Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Odpowiedzialność za rozwód ? - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Rodzina Katolicka (/forumdisplay.php?fid=41)
+--- Wątek: Odpowiedzialność za rozwód ? (/showthread.php?tid=705)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26


- Anonymous - 28-09-2005 15:16

Ale nie będzie kłótni, awantur, będzie więcej spokoju. I dziecko będzie mogło sobie to wszystko jakoś poukładać. Albo przynajmniej spróbować.


- Jólka - 28-09-2005 15:22

semper, czy ty naprawde wierzysz w to co p[iszesz? że dziecko sobie to jakos poukłada, że samo sobie wytłumaczy, że to co się stało pomiędzy rodzicami, to że nie są juz razem nie było z winy dziecka? Nie sądzę, ale mogę się mylić, tak samo jak i wielu terapeutów, którzy zajmują się terapią dzieci rozwiedzionych rodziców


- Anonymous - 28-09-2005 15:27

Julia napisał(a):semper, czy ty naprawde wierzysz w to co p[iszesz? że dziecko sobie to jakos poukłada, że samo sobie wytłumaczy, że to co się stało pomiędzy rodzicami, to że nie są juz razem nie było z winy dziecka?

mój krewniak przez to przeszedł (rozstanie rodziców w wieku ok 6 lat). Ucichły , kłotnie , wrzaski, pretensje - zachował kontakt z obojgoma (poprawnie?) rodzicami, ale nie spotykał się z nimi w trójkę. Rozstanie jest lepsze od wrzasku. Nie twierdzę oczywiście, że jest zajefajnie fajną sprawą, ale są gorsze .


- Jólka - 28-09-2005 15:32

no tak, ale to jest jeden przypadek, a ja znam sytuacje wiekszej grupy dzieci, na które rozwód rodziców wpłynął dużo gorzej i niektórzy są już dorośli i nadal żyją z poczuciem winy za rozpad małżęństwa rodziców. I nie we wszystkich rodzinach były kłotnie, znam małżeństwa po rozwodzie, gdzie nie było kłótni, ale ciche dni... i nie są już razem... a dziecko w tym przypadku nie słyszało kłótni...


- Anonymous - 28-09-2005 15:47

Julia oddzielmy dwie sprawy. Kłotnie małżeńskie to dość często spotykana powszechna i rzekłbym wręcz obrzydliwie trywialna rzecz. W pewnym sensie też pożyteczna- emocji nie mozna cały czas w sobie tłamsić. Kłótnia, ciche dni, dziubek-dziubek, normalne żyćku- tak chyba wygląda każdy związek (różnica dotyczy tylko długości "okresów").

Więc jesli przyjmiemy, że normalnie okresy (od najdłużego do najkótszego) wynoszą:
normalne żyćku , dziubek-dziubek, ciche dni , kłotnia to jest raczej wporządku- kłotnie są coprawda, ale nie determinują życia rodziny gdyż zdarzają się raczej rzadko, natomiast problem jest jak kłótnie i ciche dni stają się treścią związku, gdfzie mało jest faz dziubek dziubek , a zwłaszacza normalnego życia. I wtedy należy albo zmusić w jakiś sposóvb rodziców do porozumienia, jeśli to nie odniesie skutku powinni się rozstać- na jakiś czas (separacja) lub na stałe (rozwód).

Problem w tym czy kłótnie są elementem związku czy determinatem, treścią?

W drugim przypadku jest problem.


- Jólka - 28-09-2005 16:00

ja tu mysle w tym momencie o dziecku i tym jak ono sie czuje po rozpadzie zwiazku rodziców i tym co sie z nim dzieje, a raczej w nim... myśli, uczucia, poczucie winy, czy jego brak... to jest sytuacja, która zmienia życie dziecka i... w im wczesniejszym okresie zycia to ma miejsce, tym większą krzywdę może dziecku wyrządzić, jeśli w całym tym problemie rodzice zajmą się tylko sobą, zapominając o dziecku, które też czuje...


- TOMASZ32-SANCTI - 27-10-2005 16:27

Napewno nie najlepiej widząc taką sytuację. Dla kazdego dziecka to jest poważny cios w plecy takiego dziecka lub dzieci. Mało które dziecko chciało by doświadczyć takiego uczcia, tym bardziej, gdy rodzice zaczynają walkę między sobą o dzieci, kto ma prawo, kiedy mogą się z dzieckiem widywać itd. Dla dziecka jest to koszmar, nie mówiąc już o właściwym wychowtwaniu dziecka, bo to jest w takiej sytuacji bardzo skomplikowane.

Pozdrawiam


- Anonymous - 28-10-2005 00:54

Ale i tak lepsze to niż miałoby dorastać w armosferze nienawiści i wzajemnych oskarżeń.


- TOMASZ32-SANCTI - 28-10-2005 01:15

semper_malus napisał(a):Ale i tak lepsze to niż miałoby dorastać w armosferze nienawiści i wzajemnych oskarżeń.

Nie wiem semper, czy takie lepsze, myślisz, ze jak się ludzie rozwiodą to dziecko będzie miało już spokój. Wątpię, będzie rozbite pomiędzy dwie osoby, a być może przyjdzie mu ponownie przez to przechodzić. Pamiętaj, że często takie osoby biorą ślub ponownie,oczywiście cywilny, bo kościelnego by juz nie dostali, gdybywcześniej przyjęli sakrament małżeństwa i doszło by do rozwodu. Jak takie dziecko się wtedy czuje, jak przychodzi mu mieszkać nie z ojcem a obcym dla niego mężczyzną (tak najczęściej jest, ze względu na większe prawa matki do dziecka)?
To wcale takie dobre nie jest.

Po za tym małżeństwo powinno dążyć do jedności a nie do rozpadu,tym bardziej, gdy są dzieci i w razie takich problemów powinno się starać by jednak ten związek utrzymać wszelkimi sposobami, zawsze istnieje szansa na to, by się pogodzić.

Pozdrawiam


- Anonymous - 28-10-2005 01:43

TOMASZ32 napisał(a):Nie wiem semper, czy takie lepsze, myślisz, ze jak się ludzie rozwiodą to dziecko będzie miało już spokój.

Nie wiem czy będzie miało się dobrze, ale na pewno nie będzie miało się gorzej.

To co proponujesz? Żeby przez całe swe dzieciństwo obserwowało jak rodzice się żrą? Tego chcesz? to jest po chrześćjańsku?

[ Dodano: Pią 28 Paź, 2005 02:20 ]
TOMASZ32 napisał(a):o za tym małżeństwo powinno dążyć do jedności a nie do rozpadu,tym bardziej, gdy są dzieci i w razie takich problemów powinno się starać by jednak ten związek utrzymać wszelkimi sposobami, zawsze istnieje szansa na to, by się pogodzić.

Nie zawsze się da . Czy cel uświęca środki? Powinno dążyc do jedności, powinno się utrzymać,, ale nie zawsze się da. Jeżeli w mojej obecnośco ten kawałek Twojej wypowiedzi zaserwowałbyś kobiecie, matce bitej przez 20 lat przez męża alkoholika to nie wiem co bym zrobił , ale wyrazy uważane powszechnie za obelżywe byłyby moja najłagodniejszą reakcją i zapewne nie jedyną (jest mi przykro z powodu ostatniego zdania tym nie mniej nie będę przepraszał) .

To o czym mówisz można zastosować, ale nie zawsze, nie w każdym przypadku bo czasem sprawy zachądzą za daleko.


- TOMASZ32-SANCTI - 28-10-2005 14:14

semper_malus napisał(a):
TOMASZ32 napisał(a):Nie wiem semper, czy takie lepsze, myślisz, ze jak się ludzie rozwiodą to dziecko będzie miało już spokój.

Nie wiem czy będzie miało się dobrze, ale na pewno nie będzie miało się gorzej.

To co proponujesz? Żeby przez całe swe dzieciństwo obserwowało jak rodzice się żrą? Tego chcesz? to jest po chrześćjańsku?

[ Dodano: Pią 28 Paź, 2005 02:20 ]
TOMASZ32 napisał(a):o za tym małżeństwo powinno dążyć do jedności a nie do rozpadu,tym bardziej, gdy są dzieci i w razie takich problemów powinno się starać by jednak ten związek utrzymać wszelkimi sposobami, zawsze istnieje szansa na to, by się pogodzić.

Nie zawsze się da . Czy cel uświęca środki? Powinno dążyc do jedności, powinno się utrzymać,, ale nie zawsze się da. Jeżeli w mojej obecnośco ten kawałek Twojej wypowiedzi zaserwowałbyś kobiecie, matce bitej przez 20 lat przez męża alkoholika to nie wiem co bym zrobił , ale wyrazy uważane powszechnie za obelżywe byłyby moja najłagodniejszą reakcją i zapewne nie jedyną (jest mi przykro z powodu ostatniego zdania tym nie mniej nie będę przepraszał) .

To o czym mówisz można zastosować, ale nie zawsze, nie w każdym przypadku bo czasem sprawy zachądzą za daleko.

Nie biorę pod uwagę tych krytycznych sytuacji, gdzie dochodzi do rękoczynów, gdzie żona i dzieci są katowane. Chodziło mi o przypadki, kiedy ludzie z tego sakramentu (lub ze związku małżeńskiego cywilnego) robią sobie kpiny,kiedy dla własnych przyjemności zmiany partnera decydują się na rozwód, wiedząc,że maja dzieci. Sytuacje krytyczne semper są inaczej rozpatrywane.
Napewno i mój punkt widzenia jest iny na takie sytuacje i napewno biorąc pod uwagę katowanie człowieka nie uważam, by mogłoby być inaczej, jak tylko odizolowanie takich ludzi od męża tyrana. Tylko mój chrześcijański poglad nadal nie uważa,że rozwód byłby jedynym rozwiązaniem, tym bardziej w przypadku przyjęcia sakramentu małżeństwa. Dla mnie rożwód w takiej nawet krytycznej sytuacji to ostateczność. Chociaż warto tez pamietać,że istnieje mozliwość separacji, by tego rozwodu uniknąć.

Pozdrawiam

Pozdrawiam


- Anonymous - 29-10-2005 17:59

Separacja nie jest rozwiązaniem- może dać ludziom czas na podjęcie decyzji czy spróbować być razem , czy się rozstać. Separacja to zawieszenie- ani przypioł ani wypioł- ludzie ani razem nie żyją ani nie mogą sobie życia ułożyć oddzielnie.


- TOMASZ32-SANCTI - 01-11-2005 19:29

semper_malus napisał(a):Separacja nie jest rozwiązaniem- może dać ludziom czas na podjęcie decyzji czy spróbować być razem , czy się rozstać. Separacja to zawieszenie- ani przypioł ani wypioł- ludzie ani razem nie żyją ani nie mogą sobie życia ułożyć oddzielnie.

Jeśli ludzie zawieraja sakrament małżeństwa to naturalne jest, że taka tymczasowa separacja jest lepszym rozwiązaniem niż rozwód, tym bardziej, gdy są dzieci. I nie mów o skrajnych sytuacjach bicia, bo to nie jest jeszcze do końca dobrym rozwiązaniem. Często taki człowiek, widząc,że traci rodzinę, moze zacząć myśleć i moze naprawdę się starać, by tej rodziny nie stracić. Znam takie przypadki, gdy rozwód tylko popsuł sytuację, bo rodzina mogła by nadal istnieć. Człowiek się naprawdę zmienił, ale co z tego jak było po fakcie.
Jedna nie mądra decyzja może zniszczyć rodzinę, a w przypadku tymczasowej separacji jest czas na przemyślenia i poprawę sytuacji, bez brania rozwodu. To może być decydujący czas dla tekiego człowieka, by zrozumiał co może stracić. Jednak sakrament pozostaje nie naruszony i oto chodzi.

Pozdrawiam


- Anonymous - 10-11-2005 12:06

Separacja nie jest żadnym rozwiązaniem. Jest po to by ludzie odpoczęli od siebie i podjęli decyzję- spróbujemy jeszcze raz, albo rozwód. Separacja niczego na dłuższą metąe nie załatawia,.


- Offca - 10-11-2005 22:36

Właśnie, że wiele może załatwić. Bo jeśli robi się coś, podejmuje ważne decyzje pod wpływem silnych emocji, to najczęściej później się ich żałuje. Wierz mi. Popatrz czasem na proste przykłady z życia codziennego. Ważne decyzje podjęte pod wpływem impulsu czy negatwynych emocji, zwykle kończą się fiaskiem i się później ich żałuje.