Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Jak dotrzeć do młodzieży? - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8)
+--- Dział: Ewangelizacyjna Pomoc (/forumdisplay.php?fid=22)
+--- Wątek: Jak dotrzeć do młodzieży? (/showthread.php?tid=3033)

Strony: 1 2 3 4 5 6


- aga - 09-04-2008 23:55

Przepraszam - c z e g o dosyć?

[ Dodano: Czw 10 Kwi, 2008 00:11 ]
Widzę, że jakieś kolorki się pojawiły w moim profilu! Teraz przynajmniej będzie kolorowo, a nie tak monotonnie :diabelek:

[ Dodano: Czw 10 Kwi, 2008 01:52 ]
I do kogo w ogóle ta uwaga?

[ Dodano: Czw 10 Kwi, 2008 02:42 ]
Zastanowiłam się nad znaczeniem obu problematycznych słów i:

-wg Słownika poprawnej polszczyzny
*przymus 'zmuszanie kogoś do działania wbrew jego woli, zmuszanie do czegoś'
*wymóg 'warunek, który ktoś lub coś musi spełniać'
-znaczenie mniej więcej podobne

w internecie znalazłam znaczenia tożsame, a więc mogę tutaj przyznać rację księdzu.
Przyznaję, że być może źle się wyraziłam (zawsze miałam problem z wyrażaniem tego, co myślę i wtedy dochodzi do nieporozumień), ale:

*z-musz-ać, przy-musz-ać>od: mus-i-eć, musz-ę
*wy-mag-ać, wy-móg-O,> od: wy+móc, mog-ę
to wtedy móc, mogę to co innego niż musieć, muszę - mogę to znaczy 'nie muszę', a więc zakłada dobrowolność

i bardziej pod takim znaczeniem bym się podpisała, ale nie będę się tu spierać, kto ma rcję. Zresztą to chyba nieistotne. Niech mi tylko nikt więcej nie mówi, że nie wiem, co piszę, nie rozumiem i tego typu uwagi.


- Daniela - 10-05-2008 06:38

karolcia napisał(a):k myślicie, w jaki sposób można dotrzeć do młodzieży
nie ma na to reguły. Każdy człowiek jest inny, do kazdego podchodzi się indywidualnie, każdy potrzebuje czegos innego. Śmiem pzrypuszczać, że nie podziała na najbardziej zbuntowanych słowo "Jezus cię kocha" , a udowodnienie, że pójście do koscioła nie jest niczym złym, że wiara rzym kat nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Może to zabrzmi zuchwale, ale jestem niewierząca, a na prośbę pewnej pani, wysłałam jej zbuntowaną, rozkrzyczaną nastolatkę do kościoła, i to nie za sprawą Boga, ale argumentami typu "co ci sie stanie?", prawda taka, ze ta zdiewuszka raczej się nie nawróciła, ale drepcze do kościólka raz na jakiś czas, co z tym zrobią inni? co ona poczuje? to już nie moja broszka. Bunt jest najgorszy, może prowadzic do złego, wiele ludzi schodzi na złą drogę nie dlatego, że nie wierzą w Boga, ale dlatego, że buntują się przeciwko Bogu. Być nie wierzącym, a buntować się przeciwko Bogu, to dwie odrębne kwestie. Jako osoba niewierząca nie buntuję sie pprzeciwko wierze innych, dla mnie nie ma znaczenia to, czy ktoś wierzy, czy nie, jak mu wygodnie i czuje sie spełniony, to niech sobie wierzy nawet w krowę, byle to nie była jakaś sekta. Dlatego nie walczę ze ŚJ, Zielonoswiątkowymi, Adwentystami, bo nie widze w ich poglądach nieczego co mogłoby zaszkodzić im, jak i ich bliźnim.
Istnieje coś takiego, ze katolicy, ksieza zaczynają od wyliczanki "co jest złe", "co źle robię", co powinnam a czego nie, nic gorszego, nic bardziej odstraszającego, bo nagle dowiaduję się, ze jestem zlym człowiekiem i tylko dlatego, że nie chodzę do kościoła, że nie wierze w Boga. Trudno mi uwierzyć w to, że jak sie nawrócę nagle stanę się lepsza, wszystko co zacznę czynić , będzie dobre.

[ Dodano: Sob 10 Maj, 2008 06:39 ]
ojć, chyba trochę namieszałam, pzrepraszam


- nieania - 10-05-2008 09:11

Wg ciebie nie jest stało się to za sprawą Boga, a wg mnie tak.


- Talmid - 10-05-2008 09:37

Daniela napisał(a):Istnieje coś takiego, ze katolicy, ksieza zaczynają od wyliczanki "co jest złe", "co źle robię", co powinnam a czego nie, nic gorszego, nic bardziej odstraszającego, bo nagle dowiaduję się, ze jestem zlym człowiekiem i tylko dlatego, że nie chodzę do kościoła, że nie wierze w Boga.
Dokładnie tak jest jak piszesz w ten sposób nikogo do Boga się nie zachęci.
A w ewangelizacji chodzi o zbudowanie relacji z Bogiem opartej na miłości.


- Ks.Marek - 10-05-2008 23:26

Daniela napisał(a):Istnieje coś takiego, ze katolicy, ksieza zaczynają od wyliczanki "co jest złe", "co źle robię", co powinnam a czego nie, nic gorszego, nic bardziej odstraszającego, bo nagle dowiaduję się, ze jestem zlym człowiekiem i tylko dlatego, że nie chodzę do kościoła, że nie wierze w Boga. Trudno mi uwierzyć w to, że jak sie nawrócę nagle stanę się lepsza, wszystko co zacznę czynić , będzie dobre.
A ja mówię:
Coś jest złe, ponieważ...
Może zrobić tak, ale licz się z konsekwencjami. Nie zyjesz sam na świecie.


- _aguś - 29-05-2008 17:17

Kto powie jak najlepiej dotrzeć do młodzieży jak nie ona sama?! Uśmiech
więc może sie wypowiem...
Wydaje mi sie że trzeba pokazać że życie z Jezusem jest naszym przyjacielem a zarazem że nie trzeba rezygnować z innych np. hobby czy znajomych...
Po prostu pokazać jak połączyć (może to brzydko zabrzmi) Jezusa i resztę życia ze sobą tak... Aby tworzyło to jakąś harmonie i aby nie rezygnować z tego co kochamy robić i robiliśmy do tej pory... oczywiście najlepiej jest gdy środowisko jest również nastawione tak aby Jezusa przyjąć... ale czy nie warto czasem sie wyróżnić?! W tym wypadku kochając Jezusa...?


- aga - 28-10-2008 09:02

Sposób dotarcia do młodzieży winien być różny w zależności od osobowości, choć w masie ludzi - przepraszam za sformułowanie, trudno jest to zrealizować.
Na niektórych dobrze nie działa "porykiwanie" księdza (ostatnio widziałam takiego księdza, który krzyczał z ambony), do innych dociera się poprzez miłość, do serca. Sądzę, że trzeba wymagać z miłością. Dać poczucie, że traktuje się każdego indywidualnie, że człowiekowi na każdym zależy. Dziś zgodzę się z Ks.Markiem (bo tylko krowa nie zmienia poglądów :wink: ), że czasem najpierw młodzież trzeba do czegoś trochę zmusić, by skłonić do mobilizacji, do refleksji.


- Kinga93 - 30-10-2008 20:03

Sądzę, że aby dotrzeć do młodzieży trzeba znaleźć swój indywidualny sposób, trzeba w jakiejś dziedzinie stać się dla młodych ludzi autorytetem. Czymś ich do siebie przyciągnąć. Zgadzam się z poprzedniczką, że krzyki nic nie mogą. W końcu krzyki budzą w ludziach negatywne emocje a chyba nie o to chodzi Uśmiech


- duszyczka - 31-10-2008 16:15

Zależy od człowieka....


- Ks.Marek - 02-11-2008 20:50

Kinga93 napisał(a):Czymś ich do siebie przyciągnąć
Ciekawe tylko, czym :-k


- klapciu - 02-11-2008 21:05

Pytacie się jak na przyciągnąć? Zwyczajnie. Rozmawiajcie z nami o naszych problemach, o tym z czym sobie nie radzimy o tym co nas trapi. To, że na wiele spraw patrzymy inaczej niż Wy dorośli nie znaczy, że patrzymy gorzej. Zauważcie w nas człowieka, nie oceniajcie nas, nie zrażajcie się do nas tylko dlatego, że jesteśmy młodsi, popełniamy błędy. Samymi słowami nas nie przyciągniecie, pokażcie, że możemy na Was liczyć. Słowa nas denerwują, każdy tylko pięknie gada. Liczą się czyn. Bądźcie sobą i czynem przyciągnijcie.


- Ks.Marek - 03-11-2008 00:30

kłapciu napisał(a):Samymi słowami nas nie przyciągniecie, pokażcie, że możemy na Was liczyć.
Czy to znaczy, że mam np na uszach do szkoły przyjść, albo kazanie w kościele mówić z żyrandola? Albo że mam założyć gang Marcela, żeby pogromić GTW Brzostowe?
Nie rozumiem, albo nie nie wiem op czym piszesz, bo zgred jestem...


- omyk - 03-11-2008 01:06

Jednym przyciągniecie młodzież do kościołów: Jawnym i nieskrępowanym głoszeniem Jezusa Chrystusa.
Głoście Słowem i głoście życiem, niech te 2 świadectwa współbrzmią ku chwale Pana. Nie idźcie na kompromisy, nie ważcie słów tam, gdzie potrzeba Prawdy, nie unowocześniajcie na siłę prawd wiary.
Głoście naukę Jezusa Chrystusa w całym jej radykalizmie i bezkompromisowości, a kościoły będą pełne tych, których Pan pociąga do Siebie.


- Ks.Marek - 03-11-2008 01:34

omyk napisał(a):a kościoły będą pełne tych, których Pan pociąga do Siebie.
A jak to wygląda w Gliwicach? Są pełne kościoły, czy "pełne" ?


- klapciu - 03-11-2008 17:16

Nie wiedziałam, że księdzu chodzi o Msze i kazania. Miałam coś innego na myśli ale chyba i tak nie zmienia to faktu, że słowa najmniej się zdadzą.