Czy można odciąć się od rodziny? - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4) +--- Dział: Rodzina Katolicka (/forumdisplay.php?fid=41) +--- Wątek: Czy można odciąć się od rodziny? (/showthread.php?tid=3149) |
- Kyllyan - 19-01-2008 07:06 heysel napisał(a):Była kiedyś historia człowieka, który uciekł od swojej rodziny. Ona sama przez lata go poszukiwała, uznając za zaginionego. Kiedy go znaleziono, powiedział, że nie chce mieć z nimi kontaktu i zostawiono go samego.Ten człowiek od rodziny uciekł, ale ona caly czas ma wpływ - i to destrukcyjny - na jego życie. Od rodziny odciąć sie nie da, bo ona będzie w nas całe życie. Aby sie od rodziny uwolnić, przede wszystkim trzeba nauczyć sie przebaczania. - Rachel - 20-01-2008 00:21 Przecież, jeżeli człowiek sam zrezygnował z utrzymania konkatku z rodziną , to i tak nie zerwie z nią 100%.To jest nie-realne. Ta rodzina już coś wniosła w tego konkratnego człowieka i to chcąc nie chąc pozostawia jakiekolwiek ślady. - Ks.Marek - 20-01-2008 10:05 Rachel napisał(a):Przecież, jeżeli człowiek sam zrezygnował z utrzymania konkatku z rodziną , to i tak nie zerwie z nią 100%.To jest nie-realne.No więc włąśnie pytam, do jakiego stopnia można oderwać się od rodziny; na ile pozwala na to chrześcijański światopogląd. heysel napisał(a):W temacie o używkach sam spasowałeś najpewniej tak naprawdę z braku argumentów. Więc teraz Twoje powoływanie się na nie jest trochę nie na miejscu jeśli komentujesz moje słowa.To tylko twoje chciejstwo. Zobacz, co ci tam napisałem :wink: Komentarz mój nie tylko odnosił się do używek, ale też do szariatu. A to już jak najbardziej pozostaje w temacie niniejszym. Dodam więcej: kiedy Żyd poślubi katoliczkę, to rodzina organizuje mu symboliczny pogrzeb. Odcina się wiec od niego maksymalnie. - Rachel - 20-01-2008 10:32 Ks.Marek napisał(a):No więc włąśnie pytam, do jakiego stopnia można oderwać się od rodziny; na ile pozwala na to chrześcijański światopogląd.Procentowo ? - Kyllyan - 20-01-2008 10:38 Ks.Marek napisał(a):Odcina się wiec od niego maksymalnie.Ale tylko symbolicznie. Twierdze natomiast, e nie da ie odciąć od rodziny emocjonalnie. Czy kocham, czy nienawidzę to ona we mnie jest. - Ks.Marek - 20-01-2008 11:18 Rachel napisał(a):Rachel, to nie jest czatKs.Marek napisał(a):No więc włąśnie pytam, do jakiego stopnia można oderwać się od rodziny; na ile pozwala na to chrześcijański światopogląd.Procentowo ? Oczywiście, że nie procentowo, tylko opisowo, przez podanie ewentualnego kryterium, jeśli takowe istnieje. Kyllyan napisał(a):Ale tylko symbolicznie.Tak, zgadzam się. Zawsze, choćby nie wiem co, będzie coś tam w świadomości takiego ojca czy matki siedzieć... - ddv - 20-01-2008 11:42 Widzę wymianę zdań pomiędzy Annniką i ks. Markiem - pozwolę i ja dołożyć kilka swoich zdań. Osobiście znając życie doskonale zdaję sobie sprawę że istnieją sytuacje w których czasem trzeba odciąć się od zła które dzieje się w danej rodzinie. W takiej sytuacji istnieje wiele różnych możliwości - aż po całkowite odcięcie się od rodziny. Jednak - osobiście uważam, ze każde takie działanie musi być spowodowane wyłącznie realnym dobrem wyższym (a nie zwykłą samowolą) i trzeba ponadto dołożyć wszelkich starań by możliwie jak najbardziej zmniejszyć negatywne skutki naszego odsunięcia lub odcięcia się od rodziny. - Rachel - 20-01-2008 11:43 Nawet biorąc za przykład dzieci , które zostały zaadoptowane. One w nową rodzinę wniosą to co zostało im dane przez biologicznych rodziców. Wydaje mi się , że choćby to było dziecko co dopiero narodzone, przecież stan w jakim była matka, też wpływa na to jak dziecko później będzie funkcjonowac. - Ks.Marek - 20-01-2008 12:09 ddv napisał(a):Osobiście znając życie doskonale zdaję sobie sprawę że istnieją sytuacje w których czasem trzeba odciąć się od zła które dzieje się w danej rodzinie.Po pierwsze: zgoda, ale tylko połowiczna. Chrześcijanin owszem, ma obowiązek odciąć się od zła, jednak nie powinien zapominać o tym, że nie liczy się jedynie jego dobro, ale tez to, którego jest brak tam, gdzie dzieje się zło. Tak zatem, jeśli w rodzinie Kowalskiego jest problem alkoholowy na przykład, to ma on prawo odciąć się od niego i odejść z domu, by móc normalnie funkcjonować. To jednak nie wszystko. Po drugie bowiem: Dla pełni dobra powinien podjąć działania na rzecz leczenia tego problemu w swej rodzinie. ddv napisał(a):każde takie działanie musi być spowodowane wyłącznie realnym dobrem wyższym (a nie zwykłą samowolą) i trzeba ponadto dołożyć wszelkich starań by możliwie jak najbardziej zmniejszyć negatywne skutki naszego odsunięcia lub odcięcia się od rodziny.Bez komentarza. Nic dodać, nic ująć. - Rachel - 20-01-2008 12:16 ddv napisał(a):Jednak - osobiście uważam, ze każde takie działanie musi być spowodowane wyłącznie realnym dobrem wyższym (a nie zwykłą samowolą) i trzeba ponadto dołożyć wszelkich starań by możliwie jak najbardziej zmniejszyć negatywne skutki naszego odsunięcia lub odcięcia się od rodziny.Jeżeli rodzina jest tzw. toksyczna , to zrozumiałe, że należy się odciać od źródła , aby nie nasiąknąc nim jeszcze bardziej. I rozpocząc doprowadzenie siebie do normy. Ale nie jest to jednoznacznie z całkowitym odcięciem. - Ks.Marek - 20-01-2008 12:19 Rachel napisał(a):One w nową rodzinę wniosą to co zostało im dane przez biologicznych rodziców. Wydaje mi się , że choćby to było dziecko co dopiero narodzone, przecież stan w jakim była matka, też wpływa na to jak dziecko później będzie funkcjonować.Nie jestem w temacie obeznany, ale tchnie mi to determinizmem. Gdyby tak podchodzić do życia, będąc rodzicem adopcyjnym, to pewne prędzej by się szóstkę w totka trafiło, aniżeli zaadoptowało dziecko, które będzie pociechą tychże adopcyjnych rodziców... Rachel napisał(a):Jeżeli rodzina jest tzw. toksyczna , to zrozumiałe, że należy się odciać od źródła , aby nie nasiąknąc nim jeszcze bardziej. I rozpocząc doprowadzenie siebie do normy.Dokładnie tak. Jednak z chrześcijańskiego punktu widzenia należy okazać szacunek i dbałość o tę rodzinę. - ddv - 20-01-2008 12:22 Ks.Marek napisał(a):Dla pełni dobra powinien podjąć działania na rzecz leczenia tego problemu w swej rodzinie.fakt. Gorzej gdy wszelkie możliwe działania już się wyczerpały. Rachel napisał(a):Ale nie jest to jednoznacznie z całkowitym odcięciem.Sprawa zdefiniowania lub dokładnego wyważenia pojęć. Zatem - co i na ile można nazwać "całkowitym" odcięciem się od rodziny ? Rachel napisał(a):Nawet biorąc za przykład dzieci , które zostały zaadoptowane. One w nową rodzinę wniosą to co zostało im dane przez biologicznych rodziców. Wydaje mi się , że choćby to było dziecko co dopiero narodzone, przecież stan w jakim była matka, też wpływa na to jak dziecko później będzie funkcjonowac.Niekoniecznie. Przeżycia mają wpływ na psyche i ego dziecka - geny również. Istnieje jednak często coś takiego przez co dziecko nie chce narażać innych na takie trudne przeżycia jakie samo przeszło. Jeżeli tego nie zrozumiemy to nie zrozumiemy również i faktu jak się to dzieje że wielu dzieciom adoptowanym udaje się zakładać silne i zdrowe własne rodziny. Takie które pozbawione są wad poprzednich. Choć, niestety, nie wszystkim się to udaje. - Rachel - 20-01-2008 12:28 Ks.Marek napisał(a):Nie jestem w temacie obeznany, ale tchnie mi to determinizmem. Gdyby tak podchodzić do życia, będąc rodzicem adopcyjnym, to pewne prędzej by się szóstkę w totka trafiło, aniżeli zaadoptowało dziecko, które będzie pociechą tychże adopcyjnych rodziców...Nie chodzi odrazu, że to dziecko jest tak zdeprawowane, czy też znerwicowane , ze nikt go nie zaadoptuje. Ks.Marek napisał(a):Dokładnie tak. Jednak z chrześcijańskiego punktu widzenia należy okazać szacunek i dbałość o tę rodzinę.Oczywiscie. Tylko aby zabdać o rodzinę itd., najpierw najeży mieć siłę, aby wogóle do nich wyjsć a nie odwrotnie. Więc osoba która próbuje zrobić sobie wakacje od rodziny, musi mieć w zamiarze poukładanie siebie i powrót aby móc pomóc rodzinie. W tym celu aby zaczeła normalnie funkcjonowac. Przecież nie chodzi o to aby uciec dla ucieczki. Plus , jeżeli ktoś chce odseperowac od rodziny tzn, że coś w niej coś źle funkcjonuje. - Annnika - 20-01-2008 15:13 Ks.Marek napisał(a):Jednak z chrześcijańskiego punktu widzenia należy okazać szacunek i dbałość o tę rodzinę. Tylko że czasami ludzie tkwią w układzie, kiedy po pierwsze rodzina dość po swojemu rozumie szacunek i dbałość, w patologiczny i wykrzywiony sposób i inną realizację powyższych, niż sobie "ubrdana" uważa za zdradę i nieodpowiednie relacje. Z drugiej strony osoba, która widzi konieczność oderwania się, zwykle ma także skrzywiony obraz prawidłowych relacji i daje się strasznie łatwo zmanipulować lub chowa się za tarczą 0obronną. Nigdy nie jest dobrze. I nigdy nie może być. - Polonium - 20-01-2008 16:41 Cytat:I tak mężczyzna opuszcza ojca i matkę i "łączy się" ze swoją żoną (Rdz 2,24; por. Pwt 11,22; 30,20). Jak odczytać ten temat w świetle powyższych słów,które mówią jasno o opuszczeniu rodziny i realizowaniu powołania małżeńskiego. Gdy Chrystus powołuje uczniów też jest podobnie. Chrystus mówiąc "Pójdź za Mną" zakłada opuszczenie domu rodzinnego i skupienie się na realizacji powołania. Mówi też :"Kto przykłada rękę do pługa,a wstecz się ogląda,nie jest Mnie godzien". Czyli chodzi o ogromny radykalizm. W końcu wybierając powołanie nie możemy się wstecz oglądać. A jak jest w wojsku ? Bez przepustki nie puszczają do domu. Małżonkowie tworzą już własną rodzinę i nią powinni się zająć. Kto idzie do zakonu ten nie ma odwrotu po ślubach wieczystych. Nie wolno nikomu uniemożliwiać realizacji powołania. |