Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Adoracja Najświętszego Sakramentu - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Nasza wiara (/forumdisplay.php?fid=15)
+--- Wątek: Adoracja Najświętszego Sakramentu (/showthread.php?tid=2600)

Strony: 1 2


Adoracja Najświętszego Sakramentu - gradzia - 01-08-2007 00:00

Zastanawiało mnie wiele razy jak mam adorować Najświętszy Sakrament. Wiele razy klekałam przed Jezusem i właściwie zaczynałam mu niby opowiadać swój dzień le szybko uciekałam w myślenie o swoich problemach. Później przyszło trochę więcej skupienia,a ostatnio znalazłam taki bardzo pomocny fragment, może i komuś też się przyda Uśmiech

Cytat:Gdy adorujemy Jezusa, wyłączamy umysł, jesteśmy bierni, jakby bezwładni, zupełnie poddani Jemu, Jego inicjatywie. Nie czynię wysiłku, nie myślę o tym, jak zagospodarować czas. Rozkoszuję się biernością, w którą zostaję zapraszany i wprowadzany. Trwam. Tak po prostu. Siedzę i patrzę. Moje serce jest ciche, zasłuchane, małe, pozwalające się ogarnąć, otulić.
Adoracja to świętowanie obecności. Jest to prosta radość z samego faktu obecności, Jego obecności i mojej obecności przy Nim. Cieszy mnie sama Jego OBECNOŚĆ. Najważniejsze dla mnie jest to, że mogę SPOTKAĆ Jezusa. OBECNOŚĆ, SPOTKANIE - to jest główny powód radości, doświadczania szczęścia w relacji. Obecność - to jest powód do radości. Nie to, co mogę od Niego otrzymać, a po prostu to, że On JEST i że ja jestem. Adoracja to świętowanie dla mnie - świętowanie obecności. Adoracja to też świętowanie bliskości. Obecność wprowadza w bliskość. Im głębiej uświadamiam sobie obecność i im dłużej trwam w obecności (On i ja - przenikanie wzajemne), tym głębiej doświadczam bliskości, milczącej, oszczędnej we wszelkie doświadczenia zmysłowe, takiej prostej, zwyczajnej, bez żadnych poruszeń uczuciowych.
Nasiąkam ciszą, milczeniem. Gdy adoruję, przenika mnie świadomość, że to nie tyle ja patrzę na Niego, ile raczej On patrzy na mnie - we mnie. Jego patrzenie - to dotykanie mojego serca. Kiedy adoruję, przychodzi mi często na myśl Psalm 139 - powtarzam sobie jego słowa o przenikaniu mnie przez Pana i w ten sposób jeszcze głębiej, mocniej uświadamiam sobie, że Pan - teraz właśnie - mnie przenika. Nie muszę nic mówić, On wie, On przenika, On dotyka. Jego dotyk jest uzdrawianiem. Czasami w sercu pojawia się pytanie: Czego pragnę teraz? Czego pragnę - gdzie Jezus ma dotknąć mojego serca? W którym miejscu? I wtedy dzieje się cos pięknego - otwieram w milczeniu moje serce i nie tyle mówię Mu o tym, co najbardziej mnie nęka i boli, ile POKAZUJĘ Mu te miejsca, odkrywam swoje serce, niczego się przed Nim nie wstydząc.
Wierzę mocno, że On - patrząc - dotyka, ogarnia czułością moje chore miejsca, ogarnia czułością te zakamarki serca, które jeszcze drżą z lęku, niepewności... Jezus całuje we mnie te drżące miejsca... Dotyka je z czułością, w milczeniu. O nic nie pyta. Po prostu JEST, a ja jestem przy Nim. Milczymy. A jednak wszystko wiemy. Nie potrzeba słów. Podczas adoracji, dokonuje się inny sposób poznawania. Całkowicie wewnętrzny, intymny, totalnie osobowy, w największej bliskości... Adoracja jest SPOSOBEM uzewnętrzniania relacji. Gdyby porównywać ją do relacji na wzór relacji pomiędzy kochającymi się osobami, to adorację porównałbym do chwil największej intymności, największej bliskości. To jest ta chwila, kiedy kochankowie, po szaleństwie namiętności, trzymają siebie nawzajem w ramionach, w czułym objęciu, i trwają tak bez słów, zasłuchani w bicie własnych serc... To jest ta chwila, kiedy kochankowie, w czułości, zrozumieniu, przenikają siebie nawzajem czułym dotykiem, kiedy zwierzają sobie największe i najbardziej intymne sekrety serc, życia, pragnień, tęsknot...
Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu jest czas na wylewanie serca przed Jezusem. Bóg mnie pragnie, dlatego jestem na adoracji. On pragnie na mnie patrzeć, pragnie mnie wewnętrznie dotykać, przechadzać się w moim wnętrzu.
Adoracja jest czekaniem. Otwieram ręce i serce na przyjmowanie wszystkiego, co Bóg da. Jest ona przyjmowaniem życia, przyjmowaniem Pana, przyzwoleniem na przenikanie mnie. W tym czasie pozwalam Jezusowi, aby wziął z mojego serca to, co chce wziąć i włożyć to, co chce włożyć. To czas cierpliwego czekania na Niego. On jest w centrum, nie ja. Adoracja jest dorastaniem do tego, że Jezus jest najważniejszy.
Nie mogę zmusić Pana, aby przyszedł. Jedyne, co mogę zrobić, to czekać i być obecnym. Adoracja jest tęsknym oczekiwaniem, jest słuchaniem. Czekając na Boga uznaję, że On wiele znaczy w moim życiu. Czekanie przed Nim przemienia mnie, abym nosił w sobie Jego myśli i pragnienia. Jeśli godzę się czekać, staję się inny. Adoracja czyni uważnym, kontemplacyjnym. Uwalnia od pośpiechu, od pędzenia za tym, co nie istotne, co nie karmi ducha i nie pociesza serca. Ona otwiera serce na Boga i człowieka. Staję się miłym dla siebie samego, łagodnym i wyrozumiałym. Odczuwam, iż moje serce uwalnia się od silnej presji manipulowania innymi, uwalnia się od agresji.
Adoracja jest wejściem w klimat uwielbienia, podziwu, delikatności. To czas napełniania się miłością i wrażliwością, która jest z Boga. W czasie adoracji odkrywam najczęściej przyczynę chęci ucieczki. Jest to pokusa spowodowana tym, że przyszedłem na adorację w tym celu, aby coś otrzymać, załatwić. I w tym momencie doświadczam rozczarowania. Adoracja nie jest miejscem rozwiązywania moich problemów, szukania odpowiedzi. Nie można przeżywać jej w kategoriach przydatności. Jestem przed Panem dla Niego samego. Nie usiłuję osiągnąć czegokolwiek przez adorację. Jestem na adoracji nie po to, aby coś otrzymać, lecz w tym celu, aby być przed Bogiem. Wiem, że On mnie słucha. To jest źródłem pocieszenia. Odczuwam spokój i przypływ mocy.
Przyjdzie taki czas, kiedy adoracja będzie się wydawała całkowitą stratą czasu, kiedy nic nie będzie do niej pociągało, kiedy nie pojawi się odczucie spełnienia. Wtedy może pojawić się pokusa zamiany adoracji na spacer lub lekturę ciekawej książki. Może przyjść taki czas, kiedy adoracja przestanie dawać ukojenie, będzie pochłaniać moje siły i pokaże z całą ostrością moją słabość. Trzeba trwać, przetrzymać ten stan, nie odchodzić z adoracji. Przyjaźń może nieść ze sobą wiele „korzyści”, lecz jeśli one stanowią jedyny jej cel, to znaczy, że przyjaźni w ogóle nie ma. „Posługiwanie się Bogiem, to zabijanie Go” (Mistrz Eckhart).
Przychodzenie na adorację jest znakiem, że czuję się bezpieczny w obliczu Boga. Przychodzę, aby słuchać Boga. Skupiam się na Nim. Nie analizuję siebie, nie zastanawiam się nad sobą, lecz słucham, aby kochać.
Zródło:tutaj


- Leszek - 01-08-2007 06:09

Czy mogłabyś podać link do cytowanego tekstu?
Niektóre sformułowania w nim zawarte zupełnie mi się nie podobają. Jak choćby to mówiące o "wyłączaniu umysłu" lub inne, stwierdzające, że adoracja Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie nie przyczynia się do rozwiązania problemów czy do znajdywania właściwych odpowiedzi na różne problemy, zjawiska itd.


- gradzia - 01-08-2007 10:49

jest podany pod cytatem z napisem tutaj...


- Wojtek37 - 01-08-2007 11:40

Ja często po modlitwie, poprostu sobie siedzę przy NIM - czasem to wystarczy.


- Leszek - 01-08-2007 12:15

Czym innym jest modlitwa prostego wejrzenia - kontemplacja, a czym innym, jak to czyni autor przytoczonego artykułu, zamykanie Jezusowi drogi do naszego życia, jego problemów, radości i smutków, sukcesów i niepowodzeń itd.


- gradzia - 01-08-2007 22:11

Leszek napisał(a):zamykanie Jezusowi drogi do naszego życia, jego problemów, radości i smutków, sukcesów i niepowodzeń itd.
to nie chodzi o zamykanie ttylko o postawę - autor neguje postawę egocentryzmu, podczas adoracji najważniejszy jest Bóg nie ja


- Leszek - 01-08-2007 23:24

W tym, co proponowałem, nie ma ani krzty egocentryzmu. W proponowanej formie adoracji dostrzegam raczej pewne elementy kwietyzmu. Bóg interesuje się życiem człowieka, wchodzi w jego historię i działa w tej historii. Bóg nie jest Bogiem dalekim, lecz zawsze obecnym, zawsze bliskim, troszczącym się o to, co dla nas najlepsze. Dlatego uważam proponowaną formę adoracji za rodzaj odcinania się od Boga obecnego także pośród wydarzeń życia, znaków czasu; działającego poprzez te wydarzenia i znaki, poprzez różne osoby. Bóg chce działać poprzez nasze myśli, słowa i czyny. Stąd też adoracja Najświętszego Sakramentu nie może odcinać się od rzeczywistości, w której żyje człowiek.
Muszę stwierdzić, że związany jestem z inną formą duchowości niż ta, która została przedstawiona, a która - moim zdaniem - nie bardzo odpowiada temu, kim w istocie jest Bóg i w jaki sposób wyraża się Jego obecność w naszym życiu.


- gradzia - 02-08-2007 00:13

nie mówiłam ze to ty mówisz o egocentryzmie, tylko, ze autor tego tekstu pisze że nie można adorując skupiać się wyłacznie na swoich problemach.

Cytat:Dlatego uważam proponowaną formę adoracji za rodzaj odcinania się od Boga obecnego także pośród wydarzeń życia, znaków czasu; działającego poprzez te wydarzenia i znaki, poprzez różne osoby. Bóg chce działać poprzez nasze myśli, słowa i czyny. Stąd też adoracja Najświętszego Sakramentu nie może odcinać się od rzeczywistości, w której żyje człowiek.

i nie odcina się ale Adoracja to czas szczególny kiedy to On jest najważniejszy nie my, przecież nie musimy Mu mówić o swoich problemach bo On je zna, o naszych myślach, czynach także. On to wszystko wie i chce byśmy przyszli i byli z nimi i pozwalali się uzdrawiać własnie z tych zranień które przyniosła rzeczywistość.

Cytat:Muszę stwierdzić, że związany jestem z inną formą duchowości niż ta, która została przedstawiona, a która - moim zdaniem - nie bardzo odpowiada temu, kim w istocie jest Bóg i w jaki sposób wyraża się Jego obecność w naszym życiu.

możesz rozwinąć..


- Kyllyan - 02-08-2007 04:52

Widocznie Leszku czytaliśmy jakieś różne teksty, bo ja jakoś w tym tekście nie dostrzegłem tego o czym piszesz.
Cytat:zamykanie Jezusowi drogi do naszego życia, jego problemów, radości i smutków, sukcesów i niepowodzeń itd.
Wprost przeciwnie. Zresztą, Wszechwiedzący zna doskonale każdego z nas, nasze radości i smutki, wie co nam potrzeba. Nie musimy mu o tym mówić. W proponowanej w tym tekscie metodzie Adoracji chodzi właśnie o to by otworzyć sie na Boga, na to co chce nam powiedziec. I tu mistycy są wyjatkowo zgodni. Boga mozna usłyszeć tylko w ciszy. Aby osiągnąć taką ciszę należy opróżnić umysł z natłoku myśli zakłócających odbiór Głosu Boga. Ja rozumiem wątpliwości. Bardzo to przypomina sposób jaki proponują mistrzowie Zen. No cóż, okazuje się, że mistycy czy to na wschodzie, czy na zachodzie, często dochodzą do takich samych wniosków. A to, że Ty preferujesz inną duchowość to już inna sprawa. W ramach Kościoła egzystują obok siebie różne duchowości, każdy może znaleźć coś dla siebie. I to jest piękne.

ps. ciekawe, co byś powiedział na to : Modlitwa Głębi


- Leszek - 02-08-2007 06:31

Trudno coś o tym napisać, bo to, co przeczytałem, nie tyle jest o szkole duchowości, ile o pewnych problemach związanych z życiem modlitwy i tożsamości owego księdza, który znalazł się w matni, ale w końcu odzyskał równowagę. I to tyle.


- angua - 05-08-2007 13:38

Cóż, dla mnie adoracja jest przede wszystkim trwaniem. Ale osobiście zupełnie nie czuję się na siłach mówić, czym jest naprawdę. Wiem jedno - najpierw trzeba spędzić godziny przed Najświętszym Sakramentem, a potem brać się za odpowiedzi na takie pytanie. I to nie godziny w życiu, ale godziny dzień w dzień. Tak, żeby nie mieć już zupełnie nic do powiedzenia i tak, żeby nie mieć już żadnych oczekiwań...


- gradzia - 24-09-2007 23:42

czytając inny temat nasunęło mi się pytanie: Czy w czasie adoracji jest odgórnie ustalone ile czasu potzrebne jest na modlitwę w ciszy a ile na modlitwy prowadzone i czy modlitwy prowadzone jak różaniec są konieczne?? Nie mam absolutnie nie przeciwko nim, tylko jeśli na adoracji są takowe modlitwy i tylko one, przynajmniej ja, nie jestem w stanie się wyciszyć i skupić na byciu z Jezusem...a może to w sobie coś musze zmienić??


- Kyllyan - 25-09-2007 10:33

Ja zupełnie Cie rozumiem. W "mojej" parafii na adoracji byłem raz. Była ona w całości "przegadana". Ksiądz przyszedł, wystawił monstrancję, potem cały czas prowadził modlitwy. monstrancję schował i sobie poszedł. No cóż niektórzy księża traktują nas jak "głąbów" Uważają pewnie, że jak nam sie nie powie co mamy robić, to my nie będziemy wiedzieli. I być może czasem maja rację. Ale, jest wyjście. W "moim' mieście znalazłem kaplice gdzie jest "Wieczysta Adoracja"
Mogę tam przyjść o każdej porze dnia i nocy i spędzić tam tyle czasu ile mi potrzeba. I nikt mi nie mówi co mam robić Oczko przy okazji jest tam stały konfesjonał.


- Polonium - 25-09-2007 11:04

Kyllyan napisał:
Cytat:W "mojej" parafii na adoracji byłem raz. Była ona w całości "przegadana". Ksiądz przyszedł, wystawił monstrancję, potem cały czas prowadził modlitwy. monstrancję schował i sobie poszedł. No cóż niektórzy księża traktują nas jak "głąbów" Uważają pewnie, że jak nam sie nie powie co mamy robić, to my nie będziemy wiedzieli. I być może czasem maja rację.

A może chodzi o coś innego.Po przypadkach świętokradztw w różnych miejscach Polski być może czyni się to z powodu obaw.Ale z drugiej strony,jeśli w kościele jest grupa ludzi trwająca na modlitwie to na ogół będzie ktoś pilnował,więc po co zabraniać cichej adoracji przed Najświętszym Sakramentem.W adoracji modlitwa w milczeniu jest przecież najważniejsza.U nas Najświętszy Sakrament jest wystawiony cały czas.Czasem ktoś spontanicznie prowadzi modlitwę,ale na ogół jest w milczeniu.

Offtopic:Prośba do moderacji:Dlaczego w tytule tematu wyraz "Sakrament" jest napisany małą literą ?


- gradzia - 25-09-2007 19:37

Kyllyan napisał(a):Ale, jest wyjście. W "moim' mieście znalazłem kaplice gdzie jest "Wieczysta Adoracja"
w kosciele akademickim Kulu jest adoracja całodzienna prowadzona po cichu...ale nie w czasie wakacji...a u nas jak się babcie dorwą do modlitw no to.... :roll:
Polonium napisał(a):Offtopic:Prośba do moderacji:Dlaczego w tytule tematu wyraz "Sakrament" jest napisany małą literą ?
wysylalam już na priva prośbę o zmianę zaraz gdy zorientowałam się że napisałam mala literą, ale...bez odzewu, więc ponawiam ja też prośbe twoją i moją.