Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Zakochałem się ze wzajemnością ... - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Chrześcijanie w Internecie (/forumdisplay.php?fid=7)
+--- Dział: Ciekawe Tematy (/forumdisplay.php?fid=27)
+--- Wątek: Zakochałem się ze wzajemnością ... (/showthread.php?tid=4113)

Strony: 1 2 3


- aga - 02-12-2008 00:49

Milky Way napisał(a):Z tego,co czytałam są rozwody kościelne, takim prawnikiem jest żona Giertycha.

Naucz się czytać ze zrozumieniem.


- Milky Way - 02-12-2008 00:54

Umiem czytać ze zrozumieniem.

"można natomiast w określonych przez prawo kanoniczne sytuacjach starać się o stwierdzenie nieważności małżeństwa bądź o dyspensę od małżeństwa zawartego a niedopełnionego. Po pozytywnym zakończeniu procesu dla obu stron otwiera się możliwość ułożenia sobie życia w_związku małżeńskim zgodnie z własnym sumieniem i nauką Kościoła."

http://www.kanonista.com/

nie ma rozwdu jako takiego,ale jest coś takiego możliwe. Słyszałam,ze bardzo się te zasady nagina.


- aga - 02-12-2008 02:30

Jest unieważnienie małżeństwa. Nie ma rozwodu kościelnego. To kolosalna różnica. Naucz się czytać ze zrozumieniem i zapoznaj z prawem kościelnym.


- otacon - 02-12-2008 02:57

Do autora wątku

Jeśli w głębi serca wiesz, że to uczucie jest autentyczne - to kochaj i bądź szczęśliwy. Cóż bardziej prostszego i oczywistego?
Gdy człowiek doświadcza autentycznego uczucia miłości to intuicyjnie czuje, że w tym momencie wyraża się jego najwspanialsza natura, boski pierwiastek obecny w każdej istocie ludzkiej. Bóg najpełniej objawia się właśnie tam gdzie jest szczerość, autentyczność i prostota. Bóg nikogo od siebie nie odsuwa nie mówiąc już o tym, że miałby to robić z powodu czyjejś miłości. Trudno mi uwierzyć, że ktoś może pytać o takie rzeczy całkiem serio.

To co człowieka odsuwa od Boga to strach, wewnętrzne rozdarcie i poczucie winy. Prawdziwa miłość zawsze jednoczy!


- aga - 02-12-2008 08:41

otacon napisał(a):To co człowieka odsuwa od Boga to strach, wewnętrzne rozdarcie i poczucie winy. Prawdziwa miłość zawsze jednoczy!

Niestety to wszystko, co wymieniasz, to właśnie skutki grzechu, które wrażliwe [jeszcze] sumienie pokazuje.
W uczuciach jeszcze nie ma nic złego, a każda miłość opiera się najpierw na przyjaźni. Inaczej mówiąc miłość to przyjacielska relacja.


- Helmutt - 02-12-2008 08:48

aga napisał(a):Z tego co wiem istnieją związki takie jak Wasz i z jednej strony w samym zakochaniu nie ma obiektywnie nic złego, ale jednocześnie wiesz na pewno, że współżycie takie jak męża z żoną musicie sobie odpuścić. Mówi się o życiu w takich związkach jak o życiu brata z siostrą. No niestety jest to trudna sytuacja.
Skoro mąz tej pani był bardzo złym człowiekiem - może istnieć szansa na unieważnienie małżeństwa przez sąd biskupi (?) - tu niech ks. Marek się wypowie w kwestiach formalnych - i ślub kościelny oraz życie zgodnie z nauką KKK.


- aga - 02-12-2008 09:28

Nie sądzę. Unieważnienie sakramentalnego związku małżeńskiego występuje rzadko, to długotrwały proces, możliwy zakończeniem sukcesu, jeśli zachodzą odpowiednie przesłanki, by móc orzec nieważność. Powody są bardzo poważne, które utrudniają pożycie małżeńskie i o których wiadomo było wcześniej. Np. zatajona poważna choroba. To, że ktoś stał się po drodze nałogowym alkoholikiem, nie stanowi powodu, by małżeństwo unieważnić. To jest orzeczenie o tym, że zawarte małżeństwo nie mogło być ważne już od samego początku.

Kodeks Prawa Kanonicznego napisał(a):Kanon 1095
Niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, którzy:
1. są pozbawieni wystarczającego używania rozumu;
2. mają poważny brak rozeznania oceniającego co do istotnych praw i obowiązków małżeńskich wzajemnie przekazywanych i przyjmowanych;
3. z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich.



- Helmutt - 02-12-2008 10:07

aga napisał(a):Nie sądzę. Unieważnienie sakramentalnego związku małżeńskiego występuje rzadko, to długotrwały proces, możliwy zakończeniem sukcesu, jeśli zachodzą odpowiednie przesłanki, by móc orzec nieważność.
Proces jest krótki i dość łatwy. Wiem, bo miałem taki przypadek w swojej nabliższej rodzinie, i mnie samego zdziwiło że małżeństwo zostało szybciorem unieważnione z o wiele bardziej błahego powodu niż tutaj opisywany.

Kodeks Prawa Kanonicznego napisał(a):3. z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich.
No i tutaj bym szukał rozwiązania problemu.


- aga - 02-12-2008 10:15

Helmutt napisał(a):
aga napisał(a):Nie sądzę. Unieważnienie sakramentalnego związku małżeńskiego występuje rzadko, to długotrwały proces, możliwy zakończeniem sukcesu, jeśli zachodzą odpowiednie przesłanki, by móc orzec nieważność.
Proces jest krótki i dość łatwy. Wiem, bo miałem taki przypadek w swojej nabliższej rodzinie, i mnie samego zdziwiło że małżeństwo zostało szybciorem unieważnione z o wiele bardziej błahego powodu niż tutaj opisywany.

To mnie też dziwi. Zazwyczaj są długotrwałe, bo bywają trudne do udowodnienia przyczyny. A z błahych powodów nie orzeka się nieważności.

Helmutt napisał(a):
Kodeks Prawa Kanonicznego napisał(a):3. z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich.
No i tutaj bym szukał rozwiązania problemu.

Czyjego...?


- Helmutt - 02-12-2008 10:20

aga napisał(a):
Helmutt napisał(a):
Kodeks Prawa Kanonicznego napisał(a):3. z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich.
No i tutaj bym szukał rozwiązania problemu.

Czyjego...?
Takiego, że patologiczność owego męża możnaby podciągnąć pod chorobę psychiczną i za pomocą takiego argumentu działać.


- aga - 02-12-2008 10:35

Helmutt napisał(a):
aga napisał(a):Czyjego...?
Takiego, że patologiczność owego męża możnaby podciągnąć pod chorobę psychiczną i za pomocą takiego argumentu działać.

Otóż nie. W Kościele przede wszystkim nie ma "podciągania", jest uczciwość do granic możliwości, dlatego na wyrok czeka się tak długo.
Poza tym bardziej chodzi o chorobę psychiczną w ścisłym znaczeniu tego słowa, ukrytą przez małżonka przed ślubem, a stanowiącą trudność czy niemożność realizowania się w małżeństwie. Alkoholizm to bardziej bym powiedziała nabyta cecha utrudniająca szczęśliwe życie członków rodziny. Jeśli choroba ujawnia się w trakcie trwanie małżeństwa to "po ptakach". Tu chodzi o przyczyny, które w momencie zawierania sakramentu już stanowiły o jego nieważności.


- Helmutt - 02-12-2008 11:01

aga napisał(a):
Helmutt napisał(a):
aga napisał(a):Czyjego...?
Takiego, że patologiczność owego męża możnaby podciągnąć pod chorobę psychiczną i za pomocą takiego argumentu działać.

Otóż nie. W Kościele przede wszystkim nie ma "podciągania", jest uczciwość do granic możliwości, dlatego na wyrok czeka się tak długo.
Nie czeka się długo, jak pisałem powyżej.
Cytat: Tu chodzi o przyczyny, które w momencie zawierania sakramentu już stanowiły o jego nieważności.
Czyli wszystko w porządku - alkoholizm to bez wątpienia groźna choroba psychiczna, wystarczyłoby jakoś udowodnić, że choroba była ukryta jeszcze przed slubem - i voila.

I tego sie należy trzymać, jak dobrze zostanie poprowadzona sprawa to zostanie szybko stwierdzone, że małżeństwo było nieważne, zakochani będa mogli żyć pełnią życia a bydlę zwane od tej pory "byłym mężem" zostanie gołe i niewesołe, czego mu z całego serca życzę.


- aga - 02-12-2008 12:51

Helmutt napisał(a):Czyli wszystko w porządku - alkoholizm to bez wątpienia groźna choroba psychiczna, wystarczyłoby jakoś udowodnić, że choroba była ukryta jeszcze przed slubem - i voila.

I tego sie należy trzymać, jak dobrze zostanie poprowadzona sprawa to zostanie szybko stwierdzone, że małżeństwo było nieważne, zakochani będa mogli żyć pełnią życia a bydlę zwane od tej pory "byłym mężem" zostanie gołe i niewesołe, czego mu z całego serca życzę.

I jeszcze bydlęciu kopniaka na rozpęd...
Coś Ci się pomyliło.


- Helmutt - 03-12-2008 08:11

Chociaż tak z drugiej strony... Marcinuch, zastanówcie się nad tym jeszcze 100 razy. Ja miałem taki przypadek w bliskiej rodzinie - zresztą pisałem o tym na forum wczesniej - że też niby była "miłość", została rozbita rodzina - a po okresie euforii kochanek kopnął szwagierkę w tyłek zostawiając ją samą z dzieckiem. Do męża już nie wróci, bo ten wyjechał nie wiadomo gdzie a kochanek wrócił do żony.
Zaiste łatwo jest ulec oczarowaniu nazywając to "miłością". Nie zróbcie tego błędu.


- aga - 03-12-2008 09:22

Helmutt napisał(a):Zaiste łatwo jest ulec oczarowaniu nazywając to "miłością". Nie zróbcie tego błędu.

Istnieje takie ryzyko. Zgadzam się z Tobą.