Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Wirtual a real - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Inne tematy (/forumdisplay.php?fid=5)
+--- Dział: Wolne forum (/forumdisplay.php?fid=20)
+--- Wątek: Wirtual a real (/showthread.php?tid=1667)



Wirtual a real - Andr2ej - 12-10-2006 10:59

Czytając temat "Znajomości z sieci" postanowiłem poruszyć pewną sytuacje znajomości z jakiegoś czata.

On - Myslałaś o tym (chciałabyś) byśmy się kiedyś spotkali ?
Ona - Myślałam ale juz dawno i postanowiłam nie łączyć wirtualu z realem.

Co oznacza owe nie łaczenie wirtualu z realem ?
Czy jest to uczciwe i co właściwie oznacza ?
Jak ma się do wartości chrześcijańskich ?

Najprawdopodobniej chodzi o to że ludziom wystarcza sama znajomość za pomocą sieci. Jest bezpieczna i anonimowa. Ale czy jest to prawidłowe? Jeżeli mam znajomych z drugiego końca świata to jakoś naturalnie zakładam że raczej nigdy się nie spotkamy, natomiast jeżeli mieszkamy w miarę blisko to zakładam taką mozliwość. Co sądzicie o ludziach, którzy prezentują pogląd niełączenia wirtualu z realem ?


- Offca - 12-10-2006 11:02

Mogą mieć obawy przed takim spotkaniem z jakichś powodów,albo są nieśmiali, albo zbyt nieufni - może mają złe doświadczenia z tego pola.


- Daisy - 12-10-2006 15:45

Cytat:Co oznacza owe nie łaczenie wirtualu z realem ?
Przykład... kobieta kokietuje faceta przez neta, ale tak naprawde to w realu by sie na to nie odwazyła i wręcz by tego nie chciała. Uczciwe to jest... bo jak im sie dobrze gada i wiedzą, że ze spotkań nici to luzik


- Andr2ej - 13-10-2006 11:52

Daisy napisał(a):Uczciwe to jest... bo jak im sie dobrze gada i wiedzą, że ze spotkań nici to luzik
No a jeżeli jedna strona myśli o spotkaniu w realu i w pewnym momencie dowiaduje się że to tylko znajomośc netowa to spotyka ją wielkie rozczarowanie i czuje sie oszukana. :?


- Annnika - 13-10-2006 13:41

Może tak być.

Ja zakładam MOŻLIWOŚĆ spotkania zwykle po jakimś czasie trwania znajomości, ale czasami po prostu na początku ustalamy "reguły", jeśli ktoś chce traktować znajomość li tylko internetowo.

Pewnie, że można sie "naciąć", ale jeśli rozmawiam z kimś rok i jestem ostrożna, to po roku możemy sie na neutralnym gruncie spotkać Oczko


- Andr2ej - 14-10-2006 03:18

Annnika napisał(a):...ale jeśli rozmawiam z kimś rok i jestem ostrożna, to po roku możemy sie na neutralnym gruncie spotkać Oczko

Właśnie jedna dziewczyna opowiadała mi w necie że przez rok czasu była oszukiwana przez kobiete, która podowała się za mężczyzne. Dla uwiarygodnienia sprawy, podawała się też za jego siostre i rozmawiała z nią telefonicznie.

Ta sytuacja podsuneła mi kolejny temat ->oszustw w internecie. Słyszałem kiedyś (wręcz) o jakiejś pladze oszustw na róznych czatach, kiedy to kobiety podszywają się pod różne osobowości kokietują mężczyzn aby usłyszeć od nich że są najpiekniejsze.


- Annnika - 14-10-2006 13:06

Andrzej, ok, dlatego mówię o spotykaniu się na neutralnym gruncie, nawet w zupełnie innej miejscowości Oczko

Co do czatów... nie lubię...

Znajomych z internetu poznaję na konkretnych forach Oczko przynajmniej mam okazję się przez dłuższy czas przekonać, co i jak myślą.


- Jólka - 02-02-2007 22:18

faktycznie zdarza sie, ze osoba z czata okazuje sie inna osoba niz byla w sieci. w realu nie jest tak latwo udawac, sama mam znajomosci ktore nie wyszly i nie wyjda poza siec z roznych wzgledow. wiem, ze nie mozna uogolniac i nie wszyscy w sieci udaja kogos innego niz sa, a z tymi osobami nie chce sie spotkac nie dla tego ze moze sie okazac, ze sa kims zupelnie innym, ale z innych osobistych wzgledow


- Daisy - 06-02-2007 19:37

Julia napisał(a):faktycznie zdarza sie, ze osoba z czata okazuje sie inna osoba niz byla w sieci.
fakt! ale jest tez inna sprawa. Pisałam kiedyś ze mam kumple znamy sie od 2 lat i tylko gadamy i fotys obie przesłaliśmy... wiem ze go nigdy nie zobacze w 3D bo pewnie nawet bym nie chiala... tyle tylko kochani, że on jest dla mnie anonimowy i ma bezstronne zdanie w doradzaniu mi co by zrobił na moim miejscu. Bo tak naprawde potrzeba kogoś kto ma swieże spojrzenie na moją codziennosć nie biorąc w niej czynnego udziału...