Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Moje dziecko jest adoptowane... - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Rodzina Katolicka (/forumdisplay.php?fid=41)
+--- Wątek: Moje dziecko jest adoptowane... (/showthread.php?tid=733)

Strony: 1 2 3


Moje dziecko jest adoptowane... - Jólka - 29-08-2005 11:54

Ostanio zastanawiam sie nad tym problemem. Kiedy i w jaki sposób powiedziec dziecku o tym, że jest adoptowane. no bo oczywistą rzeczą dla mnie jest, że jeśli ma ktoś mu o tym powiedzieć , to powinni być to rodzice adopcyjni, a nie żyćliwi sąsiedzi czy dzieci z podwórka.
I tu zaczyna się dla mnie problem, kiedy i w jaki sposób to zrobic, by swiat dziecka się nie zawalł, by nie czuło sie oszukane. By nie astracić jego zaufania.


Adopcja wynika z miłości. - Ajfen - 29-08-2005 12:14

Niezwykle trudno jest wybrać, kiedy powie się dziecku prawdę, ale ważne jest to, co zauważyłaś: Trzeba samemu to powiedzieć. Jeśli dziecko dowie się o tym od kogoś innego, to może stracić do nas zaufanie, które jest ciężko odzyskać.
Jeśli więc zdecydowaliśmy się powiedzieć dziecku prawdę, to należy w niej uwzględnić powody adopcji, z których głównym jest miłość do niego. Zaznaczenie tegj miłości powinno niejako przekonać dziecko o naszych dobrych względem niego zamiarach. Jest to niezwykle ważne, aby mu wytłumaczyć, iż to, że jest adoptowane nie świadczy wcale o mniejszej do niego miłości. Poczuje się wtedy jak w prawdziwej rodzinie, w której zresztą jest. Uśmiech
Co do wieku, w którym należałoby mu to powiedzieć, to gdybym został postawiony w takiej sytuacji, to wybrałbym okres między 11 a 14 rokiem życia dla chłopca, a u dziewczynki między 9 a 11 rokiem, czyli tak, aby ominąć okres buntu. PozdrawiamUśmiech


- Jólka - 29-08-2005 12:18

No właśnie wiem, że powionni to zrobić rodzice adopcyjni, ale co jeśli wcześniej dzieciaki na podwórku, czy w przedszkolu powiedzą dziecku, że... to nie są jego rodzice, że ci ludzie przygarneli wyrzutka? Ja wiem, że to jest trudne. Jednak sama wiele lat temu byłam świadkiem takich rozmów, kiedy mojego kolege w przedszkolu takmi tekstami obrzucali.


- Daidoss - 29-08-2005 13:44

A czy rozwiązaniem dla rodziców nie byłoby to gdyby od małego uczyli dziecko do siebie mówić ciocia, wujek? To by spowodowało samo, że dziecko dorastając spytało by się gdzie moi rodzice. Dlaczego wszyscy mówią do swoich dzieci mamo, tato a ja mowie ciocia i wujek? Wtedy rodzice nie musieli by ukrywać nic.


- Jólka - 29-08-2005 14:16

Daidoss, wiesz to większym problemem by nie było, gdyby to nie była całkowita adopcja, bez zmiany nazwiska itp. Ale jesli to jest całkowita adopcja, to... zreszta np. dla mnie sobiście mogłoby to być problemem, gdybym "swojemu" dziecku kazała mówić do siebie ciociu Smutny I wydaje mi się, że to od początku dawałoby dziecku poczucie inności, bo wszyscy maja mame i tate a ono tylko ciocie i wujka.


- TOMASZ32-SANCTI - 29-08-2005 14:28

Koncepcja Daidossa jest dobra i mogłaby pomóc w takiej sytuacji.
Myślę, że to wszystko jest zależne od wieku, w którym dziecko się adoptuje. Jeśli robi się to jak dziecko jest jeszcze na tyle małe, że jeszcze nie potrafi samo mówić, to trzeba zacząć z nim rozmawiać od razu. Dziecko słyszy głos i stara sie go zapamiętać.
Im dziecko starsze tym coraz bardziej szczegółówo trzeba z nim rozmawiać o powodach adopcji: dlaczego dziecko jest właśnie z nimi, dlaczego wogóle trafiło do rodziców adopcyjnych i tak jak już tutaj powiedziano, nie można pomijać słowa "miłość", powinno byc używane jak najczęściej. Bardzo ważną także rzeczą, która dotyczy zarówno małych dzieci jak i tych starszych jest to by nie mówic im źle o jego rodzicach, bez względu na to jacy oni byli i co robili. Ważne jest wyjasnienie dziecku, że ich rodzice po prostu mieli problemy i nie mogli sobie z nimi poradzić.

Jest to bardzo ważne z tego powodu,że jak zaczniemy mówić dziecku, że jest adoptowane, że zastępujemy ich rodziców, to dziecko zacznie sie o nich pytać. Jeżeli powiemy, że byli źli, że nienawidzili dziecka czy było dla nich ciężarem to dziecko może nabrać nienawiści do nich, a to nie jest właściwe. Warto pomyślec co będzie gdy rodzice biologiczni (lub jedno z nich) zdadzą sobie sprawę z tego co zrobili i mimo wszystko będą chcieli się z dzieckiem przynajmniej zobaczyć. Dziecko będzie agresywne względem swoich prawdziwych rodziców. Trudniej będzie dziecku potem wybaczyć rodzicom.

Wracając do czasu, kiedy mielibyśmy dzieciom adpotowanym o tym powiedziec, to uważam, że im wczesniej tym lepiej, tylko trzeba dziecku przedstawić to od dobrej strony a nie od tej przykrej.
I wtedy można sie posłużyć tym sposobem Daidossa. Takie jest moje zdanie, nie musi ono byc jednak słuszne.

Pozdrawiam


- Ajfen - 29-08-2005 14:48

Mnie jakoś daidossowa idea nie przekonuje. Nie uważacie, że dziecko powinnodo swoich rodziców bez względu na to czy adopcyjnych, czy nie mówić po prostu mamo i tato? W końcu to nie sam fakt zapłodnienia czyni cię rodzicem, ale miłość do dziecka. Oczywiście, że Daidoss ma rację w kwestii problemu powiedzenia dziecku prawdy, ale jego koncepcja nie jest słuszna pod względem etyki miłości.


- Jólka - 29-08-2005 14:54

tez mi sie tak wydaje, bo w ten sposob (chociazby przez same roznce w zwrotach) dajemu do zrozumienia dziecku, ze jest inne. A przeciez celem adopcji nie jest tylko zapewnieniie dziecku innegommiejsca zamieszkania jak dom dziecka, ale stworzenie mu prawdziwej, kochajacej rodziny. Miłośc rodziców do dziecka (niezależnie od tego, czy jest ich dzieckiem biologicznym czy adopcyjnym) powinna dawac mu poczucie bezpieczenstwa i... rodzina powinna starac się nie podkreslac "innosci" dziecka ze wzgledu na jego pochodzenie.


- Daidoss - 29-08-2005 15:40

Mi się wydaje, że adoptowanemu dziecku trzeba pozwolić samemu wybrac jak się ma do Ciebie zwracać. Wiadomo, że rodzice gdy adoptuja dziecko chcą aby ono było ich jak prawdziwe poczete przez nich.
I tylko Twoja miłośc z zapewnienie mu bezpieczeństwa może sprawić, że ono samo bedzie do Ciebie mowić tato, mamo.

Gdy bedziesz uczyć dziecko mówić do siebie wujek lub cioca, to ono w odpowiednim czasie samo zapyta Cie co z jego rodzicami :?: I tu zaczyna sie problem. Jesli umarli to przejdzie to przez usta. A jeśli rodzice nie chcieli miec problemu i go zostawili to juz cieżej przekazać... :zmieszany:


- Jólka - 29-08-2005 16:22

Daidosku, tylko wiesz jak dac wtybor małemu dziecku? Chodzi mi tu o przypadek kiedy dziecko było adoptowane albo jako niemowlę, albo bardzo małe na tyle, że nie pamięta innego życia ani pobytu w domu dziecka, bo takowy nie miał np. miejca.


- TOMASZ32-SANCTI - 29-08-2005 16:44

Myślę, że dziecko samo sobie wybierze odpowiednią formę zwracania się do rodziców, którzy je adoptowali i zrobi to w odpowiednim czasie. Jeżeli przedstawimy dziecku szczerą prawdę jak dotyczy jego rodziców z zachowaniem tej uwagi, którą podałem powyżej, a dotyczącą przedstawienia rodziców biologicznych dziecka w dobrym świetle, to dziecko samo pomału nabierze pewności do naszych starań i będzie mówiło mamo czy tato. Lepiej jest powiedzieć dziecku prawdę niż aby później miało do nas o to pretensje, ze ukrywaliśmy cos przed nim. Wtedy może dziecko się zbuntowac przeciw nam, a to już doprowadzic może do dalszych problemów z dzieckiem.
Dziecko powinno poznać całą prawde o swoich rodzicach, nie tylko sam fakt, że je porzucili czy oddali do domu dziecka, ale takze przedstawić powody i to w miare w dobrym świetle, by nie uczyc dziecka nienawiści do własnych biologicznych rodziców.

Pozdrawiam


- Aslan - 29-08-2005 18:21

wiecie, do tej kwestii dochodzi jeszcze aspekt socjologiczny- dziecko pojdzie do szkoły, i źle będzie się czuło, gdy na pytania pani nauczycielki o mamusię czy tatusia-ku złośliwej uciesze innych dzieci- będzie musiało odpowiadać: 'ja mam wujka i ciocię'... nasze społeczeństwo niestety nie dojrzało jescze do tego, aby uczyć dzieci takiej tolerancji w stosunku do innych. na pewno jakies przykrości spotkają adoptowane dzieci z tego powodu- prędzej czy później. poza tym przyrodzoną rzeczą jest, że małe dziecko pierwsze wypowiadane słowa kieruje własnie do rodziców- mama, tata... dlatego sztucznym jest uczenie dzieci mowienia do rodzicow przybanych 'ciociu', 'wujku' ...

a co do tego, kiedy powiedzieć o tym dziecku, to mozna wspominac juz od małego... delikatnie, oczywiscie. w rozsądnym wieku należy jednak powiedziec całą prawdę. ale przed okresem buntu młodzisńczego, jak napisał ajfen.

Z Bogiem!


- Anonymous - 29-08-2005 18:29

Ajfen napisał(a):Co do wieku, w którym należałoby mu to powiedzieć, to gdybym został postawiony w takiej sytuacji, to wybrałbym okres między 11 a 14 rokiem życia dla chłopca, a u dziewczynki między 9 a 11 rokiem, czyli tak, aby ominąć okres buntu

Każdy człowiek jest inny więc wydzielanie arbitralnie wieku odpowiedniego do tego aby o tym powiedzieć nie wydaje mi się słusznie.Myślę jednakże , iż lepiej powiedzieć to nie dziecku a dorosłemu człowiekowi ( z reguły dorośli mają silniejszą psyche i łatwiej zniesć szok).

po za tym jak mawiali Rzymianie: Adoptio naturam imitatur (Adopcja naśladuje naturęa)


- Aslan - 29-08-2005 18:42

semper_malus napisał(a):iż lepiej powiedzieć to nie dziecku a dorosłemu człowiekowi ( z reguły dorośli mają silniejszą psyche i łatwiej zniesć szok).

w ogole lepiej to powiedzieć, niżby dziecko miało uslyszec od kogos obcego! im więcej lat oszukuje się dziecko- bo trzeba to powiedziec- tym większe jest prawdopodobieństwo, że 1) gdy się o tym dowie, będzie miało uraz 'czemu przez tyle lat mnie okłamywaliście?' a 2) większe jest prawdopodobieństwo, że dowie się od kogos innego.
prawda?


- Anonymous - 29-08-2005 18:46

Aslan napisał(a):im więcej lat oszukuje się dziecko

Zasadniczo masz rację, ale wmawianie dzieciom świętego Mikołaja to też oszustwo nie?