Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Odpowiedzialność za rozwód ? - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Rodzina Katolicka (/forumdisplay.php?fid=41)
+--- Wątek: Odpowiedzialność za rozwód ? (/showthread.php?tid=705)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26


- Offca - 28-09-2005 11:50

semper_malus napisał(a):to jeśli będzie sobie życzyć ślubu kościelnego to pójdę. Nie dla Boga, nie dla Jezusa, nie dla Maryi, nie dla kościoła, nie dla księdza, nie dla rodziny. Tylko dla Niej.

To lepiej nie idź. Dla Niej.


- Anonymous - 28-09-2005 11:53

Zrobię co będę chciał. Daruj sobie.


- Jólka - 28-09-2005 12:01

iść można... nie konieczne jest by osoba niewierząca składała przysięgę wierności Bogu itp., taka osoba w czasie przysięgi nie mówi "tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący..." ale podpisuje zobowiązanie, że nie będzie przeszkadzać współmałżonkowi w praktykach religijnych i nie będzie się sprzeciwaiać wychowaniu dzieci w wierze.


- Anonymous - 28-09-2005 12:08

Julia napisał(a):podpisuje zobowiązanie, że nie będzie przeszkadzać współmałżonkowi w praktykach religijnych

zrozumiałe samo przez się


Julia napisał(a):nie będzie się sprzeciwaiać wychowaniu dzieci w wierze

A to już jest kwestia wewnątrz rodzinna.


- msg - 28-09-2005 12:44

semper_malus napisał(a):A co z poświęceniem dla drugiej osoby? to się nie liczy? Przykłądowo: jeśli trafię kiedyś na dziewczę z którą będę chciał założyć rodzinę (co jak przypuszczam i żywię nadzieję zdarzy się nigdy), to jeśli będzie sobie życzyć ślubu kościelnego to pójdę. Nie dla Boga, nie dla Jezusa, nie dla Maryi, nie dla kościoła, nie dla księdza, nie dla rodziny. Tylko dla Niej.
Ja to wszystko rozumiem i nawet znam takich ludzi. I wcale sie nie dziwie ze jedno z nich wlasnie nie wierzy w ogole albo wierzy ale w cos lub kogos innego, ale bierze slub w kk.

I wiem też, że część z nich się nawraca, tzn. ci niewierzący zaczynają wierzyć, znam też takich, że teraz obydwoje nie chodzą do kościoła - przecież to jest właśnie wolna wola, ktora kazdy człowiek ma.


- Jólka - 28-09-2005 12:56

kłótnia o winnego rozwody trwa... ale czy któś zastanowił się nad tym, jak czująs ię w tej sytuacj dzieci? Jaki wpływ na dzieci ma rozwód rodziców. Nie koniecznie rozwód urzędowy, ale także rozwód emocjonalny... kiedy rodzice mieszkają nadal w jednym domu, ale w zasadzie nic poza tym że razem mieszkają i mają wspólne dzieci ich nie łączy? Czy któs zastanawiał się nad tym, w jaki sposób rozwód rodziców wpływa na ich rozwój i dalsze zycie?


- Offca - 28-09-2005 13:46

Ja widzę po swoich rodzicach, że taka partia - on katolik tylko z nazwy, do kościoła w ogóle nie chodzi, ma głęboko gdzieś wszystkie przykazania - czyli nazywa się katolikiem, a nic wspólnego z prawdziwym katolikiem nie ma; ona - wierząca katoliczka i praktykująca - to kiepska partia. Mój ojciec nie ma szacunku ani do mojej mamy ani do nikogo. Wiele lat musiałam słuchać ich kłótni i wyzwisk i cierpiała na tym cała rodzina. Ciche dni przez wiele miesięcy. Planowanie nawet rozwodu...Nie dziękuję! I patrzę teraz na małżeństwa, które ułożyły swoje życie z Bogiem i dla których przysięga przed Bogiem to nie puste słówka, mają naprawdę wspaniałe i szczęśliwe życie. Szanują się nawzajem, nie mają w domu takich walk między sobą, na jakie ja się musiałam przez lata napatrzeć i nasłuchać, nawet kiedy przychodzi kryzys i problemy, potrafia je wspólnie i w zgodzie rozwiązać.
Kiedy mąż jest dlaeko od Boga, a żona wręcz na odwrót, to sorry, nie wierzę w porozumienie między nimi, chociażby z prostej przyczyny - oboje wyznają inne wartości i dla obojga moralność znaczy zupełnie co innego. Dlatego jestem z reguły przeciwna takim małżeństwom, w których jedna osoba jest niewierząca, a druga wierząca.


- msg - 28-09-2005 13:58

No to żeby trochę skomplikować problem, albo podzielić włos na czworo, to co powiesz na przypadek, że obydwoje są wierzący, wzięli ślub kościelny, a po ślubie jakoś się okazało, że dla niej wcale Bóg nie jest taki ważny, że w sumie to i mąż nie jest taki ważny, tylko najważniejsze są dzieci, a dopiero potem cała reszta? No i kłotnie teraz w drugą stronę, że dla niego ważniejszy jest Bóg i kościół, a nie własna rodzina i dzieci? Bo taki przypadek też znam.

A co do dzieci rozwodzących się rodziców, to zależy w którym momencie się rozwodzą, jak dzieci są już "na wylocie" to inaczej na to wszystko patrzą, dla mniejszych dzieci to jest na pewno ogromna tragedia, bo nic z tego nie rozumieją. Jeszcze gorzej jest jak jedno z rodziców nastawia dziecko przeciwko drugiemu...


- Jólka - 28-09-2005 14:03

no msg masz racje, to jest też kwestia wieku dzieci... z tym, że częśto rozwód na papierze poprzedza częśto rozwód emocjonalny i taki stan może trwać nawet wiele lat, bo rodzice decydują się trwać w małżęństwie właśnie ze wzghlędu na dzieci, na to, że są one jeszcze w domu, ale jednak już wtedy to odczuwaja.
Ponadto, bardzo często rodzice traktują dzieci jako monete przetargowa w swoim zwiżaku, próbują "zdobyc" dziecko i mieć je po swojej stronie Smutny


- Anonymous - 28-09-2005 14:47

Julia napisał(a):Ponadto, bardzo często rodzice traktują dzieci jako monete przetargowa w swoim zwiżaku, próbują "zdobyc" dziecko i mieć je po swojej stronie


to to jeszcze pół biedy, najgorsze jest to że skutkiem takiego zachowania jest szczucie dzieci przez jednego z rodziców na drugiego.


- msg - 28-09-2005 14:54

miałem w dalszej rodzinie taki przypadek rozwodu, ze nagle ona sie wyprowadzila, a on sie straszie zdziwil czemu, potem dostal wniosek o rozwod i zaczelo sie na dobre. Najpierw byly wzajemne pyskowki, potem potajemne wynoszenie rzeczy z domu, potem zatykanie zamków od mieszkania, aż doszło do zlecenia przyjaciołom ze wschodu kradziezy jednego samochodu i podpalenia drugiego samochdou. Wujek nie mogl tego w ogole pojac. Ale w koncu doszlo do tego, ze zaczeli bardzo niebezpiecznie sadowac co o tym wszystkim mysli ich syn no i wlasnie zaczelo sie licytownie, kto byl lepszym rodzicem.

Co ciekawe, w tym wszystkim najrozsadniej zachowywal sie wlasnie ich syn, tylko inna sprawa, ze to wlasnie bylo "dziecko na wylocie" i to on jakos racjonalizowal wzajemne wykanczanie sie rodzicow. Teraz juz jest kilka lat po rozwodzie, na slubie i weselu byl i ojciec i matka mimo wciaz zywych miedzy nimi urazow, ale jakos zdobyli sie na takie krotkie zawieszenie broni...


- Jólka - 28-09-2005 14:59

semper... pół biedy? a myślisz że dziecko w takiej sytuacji czuje się świetnie? dziecko tak samo kocha oboje rodziców i co? kazde z rodziców próbuje kupić sobie dziecko... jeśli jest to male dziecko, czestop pytają, kogo bardziej kocha... prześcigują się w prezentach, a dziecko patrzy na to jak on sie wzajemnie żrą, jak się kłócą i wyzywaja... i czasami nie wie czy to właśnie nie ono jest powodem tych kłótki. Może się w nim zrodzić poczucie winy, że z jego powodu rodzice się kłócą, że było niegrzeczne, albo przyniosło ze szkoły złą ocenę. Smutny Dzieci więcej rozumieją i widzą niż nam się wydaje Smutny


- Anonymous - 28-09-2005 15:06

Julia napisał(a):semper... pół biedy?

tak Julio rozpieszczanie to pół biedy, wmieszanie dzicka w konflikt-cała bieda


Julia napisał(a):a myślisz że dziecko w takiej sytuacji czuje się świetnie?

a skąd!


Julia napisał(a):dziecko tak samo kocha oboje rodziców i co?

zgadzam się tak bywa , ale nie zawsze.

Julia napisał(a):kazde z rodziców próbuje kupić sobie dziecko... jeśli jest to male dziecko, czestop pytają, kogo bardziej kocha... prześcigują się w prezentach, a dziecko patrzy na to jak on sie wzajemnie żrą, jak się kłócą i wyzywaja... i czasami nie wie czy to właśnie nie ono jest powodem tych kłótki.Może się w nim zrodzić poczucie winy, że z jego powodu rodzice się kłócą, że było niegrzeczne, albo przyniosło ze szkoły złą ocenę.

Dlatego są sytuacje kiedy rozwód to mniejsze zło. A w życiu tak czasmi bywa, że jestęsmy zmuszeni uznać za dobro właśnie mniejsze zło.


Julia napisał(a):Dzieci więcej rozumieją i widzą niż nam się wydaje

Dziecko widzi i rozumie mniej niż mu samemu się wydaje i więcej niż wydaje się to Jego rodzicom.


- Offca - 28-09-2005 15:09

semper_malus napisał(a):Dziecko widzi i rozumie mniej niż mu samemu się wydaje i więcej niż wydaje się to Jego rodzicom.

Dokładnie, dlatego dzieci najbardziej cierpią w czasie konfliktów między rodzicami.


- Jólka - 28-09-2005 15:13

semper... tu chodzło nie o rozpieszczanie dziecka, ale o "kupienie" dziecka przez rodzica... czyli jakby "kupienie" sobie jego miłości...

rozwód po tym jak dziecko nasłucha się kłótni,... no cóz, rozstanie rodziaców może potwierdzić wyobrażenia dziecka, że np. tatuś się wyprowadził, bo było niegrzeczne Smutny