Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Radość w niepełnosprawności i sens życia - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Pozostałe (/forumdisplay.php?fid=25)
+--- Wątek: Radość w niepełnosprawności i sens życia (/showthread.php?tid=4106)

Strony: 1 2 3 4


- aga - 16-02-2009 13:07

Jakoś mnie żadne słowo nie przekonuje.


- Rachel - 16-02-2009 14:34

Uwierz, jeśli nie będziesz chciała to nie przekona ciebie nawet Jezus, który przchodził katorgę nie tylko cielesną, ale duchową i też psychiczną. Przypomnij sobie Ogrójec, i owe krople potu , które są wynikiem silnego wysiłku psychicznego,duchowego.
I dlatego, Ci którzy widzą i radują się osięgnięciami, są świadectwem dla innych. Radować się pomimo ograniczeń to wielki dar. Jak powiedział Jan Paweł II, chorzy i cierpiący są skarbem Kościoła.


- aga - 16-02-2009 15:07

Akurat ktokolwiek wie, czy ja chcę, czy nie chcę, doprawdy... Jak mi się nastrój całkowicie rozchwieje to moje chcenie i Pan Jezus nie mają nic do rzeczy.


- anmar - 16-02-2009 18:21

Witam wszystkich sedecznie. Z zainteresowaniem przeczytałm wszystkie Wasze posty. Od 3o lat pracuję z osobami o różnorakiej niepełnosprawności, również z osobami ze sprzeżoną niepełnosprawnością. Wiem, że Osoby takie różnie do tego podchodzą. Są tacy, którzy zaakceptowali ten fakt i robią wszystki, żeby się maksymalnie "usprawnić". a i są tacy, którzy poddają się i niejednokrotnie potrzeba naprawdę terapii psychicznej. Niestety, bardzo dużo zależy od najbliższego otoczenia. Jeeli najbliźsi zaakceptują taką osobę, to jej samej jest łatiej się z tym faktem pogodzić. Gorzej, jeżeli nie ma wsparcia w najbliższych.


- aga - 16-02-2009 20:43

Właśnie. Mnie rodzice nie rozumieją i wręcz obwiniają o mój brak normalności, więc ja im o wielu rzeczach nie mówię. Trudno jest żyć z nieustannym poczuciem winy z powodu tego, na co nie mam wpływu.


- Vika - 16-02-2009 20:58

aga napisał(a):Mnie rodzice nie rozumieją i wręcz obwiniają o mój brak normalności
Aga w świetle tego co piszesz,to twoi rodzice wymagają może bardziej leczenia
i rozmów z psychologiem niż ty. Ty już problem zrozumiałaś i teraz potrzeba ci rozmów
wsparcia, a tego mogą udzielić przede wszystkim najbliżsi.
Czy rodzice byli z tobą razem u psychologa? Jeśli nie ,to powiedz o tym problemie,
nawet w Ośrodku Pomocy Rodzinie. Za żadną niepełnosprawność nie wolno nikogo
i nikomu winić,bo to chora postawa.Pozdrawiam serdecznie.


- aga - 16-02-2009 21:18

Boję się moich rodziców. Czuję tak wielki strach, że odkąd wyjazdu pod koniec grudnia dotąd nie pojawiam się w domu i na pewno tam nie pojadę w najbliższym czasie. Moi rodzice nigdy mnie nie zaakceptują wraz z moją chorobą, nigdy nie zrozumieją. Gdyby naprawdę dowiedzieli się, jak ja czasami reaguję i co mówię... nie wiem co by zrobili. Rodzina często nie potrafi zaakceptować faktu, że nagle ktoś przestał być normalny. A rodzice... nigdy się nie dowiedzą. Mam nadzieję, że nigdy nie wrócę do domu i będę żyć własnym życiem z dala od rodziny, która mnie nie akceptuje.


- Vika - 16-02-2009 21:28

Aga, trudno to wprost zrozumieć. Rozumiem niezrozumienie przez obcych, moze nawet
ojca, ale matka, czy mama też nie rozumie? Spróbuj rozmawiac.Nie trzeba i nie warto
sie zamykać.


- aga - 16-02-2009 21:30

Nie zamierzam rozmawiać z ludźmi, których się boję i z którymi rozmowa jest dla mnie upokarzająca tak, jak z nikim innym. Zamykam temat.
U nas w domu zawsze było stwarzanie pozorów, żeby inni uważali nas za normalnych, dobrze ułożonych itd. Jak moi rodzice odkryją, że taka nie jestem...nie chcę nawet myśleć jak zareagują. Dopiero wtedy zaczną się mnie wstydzić i pilnować na każdym kroku, żebym czegoś nie palnęła, nie zareagowała, nie "sprawiła wrażenia".


- Rachel - 16-02-2009 21:40

Aga, a pisałaś że tata się za Ciebie modli.
To co ma powiedzieć moja mama, która ma dzieci niepełnosprawne? Nie było jej łatwo to przyjąć. Teraz cieszy się każdym osiągnięciem Dominiki, bo reszta dzieci już dorosła. Dwoje dzieci niepełnosprawnych ruchowo, dwoje intelektulanie. Choć zapewne Dominika będzie dobrze rozwinięta, jak się patrzy na jej postępy. Mojej siostra dość mocno dostała od życia, bo ludzie nie rozumieli że jest "inna". Nie tak jak trzeba zachowywała się, to co nie trzeba mówiła, wybuchała agresją i mogła kogoś pobić. Dla niej to jest mocne obciążenie. A pomio tego, wychodzi do ludzi, cieszy się z nimi, potrafi im pomóc. Jest bardzo wrażliwa, i ma zmysł praktyczny. Fakt, pewnych rzeczy może nie zrozumieć. Nie zda matury, nie pójdzie na studia. Ale co z tego, ona pomimo swych ograniczeń daje miłość innym, budując ich. I uważam, że ona ma ciężej ode mnie. Dominika też może nie mieć łatwo, bo ludzie są uczuleni na "innych". Ale co z tego, Dominika to wulkan radości, podejdzie przytuli i nie ma opcji aby jej nie lubić. I tak jej zostanie, bo ogólnie dzieci ZD tak mają Uśmiech
Więc też trzeba zrozumieć rodziców, że nie jest im łatwo zaakceptować taki dar, bo odbierają to jako ciężar a raczej poniżenie. Dlatego należy się modlić za rodziców aby potrafili przyjąć dziecko, które jest darem i zadaniem dla nich. Narzekania nic nie wnoszą, jedynie dołują i zniechęcają do działania.


- aga - 16-02-2009 21:47

Rachel, ja niby wszystko rozumiem, ale nie znasz moich rodziców, którzy byli zawsze zbyt surowi, wymagający. Nie masz pojęcia jak ja przeraźliwie się ich boję i ich braku akceptacji, tego, że znowu będą na mnie krzyczeć, powiedzą, że się mnie wstydzą, bo nie umiem kontrolować emocji, że mi "odbiło" i nagle przestałam sobie dawać radę na studiach, że się wszystkiego boję.


- Rachel - 16-02-2009 21:57

aga, jak u mnie pojawiła się choroba, moja mama nie rozumiała i chciała abym na nie oszukiwała i chodziła normalnie. Nie wierzyła mi wogóle, i ciągle była zła na mnie. Modliłam się za nią. Dla niej to był jak piorun z jasnego nieba. Wogóle nie była na to przygotowana. Tylko siostry od urodzenia są chore. Mi choroba sie ujawniła później, jak już byłam w 5 podstawówki i ciągle się pogarszało. A lekarze nie robili odrazu specjalistycznych badań, gdyż uważali że symuluje i przed innymi pacjentami mnie poniżali. Później okazało się, że jednak choroba jest i to nie jedna. moja mama się zmieniła, uwierzyła jak badania pokazy że coś się na serio dzieje. Później zaakceptowała i jest dla mnie dużym wsparciem. Łatwiej było jej już przyjąc najmłodszą moją siostrę zespołem Downa. Więc dlatetgo pisze, módl się za rodziców, o to aby ciebie przyjeli, uwierzyli że coś się dzieje.
Małżonkowie, nigdy nie są przygotowani na przyjęcie dziecka niepełnosprawnego, zawsze pragną aby było zdrowe. Jak co zapraszam na stronkę i forum http://www.darzycia.pl


- aga - 16-02-2009 22:04

Wiesz, Rachel, ja nie wiem, czy potrafię się za rodziców modlić. Może nie powinnam tutaj tego pisać, ale nie mogę też nieustannie tłumić wszystkich uczuć, do czego mnie zawsze zmuszano. Wiem, że moi rodzice są takimi rodzicami, których wiele osób mi zazdrości, wiem, że bardzo się starali i to będzie dla nich prawdziwy cios, że im wychowanie "nie wyszło", bo przecież chorobę z domu wyniosłam. No a ja...ja nie zniosę tego wstydu i upokorzenia, by rozmawiać z rodzicami. Nie mogę.
Rachel, dzięki mimo wszystko Przytulanie


- anmar - 16-02-2009 22:26

Aga, jak nie masz siły rozmawiać z rodzicami spróbuj otworzyć się przed kimś innym. Działa wiele grup wsparcia, możesz pozostać anonimowa. Wierzę, że jest Tobie trudno. Brak akceptacjio i zrozumienia najbliższych najbardziej boli.


- aga - 16-02-2009 22:41

Otóż ja rozmawiam z innymi ludźmi, z Wami na przykład :mrgreen: Ale to i tak zupełnie nie o to chodzi... Smutny