Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Grzech, zbawienie, świętość... - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Nasza wiara (/forumdisplay.php?fid=15)
+--- Wątek: Grzech, zbawienie, świętość... (/showthread.php?tid=1255)

Strony: 1 2


Grzech, zbawienie, świętość... - Moniczka - 21-02-2006 14:46

Chyba jeszcze nie pisałam na tym forum o sobie osobiście zbyt wiele, więc mam tremę

Moje doświadczenie walki z grzechem mówi mi że nie umiem wygrać... Mam podobno dośc trudny charakter, bardzo porywczy, przy tym zero cierpliwości co utrudnia sprawę...

I jest mi strasznie wstyd bo z całego serca chcę kochać Boga, i On jest dla mnie najważniejszy - a przynajmniej tak bym chciała, a tymczasem moje zycie pokazuje czasem zupełnie co innego.

Jestem świadoma tego, że ja jestem zbyt słaba by się zmienić...

Wiem że Jezus umarł za grzeszników... no właśnie...

Ale przecież nie chodzi o to żeby stwierdzić: Jezus i tak mnie kocha, więc walczyć nie ma po co...

Ale jak walczyć skoro i tak się przegrywa...

Są tak jakby dwie Moniki. Jedna taka jakby chciała być, do jakiej dążę, a druga... druga z którą walczę...

[ Dodano: Wto 21 Lut, 2006 13:47 ]
A, nie chcę żeby to był temat O MNIE. Raczj ogólnie: jak to się ma do siebie: z jednej strony grzech, z drugiej Boża łaska... I dążenie do świętości...


- Ela - 21-02-2006 23:24

Dazyc do swietosci zawsze mozna i trzeba. Droga napewno bedzie nie latwa.
Ja mysle ze kazdy przezywa rozterki zwiazane z wiara.

Moniczka napisał(a):Moje doświadczenie walki z grzechem mówi mi że nie umiem wygrać...

Ty sama nigdy nie wygrasz, jak masz takie mysli "to oddaj je" Jezusowi i jego Matce, pros o to aby byli przy Tobie. Ja zawsze w takich momentach mowie, ze sama nie jestem w stanie sobie poradzic i tylko Jezus i Maryja moze mi pomoc i wiesz uzyskuje wowczas spokoj wewnetrzny.
:aniol:


- kawazmlekiem - 22-02-2006 10:18

Droga do świętości jest trudna i wyboista, jak droga do wszystkiego, co cenne. Nie mozesz się załamywać upadkami. Wstawaj, idź do spowiedzi i walcz dalej, przechodząc do porządku dziennego(wiem, ze to trudne). Nie chodź z grzechem ciężkim w duszy, ale też nie koncentruj się cały czas na słabości. czyń dobro!!!


- msg - 11-03-2006 21:34

Moniczka napisał(a):Moje doświadczenie walki z grzechem mówi mi że nie umiem wygrać...
I właśnie o to chodzi, żeby do tego punktu dojść, że sama nie wygrasz. A potem zaczynasz się modlić i prosić Boga żeby przy tobie był, bo sama tylko przegrywasz. A jak mówi m.in. dzisiejsze II czytanie (II niedziela wielkiego postu) "jeśli Bóg z nami, to któż przeciwko nam".


- TOMASZ32-SANCTI - 12-03-2006 10:00

A ja dodam,że Bóg potrafi byc bardzo hojny w dawaniu, o czym także przypomina pierwsze czytanie tej 2 Niedzieli Wielkiego Postu. Bóg za wierność Abrahama ofiarował mu znacznie więcej,ale bez ofiarowania Bogu wszystkiego, powierzenia mu tego co ma się najcenniejszego,aby otrzymać znacznie więcej się nie obejdzie.
Tylko nie mozna też myśleć,że mamy od razu iść i składać nasze dzieci w ofierze,aby otrzymać więcej. To słowo jest kluczem do właściwego zrozumienia Boga. Bóg nie pragnie naszych ofiar, on pragnie,abyśmy powierzali mu nasze życie,aby on mógł wchodzic w nie, aby nasze życie przemieniać w znacznie lepsze, co nie znaczy,że cierpienie z naszego życia zniknie. Będzie nam łatwiej przez te cierpienia przechodzić,wiedząc,że mamy Boga, który dba i troszczy sie o nas. Ale żyjać w grzechu jesteśmy daleko od Boga, tak więc warto podążać tą drogą,aby Boga szukać w naszym życiu, aby po upadku nie poddawać się, nie wracać do tego co było,ale iść dalej i patrzeć na to,co jest jeszcze przed nami.
A jest bardzo dużo i wiele możemy zrobić, wiele możemy zmienić, jednak nie wiele zrobimy bez obecnności Boga w naszym życiu.
Tylko on ma moc przemieniać nasze życie, tylko on ma moc nad grzechem i może nas z niego wyprowadzić i tylko on może dać nam nowe życie - życie bez końca.

Pozdrawiam

[ Dodano: Nie 12 Mar, 2006 09:22 ]
Dodam jeszcze,że ta sytuacja Abrahama to bardzo konkretne wejście w cierpienie, przyjęcie krzyża,aby mógł otrzymać znacznie więcej,aby obietnica Boga mogła się wypełnić.
I Abraham tego krzyża nie odrzuca, on go przyjmuje, bo ma przekonanie,że Bóg dotrzyma słowa, które mu dał.
To zaproszenie dla nas,aby Bogu zaufać, bez tego bardzo trudno będzie nam dążyć do świętości, bo bez pomocy Boga, jest to niemozliwe.


- Moniczka - 04-04-2006 21:08

za: http://www.teologia.pl/m_k/zag04-07.htm

Cytat:/Cytat:/
Uniemożliwienie zbawienia przez grzech
1. Dlaczego grzech uniemożliwia człowiekowi osiągnięcie wiecznego szczęścia? Łk 16,19-31; 1 Kor 2,9

Grzech, zwany ciężkim lub śmiertelnym, niszczy w człowieku dar nadprzyrodzonej, Bożej miłości. Polega on na całkowicie świadomym i całkowicie dobrowolnym pogrążeniu się w złu, egoizmie i nienawiści. Grzech ciężki to śmierć miłości, to zerwanie jedności z Bogiem -Miłością, oddalenie od Niego. Kto nie kocha, ten nie może przeżyć szczęścia zbawienia. Polega bowiem ono na tym, że kochający człowiek będzie się cieszył szczęściem spotkania i zjednoczenia z umiłowanym Bogiem oraz z innymi zbawionymi istotami. Wieczne szczęście może osiągnąć tylko ten, kto kocha Boga i ludzi, kto posiada nadprzyrodzony dar miłości Bożej, udzielany przez Ducha Świętego (por. Rz 5,5). Kto zaś nienawidzi, pogrąża się w egoizmie, żyje tylko dla siebie samego, ten nie jest w stanie cieszyć się spotkaniem z Bogiem i z ludźmi. Czy można cieszyć się ze spotkania z kimś nie lubianym? Łaska nadprzyrodzonej miłości tak jest konieczna do przeżycia wiecznego szczęścia, jak oczy są nieodzowne do rozkoszowania się pięknym obrazem, a uszy - do odebrania całej wspaniałości koncertu. Kto nie kocha, ten nie potrafi nawet sobie wyobrazić szczęścia wynikającego z życia wspólnotowego, opartego na przyjaźni i miłości. Człowiekowi umierającemu w grzechu śmiertelnym grozi wieczne potępienie. Nie jest on zdolny przeżyć szczęścia zbawienia, ponieważ nie ma w nim miłości. Grzech zniszczył nadprzyrodzoną jedność z Bogiem. Przez upadek pierwszych rodziców oraz grzechy osobiste poszczególnych jednostek cała ludzkość oddaliła się od Boga i dlatego nad wszystkimi zawisła groźba wiecznego potępienia. Wszyscy bez wyjątku stali się niezdolni do miłości będącej warunkiem zbawienia. Zbawić ludzi znaczyłoby najpierw zniszczyć ich grzeszną postawę, skruszyć serca i rozpalić je na nowo żarem autentycznej miłości. Do takiej przemiany może nas doprowadzić tylko Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Ponieważ jest Synem Bożym, może nam udzielić ponownie łaski zjednoczenia z Trójcą Świętą; ponieważ jest święty, bezgrzeszny i doskonale kochający, może nas uświęcić i doprowadzić do pełnej miłości. /Koniec cytatu/

Jedno proste pytanie. Skoro zbawienie polega na uzdolnieniu do miłości, to dlaczego - nawet żyjąc w stanie łaski - czasem mamy 'braki' w miłości, nie potrafimy kochać, nasza grzeszna postawa ciągle się ujawnia w czynach, nasze serca nie stają się automatycznie rozpalone żarem miłości. A przecież to miało się dokonać na krzyzu.

Nie rozumiem


- Annnika - 04-04-2006 21:24

Bo nie została zmieniona grzeszna natura czlowieka ,tylko po prostu dzieki krzyżowi dostaliśmy szanse życia wiecznego Uśmiech

Jezus umierając na krzyzu umożliwiłna mwybó między zyciem w Życiu (=Bóg) i prawdzie, albo wybieraniem nadal zła w wolności... ten wybór pozostał...

To nasz grzech powoduje, że czujemy sie niekochani... przez Boga, lub grzech innych nie pozwala im nas kochac tak do konca Smutny


- Moniczka - 04-04-2006 21:29

Aniko, piszesz:

Annnika napisał(a):Bo nie została zmieniona grzeszna natura czlowieka ,tylko po prostu dzieki krzyżowi dostaliśmy szanse życia wiecznego Uśmiech
Smutny

A ks.Kaszowski pisze:

Cytat:Zbawić ludzi znaczyłoby najpierw zniszczyć ich grzeszną postawę, skruszyć serca i rozpalić je na nowo żarem autentycznej miłości.

Czyli on pisze o zmianie natury jeśli dobrze rozumiem...

Co więcej, on pisze że ta zmiana była konieczna, bo natura grzeszna jako ta nienawidząca Boga nie jest w stanie radować się zyciem wiecznym

Co rozumiesz przez: dostaliśmy szansę zycia wiecznego? Ks.Kaszowski rozumie to tak że natura ludzka została na powrót uzdolniona do miłości Boga. Czyli jednak się zmieniła...


- angua - 10-04-2006 00:23

No i dlatego jest jeszcze czyściec. To tam się odbywa zasadnicza część tego procesu...

A tak na marginesie [i zupełnie niezwiązane z tematem]: ks. Kaszowski miewa nieco "wątpliwe" i trudne do potwierdzenia teorie, ja jestem ostrożna.



- Moniczka - 10-04-2006 10:00

angua napisał(a):A tak na marginesie [i zupełnie niezwiązane z tematem]: ks. Kaszowski miewa nieco "wątpliwe" i trudne do potwierdzenia teorie, ja jestem ostrożna.[/color]

Również niezwiazane z tematem: wydaje mi się że wątpliwe teorie zdarzają mu się niezbyt często. To co pisze jest głęboko osadzone w nauczaniu Kościoła.


- tendencja - 10-05-2006 14:50

Moniczka napisał(a):Moje doświadczenie walki z grzechem mówi mi że nie umiem wygrać...
Przezyłam w swoim życiu chwilę(dłuzsze) bez Boga. Kiedyś byłam bardzo bilsko Pana Boga, potem stało się coś(czego nie bede opisywać, bo nie lubie się rozwodzić nad złem) i przestałam byc blisko Boga. Zaczelam wyznawać filozofię egzystencjalizmu w wersji ateistycznej. Ci którzy z takich "mrzonkowatych" wycieczek wracają do Boga, przewaznie wspominają to jaki zły dla siebie. Ze mna tak nie było, nie jest. Nie wspominam tego czasu jako taki, który odbił się na mnie (czy mojego otoczenia)w widocznie negatywny sposób (nie umiem tego dokladnie wyjaśnic,ale nie w tym rzecz,chciałam tylko zarysowac kontekst syt. by odnieść się do wypowiedzi Moniki).
Mmo tego,że bylam daleko Pana Boga dążyłam do tego,zeby udoskonalić samą siebie. Przeszkadzały mi moje grzechy (ktorych wtedy tak nie traktowalam), niedoskonalości mojej osoby, które chcialam siłą swojej woli zmienic. I non stop sie nie udawało. I wtedy przypomniało mi się dobre czasy z Panem Bogiem, kiedy walczylam ze swoimi grzechami dużo skuteczniej (jasne zdarzaly sie upadki, ale to bylo bez porównania). Dopiero wtedy przypomnialo mi się, że kiedy z bylam blisko Boga, modlilam się, prosilam, tez mi sie wydawalo,ze ciągle upadam i jestem iegodna. Dopiero po czasie zauważylam,ze to wcale nie takUśmiech doceń to co masz, to co Ci wychodzi i nie przestawaj się starać.


- Moniczka - 13-05-2006 19:43

Dałam Ci, tendencjo, 'pomógł' za tę wypowiedź

dziękuję Uśmiech


- tendencja - 13-05-2006 23:40

Moniczka napisał(a):Dałam Ci, tendencjo, 'pomógł' za tę wypowiedź
Nie rozumiem?Uśmiech


- Moniczka - 14-05-2006 10:13

tendencja napisał(a):
Moniczka napisał(a):Dałam Ci, tendencjo, 'pomógł' za tę wypowiedź
Nie rozumiem?Uśmiech

Spójrz, pod Twoim avatarkiem pojawił się napis: 'pomógł: 1 raz'. To ja Ci to dodałam bo pomogłaś mi Twoją wypowiedzią. Już rozumiesz?


- tendencja - 14-05-2006 11:04

Aaaaaaaa...To ja nawet nie wiedziałam,ze cos takiego jestSmutny Jejku to ja juz to moglam kilka razy też komus daćSmutny Ale dziekuje ci bardzoUśmiech