Czy można odciąć się od rodziny? - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4) +--- Dział: Rodzina Katolicka (/forumdisplay.php?fid=41) +--- Wątek: Czy można odciąć się od rodziny? (/showthread.php?tid=3149) |
- Rachel - 28-03-2008 14:03 Zmuszanie dziecka do wierzenie napewno nie pomorze budowaniu dobrych relacji wręcz odwrotnie. - Ks.Marek - 28-03-2008 14:15 aga napisał(a):Ja tam mam wspaniałych rodziców, tylko z mamą nie można się dogadać, która jest zaborcza, nieustannie zaniża moje poczucie wartości, a jak mam depresję to uważa, że nic mi się nie chce i takie tam.:coo: To jakoś się nie klei, w porównaniu z wcześniejsza wypowiedzią: aga napisał(a):a tam mam wspaniałych rodziców, Helmutt napisał(a):Ja się nie wtrącam w ich życie religijne, a że ich coś w moim zyciu drażni - no to przepraszam, kto tu ma problem? Swoim ateizmem im krzywdy nijakiej nie robię.Tu nie tyle o ich życie religujne chodzi, ile bardziej o twoje racje, które nie mają rzeczowej argumentacji w oczach twoich bliskich. Problem zatem lezy po twojej stronie, by uczynić je przejrzystymi... alus napisał(a):W Polsce zawsze kapłan w rodzinie to nobilitacja dla rodziny...Ty swoim "ateizmem" pokazujesz, że te "ochy i achy" adresowane przez rodzinę wobec brata, w niemniejszym a nawet większym stopniu tyczą Ciebie....opiekujesz się matkąSyn ksiądz - oczko w głowie mamy, spełnienie też w pewien sposób jej oczekiwań, a z drugiej strony "brat syna marnotrawnego"... - Helmutt - 28-03-2008 14:37 Ks.Marek napisał(a):Nie nie jest tak. Wiem dobrze, że jeśli chodzi o brata - mama oczekiwała zupełnie czego innego. Uszanowała jego wybór, ale na początku nie raz dało się poznać, że cierpi przez to, że on poszedł tą drogą.alus napisał(a):W Polsce zawsze kapłan w rodzinie to nobilitacja dla rodziny...Ty swoim "ateizmem" pokazujesz, że te "ochy i achy" adresowane przez rodzinę wobec brata, w niemniejszym a nawet większym stopniu tyczą Ciebie....opiekujesz się matkąSyn ksiądz - oczko w głowie mamy, spełnienie też w pewien sposób jej oczekiwań, a z drugiej strony "brat syna marnotrawnego"... Nie jestem żadnym "synem marnotrawnym", w tej przypowieści chodzi o co innego zupełnie. Nie widze związku z moją osobą. - Ks.Marek - 28-03-2008 14:39 Helmutt napisał(a):Nie jestem żadnym "synem marnotrawnym", w tej przypowieści chodzi o co innego zupełnie. Nie widze związku z moją osobą.Przecież piszę, żeś "brat syna marnotrawnego"... - Rachel - 28-03-2008 14:43 Helmutt napisał(a):Uszanowała jego wybór, ale na początku nie raz dało się poznać, że cierpi przez to, że on poszedł tą drogą.Nie dziwie się. Mojej cioci 5 synów poszło do Seminarium. To w naszej rodzinie pewien fenomen. - Ks.Marek - 28-03-2008 14:47 Mam pomysł. Módlmy się, by Helmutta córeczka poszła do zakonu kontemplacyjnego. Co wy na to wierzący forumowicze? - Helmutt - 28-03-2008 14:52 Ks.Marek napisał(a):Mam pomysł.Też wymiśliłeś. No niestety - będzie tego chciała, będzie pewna, że tego chce - to ze łzami w oczach ale będę musiał to zaakceptować. Oczywiście pod warunkiem, że się wcześniej sama ochrzci itp - bo ja jej tego robić nie zamierzam - Ks.Marek - 28-03-2008 14:58 Helmutt napisał(a):Oczywiście pod warunkiem, że się wcześniej sama ochrzci itp - bo ja jej tego robić nie zamierzamTo na koniec off topika: Będe modlił się o nawrócenie dla pewnego ateusza... i innych zachęcam też. - Rachel - 28-03-2008 15:02 Helmutt napisał(a):Ks.Marek napisał/a:Ja to mogę się pomodlić aby dobry z niej czlowiek był A co będe na Bogu wymuszać powołanie Jak będzie chciała to aby odkryła to które spowoduje , że bedzie się dobrze rozwijać i wpierać swym działaniem innym :mrgreen: - alus - 28-03-2008 15:27 "Bo ja jej tego robić nie zamierzam"...teraz nie zamierzasz ...ale nie wiesz czy za dzień, rok...etc, nie otworzysz drzwi Twego serca na Boga - On nie wtargnie na siłę, ale stoi i czeka.....może Ty będziesz miał dość warowania po drugiej stronie - Helmutt - 28-03-2008 15:44 alus napisał(a):"Bo ja jej tego robić nie zamierzam"...teraz nie zamierzasz ...ale nie wiesz czy za dzień, rok...etc, nie otworzysz drzwi Twego serca na Boga - On nie wtargnie na siłę, ale stoi i czeka.....może Ty będziesz miał dość warowania po drugiej stronieTo normalne, że w każdej chwili moge się nawrócić, ale będzie to proces samorzutny, a nie dlatego, że tak uznam za stosowne. "Nie zamierzam' - na obecną chwilę. - alus - 28-03-2008 16:39 oki ...bo też i wiary nie da się zaprojektować na "stosowną" porę. ps. Helmutt - czy czytałeś kiedy książkę zakonnika Phila Bosmansa "Bóg któremu wierzę"?... - "Przy lekturze tych stron miej zawsze świadomość, że swymi przemyśleniami do niczego nie chcę cie zmuszać. One stanowią jedynie propozycję i zaproszenie. O nic cię nie pytam. Nie nalegam. Wcale nie musisz sie ze mną zgadzać, ja jedynie zasiewam. Być może, że sieję wiarę, a może rzucam ziarno na kamienną glebę. Lecz wierzę w zasiew. Gdzieś, kiedyś, padnie na dobry grunt". Są w niej dwa rozważania - "Rozumiem niewierzących" i "Niewierzący przyjaciel" - duszyczka - 28-03-2008 16:45 wpadam w środku to jak zwykle zmieniam pewnie temat i wogle. uważam ze można odsunąc sie od rodziny znaleźć sobie inną. lepszą taka jaką by sie chcialo mieć wiem coś o tym bo tego doświadczyłam. - Ks.Marek - 28-03-2008 16:49 Helmutt napisał(a):To normalne, że w każdej chwili moge się nawrócić, ale będzie to proces samorzutny, a nie dlatego, że tak uznam za stosowne. "Nie zamierzam' - na obecną chwilę.A więc jest pragnienie ukryte. To i jest nadzieja... duszyczka napisał(a):uważam ze można odsunąc sie od rodziny znaleźć sobie inną. lepszą taka jaką by sie chcialo mieć wiem coś o tym bo tego doświadczyłam.Marto - prosze rozwiń myśl. - Annnika - 28-03-2008 21:18 Ja powiem co mi sie z tym skojarzyło - w czasie gdy mi było najgorzej "przygarnęło " mnie zaprzyjaźnione małżeństwo. Mimo że to nie więzy krwi, t o więcej na nich mogę liczyć niż na krewnych. To oni pokazali mi, że człowiek jest wartością samą w sobie inie musi na okrągło udowadniać, że jest przydatny, jak to było w moim domu pochodzenia Anyway, bliższa relacja mnie wiąże z przyjacielem, niż z rodzonym bratem, bardziej mi bratem ten, którego znam od 4 lat niż ten, z którym się wychowałam. O to chodziło duszyczko :?: |