Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Odejście Księży... - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Ekumenizm (/forumdisplay.php?fid=42)
+--- Wątek: Odejście Księży... (/showthread.php?tid=425)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


- E.T. - 06-02-2008 19:20

Rachel napisał(a):
E.T. napisał(a):pastor posiadając rodzinę, posiada tez przyziemne "ludzkie" problemy - dlatego jest bliższy wspólnocie
a kapłan jest tak odizolowany,że nie zrozumie ?

Negatywm odnośnie pastora, może nie mieć czasu dla wspólnoty, gdyż ma rodzine.

poniekąd tak - posiadanie rodziny ogranicza w jakims sensie, ale jeśli bycie pastorem jest zajęciem na pełen etat to myślę, że jest wstanie poświecić dużo czasu wspólnocie.
co do księży to być może faktycznie maja więcej czasu a być może jest to tylko pozorne. tak czy inaczej ksiądz moim zdaniem nigdy nie będzie autorytetem w sprawach małżeństwa czy wychowywania dzieci. i nie mam tu na myśli że jest odizolowany, bardziej, że nie ma pewnych istotnych doswiadczeń, które z kolei są dla reszty społeczeństwa podstawowe...


- Rachel - 06-02-2008 19:29

E.T. napisał(a):tak czy inaczej ksiądz moim zdaniem nigdy nie będzie autorytetem w sprawach małżeństwa czy wychowywania dzieci. i nie mam tu na myśli że jest odizolowany, bardziej, że nie ma pewnych istotnych doswiadczeń, które z kolei są dla reszty społeczeństwa podstawowe...
A doświadczenie które wyniósł z rodziny ?
Poznał poprzez rozmowy z ludzmi ?
Literaturę ?


- E.T. - 06-02-2008 20:44

Rachel napisał(a):A doświadczenie które wyniósł z rodziny ?
Poznał poprzez rozmowy z ludzmi ?
Literaturę ?

jeśli tak naprawdę uważasz Rachel to przepraszam że burze twój spokój ale ... nikt kto nie ma własnej rodziny tak naprawdę nie zrozumie kogoś kto ją ma (i posiadacze własnych rodzin doskonale o tym wiedzą).
jesli nie masz wlasnych dzieci nie znasz uczucia troski gdy cos sie dzieje z malcem w srodku nocy, nie znasz rodosci jakie wiążą sie z jego rozwojem ani uczucia żalu gdy dzicko lub wspolmalzonek cie zawodzi lub rozczarowuje.
jak mezczyzna ktory nie ma żony moze doradzac innemu, skoro nie ma pojecia jak to jest żyć z kobietą na co dzień?
rozumieć życie z problemami, frustracjami, wyzwaniami czy szczęściem jakie niesie małżeństwo każdego dnia tygodnia?
tego nie wyczytasz w nawet najmądrzejszych podręcznikach ani nie wyniesiesz z najbardziej nawet wartościowych rozmów ...
a fakt, że ma sie rodzinę jest nieocenioną pomocą jeśli mówimy o byciu dzieckiem dla swojego rodzica ale nie dostarczy ci informacji jak to jest być rodzicem ... itd. itp.


- Jonasz - 06-02-2008 21:02

ja znam zarówno ludzi z rodzinami jak i singli którzy są dla mnie autorytetem ale w sprawach o jakich pisze E.T. nie poradziłbym sie kogoś kto nie ma swojej rodziny... to, że ktoś skończył teologię nie czyni go od razu autorytetem w każdej dziedzinie życia!


- Carminelle - 06-02-2008 21:28

Rachel napisał(a):Ale czas znajdzie.
Wiem jak mój brat czyni, dla ludzi zawsze ma czas. A zarazem nie zaniedbuje modlitwy itd.

Wiesz różni są kapłani, to zależy od człowieka. Jednak mają dużo innych spraw na głowie, ciągle zabiegani, nie zazdroszcze im takiego życia. Ja osobiście znam, tylko jednego kapłana, dla którego bardziej niż obowiązki liczy się człowiek i modlitwa a wszystko inne to jak mówi dodatek hihi Uśmiech
E.T. napisał(a):nikt kto nie ma własnej rodziny tak naprawdę nie zrozumie kogoś kto ją ma (i posiadacze własnych rodzin doskonale o tym wiedzą).
Tak, to prawda Uśmiech


- Iwo - 06-02-2008 22:58

Rozeznanie nikiedy jest bardzo trudne. Znałam kapłana, który nie rozstawał się z Biblią, był człowiekiem bardzo głębokim, a jednocześnie chodzącym mocno po ziemi, aż do czasu ... Jedno przysłowie mówi: "Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle!" Coś w tym jest :cry: Modlę się za niego często i Was proszę o modlitwę, aby ks. K... wrócił - ma jeszcze drzwi otwarte; jeszce nie jest za późno.

Znam też innego, który przez wiele lat był poza kapłństwem. Na początku wszystko było jak w bajce. Ma piękną córkę. Lecz kiedy dziewczyna dla której przekreślił wszystkie swe wcześniejsze przekonania wyznała, że wyciągnięcie go z kapłaństwa, było konsekwencją zakładu z koleżankami, jego życie stało się dla niego piekłem. Obecnie wrócił, może odprawiać Mszę Świętą, bardzo się cieszy, tylko gdy wypowiada wezwanie: "Przeprośmy Boga za nasze grzechy..." głos mu się łamie i łza kręci się w oku .


- Rachel - 06-02-2008 23:11

E.T., nie zgadzam się z tobą. Nie burzysz mego spokoju...
gdyż znam kapłanów , osoby konsekrowane i wolne , którę dobre mają obeznanie i można je uznac za utorytety.

Carminelle napisał(a):Ja osobiście znam, tylko jednego kapłana
A ja więcej niż jedego. 8)


- Lapsi - 06-02-2008 23:32

Jonasz napisał(a):to, że ktoś skończył teologię nie czyni go od razu autorytetem w każdej dziedzinie życia!
Ale czyni go autorytetem w sprawach wiary, a przecież o to się głównie rozbija, prawda? Ma ci kapłan pokazać, czy raczej dopomóc, w odnalezieniu twej osobistej drogi do Pana Boga. Wiadomo, że nie pójdziesz do księdza radzić się w kwestiach seksualności, czy domowych finansów. Choć i tu nie wykluczone, że kapłan da ci teologiczny trop, wiodący do tego, jak pewne sprawy ustawić, by odnaleźć w nich działanie Boże.


- E.T. - 07-02-2008 00:28

Rachel napisał(a):E.T., znam kapłanów , osoby konsekrowane i wolne , którę dobre mają obeznanie
nie wiem jakie osoba samotna może mieć obeznanie w kwestii żony/męża i dzieci ale niewątpliwie nie będzie ono z autopsji i o to mi chodziło w całej tej wymianie zdań... ale zgadzać sie przecież nie musimy ...

Lapsi napisał(a):Ale czyni go autorytetem w sprawach wiary, a przecież o to się głównie rozbija, prawda? Ma ci kapłan pokazać, czy raczej dopomóc, w odnalezieniu twej osobistej drogi do Pana Boga. .
a czy ty Lapsi po poradę w sprawie wychowania dzieci udał byś sie prędzej do faceta bez dzieci czy do ojca? (zakładając, że obaj by mieli porównywalną wiedzę teologiczną)


- Lapsi - 07-02-2008 00:40

E.T. napisał(a):a czy ty Lapsi po poradę w sprawie wychowania dzieci udał byś sie prędzej do faceta bez dzieci czy do ojca? (zakładając, że obaj by mieli porównywalną wiedzę teologiczną)
Słoneczko, ja jestem na etapie przyjmowaniaDuchowej Viagry :mrgreen: , więc ty mnie o tego typu porównania nie pytaj :mrgreen:
A tak na poważnie: do księdza poszedł bym (ba! chodzę!) ażeby mi wskazał na istotne elementy Bożej Pedagogiki. Nie zawszę bowiem potrafię dostrzec Jezusa jako Wychowawcę. A ksiądz poprzez wpierw łaskę sakramentalną świeceń jest dla mnie Oknem, przez które gdy wyglądam, widzę Pana Jezusa stojącego na boisku, bądź w klasie czy tez na wycieczce, jak słowem i gestami pełnymi miłości zdaje się mówić: Pójdź za mną. Bo tam, dokąd zmierzam, nie będzie lipy. Dalej: ksiądz jako teolog podsuwa mi pod nos Słowo Boże, które sam nie zawsze potrafię do siebie zastosować. A on mi tłumaczy w czym rzecz.
Fakt, że to drugie, to może mi dać także jakiś inny ojciec, który może być jakimś moim superwizorem. Jednak nie ma takiego obowiązku, albowiem to, co zdało egzamin w jego wypadku, w moim może być zupełnie nie skuteczne. Zaś najważniejsze są dla mnie sakramenty, ktore są widocznymi znakami Bożej łaskawości i miłości dla mnie.


- Rachel - 07-02-2008 10:32

E.T. napisał(a):nie wiem jakie osoba samotna może mieć obeznanie w kwestii żony/męża i dzieci ale niewątpliwie nie będzie ono z autopsji i
Tak samo jak kardiolog może leczyć nie będąc chorym na srerce :mrgreen:

Poprzez życie w świecie, muszą również umieć żyć we wspólnocie. Więc nauka dogadywania się, pójścia na kompromis, cierpliwego podejścia do bliźniego którego może i trudniej przyjąć itd. umożliwia , zrozumienie małżonków, którzy też tworzą takową wspólnotę
Jedyna kwetią która raczej nie jest z autopsji, to akt współzycia seksualnego.
Ale jak napisałam wcześniej, nie trzeba być chorym na serce, aby być kardiologiem i to stwierdzenie odnosni się do tejże sfery.
Więc nie należy oddsówać w szary bok takich osób.

Lapsi napisał(a):Zaś najważniejsze są dla mnie sakramenty, ktore są widocznymi znakami Bożej łaskawości i miłości dla mnie.
No właśnie , to dar dawany przez Pana i odzwierciedlajacy Jego bogactwo, bogactwo Boga, które Kościół odczytuje.


- Polonium - 21-02-2008 15:01

Carminelle napisała:
Cytat:Super, że kapłani odchodzą, mogą byc potem wspaniałymi pastorami, mężami Bożymi.

Wcale nie tak super. Odejście z kapłaństwa to dezercja i Chrystusowi nie podoba się taka postawa o czym sam wiele mówił. Lepiej bowiem jak znajdzie się w Kościele kilkunastu kapłanów, którzy będą autentycznymi świadkami wiary niż wielu traktujących swoją posługę jak sprawowanie urzędu. Wierni pójdą zawsze za przykładem autentycznych świadków wiary zaangażowanych w kapłaństwo całym sobą, a ateiści widząc ich świadectwo odkryją, że bycie wierzącym ma sens.

Dla mnie mężem Bożym nie jest ten, kto dezerteruje lecz ten, kto potrafi być autentycznym świadkiem wiary. Byłbym więc ostrożny z szafowaniem tytułem "mąż Boży". Na przykład o papieżu Janie Pawle II z całą pewnością powiem "mąż Boży", bo był autentycznym świadkiem wiary i wybaczył nawet zamachowcy.


- krzysiek_enoch - 21-02-2008 15:49

E.T. napisał(a):nikt kto nie ma własnej rodziny tak naprawdę nie zrozumie kogoś kto ją ma
Dokładnie! Malżeństwo, a potem narodziny dziecka to dwie potężne rewolucje w życiu mężczyzny. Jeśli miałbym dziś o swoich problemach dotyczących relacji z moją żoną mówić z kimś, kto zwyczajnie nigdy tego nie doświadczył, to nie traktowałbym mojego rozmówcy zbyt poważnie. Ja sam naczytałem się dużo przed ślubem a życie pokazało i tak, że nie ma zbyt wielu ludzi zachowujących się w 100% książkowo. Oczywiście wiedza ta przydaje się ale dopiero gdy przeżyje się samemu takie sprawy jak: choroba dziecka, problemy dotyczące współżycia seksulanego, problemy z zabezpieczeniem sytuacji materialnej, zwyczajne kłótnie małżeńskie itd itp dopiero wtedy można doradzać innym.
Powiem więcej - w bliskim memu sercu zborze jeden z pastorów, choć posiada czwórkę prawie dorosłych dzieci, to ogłosił, że nie będzie wypowiadał się na temat wychowania dzieci dopóki któreś z nich nie stanie się pełnoletnie i wytrwa przy tym w wierze.


- Kimi - 21-02-2008 21:58

Księża no cóż... mówi się, że są samotni, żeby inni nie byli samotni. No, ale jeżeli ksiądz odczuwa w końcu potrzebę założenia rodziny i nie może się powstrzymać, to lepiej jak zakończy jawnie swój celibat a nie robi coś na boku, bo często to staje się od niego silniejsze. A potem gadają o księdzu, a ateiści robią kolejne powody do plotek... A gdyby tak ksiądz mógł zachować swój sakrament to może by to było dosyć dobrym rozwiązaniem. Na pewno musiałby poświęcać teraz dużo czasu rodzinie, więc nie powinien obejmować wysokich stanowisk wymagających czasu i nie będzie miał go tyle dla parafian. Ale rzadko się to zdarza, więc może takie rozwiązanie dla zachowania reputacji Kościoła byłoby najwłaściwsze. Bo nieraz normalną rzecz można zamienić i obrócić przeciw Kościołowi (szczególnie z punktu widzenia ateistycznego "ego"). A przecież apostołowie byli żonaci Uśmiech


- Polonium - 21-02-2008 22:26

Kimi napisał:
Cytat:Na pewno musiałby poświęcać teraz dużo czasu rodzinie, więc nie powinien obejmować wysokich stanowisk wymagających czasu i nie będzie miał go tyle dla parafian. Ale rzadko się to zdarza, więc może takie rozwiązanie dla zachowania reputacji Kościoła byłoby najwłaściwsze.

Proponujesz coś na wzór protestancki i prawosławny,ale to przez długi czas nie przejdzie. W Kościele Katolickim jako zasadę przyjęto celibat i zmian dokonać może jedynie sam papież.

Rozpatrujemy tu złożony problem samotności w stanie kapłańskim. Jak wiadomo z psychologii to człowiek samotny na ogół myśli o obecności drugiej osoby tj.kobiety. Nie przystosowany do samotności nowo wyświęcony ksiądz po paru latach popada we frustrację. Nie może skupić się na kapłaństwie, myśli o założeniu rodziny oraz cierpi w duszy i tu zaczyna się poważny problem prowadzący nieraz do odejść. Z zewnątrz widziane to jest jako dezercja,ale dusza tej osoby cierpi nadal po odejściu. Te odejścia na ogół nie są odejściami takimi po prostu z lęku,bo nie o lęk tu chodzi,lecz o problem ze znoszeniem długiej samotnosci.

Podobnie będzie w małżeństwie,gdy jeden z małżonków długo będzie za granicą. Żona po długoletniej samotności zacznie w końcu na serio myśleć o zmianie partnera. Jej psychika bowiem będzie już na skraju wyczerpania z powodu zbyt długiej rozłąki z mężem i w akcie desperacji uczyni to, czego normalnie by nie mogła,czyli opuści męża. Jej dusza wpadnie z jednej udręki - psychicznej w drugą dotyczącą samego sumienia.

Jak zapobiec odejściom ? Potrzebna jest niezwłocznie pomoc psychologa i spowiednika. Problemem jest kwestia nieprzystosowania do długotrwałej samotności. Jeśli się nie zapewni wsparcia spowiednika ewentualnie kierownika duchowego (inny ksiądz) oraz psychologa to do odejścia dojdzie prędzej czy później.