Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Pierścień Atlantów - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Dział techniczny (/forumdisplay.php?fid=6)
+--- Dział: Archiwum (/forumdisplay.php?fid=53)
+--- Wątek: Pierścień Atlantów (/showthread.php?tid=3358)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14


Pierścień Atlantów - aga - 23-03-2008 22:38

Ostatnio zauważyłam u mojej koleżanki ze studiów, że nosi takowy pierścień. Nie wiem, czy powinnam zwrócić jej uwagę na zagrożenia, jakie się z nim wiążą. Właściwie to nawet nie wiem jak ta dziewczyna ma na imię, bo studiuję teraz z innymi ludźmi niż kiedyś, ale sądzę, że wierzącą osobą jest. Boję się, że mnie nie zrozumie albo uzna, że się wtrącam albo coś w tym rodzaju. Myślę, że powinnam z nią porozmawiać, tylko nie wiem jak. Niejednokrotnie było mi trudno na studiach przyznawać się do swojej wiary, bronić jej, więc chyba się boję.


- omyk - 23-03-2008 22:51

Ja ci powiem tak - zaprzyjaźnij się z nią, rozeznaj sytuację, a potem ewentualnie działaj, żeby jej nie przestraszyć. I bądź wrażliwa na to, co Duch Święty mówi ci w danym momencie.
Z pierścieniem miałam taką sytuację... Jechałam autobusem z dwójką przyjaciół, wspaniałych ludzi. Weszła kobieta z pierścieniem atlantów na palcu i reklamówką w ręce, zwróciłam im na to uwagę po cichu, bo wcześniej rozmawialiśmy o pierścieniu i naszej koleżance, która niedawno dopiero zdjęła ten amulet, jednak jej mama nadal go nosiła, o czym wiedzieliśmy tylko od niej, jej mamy nie znając. W pewnym momencie spojrzałam na reklamówkę tej kobiety, była to siatka na zdjęcia z rezonansu magnetycznego, od razu ją poznałam, bo mam swoje w takiej samej Oczko Na tych siatkach jest napisane nazwisko pacjenta. Spojrzałam na nazwisko i okazało się, że kobieta nazywa się tak samo, jak koleżanka. Skojarzyliśmy, że to na pewno jej mama i przez chwilę tak staliśmy bez działania. Po chwili patrzę, a mój kolega podchodzi do niej i rozmawia. Nasza przyjaciółka porozumiewawczo na mnie patrzy - no to zabieramy się za modlitwę Uśmiech My wspomagałyśmy modlitwą, kolega rozmawiał. Nie wiem jak - powiedział tylko, że jakoś poszło, Duch Święty kierował Uśmiech
Owoce? Niewidocznie, dowiedzieliśmy się "przypadkiem" (można by powiedzieć, jeśli by wierzyć w przypadki Oczko ) od naszej wychowawczyni, która zleciła koledze przygotowanie czegoś nt pierścienia atlantów. Okazało się, że owa mama koleżanki przyszła do szkoły, dzieląc się z wychowawczynią swoimi wątpliwościami. Nie dość, że mama koleżanki prawdopodobnie jest przekonana (skoro dzieli się tym z innymi), to jeszcze mamy okazję ostrzec wychowawczynię, która - jak powiedziała - wierzy w to, że pierścień może wcale nie być 'ok' i chce się dowiedzieć na ten temat czegoś więcej.

Cóż więcej dodać? Uśmiech Chwała Panu! Uśmiech

A więc:
1) oczy szeroko otwarte
2) modlitwa
3) działanie wg woli Bożej - dawanie się poprowadzić Duchowi Uśmiech


- Talmid - 23-03-2008 22:55

Na początek to ja bym radził się z nią zapoznać, a nawet zaprzyjaźnić Przytulanie i dopiero potem jak będzie trzeba rozmawiać o takich rzeczach. Uśmiech


- aga - 23-03-2008 23:18

Ha, tylko ja nie umiem z ludźmi gadać, nawiązywać relacji. izoluję się i boję ludzi. To chyba nierealne.


- May - 24-03-2008 00:39

Jeżeli lęk Cię paralizuje i jest nie do przeskoczenia, to zostaw i najpierw zatroszcz się o siebie, o swój wzrost w miłości, swoją formację.
Pan Bóg jest Miłością, a w miłości zawiera się wolność. A za tę koleżankę proponuję się modlić, o dotknięcie Bożą miłościąUśmiech


- aga - 24-03-2008 00:55

Zawsze jak chcę dobrze to wychodzi źle i ktoś ma do mnie pretensje. Po zdarzeniach z ostatniego roku postanowiłam, że nigdy nie uczynię nic dobrego dla nikogo, to znaczy nigdy więcej nie będę zwracać uwagi na to, że coś złego z kimś się dzieje. Tak chyba jest bezpieczniej.


- May - 24-03-2008 01:10

hm, a modlisz się przed rozmową z kimś? bo ja zawsze proszę Boga o pomoc, i prawdę mówiąc nie zawiodłam się, a często działo się zaskakującoUśmiech

ważne jest,żeby wiedzieć co się chce powiedzieć i do takiej rozmowy się przygotowac, walenie z grubej rury,że to magia i że szkodliwe z reguły nie zakończy się sukcesem, bo i jak, jak osoba nie ma zapewne relacji osobistej z Bogiem i może nawet nie doświadczyła nigdy Bożej miłości.

Proponuję nigdy nie działac pochopnie, tylko spokojnie pytać Pana na modlitwie, co chce żebyś dla tej osoby uczyniła. Ja na poczatku moich ewangelizacji tuż po nawróceniu tak skutecznie napominałam pewną osobę będącą z daleka od Kościoła,że ją tylko zraziłam, dopiero po jakimś czasie zrozumiałam,ze nie tędy droga, i że to,co warto to mówić o miłości Boga, o swoim doświadczeniu (świadectwo), kochac drugiego cżłowieka,a tym samym trzeba uszanowaźć jego wolnośc,że się nie zgodzi,że odrzuci, a może opluje. Na pewno jeśli nie czujesz się kompletnie na siłach nie ma sensu zmuszanie się do rozmowy, raczej póki co -pogłębianie swojej wiary i modlitwa.


- nieania - 24-03-2008 02:01

a może podrzuć jej informacje o tym pierścieniu.... raczej nosi go dla ozdoby i nie wie, co o za symbol... nie mów o wierze, że źle robi itp. może zacznij od tego, że cię interesuje ten pierścień, spytaj się co o nim wie... daj wędkę nie rybę
May napisał(a):pogłębianie swojej wiary i modlitwa.
też się przydadzą
ona sama niech oceni, czy to dobre czy złe... ale ty ją delikatnie nakieruj... grunt to nie prawić morałów


- omyk - 24-03-2008 07:36

Cytat:ważne jest,żeby wiedzieć co się chce powiedzieć i do takiej rozmowy się przygotowac, walenie z grubej rury,że to magia i że szkodliwe z reguły nie zakończy się sukcesem, bo i jak, jak osoba nie ma zapewne relacji osobistej z Bogiem i może nawet nie doświadczyła nigdy Bożej miłości.
Dokładnie tak Uśmiech Potrzeba wskazać lepszą alternatywę - życie z Jezusem w miłości i wolności. Nie tylko opowiedzieć o nim, ale przedstawić tak, żeby osoba chciała się otworzyć na Boże działanie. Jeśli będziemy wskazywać tylko błędy, licząc na to, że osoba będzie już znała to, co dobre, możemy się pomylić. Skąd ma znać dobro, skoro może w ogóle nie znać Jezusa? Na pewno słyszała o tym, co jest dobre, ale nie wie tego, nie poznała, nie doświadczyła. Jeśli więc ukażemy jej, że to, 'w czym jest' teraz jest złem, a nie pomożemy jej w poznaniu dobra, wywoła to skutek przeciwny do zamierzonego - będzie sfrustrowana, zacznie się zamykać, oddalać od nas, stracimy kontakt. Będzie patrzeć na chrześcijaństwo, jak na religię zimną, pełną zakazów, pozbawioną alternatyw.

Trzeba najpierw wskazać na Jezusa, jeśli jest taka konieczność Uśmiech

Inna sprawa, że osoby, noszące pierścień zazwyczaj mają nieprzyjemne życie... No co tu dużo mówić, nic im się nie udaje, chorują, w rodzinie coś się sypie, z pracą nie najlepiej... Znam przypadek, w którym noszenie pierścienia "zbiegło się w czasie" ze strasznymi problemami natury psychologicznej, dopiero po zdjęciu i pozbyciu się pierścienia, wszystko powoli wraca do normy, oczywiście pod kontrolą lekarza. Osoba ta przebudowuje połowę swojego życia. Pytanie - czy ta zbieżność w czasie była dziełem przypadku? Nie wierzę w przypadki. Pierścień był tu jedną z przyczyn, jeśli nie główną przyczyną takiego rozwoju wydarzeń.

Jak więc pomóc zbudować relację z Jezusem osobie, która przez pierścień skutecznie się od Jego łaski odcina? Jak wskazywać na Jezusa, skoro występuje tego typu bariera?
Dodam, że osoby te za nic w świecie nie chcą ściągać pierścienia, bo przecież to on miał przynieść szczęście, odsunąć zło i niepowodzenie, to w nim cała ich nadzieja Smutny
Jak sobie radzić w takim przypadku?


- ddv - 24-03-2008 07:37

aga napisał(a):Nie wiem, czy powinnam zwrócić jej uwagę na zagrożenia, jakie się z nim wiążą.
Tak - powinnaś i to możliwie jak najszybciej jak to tylko realne.
Pierścień " jest bardzo silnym amuletem i bardzo uzależnia stopniowo odrywając od Boga, wciągając coraz głębiej w magię zwykle bez wiedzy danej osoby.
Ludzie bardzo często przyjmują ten "pierścień" jako modny gadżet czy też prezent od znajomych.
Osobiście zawsze jak tylko zauważę go na ręce kogokolwiek zwracam uwagę na to i staram się na spokojnie przedstawić zagrożenia jakie "pierścień" niesie.
Mówiąc wprost że noszenie tego pierścienia jest wejściem w okultyzm i paraniem się z szalenie niebezpiecznymi siłami które wciągają jednak tak naprawdę są wrogie człowiekowi i kontakt z nimi stanowi zagrożenie zarówno duchowe jak i dla naszej "jaźni" - "psychiki" - ego"
Zwykle pomaga to "od ręki" - choć różnie bywa.
Reakcje są różne - zwykle to jest niedowierzanie czasem przerażenie widoczne w oczach ludzi gdy dowiedzą się czym tak naprawdę 'pierścień" jest - czasami trzeba o wiele dłużej przedstawiać sprawę namawiać do odrzucenia oraz modlić sie za te osoby.
Ja osobiście przed rozmową z daną osobą poleciłbym (jeżeli masz tylko jakieś obawy) pomodlić się (choćby króciutko) do Ducha św. oraz z wezwaniem do św. Michała Archanioła (poniżej) z prośbą o to by Bóg i Aniołowie pomogli.
jeżeli natkniesz się na jakieś odruchy niechęci to nie bądź "namolna" lecz zacznij modlić się za tą osobę możliwie regularnie modlitwą Leona XIII (w.s.)
Cytat:Święty Michale Archaniele broń nas w walce.
Przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną.
Niech go Bóg pogromi, pokornie prosimy.
A Ty, Książe wojska niebieskiego, szatana i inne duchy złe,
które na zgubę dusz krążą po świecie, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.
I co jakiś czas delikatnie ponawiaj próby.
Jak do tej pory - nie zdarzyło mi się by ta metoda którą przedstawiłem okazała się nieskuteczną (a przynajmniej nic mi na ten temat nie wiadomo).
Pozdrawiam Uśmiech


- Kyllyan - 24-03-2008 08:04

To nie kolezanka ma problem tylko Ty. Ago. Masz niską samoocene. slabe poczucie własnej wartosci i tym warto sie zająć. Pierścień atlantów to kawałem metalu i jako taki nie ma żadnego dzialania. Ani dobrego, ani złego. Goirzej jest gdy ktoś w jego dzialanie wierzy. Dopiero taka wiara szkodzi. Nawet tym co go nie noszą Oczko


- ddv - 24-03-2008 08:40

"Pierścień" jest zwykłym amuletem którego stosowanie godzi istotnie w I Przykazanie.
I jako rzecz poświęcona i przeznaczona do kultu obcych chrześcijaństwo "bóstw" szkodzi człowiekowi czy człowiek tego chce czy nie.
A Ty, Kylianie powinieneś o tym wiedzieć a nie opowiadać dyrdymałów.


- Ks.Marek - 24-03-2008 09:59

ddv napisał(a):A Ty, Kylianie powinieneś o tym wiedzieć a nie opowiadać dyrdymałów.
Ja podzielam zdanie Kyllyana. Dopóki nie ma magicznego myślenia przy okazji noszenia kawałka metalu, tak długo mnie ma większego problemu. Ewentualnie staje się jego "nosiciel" nie wyraźny dla tych, którzy go widuja na ulicy, w szkole, etc. Samo jednak noszenie, to często objaw szpanerstwa, zwrócenia na siebie uwagi. Zapytaj pierwszego noszącego ów pierścień, co to jest, to nie powie ci, bo sam nie będzie wiedział.
Akt woli powoduje, że dany czyn jest zły lub dobry. Dopóki nie ma aktu woli, tak długo nie ma grzechu/zasługi.
W takiej zas optyce, jak ty DDV ustawiasz ów metal, tak samo wielu ludzi podchodzi do sakramentów. To jest dopiero problem nie lada.


- omyk - 24-03-2008 10:01

Dokładnie tak. (odnośnie wypowiedzi ddv) Nie zapominaj Kyllyanie, komu amulety służą, komu się podoba ich kult, skoro jest zaprzeczeniem Bożego przykazania. Zły duch nie śpi, nie jest idiotą, ani ćwierćinteligentem. Oczywiście, że sam przedmiot nie ma żadnej swojej mocy, wynikającej z własnych właściwości. Jest natomiast wykorzystywany przez złego, przez co pewną moc otrzymuje. Dlatego może początkowo się wydawać, że wszystko jest ok, czy wręcz że amulet przynosi szczęście, ochronę, kiedy naprawdę zaczyna być coraz gorzej. Dlatego też zamykają się ludziom oczy, dlatego uzależniają się od kawałka metalu, w którym pokładają nadzieję (a raczej od złego ducha, który ich zniewala), dlatego nie chcą tego przedmiotu się pozbyć.
Złemu naprawdę zależy na tym, żeby jak najwięcej ludzi znalazło się pod jego panowaniem, a ludzie są ślepi, potrafią złożyć nadzieję w przedmiocie. Taka sytuacja odciąga człowieka od Boga, a to na tym zależy szatanowi, więc dlaczego miałby tego nie wykorzystać? Jest zbyt inteligentny. Zdecydowanie bardziej od nas.

[ Dodano: Pon 24 Mar, 2008 09:08 ]
Znam osobę, która m.in. przez samo tylko posiadanie przedmiotów wykonanych do tego, żeby pokładano w nich nadzieję (różne przedmioty mające zapewnić szczęście) ma spore problemy. Byłam przy tym, kiedy ksiądz modlący się nad tą osobą miał od Pana poznanie, kiedy zapytał o te rzeczy wprost, mówiąc, że Panu się to nie podoba i ma jak najszybciej pozbyć się wszystkiego. Ks. Marku - dlaczego, skoro osoba ta ufała Bogu, korzystała z sakramentów regularnie, była osobą wierzącą i praktykującą? Dlaczego Bogu nie podobało się to, co tylko leżało w pokoju, co w przeszłości było ozdobą, czy tworzyło klimat, a w chwili obecnej nie grało żadnej roli? Czyż nie była to furtka, uchylona dla złego?


- Ks.Marek - 24-03-2008 10:14

Omyku - przeczytaj uważnie co napisałem: akt woli decyduje o tym, czy dana rzecz będzie przeze mnie postrzegana jako amulet. Sam fakt posiadania np pierścienia, i innych takich nie świadczy jeszcze, że jestem okultystą.
Mój kolega nosi przy sobie "szczęśliwy różaniec" - to jest dopiero okultyzm w wydaniu kapłańskim...