prostu nie olali, tylko byli ze mną kiedy ich potrzebowałam. Dzięki nim nie popełniłam żadnego głupstwa.
(...)A bywają dużo większe górki i ludzie potrafią je znieść z powodzeniem.
To jesteś szczęśliwa. Mnie akurat koncertowo olali wszyscy ci, któzy zwali się "przyjaciółmi", gdy miałem b. poważne problemy. Z "dołka" wyszedłem sam jeden, nikt i nic mi nie pomogło. Od tamtej pory pluję na tak zwanych "przyjaciół". I nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy...
Ale to tak nawiasem mówiąc...


- Offca - 25-01-2006 18:26

Darth, to, że zostawili Cię na lodzie, to znaczy, że nie byli Twoimi przyjaciółmi nigdy. Przyjaciela poznaje się właśnie w biedzie, a nie wtedy, kiedy wszystko gra. Przyjaciół, żeby ich przyjaciółmi nazwać, trzeba mieć wpierw wypróbowanych w każdej sytuacji. Pochopnie nigdy nikogo moim przyjacielem nie nazywam. Uważam, że na miano przyjaciela trzeba sobie zasłużyć.


- Helmutt - 26-01-2006 07:25

Offca napisał(a):Darth, to, że zostawili Cię na lodzie, to znaczy, że nie byli Twoimi przyjaciółmi nigdy. Przyjaciela poznaje się właśnie w biedzie, a nie wtedy, kiedy wszystko gra. Przyjaciół, żeby ich przyjaciółmi nazwać, trzeba mieć wpierw wypróbowanych w każdej sytuacji. Pochopnie nigdy nikogo moim przyjacielem nie nazywam. Uważam, że na miano przyjaciela trzeba sobie zasłużyć.
W takim razie przyjaciół nie miałem i nie mam. C'est la vie Uśmiech


- Annnika - 26-01-2006 11:23

Ale mimo to trzeba wierzyćżę keidyśsiętakowych znajdzie Uśmiech

Ja w każdym razie byłam klka lat temu ( dokładnie 4 ) w identycznej sytuaji, kiedy nagle okazało się, że jestem sama Smutny , ale w końcu znalazłam przyjaciół prawdziwych, już sprawdzonych mam Uśmiech

Nie wolo się poddawać nie wszyscy ludzie są pokręceni i krzywdzą Duży uśmiech


- Offca - 26-01-2006 14:56

Życzę więc Ci Darth, abyś kiedyś ich znalazł. Przynajmniej jednego. Bo lepiej mieć jednego, wypróbowanego, niż tuzin, a g...nych Oczko Kto ma przyjaciela, ten ma skarb.

Dzięki takim ludziom, naprawdę chce się znowu żyć, kiedy przychodzi kryzys...


- Helmutt - 27-01-2006 14:35

Annnika napisał(a):Nie wolo się poddawać nie wszyscy ludzie są pokręceni i krzywdzą Duży uśmiech
Ale bardzo dobrze jest sobie takie coś założyć. O ile bezpieczniej.

[ Dodano: Pią 27 Sty, 2006 13:36 ]
Offca napisał(a):Życzę więc Ci Darth, abyś kiedyś ich znalazł. Przynajmniej jednego. Bo lepiej mieć jednego, wypróbowanego, niż tuzin, a g...nych Oczko Kto ma przyjaciela, ten ma skarb.

Dzięki takim ludziom, naprawdę chce się znowu żyć, kiedy przychodzi kryzys...
W sumie to żona jest takim moim przyjacielem. Innych mi nie trzeba.


- Lola - 28-01-2006 00:32

czy to temat o przyjaźni????