Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Odpowiedzialność za rozwód ? - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Rodzina Katolicka (/forumdisplay.php?fid=41)
+--- Wątek: Odpowiedzialność za rozwód ? (/showthread.php?tid=705)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26


- Anonymous - 23-11-2005 23:20

Ty patrz a ja głupi do tej pory myślałem, że do popełnienia grzechu niezbędny jest grzesznik :shock:


- Offca - 23-11-2005 23:28

Dokładnie jest tak jak mówisz. Jestem grzesznikiem, dlatego grzeszę.


- TOMASZ32-SANCTI - 24-11-2005 00:43

Offca napisał(a):Dokładnie jest tak jak mówisz. Jestem grzesznikiem, dlatego grzeszę.

Jak to się odnosi do tematu? Czy świadomość,że jestesmy grzesznikiem i dlatego grzeszymy pozwala nam coś zrozumieć?
Czy taka świadomość grzechu wpływa pozytywnie na relacje w małżeństwie? Można sobie gadać,że jest się grzesznikiem,ale to nie zmienia faktu,że w przypadku małżeństwa niszczymy innych.
Nic nie wynika z takiego myślenia. Dopiero walka z tym grzechem może zmieniać nasze życie, zmaganie z grzechem jest powodem działania Boga w naszym życiu, w naszym małżeństwie i nawet w trudnych lub krytycznych sytuacjach, kiedy nawet małżeństwo wisi na włosku, czyli brany jest pod uwagę rozwód Bóg działa i stara się nas wspomagać w tej walce, ale bez naszego udziału nie zrobi nic. I w takiej sytuacji Bóg może sprawić,że takie małżeństwo nie rozpadnie się,że on będzie leczył te chore relacje w takim związku.

Pozdrawiam


- Anonymous - 24-11-2005 01:24

Cytat:Dokładnie jest tak jak mówisz. Jestem grzesznikiem, dlatego grzeszę.


Więc ludzie, którzy nie są małżeństwem a współżyją są grzesznikami tak , czy nie? Czy brak świadomośc popełniania grzechu sprawia, że postępowanie nie jest grzechem? Przecież wadliwe zawarte małżeństwo sprawia, że ludzie współżyjący ze sobą uprawiają seks pozamałżeński!!!


- TOMASZ32-SANCTI - 24-11-2005 16:38

semper_malus napisał(a):
Cytat:Dokładnie jest tak jak mówisz. Jestem grzesznikiem, dlatego grzeszę.


Więc ludzie, którzy nie są małżeństwem a współżyją są grzesznikami tak , czy nie? Czy brak świadomośc popełniania grzechu sprawia, że postępowanie nie jest grzechem? Przecież wadliwe zawarte małżeństwo sprawia, że ludzie współżyjący ze sobą uprawiają seks pozamałżeński!!!

Tak semper, ludzie, którzy nie są małzeństwem a współżyją ze sobą są grzesznikami, ale jeśli nie wiedzą o tym,że jest to grzech,jeśli nie było im dane poznać woli Bożej wzgledem takiego zachowania, takiego grzechu, to Bóg ich usprawieliwi,mimo,że ten grzech popełniali. Pamietaj,że Bóg jest Bogiem miłosiernym i zna historię życia każdego z nas i wie czy ktoś wie,że to jest grzech czy nie wie, czy miał możliwość poznania woli Bożej czy też nie miał takiej możliwości,czy ktoś odrzucił naukę o grzechu czy też nie.

Pozdrawiam


- Anonymous - 24-11-2005 16:57

Ok. czyli cudzołóstwo jest rzeczą względną.


- ddv - 24-11-2005 20:31

semper_malus napisał(a):Czyli jak ktoś nawali jak szpadel i zabije, zgwąłci i okradnie to pod warunkiem, że nie będzie świadomy tego co robi to będzie bezgrzeszny?
Niestety - ale zły przykład wybrałeś, semper - absolutnie nie mający uzasadnienia dla Chrześcijanina.
Każdy bowiem, kto jest Chrześcijaninem musi znać podstawy - i jak najrzetelniej stosować się do zasad Wiary.
A zasady te najbardziej podstawowe ujęte są w Dekalogu - oraz w tzw. "małym katechiźmie".
To absolutne minimum, które trzeba znać.
Również - nam, Chrześcijanom należy ciągle "ćwiczyć się" w Wierze.
Dochodzi do tego wiele spraw dodatkowych - otóż nikt nie wymaga od nas byśmy robili coś, co wykracza pozna nasze możliwości - nie z naszej winy. Liczy się głównie bowiem "akt woli" i "okoliczności zajścia".
Wiele bowiem zależy od okoliczności zdarzenia.
Wyobraź sobie taką sytuację - jeżeli odnosisz się do "zabijania".

Bierze gość siekierę - jest zamordowany człowiek.
Tyle "suche" fakty.
Z pozoru - człowiek jest winien, bo wziął siekierę - i zabił.
Tyle tylko, ze po rozpatrzeniu okoliczności - może się różnie okazać....

Jeżeli bowiem wziął tą siekierę po to by zabić - jest mordercą. Niezależnie od tego czy robił to na trzeźwo - czy nie. Nie powinien bowiem dopuszczać do takiego rozluźnienia własnej psychiki ("schlać się") by mordować.
Jeżeli zaś wziął tą siekierę by użyć ją we właściwym celu (czyli poszedł rąbać drzewo) a zaszły jakieś okoliczności - tu może jego wina być różna. Począwszy od tego, ze zamordował bo "po drodze" mu się jakaś "gęba nie spodobała" - a skończywszy na obronie koniecznej przed napadem. Tu również dochodzi do rozpatrywania różnego rodzaju okoliczności czy akurat użył ją we właściwy sposób i czy nie przekroczył zasad/granic "obrony koniecznej".

Wyobraźmy sobie jednak taką sytuację.
Chłop rąbie drewno a ktoś mu się koło niego kręci. Prosi o to, by ta osoba się odsunęła - a ona nie słucha. Obraca się w taki sposób by drzewo nie uderzyło przypadkiem człowieka - a ten nadal lezie tam, gdzie go nie powinno być.
Przypadek chce że dostaje nieszczęśliwie kawałkiem drewna w głowę lub np. łamie się trzonek siekiery, odpada siekiera od trzonka i (lub następuje jakieś inne niezawinione zajście).
Zbieg okoliczności - nieszczęśliwy wypadek.
Zupełnie bez winy tego, który wziął siekierę ...
I nie można tu oskarżać rębacza o morderstwo.
Powstaje jednak dylemat - czy ten rębacz zrobił wszystko (lub prawie wszystko) co w danej okoliczności mógł zrobić by zabezpieczyć się przed tym zdarzeniem - zgodnie z logiką.

Zauważ - jest siekiera, jest zamordowany człowiek - a winy tu tego, który "popełnił mord" nie ma - bądź jest bardzo niewielka.
Przenosząc tą analogię na nasz temat dyskusji - "Sąd Biskupi" to właśnie takie stwierdzenie faktu, że dane wydarzenie zostało zawarte niezgodnie z prawem.
To nie badanie czy ten, kto wziął siekierę zamordował czy nie. W momencie bowiem gdy wziął siekierę po to by pójść zabijać - lub też przekroczył granice obrony koniecznej sprawa jest oczywista – morderstwo. (O różnym stopniu winy).
"Sąd Biskupi" to badanie czy rzeczywiście ten rębacz zrobił to, co do niego należało by zabezpieczyć się przed "wypadkiem".
Jeżeli bowiem zrobił to, co należało by do "wypadku" nie doszło - jest niewinny, a oskarżanie o "morderstwo" jest BEZPODSTAWNE

[ Dodano: Czw 24 Lis, 2005 ]
semper_malus napisał(a):Ok. czyli cudzołóstwo jest rzeczą względną.
:shock:
Jak do tego doszłeś :?:
Sytuacja jest prosta:
Albo żyjesz z Żoną - albo cudzołożysz.
Może się jednak zdarzyć, że Twoje małżeństwo jest nieprawnie (niezgodnie z prawem) zawarte.
Po ujawnieniu takich faktów można to własnie udowodnic przed sądem.
Dokładnie tak samo działa przecież prawo cywilne - umowa zawarta niezgodnie z prawem "ogólnym" danego kraju jest umową NIEWAŻNĄ.


- Anonymous - 24-11-2005 21:08

ddv napisał(a):Sytuacja jest prosta:
Albo żyjesz z Żoną - albo cudzołożysz.
Może się jednak zdarzyć, że Twoje małżeństwo jest nieprawnie (niezgodnie z prawem) zawarte.
Po ujawnieniu takich faktów można to własnie udowodnic przed sądem.
Dokładnie tak samo działa przecież prawo cywilne - umowa zawarta niezgodnie z prawem "ogólnym" danego kraju jest umową NIEWAŻNĄ.


Więc ludzie, którzy uważają się za małżeństwo a nim nie są cudzołożą, ale nie grzeszą, albo grzeszą ale bez konsekwencji skoro nie wiedzą ,że cudzołożą. A cały Twój post pokazuje , że bawisz się morderstwemn w wyklinany przez świętty kościół katolicki relatywizm moralny. Nic tylko przyklasnąć.


- Offca - 24-11-2005 22:37

semper_malus napisał(a):Ok. czyli cudzołóstwo jest rzeczą względną.

Nie, zawsze jest złem. Nie jest rzeczą względną. Nie ma względnego zła, bo zło jest zawsze złem.


- Anonymous - 24-11-2005 22:44

Cudzołośtwo jest grzechem i złem, ale w określonych okolicznościach nie wyciąga się z niego konsekwencji, a w innych i owszem . To się nazywa relatywizm , czyli względność.
Raz jest tak raz jest siak.


- ddv - 24-11-2005 22:51

Semper!
A czy ten któremu złamał się trzonek od siekiery jest mordercą?
Relatywizmem było by twierdzenie, że JEST mordercą.
Dlatego, że co prawda człowiek zginął, ale nie było woli mordu przez sprawcę.
Podobnie dzieje się ze sprawami małżeńskimi.


- Offca - 24-11-2005 22:51

Może być względność co do wyciągania konsekwencji, ale są to wyjątkowe przypadki - właśnie ta nieświadomość i jest to jak najbardziej uzasadnione, a nie żadne widzi mi się. Co do samego grzechu, raz jeszcze mówię NIE MA WZGLĘDNOŚCI ZŁA I GRZECHU!!! Nie każe się za coś, o czym dana osoba nie miała najmniejszego pojęcia!


- Anonymous - 25-11-2005 00:40

Skoro nie są małżonkami cudzołoża, skoro cudzołoża grzeszą. Nad czym dyskutować? Skoro nie wiedzą, że cudzołożą to nie jest grzech?


- Offca - 25-11-2005 00:44

Semperku kochany, ale na to trzeba trochę głębiej spojrzeć, nie tak powierzchownie. Zło jest zawsze złem!!! Świadome, czy nieświadome. Tu chodzi o konsekwencje, a nie istotę grzechu!


- TOMASZ32-SANCTI - 25-11-2005 01:34

semper_malus napisał(a):Skoro nie są małżonkami cudzołoża, skoro cudzołoża grzeszą. Nad czym dyskutować? Skoro nie wiedzą, że cudzołożą to nie jest grzech?

Wiesz semper, to trochę jak zabicie człowieka przez osobę chorą psychicznie. Nie poczytuje się jej winy, bo nie wiedziała co robi, ale mimo wszystko zabiła człowieka. Jakaś konsekwencja czynu jest, ale nie skazuje się jej na dożywocie lub karę śmierci. Podobnie jest z grzechem. Konsekwencja grzechu napewno będzie, ale Bóg nie poczyta tego za grzech, jesli takie osoby rzeczywiście świadomie o tym nie wiedziały, co robią.

Pozdrawiam