Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Wiara w Boga II - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8)
+--- Dział: Istota Ewangelizacji (/forumdisplay.php?fid=29)
+--- Wątek: Wiara w Boga II (/showthread.php?tid=2198)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25


- heysel - 15-07-2007 00:44

Ks.Marek napisał(a):Jeśliś ochrzczony, jeśli coś się kołacze, bo chyba jednak tak - patrz ten cały wątek - to zmów sobie Ojcze Nasz. A może akurat znajdziesz dowód na Istnienie Wszechogarniającej Miłości...
Dziękuję za dobrą radę, ale nie pasuje ona do kogoś takiego jak ja.
Modlitwa ma siłę wtedy jeśli wypowiada ją ktoś kto wierzy, wypowiedziana przeze mnie jest tylko zimnym potokiem słów.
A co do Wszechogarniającej Miłości, to jeśli istnieje naprawdę to "ma oko" na każde swe stworzenie bez względu na jego stosunek do Niej.
Jakkolwiek nadal twierdzę, że źródłem "bio-czakramów" jest tylko psyche, o tyle problemem jest dla mnie, że wrażenie jest zbyt silne jak na tak krótki okres. Chyba zaczynam rozumieć Bio co go tak zafascynowało ... Albo mam tylko deluzje i zdaje mi się, że to takie silne. I pewno nieźle się zmęczę zanim się tego pozbędę.


- Ks.Marek - 15-07-2007 00:49

heysel napisał(a):A co do Wszechogarniającej Miłości, to jeśli istnieje naprawdę to "ma oko" na każde swe stworzenie bez względu na jego stosunek do Niej.
W zestawieniu z
heysel napisał(a):Modlitwa ma siłę wtedy jeśli wypowiada ją ktoś kto wierzy, wypowiedziana przeze mnie jest tylko zimnym potokiem słów.
I faktem przyjęcia chrztu, wg mnie jest sabotażem heysela. Poniewaz heysel wie, że Wszechogarniająca Miłość ma wymiar osobowy, a zosoba wchodzi się w relacje poprzez nawiązanie kontaktu. Choćby miał to byc tylko body language, to jednak zawsze jakiś to kontakt.


- heysel - 15-07-2007 01:34

Ks.Marek napisał(a):I faktem przyjęcia chrztu,
Faktem jest, że nie przyjmowałem świadomie żadnego chrztu. A chrzest jak byłem niemowlakiem jest dla mnie nieważny. Dlaczego ? Bo nie został wykonany za moją zgodą. A obrzęd religijny wykonany bez wiedzy i zgody człowieka jest nieważny, nie ma żadnej mocy. Dodatkowo mogę powiedzieć, że jest to całkowicie zgodne z moim sumieniem i nie czuję się ochrzczonym.
Może Ci się to oczywiście nie spodobać, ale jestem uczciwy i proszę o nie traktowanie mnie jak kogoś kim nie jestem. Moją ścieżką jest "ciemność prawdziwa". Jeżeli podjął bym decyzję o przyjęciu chrześcijaństwa to nie dość, że wielu rzeczy musiałbym się wyrzec, to zaczynałbym całkowicie od zera włącznie z chrztem.
Ks.Marek napisał(a):wg mnie jest sabotażem heysela.
Raczej uczciwym postawieniem sprawy.
Ks.Marek napisał(a):Poniewaz heysel wie, że Wszechogarniająca Miłość ma wymiar osobowy,
Nie, heysel tego nie wie. Heysel tylko to postuluje.
Ks.Marek napisał(a):to jednak zawsze jakiś to kontakt.
Co najwyżej nieświadomy.


- nieania - 15-07-2007 03:37

heysel napisał(a):Faktem jest, że nie przyjmowałem świadomie żadnego chrztu. A chrzest jak byłem niemowlakiem jest dla mnie nieważny. Dlaczego ? Bo nie został wykonany za moją zgodą. A obrzęd religijny wykonany bez wiedzy i zgody człowieka jest nieważny, nie ma żadnej mocy. Dodatkowo mogę powiedzieć, że jest to całkowicie zgodne z moim sumieniem i nie czuję się ochrzczonym.
Może Ci się to oczywiście nie spodobać, ale jestem uczciwy i proszę o nie traktowanie mnie jak kogoś kim nie jestem. Moją ścieżką jest "ciemność prawdziwa". Jeżeli podjął bym decyzję o przyjęciu chrześcijaństwa to nie dość, że wielu rzeczy musiałbym się wyrzec, to zaczynałbym całkowicie od zera włącznie z chrztem.

Mama cię urodziła, karmiła, zanosiła na szczepienia itd... Dbała o wszystkie twoje potrzeby, ale ty pewnego dnia podchodzisz do niej i mówisz: "Słuchaj, ty to wszystko robiłaś bez mojej zgody. To jest nie ważne. Ja będę wegetarianinem, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego i przyjmuję zupełnie nowy styl życia. Jakbym chciał żyć tak jak ty mnie wychowywałaś musiałbym zacząć wszystko od nowa. Wejść do twojego łona, urodzić się, jeść to, co ty mi dawałaś, pójść do lekarza zaszczepić się." Czy to miałoby sens???
Tak samo jest ze chrztem. Twoja matka jest chrześcijanką. Dba o ciebie, o twoje potrzeby, ale nie tylko fizyczne, ale i duchowe. Dlatego niesie cię do Kościoła aby cię ochrzcić. Tak, ty nie jesteś tego świadomy, ale zostajesz ochrzczony w jej wierze. Chrzest to jak narodziny. Świadomie, czy nie rodzisz się na nowo z wody i Ducha Św. Ile razy w życiu chcesz się rodzić??!! To jest jak kąpiel zmywająca z ciebie grzech pierworodny. Ile razy w życiu chcesz zmywać pierwszą palmę??!! No i założę się, że nie raz odnawiałeś przyrzeczenia chrzcielne... A więc całkowicie zgodne z twoim sumieniem jest negowanie tego? Tak. Gdybyś podjął decyzję o byciu chrześcijaninem musiałbyś się wielu rzeczy wyrzec... i to cię najbardziej boli. :-$


- M. Ink. * - 15-07-2007 05:49

nieania napisał(a):Mama cię urodziła, karmiła, zanosiła na szczepienia itd... Dbała o wszystkie twoje potrzeby, ale ty pewnego dnia podchodzisz do niej i mówisz: "Słuchaj, ty to wszystko robiłaś bez mojej zgody. To jest nie ważne. Ja będę wegetarianinem, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego i przyjmuję zupełnie nowy styl życia. Jakbym chciał żyć tak jak ty mnie wychowywałaś musiałbym zacząć wszystko od nowa. Wejść do twojego łona, urodzić się, jeść to, co ty mi dawałaś, pójść do lekarza zaszczepić się." Czy to miałoby sens???
Tak samo jest ze chrztem. Twoja matka jest chrześcijanką. Dba o ciebie, o twoje potrzeby, ale nie tylko fizyczne, ale i duchowe. Dlatego niesie cię do Kościoła aby cię ochrzcić. Tak, ty nie jesteś tego świadomy, ale zostajesz ochrzczony w jej wierze. Chrzest to jak narodziny. Świadomie, czy nie rodzisz się na nowo z wody i Ducha Św. Ile razy w życiu chcesz się rodzić??!! To jest jak kąpiel zmywająca z ciebie grzech pierworodny. Ile razy w życiu chcesz zmywać pierwszą palmę??!! No i założę się, że nie raz odnawiałeś przyrzeczenia chrzcielne... A więc całkowicie zgodne z twoim sumieniem jest negowanie tego? Tak. Gdybyś podjął decyzję o byciu chrześcijaninem musiałbyś się wielu rzeczy wyrzec... i to cię najbardziej boli.
uuuu...wow...
nieania, po raz drugi wywołujesz na mnie ultra-pozytywne wrażenie 8-[


- heysel - 15-07-2007 14:43

nieania napisał(a):Mama cię urodziła, karmiła, zanosiła na szczepienia itd... Dbała o wszystkie twoje potrzeby, ale ty pewnego dnia podchodzisz do niej i mówisz: "Słuchaj, ty to wszystko robiłaś bez mojej zgody. To jest nie ważne. Ja będę wegetarianinem, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego i przyjmuję zupełnie nowy styl życia. Jakbym chciał żyć tak jak ty mnie wychowywałaś musiałbym zacząć wszystko od nowa. Wejść do twojego łona, urodzić się, jeść to, co ty mi dawałaś, pójść do lekarza zaszczepić się." Czy to miałoby sens???
W życiu nie widziałem jeszcze by ktoś tak się zagalopował w jednym akapicie :shock: Szczęśliwy . Nie wiem nawet jak skomentować taki logiczny bezsens ...
Załóżmy taką sytuację :
Dziecko wychowywane w ateistyczno-komunistycznej rodzinie i w takich ideałach też wychowywane. Dziecko dorasta i zaczyna decydować o własnym światopoglądzie. Pewnego razu przychodzi do mamy i mówi : "Mamo, ja nie chcę być ateistą. Postanowiłem się ochrzcić i zostać katolikiem". Wyrzekł się tym samym ideałów jakie wyniósł z rodzinnego domu i przyjął nowy "styl życia".
I co też taką odpowiedź byś popełniła ?
nieania napisał(a):Tak samo jest ze chrztem.
Wcale nie tak. Chrzest to rytuał przejścia i jako taki musi być wykonywany za zgodą człowieka. I proszę nie mieszać religii (czegoś nabytego) z opieką rodzica nad dzieckiem.
nieania napisał(a):Twoja matka jest chrześcijanką. Dba o ciebie, o twoje potrzeby, ale nie tylko fizyczne, ale i duchowe. Dlatego niesie cię do Kościoła aby cię ochrzcić.
Niesie mnie do Kościoła bo tak nakazuje jej religia. A że zrobiła to w dobrej wierze, z dobrymi intencjami dania mi czegoś dobrego to co innego. To właśnie jest dla mnie ważne. To jest prawdziwy dowód jej miłości, a nie chrzest.
Możesz nie zrozumieć, ale nie mam obowiązku tłumaczyć takich podstaw.
nieania napisał(a):Tak, ty nie jesteś tego świadomy, ale zostajesz ochrzczony w jej wierze. Chrzest to jak narodziny. Świadomie, czy nie rodzisz się na nowo z wody i Ducha Św.
Aby rytuał przejścia miał moc musi być przeprowadzony za zgodą i w pełni świadomości człowieka.
nieania napisał(a):Ile razy w życiu chcesz się rodzić??!! To jest jak kąpiel zmywająca z ciebie grzech pierworodny. Ile razy w życiu chcesz zmywać pierwszą palmę??!!
Urodziłem się raz, wtedy kiedy moja matka mnie urodziła. I jak do tej pory ani razu więcej.
nieania napisał(a):No i założę się, że nie raz odnawiałeś przyrzeczenia chrzcielne...
Przegrałaś, ani razu.
nieania napisał(a):A więc całkowicie zgodne z twoim sumieniem jest negowanie tego?
Chrztu ? Tak. Napisałem wyraźnie, że nie czuję "duchowego" związku z chrześcijaństwem. I gdybym chciał wejść na tą drogę to byłbym jak małe dziecko, które uczy się wszystkiego od zera.
Znowu możesz nie zrozumieć, ale mnie to akurat nie obchodzi.
nieania napisał(a):Tak. Gdybyś podjął decyzję o byciu chrześcijaninem musiałbyś się wielu rzeczy wyrzec... i to cię najbardziej boli.
Oho, kolejna osóbka, która wie lepiej ode mnie co mnie boli :diabelek: .


- M. Ink. * - 15-07-2007 20:25

nieania, radzę Ci z czystej sympatii: uważaj na tego heysela, bo pokrętnie sprowadzi Cię na manoffce :evil: a tak nam się tu ślicznie zapowiadasz na forum Przytulanie


- nieania - 15-07-2007 20:42

Nie wiesz jak to skomentować, bo to nie jest logicznym bezsensem. Gdyby było, wiedziałbyś co napisać i nie zbłaźniłbyś się po raz kolejny. A więc po kolei:

heysel napisał(a):Załóżmy taką sytuację :
Dziecko wychowywane w ateistyczno-komunistycznej rodzinie i w takich ideałach też wychowywane. Dziecko dorasta i zaczyna decydować o własnym światopoglądzie. Pewnego razu przychodzi do mamy i mówi : "Mamo, ja nie chcę być ateistą. Postanowiłem się ochrzcić i zostać katolikiem". Wyrzekł się tym samym ideałów jakie wyniósł z rodzinnego domu i przyjął nowy "styl życia".

Nie rozumiem pytania jakie postawiłeś po tym przykładzie. Być może chodziło ci o to, co bym na taką sytuację powiedziała. Wysuwa się z tego kilka wniosków. 1. że nie zrozumiałeś tego, co napisałem i wykopałeś dołek pod siebie. 2. Jest tu mowa o wartościach, więc 3. Przyjmuje nowy styl życia, to tak samo jak by byl wychowany w rodzinie chrześcijańskiej i wyrzekł się tego, został ateistą. Ja napisałam, że "Podchodzisz do mamy i mówisz, że nie miało dla ciebie wartości to, że dawała ci jeść, chodziła do lekarza, że cię urodziła, bo to bez twojej zgody i ty musisz to wszystko zrobić jeszcze raz skoro chcesz być jej synem i porównałam do chrztu. Dlaczego? Bo Bo to działania na dwóch równoległych płaszczyznach. Możesz pozostać jej synem nie wchodząc z powrotem do jej łona i rodzić się ponownie z własnej woli, nie musisz po raz drugi chodzić na szczepionki itd. W porównaniu. Chrzest jest duchowym narodzeniem się dla Boga. W chwili chrzty stajesz się członkiem wspólnoty Kościoła i dzieckiem Bożym, zostajesz napełniony Duchem Św. Aby nim pozostać, albo po odejściu od wiary powrócić nie musisz ponownie przyjmować chrztu. Wyrzec się tych ideałów możesz, ale nie zmienia to faktu, że coś się wydarzyło. Jeśli zostałbyś jako dziecko żyda obrzezany, a potem wyrzekłbyś się Judaizmu to gdybyś chciał wrócić musiałbyś się drugi raz obrzezać???? Czy to, że to zostało wykonane bez twojej zgody unieważnia to co się stało???
heysel napisał(a):Chrzest to rytuał przejścia i jako taki musi być wykonywany za zgodą człowieka. I proszę nie mieszać religii (czegoś nabytego) z opieką rodzica nad dzieckiem.

Chrzest to nie rytuał przejścia, ale sakrament, czyli znak, sposób przekazania łaski Bożej. Przyjęcie chrztu oznacza, że człowiek staje się chrześcijaninem i może przyjmować inne sakramenty. Chrzest, to jak już pisałam odrodzenie z wody i Ducha Św. To, że wyrzekniesz się religii będzie oznaczało tyle, że nie będziesz chrześcijaninem ale będziesz ochrzczonym. Bez względu na to, czy to ma dla ciebie wartość, czy nie.

Ja nie piszę o religii, ale o wierze, w jakiej dziecko się chrzci. Żeby to zrozumieć trzeba wiedzieć czym dla człowieka wierzącego jest chrzest.
heysel napisał(a):Niesie mnie do Kościoła bo tak nakazuje jej religia. A że zrobiła to w dobrej wierze, z dobrymi intencjami dania mi czegoś dobrego to co innego. To właśnie jest dla mnie ważne. To jest prawdziwy dowód jej miłości, a nie chrzest.
Możesz nie zrozumieć, ale nie mam obowiązku tłumaczyć takich podstaw.

Niczego religia nie nakazuje!!! Nie ma czegoś takiego, że musisz. Robisz to, bo chcesz, bo wiesz czym to jest, dla ciebie, dla osoby, dla której to robisz. Dowodem miłości jest to, że podała cię do chrztu. I faktem jest, że ten chrzest został ci udzielony. Nie zmienisz tego.
heysel napisał(a):Napisałem wyraźnie, że nie czuję "duchowego" związku z chrześcijaństwem. I gdybym chciał wejść na tą drogę to byłbym jak małe dziecko, które uczy się wszystkiego od zera.
Znowu możesz nie zrozumieć, ale mnie to akurat nie obchodzi.
Ależ ja cię rozumiem. Musiałbyś zacząć wszystko od zera, może teraz nie ma to dla ciebie znaczenia, bo nie jesteś wierzący, ale gdybyś był osobą wierzącą miałoby to dla ciebie znaczenie i to ogromne i nie przyjąłbyś chrztu po raz drugi.

heysel napisał(a):Przegrałaś, ani razu.

To po chrzcie, jak już byłeś chłopcem i umiałeś mówić ani razu mama nie zabrała cię do kościoła na mszę? Nie chce mi się wierzyć.

M. Ink. * napisał(a):nieania, radzę Ci z czystej sympatii: uważaj na tego heysela, bo pokrętnie sprowadzi Cię na manoffce :evil: a tak nam się tu ślicznie zapowiadasz na forum
Spokojnie, poradzę sobie. To nie pierwsza moja polemika tego typu. Ta nawet nie jest trudna... jakiś czas temu rozmawiałam nt. chrztu z osobą tzw. "wierzącą niepraktykującą" i musiałam odpierać znacznie mocniejsze argumenty. Oczko
:forum:


- heysel - 15-07-2007 21:43

nieania napisał(a):Spokojnie, poradzę sobie. To nie pierwsza moja polemika tego typu. Ta nawet nie jest trudna... jakiś czas temu rozmawiałam nt. chrztu z osobą tzw. "wierzącą niepraktykującą" i musiałam odpierać znacznie mocniejsze argumenty.
Zanim w ogóle poświęcę więcej czasu na odpowiedź na ten Twój pasztet to muszę wiedzieć, czy rozumiesz, że :
a) wszystko co piszę jest pisane z perspektywy kogoś takiego jak ja i moich "wierzeń" (co wprost jej już zaznaczone w moim ostatnim poście do Ks.Marka),
b) ani mi do głowy nie przyszło, aby bić się z rozumieniem chrztu takim jak ma go Kościół (a znam go dobrze, chociażby od Ks.Marka),
c) ja z Tobą nie prowadzę polemiki na temat tego, które rozumienie jest właściwsze, tylko choć trochę próbuję naświetlić moje stanowisko, które po Twoim poście (jeśli wziąć go pod uwagę) może być widziane w krzywym zwierciadle),
Czy to jest jasne ?


- nieania - 15-07-2007 21:59

Prawie...nie wiem po co piszesz o czymś, czego się nie rozumiesz..???


- heysel - 15-07-2007 22:17

nieania napisał(a):Prawie...nie wiem po co piszesz o czymś, czego się nie rozumiesz..???
Sorry, ale nie chce mi się psuć krwi na dyskusje z kimś kto nie rozumie tego co adwersarz do niego pisze. A tutaj sprawa jest banalna :
Rozumiem doskonale wykładnię Kościoła na temat chrztu, ale się z nią nie zgadzam. A Ty mnie atakujesz, bo to co piszę o chrzcie nie jest zgodne z wykładnią Kościoła i dlatego wg Ciebie nie rozumiem czym jest chrzest.
Z takim kitem to nie do mnie.


- nieania - 15-07-2007 22:26

:close:


- heysel - 15-07-2007 22:28

M. Ink. * napisał(a):nieania, radzę Ci z czystej sympatii: uważaj na tego heysela, bo pokrętnie sprowadzi Cię na manoffce :evil:
Niech uważa, bo ją jeszcze szatański heysel pokąsa. Bo przecież heysel to demon z piekieł, a tak wygląda naprawdę :
[Obrazek: hornedemon.jpg]
To teraz już znacie me prawdziwe oblicze :diabelek: Szczęśliwy .


- nieania - 15-07-2007 22:44

Ja tam się heysela nie boję, mam za obrońcę kogoś potężniejszego- Boga. A tak apropos to zastanawiam się czemu heysel, skoro demony z piekieł wierzą w Boga. Nie pasuje mi ten nik do ateisty. Ale to nie mój wybór. :aniol:


- heysel - 15-07-2007 22:58

nieania napisał(a):Ja tam się heysela nie boję, mam za obrońcę kogoś potężniejszego- Boga.
A powinnaś się bać, muaahaaaaaa :twisted: . W końcu jak lew jestem i chodzę dookoła Was i tylko patrzę aby pożreć jakąś owieczkę :diabelek: .
nieania napisał(a):A tak apropos to zastanawiam się czemu heysel, skoro demony z piekieł wierzą w Boga.
:roll2:
1. Słowo "heysel" nie jest nazwą własną żadnego demona (przynajmniej żadnego znanego mi demona Szczęśliwy ).
2. Pisząc "heysel" cały czas miałem na myśli tylko siebie. Dowód ? Napisałem "me oblicze" a nie "jego oblicze".
nieania napisał(a):Nie pasuje mi ten nik do ateisty. Ale to nie mój wybór.
Szczęśliwy Jeszcze będzie oceniać, który nick do kogo pasuje, a który nie.