Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Odpowiedzialność za rozwód ? - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Rodzina Katolicka (/forumdisplay.php?fid=41)
+--- Wątek: Odpowiedzialność za rozwód ? (/showthread.php?tid=705)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26


- Offca - 29-03-2006 14:39

TOMASZ32 napisał(a):Rozwód to najgorsze co można sobie zafundować w życiu
... życiu małżeńskim? Bo to już prędzej.


- TOMASZ32-SANCTI - 30-03-2006 12:26

Offca napisał(a):
TOMASZ32 napisał(a):Rozwód to najgorsze co można sobie zafundować w życiu
... życiu małżeńskim? Bo to już prędzej.

No właśnie Offco, z życiu małżeńskim, raczej nie bierze sie rozwodów będąc kawalerem albo panną. Faktem jest jednak,ze powinienem to dodać - łatwiej i szybciej można zrozumieć, ale człowiek inteligentny też szybko załapie.

Pozdrawiam


- Anonymous - 30-03-2006 12:36

aha w życiu małżeńskim - więc gwałty małzeńskie (czy kazirodcze na dzieciach, też błogie bo przecież w rodzinie ) to taki mały pikuś w porównaniu ze złem rozwodu. Nie wiem czy przymiotnik małżeński zmienia cokolwiek w tym temacie.

Bóg złączył , więc się męcz, zdychaj, płacz- ale nie waz się rozłączyć. Bóg wie co dobre wszak. Na szczeście rośnie liczba osób dla których ważniejsze jest to żeby uniknąć cierpienia niż masochistyczne trwanie w dysfunkcyjbnych rodzinach, podlewane mętną katolicką ideologią sankcjonujące cierpienie.


- Anonymous - 30-03-2006 12:49

Jest w tym troche racji. Jezeli ludzie zyja ze soba bez slubu / rozwiada sie, to jest oczywiscie strasznie zle, ale jezeli "w obrebie" malzenstwa jest bicie, pijanstwo, itp. - wtedy wszystko jest juz w porzadku, zyja sobie ludki po bozemu, wiec nie ma potrzeby sie wtracac.


- Annnika - 30-03-2006 13:13

Hej, doskonale wiesz, że to nieprawda. Więc po co prowokujesz :?: Na ten temat napisano na forum już mnóstwo tekstu wyjaśniającego nastawienie Kościoła do przemocy i wykorzystywania...

Więc pytam, po co prowokujesz :?: :evil:


- Anonymous - 30-03-2006 14:34

Wybacz, ale mam lepsze rzeczy do roboty niz Cie prowokowac. Spotkalem sie osobiscie z takimi sytuacjami, dlatego to pisze.


- Annnika - 30-03-2006 17:30

Chodzilo mi o sformułowanie - że bicie i picie byle w małżeństwie pozostać to "po bożemu" :?:

Tylko o to Uśmiech

Ale wróćmy do tematu Oczko

Uważam, że Bóg specjalnie blogosławi ludziom w małżeństwie, aby było Bogiem silne i w pokonywaniu przeciwności. Jeśli potrzebny jest czas do "odstania się", ochłonięcia czy wprowadzenia zmian ,po to jest instytucja separacji.


- Anonymous - 30-03-2006 17:44

bicie i bicie, separacja, powrót, bicie i bicie separacja, i tak ad mortem usrandum. Bóg się cieszy kościół prominieje z dumy- rodzina jest święta , a że ludzie cierpią? kogo to obchodzi. Bóg jest ważny- cierpienie ludzi nie.


- Annnika - 30-03-2006 17:56

Niekoniecznie semper, nie ma co determinować i uogólniać. Bardzo wiele par zaczyna nowe życie znowu ze sobą po krótkiej przerwie... Nigdy nie powinno się przekreślać człowieka i zwiazku...

I ubiegając minimalnie pewne zarzuty, nie mam zamiaru potwierdzać konieczności męczeństwa dla idei. Nie mówię, że kobieta ma cichutko czekać jak mąż ją leje...


- Anonymous - 30-03-2006 18:02

Annnika napisał(a):Niekoniecznie semper, nie ma co determinować i uogólniać. Bardzo wiele par zaczyna nowe życie znowu ze sobą po krótkiej przerwie... Nigdy nie powinno się przekreślać człowieka i zwiazku...

Zdarza się (wcale nierzadko), że między dwoma osobami w związku wydarzy się zbyt wiele (słów, czynów, zachowań) i w związku z tym co się wydarzyło stwierdzenie "nigdy niepowinno się skreślać człowieka i związku" staje się albo okrutne albo obrzydliwie banalne.

Przecież ludzie sięgają po rozwód nie dla przyje,mności tylko po to by uniknąć czegoś gorszego.


- Annnika - 30-03-2006 18:04

Wybacz, niektórzy z wygodnictwa... łatwiej podpisać papierek niż sie postarać ;( przykład z mojego otoczenia...


- Anonymous - 30-03-2006 18:13

Annnika napisał(a):łatwiej podpisać papierek niż sie postarać

Wybacz, chyba nie wiesz o czym piszesz jeśli myślisz, że rozwód opiera się na "podpisaniu papierka". W razie jakichkolwiek sprzeczność wszystkie, ale to literalnie wszystkie brudy, kłamstwa, kłamstewka , złośliwości duże czy małe są ujawniane , rozprute i patroszone w sądzie. Na oczach obcych ludzi, wszystko wypowidziane, zapisane zaprotokołowane i zostaje w papierach.

Po za tym ja nie widzę żadnego powodu aby bita, gwałcona i terroryzowana kobieta ma dawać katowi "drugą szansę " w postaci separacji na przykład. W takim przypadku jakby ktoś jej powiedział, że nigdy nie powinno się skreślać [...] to bym takiej osobie doradził sobie taką radę zachować w głębi swego serca (a raczej w innym trudno dostępnym miejscu)

W końcu żadna sztuka plesć banały i być wujkiem dobra rada.


- Ela - 30-03-2006 18:27

semper_malus napisał(a):Po za tym ja nie widzę żadnego powodu aby bita, gwałcona i terroryzowana kobieta ma dawać katowi "drugą szansę " w postaci separacji na przykład

Mowiac ogolnie, oczywiscie ze nie powinna dawac drugiej szansy, bo sytuacja sie powtorzy. ( sa wyjatki, ale jest ich bardzo, bardzo malo). Prawda jest jednak taka, ze jesli bylo malzenstwo, czy nawet wolny zwiazek to po rozstaniu sie dwojga ludzi zawsze zostaje gorycz, kazda strona cierpi... Zawsze zostaje pytanie "dlaczego ja?"
dlaczego to wlasnie nam sie nie udalo ?" i te pytania zadaja sobie dwie strony...


- TOMASZ32-SANCTI - 30-03-2006 18:31

semper_malus napisał(a):aha w życiu małżeńskim - więc gwałty małzeńskie (czy kazirodcze na dzieciach, też błogie bo przecież w rodzinie ) to taki mały pikuś w porównaniu ze złem rozwodu. Nie wiem czy przymiotnik małżeński zmienia cokolwiek w tym temacie.

Bóg złączył , więc się męcz, zdychaj, płacz- ale nie waz się rozłączyć. Bóg wie co dobre wszak. Na szczeście rośnie liczba osób dla których ważniejsze jest to żeby uniknąć cierpienia niż masochistyczne trwanie w dysfunkcyjbnych rodzinach, podlewane mętną katolicką ideologią sankcjonujące cierpienie.

Semper
Tobie, jako osobie nie wierzącej w Boga, w jego moc działania bardzo jest uwierzyć, ale dla osoby wierzącej nawet taka trudna sytuacja nie jest straszna, ponieważ Bóg jest w stanie ulecyc to co jest świętością a sakrament małżeństwa świętością jest napewno.
Dlatego takie patologiczne sytuacje nie są czymś nie wykonalnym, nie realnym dla Boga.
Ty semper narzekasz na postawe katolicyzmu,ze dopuszcza takie cierpienie w życiu człowieka,ze dla utrzymania związku małżeńskiego trzeba byc skazanym na bicie, gwałty, przemoc w rodzinie, bo rozwód to coś najgorszego. Warto aby się zastanowic co prowadzi do takich zachowań. Większość zachowań patologicznych to konsekwencja grzechu, w jaki się weszło a cierpienie to wynik tego grzechu. Ale dla ciebie to bajka, bo ty nie wiesz co to grzech. Jeśli widział grzech, to widziałbys tez jego skutki.

Pozdrawiam


- Anonymous - 30-03-2006 19:21

Ela napisał(a):po rozstaniu sie dwojga ludzi zawsze zostaje gorycz, kazda strona cierpi... Zawsze zostaje pytanie "dlaczego ja?"

gorycz rozstania to jedno, regularne branie po twarzy to insza inszość Elu. Po za tym kwestia taka, że mężuś nie przyjdzie narąbany i nie będzie się awanturował może sprawić iż kwestia goryczy rozstania będzie dupereralna.

TOMASZ32 napisał(a):Tobie, jako osobie nie wierzącej w Boga, w jego moc działania bardzo jest uwierzyć, ale dla osoby wierzącej nawet taka trudna sytuacja nie jest straszna, ponieważ Bóg jest w stanie ulecyc to co jest świętością a sakrament małżeństwa świętością jest napewno.
Dlatego takie patologiczne sytuacje nie są czymś nie wykonalnym, nie realnym dla Boga.
Ty semper narzekasz na postawe katolicyzmu,ze dopuszcza takie cierpienie w życiu człowieka,ze dla utrzymania związku małżeńskiego trzeba byc skazanym na bicie, gwałty, przemoc w rodzinie, bo rozwód to coś najgorszego. Warto aby się zastanowic co prowadzi do takich zachowań. Większość zachowań patologicznych to konsekwencja grzechu, w jaki się weszło a cierpienie to wynik tego grzechu. Ale dla ciebie to bajka, bo ty nie wiesz co to grzech. Jeśli widział grzech, to widziałbys tez jego skutki.

Jeśli jest kwestia patologii w rodzinie to warto wiedzieć dlaczego tak się stało to fakt. Ale wyjaśnienie przyczyn choćby nie wiadomo jak doniosłe nie jest tak ważne by pozwolić człowiekowi żyć bez cierpienia. Wierzący czy nie wierzący nie każdy ma chęć cierpliwość by czekać aż ten Twój Bóg "ulecy", zaleczy, poprawi, naprawi czy co tam jeszcze sprawi czy pobłogosławi. Nie każdy chce czekać aż Bóg coś tam zdziała, nie każdy chce układać poprawiać, trwać i dokonać żywota wrazem z psychopatą tylko dlatego, że kościół czy inna rada starców coiś sobie napisała w katechiźmi, czu w kodeksie kanonicznym.

Jesli ktoś chce brać po twarzy całe życie bo uwązą, ze to zgodne z wolą Boga to może sobie trwać, separować, modlić się i ukrywać siniaki. Wolna wola. Tylko jak ktoś ma tego dosyć to świętość węzła małżeńskiego znaczy tyle co zeszłoroczny śnieg, bo sankcjonuje całym autorytetem kościoła, i jeszcze Boga święty stan małżeństwa, które jest piekłem.

Ludzie zawierają małżeństwo, jeżeli po jakimś czasie wychodzi z człowieka to co nienajlepsze i jeżeli jest bicie, gwałceniem terror psychiczny to kwestie o nierozwalności małżeństwa co Bóg złączył tego człowiek [..], rodzina jest święa, w pewnym momencie te patetyczne słowa zamieniają się w banał i bzdety jeśli zestawumy je z (rzekomo) dobrym,miłosiernym i współczującym Bogiem.

Tak Tomaszu rozważaj sobie grzech i jego przyczyny w małżeństwie, klep sobie dalej, że rozwód to najgorsze co może się przytrafić w życiu, pacnioj jesze kilka razy co Bóg złączył niech człwoiek nie rozłącza, w towarzystwie, które będzie ci potakiwac.

Tylko miej świadomość, że ikleś tam kobiet i dzieci jest w tym momencie bite, gwałcone, przez pijanych zdegemnrowanych pajaców A jednym (bo wszak nie jedynym) z powodów jest fakt , że kościół nie zezwala na rozwody i względem tych co się rozwiedli stosuje miłosierny, arcykatolicki terror moralny.