Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Uczucia - czym tak naprawdę są, w kontekscie celibatu ect. - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Nasza wiara (/forumdisplay.php?fid=15)
+--- Wątek: Uczucia - czym tak naprawdę są, w kontekscie celibatu ect. (/showthread.php?tid=4919)

Strony: 1 2


Uczucia - czym tak naprawdę są, w kontekscie celibatu ect. - Wojtek37 - 20-11-2009 00:45

Drizzt napisał
Cytat:Nad uczuciami nie da się panować. Można je upychać w kąt, udawać, ze ich nie ma, albo wmawiać sobie, że jest inaczej - ale nie zmieni to samych uczuć. Zachowanie zmienisz, ale uczuć - nigdy.
No właśnie jak to jest z uczuciami - czy ksiądz może dać sobie radę z uczuciem miłości do kobiety?. A co z afektami i nienawiścią...?

Wtedy w/g Ciebie nienawiść nie znika nigdy - bo to przecież też rodzaj uczucia, co nie ?.


- Drizzt - 20-11-2009 07:03

Yyy...Chyba mnie Wojtku do końca nie zrozumiałeś. Uczucia się nie zmieniają na przeciwne, gdy je chcesz stłumić, wyrzucić, zepchnąć do podświadomosci (no cóż, mogą się zmienić, ale nie muszą). Uczucia tam po prostu siedzą, i gryzą od wewnątrz. Świadomie tego nie odczuwasz, lub możesz udawać, ze nie odczuwasz, ale ciągle tam są i nie dają spokoju, pojawiają się czasem ukradkiem, "wypływają", sprawiają, że wewnętrznie czujesz, że robisz nie to, co rzeczywiście pragniesz robić (np odsuwasz się od kobiety, zamiast realizować swoją miłość - wcale niekoniecznie w sposób seksualny)


- omyk - 20-11-2009 11:37

Przecież nikt nie każe uczuć tłumić Uśmiech
Emocje trzeba wychowywać, przeżywając je świadomie, ale w pełni nad nimi panując.

Pisząc "sprawiają, że wewnętrznie czujesz, że robisz nie to, co rzeczywiście pragniesz robić (np odsuwasz się od kobiety, zamiast realizować swoją miłość - wcale niekoniecznie w sposób seksualny)" czynisz już pewne założenie: że dana osoba pragnie realizować to, co czuje.
Otóż nie zawsze człowiek pragnie realizować to, co czuje Uśmiech
A co, jeśli ktoś zakocha się np. w przestępcy, który wszystkich ciągnie w dół i zaprowadza na dno? Czy powstrzymując się od związku z nim i decydując, że nie chce iść za tymi emocjami rzeczywiście nie robi tego, co pragnie robić?
Pragnienie to przecież również wola, prawda? Myślę, że raczej taka osoba pragnie nie rozwalić sobie życia i dlatego właśnie, pragnąc własnego dobra, nie idzie za emocjami.


- M. Ink. * - 20-11-2009 13:23

Trudny temat. Logika rozumu vs. logika serca... Osobiście uważam, że nie wszystko co nazywamy "uczuciami" jest takie samo - np. nie wszyscy "uczuciem miłości" nazywają to samo zjawisko.

Wojtek37 napisał(a):No właśnie jak to jest z uczuciami - czy ksiądz może dać sobie radę z uczuciem miłości do kobiety?
Myślę, że niektórzy "uczuciem miłości do kobiety" nazywają zwykły, biologiczny popęd seksualny, odrobinę "udekorowany" romantyzmem. Nad takim "uczuciem" można zapanować. Czym innym jest natomiast głębsze uczucie miłości, które - tak samo, jak wiarę i nadzieję - postrzegam ostatecznie jako dar Boga i powołanie. Myślę, że tego uczucia człowiek nie jest w stanie zgasić. Dlatego uważam, że fatalnym błędem jest, gdy ktoś nie rozpoznawszy właściwie swego powołania wybiera nie tą drogę, do której przeznaczył go Bóg. Taki człowiek zawsze będzie się męczył na "swoim" miejscu. "Logika serca" będzie mu przypominała, że wybrał błędnie.

Pozostaje pytanie, które z owych "uczuć miłości do kobiety" można rozpatrywać w przypadku danego kapłana. Jeśli ucieka on przed trudami życia małżeńskiego w stan kapłański, to wtedy właściwie zdradza swoje powołanie - powołanie do miłości małżeńskiej. Z drugiej strony, jeśli nieumiejętnie przeżywa celibat i pozwala sobie na to, by owładnęło nim to, co Jan Ewangelista nazywa pożądliwością ciała, wówczas podobnie zdradza swoje powołanie. Tym razem chodzi o powołanie do miłości kapłańskiej, a więc o szczególne i całkowicie oddane umiłowanie Jezusa Chrystusa...

Są więc różne sytuacje i podciąganie ich pod wspólny mianownik jest przesadnym uproszczeniem. Próbując odpowiedzieć precyzyjniej na pytanie Wojtka37, twierdzę że w tym drugim przypadku (czyli przy nieumiejętnym przeżywaniem celibatu) opanowanie "uczuć" jest jak najbardziej możliwe. Im wcześniej duchowny zacznie nad tym pracować, tym lepiej dla niego. Ponadto uważam, że przypadki, w których duchowny "zakochuje się" już po święceniach, są zazwyczaj przejawami tejże właśnie sytuacji .


- Drizzt - 20-11-2009 14:37

M. Ink. * napisał(a):Taki człowiek zawsze będzie się męczył na "swoim" miejscu. "Logika serca" będzie mu przypominała, że wybrał błędnie.

Dokładnie to miałem na myśli. Widzę, że masz dar ubierania w proste słowa zawiłych dość spraw - gratulacje Uśmiech


- M. Ink. * - 20-11-2009 15:10

Drizzt napisał(a):Dokładnie to miałem na myśli.
Mam nadzieję, że rzeczywiście "dokładnie to"; bo pod niektóre wydarzenia i płynące z nich wnioski można usiłować nagiąć wydarzenia odmiennej natury, a tylko powierzchownie podobne.


- Kyllyan - 20-11-2009 15:23

Człowieka można w uproszczeniu wyobrazić sobie w formie wozu konnego. Przy czym wóz to jest ciało, koń to emocje i uczucia, a woźnica to rozum. Niedobrze z tym pojazdem się będzie działo, jesli woźnica nie będzie kontrolował konia. A tego można i trzeba się uczyć.


- Wojtek37 - 20-11-2009 15:42

M.Ink'u znam księdza, który zawsze miał dobrze poukładane stosunki z kobietami, i było Ok, lecz kiedy Go dopadł kryzys, poległ na tym polu.......

Nie zawsze jest to takie oczywiste, i moim zdaniem nie zależy to tylko od dobrze uformowanego sumienia i emocji..... acz są to rzeczy bardzo istotne, i nawet niezbędne....

Moim zdaniem prezbiterzy są dziś w dobie wolności permanentnie poddawani atakom, tabloidów, TV a nawet Radia, o realu nie wspomnę.

Ja jednak twierdzę iż ksiądz może sobie poradzić z pokusami, choć wiemy, że i Święty Franciszek też był w tej materii kuszony jako 100% facet o rozbudzonych przed nawróceniem zmysłach seksualnych.....

Więc ....?

Kochał Św. Klarę - i wytrwał...... więc można..... :aniol:


- Drizzt - 20-11-2009 15:43

Kyllyan napisał(a):Człowieka można w uproszczeniu wyobrazić sobie w formie wozu konnego. Przy czym wóz to jest ciało, koń to emocje i uczucia, a woźnica to rozum. Niedobrze z tym pojazdem się będzie działo, jesli woźnica nie będzie kontrolował konia. A tego można i trzeba się uczyć.

Masz rację. Niedobrze też, gdy woźnica stara się wymusić czasem na koniu rzeczy, które są ponad jego siły. Np okłada go batem wymagając, by koń poleciał.

Ale wskazałeś na ważną rzecz w ludzkiej egzystencji - jak ważne jest wspołistnienie w harmonii dwóch pierwiastków ludzkich: podświadomości (i z niej płynących uczuć) i świadomości (i z niej wychodzącego rozumu).


- Wojtek37 - 20-11-2009 15:56

Drizzt napisał(a):Masz rację. Niedobrze też, gdy woźnica stara się wymusić czasem na koniu rzeczy, które są ponad jego siły. Np okłada go batem wymagając, by koń poleciał.

Nie bardzo łapię ten przykład, bo ksiądz o sprawnych reakcjach zmysłowo cielesnych nie może jednak latać, ale bez kobiety może normalnie funkcjonować .... znam wielu takich prezbiterów.


- omyk - 20-11-2009 17:45

Wojtku, ale kto powiedział, że kochał św. Klarę bardziej, niż św. br. Leona, Idziego czy Rufina? Z tym ich rzekomym zakochaniem - bujdy na resorach.


- M. Ink. * - 20-11-2009 22:08

Wojtek37 napisał(a):Święty Franciszek też był w tej materii kuszony jako 100% facet o rozbudzonych przed nawróceniem zmysłach seksualnych.....

Więc ....?
...więc zalecaj księżom skakanie w róże :twisted:


- Wojtek37 - 23-11-2009 01:32

M. Ink. * napisał(a):
Wojtek37 napisał(a):Święty Franciszek też był w tej materii kuszony jako 100% facet o rozbudzonych przed nawróceniem zmysłach seksualnych.....

Więc ....?
...więc zalecaj księżom skakanie w róże :twisted:

No ale te róże - gdzie on wskoczył,po dziś dzień nie wydają cierni, taki cud Bóg, względem Franciszka uczynił...... :aniol: :mrgreen:

omyk napisał(a):Wojtku, ale kto powiedział, że kochał św. Klarę bardziej, niż św. br. Leona, Idziego czy Rufina? Z tym ich rzekomym zakochaniem - bujdy na resorach.

Czy ja napisałem, " że bardziej" no chyba znamy różne objawy miłości...... Duży uśmiech

A skąd Ty to wiesz - no i jestem ciekaw, czemu wobec tego skakał w owe róże....?

Chyba inna jest miłość, co do materii faktu, w stosunku do kobiety, i męszczyzny, do męszczyzny , [jako braterstwo] jak również do dziecka..... lecz zawsze jest to miłość .....


- M. Ink. * - 23-11-2009 18:01

Wojtek37 napisał(a):
M. Ink. * napisał(a):
Wojtek37 napisał(a):Święty Franciszek też był w tej materii kuszony jako 100% facet o rozbudzonych przed nawróceniem zmysłach seksualnych..... Więc ....?
...więc zalecaj księżom skakanie w róże :twisted:
No ale te róże - gdzie on wskoczył,po dziś dzień nie wydają cierni, taki cud Bóg, względem Franciszka uczynił...... :aniol: :mrgreen:
Fakt. Ale ja nie mówię, żeby księża z każdą pokusą jeździli do Santa Maria degli Angeli, do Porcjunkuli Oczko

Nie radzę też, żeby rzucali się w ten sam gatunek róż, bo z tego, co mówiła nam przewodniczka w Asyżu, wynika, że tej odmiany nie udało się wyhodować nigdzie poza tym miastem...

Niech w swoich ogródkach hodują własne, kolczaste róże, a gdy ich podkusi, to wiesz... :mrgreen:

omyk napisał(a):ale kto powiedział, że kochał św. Klarę bardziej, niż św. br. Leona, Idziego czy Rufina? Z tym ich rzekomym zakochaniem - bujdy na resorach.
a to oni nie byli przedtem zaręczeni? :coo:


- aleksab - 23-11-2009 18:40

M. Ink. * napisał(a):Niech w swoich ogródkach hodują własne, kolczaste róże, a gdy ich podkusi, to wiesz... :mrgreen:

albo zawsze mogą również wybrać prostszą wersję – wziąć różaniec do rąk . Maryja nigdy nie odmówi pomocy a tym bardziej w walce z czystością Oczko
Tak jak mówi słynne powiedzenie jednego z animatorów " zdrowaśka lepsza od Snicersa " xD xD