Przedsionek kościoła jest cool, po co wchodzić dalej... - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4) +--- Dział: Liturgia (/forumdisplay.php?fid=36) +--- Wątek: Przedsionek kościoła jest cool, po co wchodzić dalej... (/showthread.php?tid=1209) |
- msg - 14-02-2006 16:04 Offca napisał(a):Tym bardziej, że nikt się tam nie odzywa, nie modli, tylko patrzy co się dzieje do okoła albo gada z sąsiademOj tak, ale to już jest osobny problem uczestniczenia w Eucharystii tylko ciałem, a nie ciałem i duchem... - Offca - 14-02-2006 16:11 Albo, o zgrozo, żuje gumę :shock: 8-[ - Helmutt - 16-02-2006 12:02 Przdsionek to jeszcze pół biedy - ja nie raz widziałem jak ludzie (głównie) młodzi (i to w sporej ilości) stoją PRZY BRAMIE prowadzącej na teren kościoła. pomijając już religijny aspekt tego - zawsze się zastanawiałem jak oni stamtąd słyszą cokolwiek... Z drugiej strony - moim zdaniem - jak ma się przychodzić "do kościołą" po to aby stać gdzieś daleko poza kościołem - lepiej nie iśc w ogóle. Uczciwiej. - msg - 16-02-2006 13:47 DARTH_HELMUTH napisał(a):Przdsionek to jeszcze pół biedy - ja nie raz widziałem jak ludzie (głównie) młodzi (i to w sporej ilości) stoją PRZY BRAMIE prowadzącej na teren kościoła. pomijając już religijny aspekt tego - zawsze się zastanawiałem jak oni stamtąd słyszą cokolwiek...imho z jednej strony masz rację, ale z drugiej, to jednak zawsze jest szansza/nadzieja, ze moze takiego/taka natchnie i jednak wejdzie do srodka... - Helmutt - 16-02-2006 13:53 może... nic nie jest niemozliwe - msg - 16-02-2006 13:57 lub inna wersja, bardziej optymistyczna: wszystko jest możliwe. W lecie to w sumie rozumiem, ze ktos jest na zewnątrz, szczegolnie jak proboszcz zadbal o dobre nagłośnienie, ze faktycznie słychać co się dzieje. Ale w zimie, czy wlaśnie jak nie ma naglośnienia, to jedno wielkie nieporozumienie - Offca - 16-02-2006 13:57 msg napisał(a):imho z jednej strony masz rację, ale z drugiej, to jednak zawsze jest szansza/nadzieja, ze moze takiego/taka natchnie i jednak wejdzie do srodka... Dla mnie to jest zwykła naiwność takie myślenie. Podobnie jak z tą kaplicą w centrum handlowym, "bo może kogoś natchnie i wejdzie..." Wejdzie i co?! Popatrzy i wyjdzie! Komuś, kto ma od lat serce zatwardziałe, jedno wejście do kościoła nie pomoże. - msg - 16-02-2006 13:59 Offca napisał(a):Dla mnie to jest zwykła naiwność takie myślenie. Podobnie jak z tą kaplicą w centrum handlowym, "bo może kogoś natchnie i wejdzie..." Wejdzie i co?! Popatrzy i wyjdzie! Komuś, kto ma od lat serce zatwardziałe, jedno wejście do kościoła nie pomoże.Hmm, a ja do tego podchodze w ten sposób, że nie jest mi dane znać jakie Bóg ma plany wobec każdego z nas, ale uczy nas ufac Mu, jest bardzo cierpliwy dla każdego z nas. Faktycznie to wygląda na naiwność, ale nią nie jest, to jest po prostu ufność. - angua - 18-02-2006 14:31 Cytat:Dla mnie to jest zwykła naiwność takie myślenie. Podobnie jak z tą kaplicą w centrum handlowym, "bo może kogoś natchnie i wejdzie..." Wejdzie i co?! Popatrzy i wyjdzie! Komuś, kto ma od lat serce zatwardziałe, jedno wejście do kościoła nie pomoże.A co mu w takim razie pomoże? Od czegoś trzeba w końcu zacząć i nie rozumiem, czemu nie miałoby to być wejście do kościoła. Czemu ludzie stoją w parku przed kościołem jest dla mnie jasne. Skoro nie interesuje ich, co się tak naprawdę dzieje, to pooddychają sobie chociaż świeżym powietrzem, pogapią się na chmurki [względnie poopalają] lub pogadają ze znajomymi. Ale mimo wszystko mogą usłyszeć coś, co do nich dotrze. Jeśli ich tam nie będzie, tego akurat nie usłyszą na pewno. Więcej - rzeczywiście mogą wejść do środka, a wtedy chociażby mogą do nich powrócić jakieś wspomnienia czy najść ich całkiem nowe dla nich myśli. Też nie lubię, jak mi jeden z drugim gada za uchem, strzela palcami czy żuje gumę. Więc siadam z przodu. W ten sposób nie tracąc poczucia przebywania we wspólnocie, skupić się mogę na tym, co się dzieje na ołtarzu, a nie wokół mnie. Między innymi z tego też powodu cenię sobie msze w tygodniu - tam są ci, którzy wiedzą, po co przyszli. Ale mimo wszystko nie powiedziałabym nigdy nikomu, że skoro nie wie, po co idzie, to niech nie idzie. A Duch wieje kędy chce; kto jak kto, ale Wy powinniście o tym wiedzieć - Lola - 26-02-2006 14:49 angua napisał(a):Też nie lubię, jak mi jeden z drugim gada za uchem, strzela palcami czy żuje gumę. Więc siadam z przodu. W ten sposób nie tracąc poczucia przebywania we wspólnocie, skupić się mogę na tym, co się dzieje na ołtarzu, a nie wokół mnie. kiedyś siadałam z tyłu, ale teraz podobnie jak Ty wolę jak najbliżej ołtarza, wtedy mniej rzeczy rozprasza nikt mi nie zasłania i myślę że lepiej mogę uczestniczyć w Eucharystii, poza tym ci z przodu aktywnie uczestniczą w Eucharystii i nie czuję sie jakoś dziwnie sama odpowiadając na wezwania czy śpiewając :wink: a ci co stoją nie tyle w przedsionku co wogóle poza Kościołem...tak trzeba im dać szansę, bo jak napisałaś Duch wieje kędy chce i może akurat zawieje w ich stronę, choć ma rację i Darth, że uczciwiej byłoby postawić sprawę jasno: albo przychodzisz albo nie, tylko tak żal ich skreślać... - Annnika - 26-02-2006 15:36 Ja siadam sobie z tyłu, ale to z innego powodu, po prostu źle się czuję bliżej, to coś tam pochodnego klaustrofobii czy czegoś tam Mniejsza o to. Siedząc sobie prawie samotnie mogę spokojnie skupić się na samej Eucharystii, coś cudownego . W tym kościele wejscie jest nieco z boku, więc "przedsionkowcy" są daleko ode mnie - Upiorzyca - 10-03-2006 03:01 Przedsionek raczej nie stanowi problemu w moim kościele: mamy kotarę, grubą i czarną, więc jak ktoś stanie w przedsionku to nie widzi, co się dzieje. Czasem tylko sporadyczne przypadki przeczekiwania pod drzwiami się zdarzają. Natomiast inaczej przedstawia się sprawa z bocznymi drzwiami. Mój kościół nie jest budowany na planie krzyża, wygląda raczej jak ‘’stodoła z przybudówką’’ (określenie kolegi). W tejże przybudówce jest boczna nawa, z obrazem Maryi i konfesjonałem. Jest malutki przedsionek i drzwi na zewnątrz - przydatne podczas wielkich uroczystości. Między tą nawą a przedsionkiem wisi również kotara. No i tam się chowa kwiat naszej młodzieży. Raczej ani porządne, ani miłe, ani eleganckie to nie jest, ale cóż...Pozostaje nadzieja, że się zmienią...Albo, że latem ksiądz zarządzi zdjęcie kotar - Nietykalny - 10-03-2006 11:04 Moim zdaniem ludzie dziela sie na tych co wiedza po co sie chodzi do kosciola (Eucharystia, ale napewno nie w przedsionku kosciola D) i na tych co nie wiedza, powoduje to ze ci drudzy dziwnie sie zachowuja, reaguja itp. - Gacek - 22-08-2006 09:04 a ja jestem lektorem więc chcąc nie chcąc jestem bardzo blisko niektórzy chodzą tylko z tego powodu bo muszą (z obowiązku), tudzież aby odklepać i zrobić swoje. nie liczy się to jak przeżywałem, ale obecnośc... a tak mi się przypomniało: najzagorzalsi chrześcijanie stoją pod chórem... - Daidoss - 22-08-2006 11:52 Nasze miejsce jest w Kościele. Blisko Boga, który przychodzi. Podczas Mszy jest zawiązywana także więź, komunia z drugim człowiekiem. Trzeba wejśc w ta przestrzeń. Zachęcam także do przeczytania artykułu o świętowaniu Niedzieli |