Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Jak stałem się tym kim jestem. - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8)
+--- Dział: Krótkie Świadectwa (/forumdisplay.php?fid=16)
+--- Wątek: Jak stałem się tym kim jestem. (/showthread.php?tid=2001)

Strony: 1 2 3 4 5 6


Jak stałem się tym kim jestem. - Helmutt - 06-02-2007 15:17

Jestem niewierzący. Ale nie kasujcie posta, poczytajcie dalejOczko

Wychowałem się w silnie katolickiej rodzinie. Mama była (jest) wierząca, wierzący był chyba także ojciec, choć w kościele bywał tzw "od wielkiego dzwonu" - w każdym razie deklarował się jako "wierzący niepraktykujący". Do kościoła chodziłem głównie z babcią, ona też opowiadała mi o Jezusie, bogu i wszystkich religijnych sprawach. Nie chodziłem na msze chętnie - przede wszystkim odczuwałem wielką pustkę, "próżnię" w sercu gdy tam byłem. Chodziłem tam na zasadzie "tylko odstać godzinkę i spokój na tydzień". Co do nauk jakie otrzymywałem od babci jak i od katechetki/księdza na religii - docierało to do mnie, nie puszczałem tego mimo uszu - ale jakoś moja podświadomość nie mogła tego przyjąć, po cichu się buntowała (o czym jeszcze wspomnę później). Głupia sytuacja - widząc dookoła siebie ludzi wierzących (a przynajmniej deklarujących to słowami) rónież określałem siebie jako człowieka wierzącego, choć tak naprawdę nie wierzyłem (!). W tamtym czasie płynąłem "z prądem" - z jednej strony - nie chciaem odstawać (pamiętam nieprzyjemności jakie zbierał od nas jeden z kolegów nie chodzący na religię), z drugiej - cały czas zmuszałem siebie do "uwierzenia". Co wieczór powtarzałem słowa modlitwy "Ojcze nasz" i "Zdrowaś mario" mając potworną świadomość pustki jaka do mnie emanowała z tych słów. Było mi czasami wstyd.
Wkroczyłem w wiek młodzieńczy - coraz rzadsze wizyty w kościele, początki "szczeniackiego antyklerykalizmu"... Zaszkokwanie zachowaniem ludzi z mojego otoczenia, z mojej rodziny - ludzi bywających często w kościele, u komunii, ale postępujących często jak najgorsze bydlaki - poskutkowało pierwszym "buntem" wobec kościoła ("Nie chcę byc katolikiem , skoro katolicy sa tak podli!") - na zarzuty rodziny, że przestałem na mszach bywac odpowiadałem buńczucznie "Bóg jest w sercu nie w kościele" - chociaż w mom sercu nie było owego "boga". Wciąż sam siebie oszukiwałem, czasami nawet nie zdając sobie z tego sprawy. A w momentach gdy zdawałem sobie z tego sprawę - strasznie chciałem uwierzyć (teraz wiem, że to niemozliwe).
Rozwijał się we mnie antyklerykalizm, ale ten głupi antyklerykalizm emanujący hasłami "Wszyscy księża to oszuści", "Kościół to pazerne dranie" itp, stałem się walczącym lewicowcem (chociaż tak naprawdę "lewica" i wszystko co z nią związane brzydziło mnie skrajnie).
Potem mi trochę przeszło, poczytałem sobie z różnych źródeł o ateiźmie, racjonaliźmie... Doszedem do tego wreszcie, że, do cholery, jestem ateistą i PRZEPRASZAM, NIC NA TO NIE PORADZĘ KOCHANA RODZINO Uśmiech. Przestałem "walczyć" z kościołem, przestałem sie "podpinać" pod różne polityczne ideologie, odzyskałem spokój wewnętrzny. Zacząłem kierować się WŁASNYMI zasadami, a nie tymi, do któych usiłowałem się zmuszac w ramach "antyklerykalizmu" Oczko, wiem że te MOJE zasady te to tak naprawdę zasady chrześcijańskie, dekalog (bez 3 pierwszych przykazań Oczko) ale jakoś mi to nie przeszkadza. Wlazłem kiedyś na Wasze forum podpuszczony przez ludzi z ateista.pl celem porobienia sobie "jaj" ale zostałem a z "ateisty.pl" się wypisałem. Tyle w tym temacie.

Teraz po przeczytaniu możecie skasować posta Duży uśmiech


- mietio - 06-02-2007 16:19

y... same dobro, które człowiek wytwarza nie zbawi. Twoje świadectwo, otwarcie się, jest działaniem Boga w Tobie. Tylko, że czasami inni Nim szachtają na lewo i prawo choć Go osobiście nie znają, a Ty już odkryłeś pustkę. To już coś. Bo człowiek który zatrzymuje się, może wyruszyć dalej, bo wie z czym idzie, jakim bagażem. Idż dalej - i tego Ci życzę... wypłyń na głębie



- Helmutt - 06-02-2007 17:07

mietio napisał(a):y... same dobro, które człowiek wytwarza nie zbawi. Twoje świadectwo, otwarcie się, jest działaniem Boga w Tobie.
..Ech..... oszczędźcie mi tego..... Uśmiech mietio, druhu serdeczny, "zbawienie" mnie nie interesuje.

Cytat:Tylko, że czasami inni Nim szachtają na lewo i prawo chodź Go osobiście nie znają, a Ty już odkryłeś pustkę. To już coś. Bo człowiek który zatrzymuje się, może wyruszyć dalej, bo wie z czy m idziem jakim bagażem. Idż dalej - i tego Ci życzę... wypłyń na głębie
Wolę chodzić po stałym lądzie. Bezpieczniej. Uśmiech


- czarek - 06-02-2007 20:47

Szacunek za to, ze nie udajesz :wink: "Prawda was wyzwoli" :wink:
pozdrawiam z gorącą modlitwą :!:


- to Ja :) - 07-02-2007 01:12

Cytat: Wlazłem kiedyś na Wasze forum podpuszczony przez ludzi z ateista.pl celem porobienia sobie "jaj" ale zostałem a z "ateisty.pl" się wypisałem.
czyli, że to forum odpowiada ci bardziej pod względem treści i zawartości niż forum ateistyczne - to już coś....wielkiego...czyżby jednak była jakaś chęć kontaktu z Bogiem? :wink: :hm:


- Helmutt - 07-02-2007 07:25

to Ja :) napisał(a):...czyżby jednak była jakaś chęć kontaktu z Bogiem? :wink: :hm:
Tak, jaaaasne....... :twisted:


- Bioman - 07-02-2007 12:41

DARTH_HELMUTH napisał:
Cytat:Chodziłem tam na zasadzie "tylko odstać godzinkę i spokój na tydzień".

O ile pamiętam jak byłem młodszy to też tak miałem Smutny
Ale to jest przejściowe (w Twoim przypadku chyba jednak nie).
Jeśli czułeś/czujesz pustkę w srecu z powodu braku wiary w istnienie Boga, to może zacznij Go wreszcie szukać.

Jestem co prawda bioświrem ale wierzę w Boga.
To właśnie modlitwa pomaga mi zawsze przetrwać najgorszy okres w życiu.
I lepiej nie próbuj mi wciskać kitu ( jak jeden właśnie ateista ), że to działanie autosugesti mi pomogło.
To było działanie Boga i to się czuję.
Czujesz wewnętrzny spokój, a twoje życie zaczyna się układać i nabierać sensu.

Studiuję biologię i staram się dostrzegać Boga w całej tej (jakże nieraz męczącej) dziedzinie nauki.
Stwierdzam, że ten Świat Organiczny i Nieorganiczny nie mógł sobie powstać od tak drogą przypadku.
I by najmniej nie powstał w sześć dni (napisane tak było zapene dla jakiegoś uproszczenia). Jeden dzień może tak naprawdę odpowiada jednemu mln/mld lat. Nad tym wszystkim musiał ktoś (Bóg) czuwać i to kontrolować.
Jeśli mówimy o ewolucji to musiał w niej działać Bóg, bo jeśli przypatrzeć się organizmą jednokomórkowym i wielokomórkowym to naprawde jest to ZAZŁOŻONE i NIEPRZYPADKOWE - szok :shock:
Jeśli się przypatrzeć z kolei układowi planet to można stwierdzić, że Bóg jest genialny - jak On to wszystko ustawił.

Jeśli przypatrzysz się temu Światu, to może Go dostrzeżesz.
Czy podejmiesz wyzwanie by to sprawdzić i poszukiwać Boga.
Czy raczej wolisz iść na łatwizne i być biernym, niczego nie szukając?

Moja wiara zwiększyła się także (nie wiem może głównie) przez niezdrowe zinteresowania: świętymi, stygmatami, objawieniami, cudami itp.
Chyba mi nie powiesz, że nie słyszałeś nigdy o o. Pio i o cudach jakich dokonywał dzięki właśnie BOGU.

Czy absolutnie nie wierzysz w Boga po tym wszystkim.
To, że czegoś nie widzisz lub nie chcesz widzieć, to nie znaczy, że tego nie ma.
Dla chcącego nic trudnego. "Szukajcie, a znajdziecie".

(Chwila czemu ja tu jeszcze jestem i nie uczę się chemi org.
Kurcze zróbcie coś z tym Waszym forum, żeby nie było, aż tak uzależniające Duży uśmiech )

[ Dodano: Sro 07 Lut, 2007 11:49 ]
Jak stałeś się tym kim jesteś?
Hmm ... nie szukałeś Boga albo nie potrafisz Go jeszcze znaleźć.
Życzę powodzenia przy poszukiwaniach.


- Helmutt - 08-02-2007 07:48

Biomen napisał(a):DARTH_HELMUTH napisał:
Cytat:Chodziłem tam na zasadzie "tylko odstać godzinkę i spokój na tydzień".

O ile pamiętam jak byłem młodszy to też tak miałem Smutny
Ale to jest przejściowe (w Twoim przypadku chyba jednak nie).
Jeśli czułeś/czujesz pustkę w srecu z powodu braku wiary w istnienie Boga, to może zacznij Go wreszcie szukać.
Nie czułem pustki z powodu "braku wiary" - a tylko podczas uczestnictwa w mszach, modlitwach itp. Czułem pustkę, bo miałem jakąś swiadomość, że "co ja tu robię?", "do kogo ja to wszystko mówię?", "po co?". Był czas, że mocno szukałem tego boga, byłem czasami wsciekły sam na siebie, że nie potrafię uwierzyć, wreszcie się z tym pogodziłem. Po co zmuszać się do takich rzeczy? Ta "wiara wymuszona" nigdy szczera nie będzie.

Cytat:I lepiej nie próbuj mi wciskać kitu ( jak jeden właśnie ateista ), że to działanie autosugesti mi pomogło.
Nie mam najmniejszego zamiaru, nie jestem "wojujący", nie namawiam nikogo do "odstepstwa" a raczej odradzam takie głupie decyzje. Ateistą trzeba się chyba urodzić, nie bardzo pojmuje jak mozna "porzucić wiarę" albo "uzyskać łaske wiary" czy jak to tam się fachowo nazywa :] .
Ale Ty też mi nie wmawiaj, że "potrzebuję szukać boga" bo ja wiem, że w moim wypadku to absolutnie zbędne.


Cytat:Moja wiara zwiększyła się także (nie wiem może głównie) przez niezdrowe zinteresowania: świętymi, stygmatami, objawieniami, cudami itp.
Chyba mi nie powiesz, że nie słyszałeś nigdy o o. Pio i o cudach jakich dokonywał dzięki właśnie BOGU.
Jasne, że słyszałem. Jest wiele, wiele rzeczy, których na razie nie potrafimy wyjaśnić (chodzi mi o naukowe wyjasnienie). Może kiedyś nam się uda, może nie. Wszechświat jest o wiele bardziej skomplikowany, niż opisują to zasady Newtona i Einsteina.

Cytat:Czy absolutnie nie wierzysz w Boga po tym wszystkim.
Absolutnie.


- to Ja :) - 08-02-2007 12:31

Cytat:Był czas, że mocno szukałem tego boga
może właśnie za mocno?może za bardzo się skupiłeś na jakiś określony sposób szukania, a nie byłeś otwarty na wszystko co przychodziło?tak bywa gdy człowiek czegoś za bardzo, za usilnie szuka.


- Helmutt - 08-02-2007 14:27

to Ja :) napisał(a):
Cytat:Był czas, że mocno szukałem tego boga
może właśnie za mocno?może za bardzo się skupiłeś na jakiś określony sposób szukania, a nie byłeś otwarty na wszystko co przychodziło?tak bywa gdy człowiek czegoś za bardzo, za usilnie szuka.
Pewnie tak. Ale to było dawno temu. Tylko proszę, nie wmawiajcie mi, że "ja szukam boga tylko jeszcze o tym nie wiem" czy coś podobnego. To pewnie brutalnie zabrzmi - ale obecnie ostatnia rzeczą jakiej potrzebuję jest bóg i religia.
Nie boję się "sądu ostatecznego" bo wiem, że takowego nie będzie. Jestem bezgrzeszny, bo dla ateisty nie ma czegos takiego jak grzech - może być najwyżej wykroczenie przeciwko swoim zasadom, które uwierzcie - boli o wiele bardziej niz chrześcijański grzech. Jestem tylko i aż człowiekiem. Nie stawiam się ani wyżej ani niżej od ludzi wierzących, bo to nie eligia determinuje pozycję człowieka w oczach innych - robią to jego czyny. Nie jestem "alfa i omegą" w wyjaśnianiu zjawisk niewyjaśnionych - nauka cały czas się rozwija - ale cały czas też, o wiele więcej pytań pozostaje bez odpowiedzi. Które być może kiedyś człowiek pozna, bo nie ma "górnej granicy" rozwoju człowieka.


- to Ja :) - 08-02-2007 23:08

DARTH_HELMUTH, zgadzam się z Tobą i wiem co znaczy słowo "ateista", te słowa o poszukiwaniu Boga były żartem więc nie masz się czym unosić.


- Helmutt - 09-02-2007 09:10

to Ja :) napisał(a):DARTH_HELMUTH, zgadzam się z Tobą i wiem co znaczy słowo "ateista", te słowa o poszukiwaniu Boga były żartem więc nie masz się czym unosić.
Wiem, ale tyle już razy różne osoby usłowały mnie "nawrócić na jedynie słuszną drogę", że jak słyszę o "poszukiwaniu boga" to po prostu mi ręce opadają.


- Kowal - 11-02-2007 21:45

mietio napisał(a):Twoje świadectwo, otwarcie się, jest działaniem Boga w Tobie.
co ty gadasz, przecież on ma obrzydzenie do boga,

DARTH_HELMUTH napisał(a):z jednej strony - nie chciaem odstawać (pamiętam nieprzyjemności jakie zbierał od nas jeden z kolegów nie chodzący na religię)
musiało to być dawno,
teraz mało kto w szkole wierzy w boga więc czy ktoś chodzi na religie czy nie nie ma znaczenia,

DARTH_HELMUTH napisał(a):Doszedem do tego wreszcie, że, do cholery, jestem ateistą i PRZEPRASZAM, NIC NA TO NIE PORADZĘ KOCHANA RODZINO
nienawiść obróć siłę do działania

DARTH_HELMUTH napisał(a):ale jakoś mi to nie przeszkadza.
i masz racje, bo po co mi życie wieczne ?
ja nie chce żyć wiecznie, 50 lat to mi dużo,
Biomen napisał(a):O ile pamiętam jak byłem młodszy to też tak miałem Smutny
Ale to jest przejściowe (w Twoim przypadku chyba jednak nie).
Jeśli czułeś/czujesz pustkę w srecu z powodu braku wiary w istnienie Boga, to może zacznij Go wreszcie szukać.

jakie farmazony, ;D,
zawsze imponowała mi u chrześcijan zdolność operowania słowami,
zacznij sobie wmawiać że bóg istnieje brzydko brzmi to chrześcijanie mówią, zacznij szukać boga i już jest lepiej


- Offca - 12-02-2007 00:45

Kowal, dziecko, weź zmień forum, bo Twoich farmazonów nie idzie po prostu czytać! Jak spoważniejesz, wróć. Dobrze Ci radzę.


- Helmutt - 12-02-2007 09:39

Kowal napisał(a):
mietio napisał(a):Twoje świadectwo, otwarcie się, jest działaniem Boga w Tobie.
co ty gadasz, przecież on ma obrzydzenie do boga,

No to jest super. O różne rzeczy mnie posądzali, ale obrzydznie do boga? Wow...