Sakramentalia - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4) +--- Dział: Nasza wiara (/forumdisplay.php?fid=15) +--- Wątek: Sakramentalia (/showthread.php?tid=1292) |
- omyk - 04-06-2011 12:21 Tak, tekst odnosi się na pewno do użycia wody święconej przy wyjściu z kościoła. Nie wiem jednak czy za każdym razem, nawet po Mszy, czy tylko na modlitwie osobistej, bez Mszy i bez błogosławieństwa kapłana. - o. Wit - 04-06-2011 14:39 Tak na moje rozeznanie wchodząc w takie szczegóły "techniczne" rozpoczniemy scholastyczną, jałową dyskusję. Ogólną zasadę, którą podaje KKK jest to, że wszystkie sakramentalia powinny być wyrazem naszej wiary i jeśli z wiarą są wykonywane to są dobre. Każdy znak krzyża wykonany z wiarą jest modlitwą. To modlitwa wyrażona ciałem - po to, by modlić się i duchem, i ciałem. Pięknie widać to w Kościele Wschodnim gdzie w czasie Liturgii wierni żegnają się dziesiątki, albo i setki razy (w niektóre uroczystości). Jeśli dany człowiek wykonuje to z wiarą to jest to modlitwa i jednoczy go z Jezusem. Jedną z "metod" jest też czynienie znaku krzyża z recytowaniem wersetów Biblii, albo modlitw - np. uwielbień krzyża. W Łacińskiej Liturgii Godzin np. czyni się znak krzyża przy hymnie Magnificat, albo Benedictus. Woda święcona ma źródło w praktykach egzorcyzmów, później zaczęto też używać w błogosławieństwach. Biblijnym nawiązaniem jest nawiązanie do chrztu Jezusowego. Dlatego używając jej z wiarą, np. żegnając się nią przypominamy sobie nasz chrzest, zanurzamy się jeszcze głębiej w to misterium, którego doświadczyliśmy. Więc według mnie - chyba najlepiej po prostu z większą wiarą i świadomością czynić znak krzyża. A polecam jeszcze piękny film - "Wyspa", gdzie jest też dobrze ukazana tradycja wschodnia - m.in. modlitwy z częstymi znakami krzyża, jako wyrazem zewnętrznym naszej modlitwy - http://www.iplex.pl/filmy/wyspa,366 - Nicol@ - 05-06-2011 10:58 o. Wit napisał(a):Każdy znak krzyża wykonany z wiarą jest modlitwą. To modlitwa wyrażona ciałemMuszę się przyznać, że kiedy wychodząc z kościoła czynię znak krzyża, jakoś tak łkam wewnątrz, bo daję sobie wtedy sprawę, że w nadchodzącym tygodniu czeka mnie dużo pracy, wyrzeczeń, niejednokrotnie wiele decyzji, których nie będę mogła skonsultować z Bogiem. (przy założeniu, że w tygodniu nie zjawię się na mszy św.) I dlatego czyniąc znak krzyża przy wyjściu z kościoła zawsze mam tę świadomość, by ten znak był przeze mnie wykonany z czcią i pobożnością. Chcę tak pożegnać się z Bogiem, by został przy mnie i pomagał mi w moich przedsięwzięciach w ciągu nadchodzącego tygodnia. - omyk - 05-06-2011 12:30 A uważasz, że nie zostaje, a Msza jest jedyną formą kontaktu i konsultacji z Bogiem...? - Nicol@ - 05-06-2011 17:27 Wiedziałam omyku, że się zapytasz. Oczywiście, że pozostaje. Błogosławieństwo kapłańskie udzielane na koniec mszy św. daje mi to wszystko, o czym powiedziałam wcześniej. A kontakt z Bogiem jest też zależny ode mnie samej i niekoniecznie w kościele, a i msza w ciągu tygodnia też nie jest konieczna do konsultacji ze Stwórcą. Nie mogę tu wymieniać wszystkich tych aspektów, które pośrednio pozwalają mi na obcowanie z Bogiem, bo to miałoby trochę pejoratywny wydźwięk. A może chciałam być tylko grzeczna i podziękować o. Witowi za odpowiedź, co czynię niniejszym. - omyk - 05-06-2011 19:58 Ok Nicol@, bo właśnie nie rozumiałam czemu łkać z powodu "braku możliwości konsultacji", skoro ile razy się modlisz, tyle razy masz taką możliwość... Rozumiem, że ten ostatni znak krzyża jest dla Ciebie ważny, to dobrze, ale myślę, że z Bogiem wcale nie trzeba się żegnać. - Nicol@ - 05-06-2011 20:33 Tu pójdę na kompromis. Ja lubię się żegnać, wprzódy się witając. Zanoszę Boga w sercu do współbiesiadników w domu, gdzie jest ktoś niepełnosprawny lub chory bądź też malutki człowieczek, którym to przekazuję boską SIŁĘ pocałunkiem w ich czoło. Jest się czym dzielić i sprawia mi to ogromną radość i zadowolenie. Uważam, że warto zarazić się taką postawą. |