Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
To nie jest facet dla ciebie... - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Inne tematy (/forumdisplay.php?fid=5)
+--- Dział: Wolne forum (/forumdisplay.php?fid=20)
+--- Wątek: To nie jest facet dla ciebie... (/showthread.php?tid=741)

Strony: 1 2 3 4


To nie jest facet dla ciebie... - Jólka - 30-08-2005 13:34

Zastanawiam się czy istotnym wydaje sie wam wykształcenie partnera. Chodzi mi tu między innymi o poziom wykształcenia i pochodzenie społeczne. Często słyszę opinie różnych rodziców, "to nie jest chłopak dla ciebie, ty jesteś po studiach, a on skończył zawodówke", "to nie dla ciebie dziewczyna, przecież jest ze wsi, a ty jestes wyksztalcony", "a bo jego ojciec to pijak"

W jakim stopniu na wybór partnera wpływa jego wykształcenie i pochodzenie? Czy pochodzenie społeczne albo wykształcenie jednoznacznie może zaszufladkować człowieka?


- Offca - 30-08-2005 13:59

Myślę, że wykształcenie partnera włpywa na wybór akurat jego, a nie kogos innego. Oczywiście jest wiele aspektów dla których wybieramy akurat tego chłopaka/tą dziewczynę, a nie innego/inną. Może to być charakter partnera, jego osobowość, usposobienie, styl życia, częstokroć zwracamy na kogoś uwagę, ze względu na jego wygląd, czasem to też czysta chemia, czyli na przykład feromony ;P No i niektórzy patrzą też na wykształcenie. Ja do tych osób też się zaliczam. Osobiście nie chciałabym być z kimś, kto jest tylko po podstawówce, wolałabym, aby ta osoba miała przynajmniej pełne wykształcenie średnie. Nie zależy mi na tym by mój mąż był nie wiem jakim profesorem, ale chciałabym, żeby był wyksztalconycm człowiekiem. Ale teraz dochodzi druga kwestia - są ludzie, którzy nie muszą posiadać wysokiego wykształcenia, by być inteligentnymi - bo takie przypadki też się przecież zdarzają. I co wtedy?
To trochę temat rzeka. Dochodzi tutaj też kwestia miłości. Bo jeśli kogoś bardzo się kocha i kocha się naprawdę, to czy zwraca się uwagę, że jego ojciec był alkoholikiem? Że ten ktoś pochodzi ze wsi? Że ma taką a nie inną rodzinę? Wtedy chyba nie patrzy się na to. Patrzy się wtedy na dobro partnera. To czy facet jest dla mnie czy nie, zależy ode mnie i nikt nie ma prawa wmawiać mi, że ten jest dla mnie odpowiedni a tamten nie. To już wybór mojego serca. Jeśli poznałam już dość dobrze mojego partnera i doszłam do wniosku, że mogę być z nim szczęśliwa i założyć z nim rodzinę, to to robię.
I jeszcze jedno. Nie wiem czy powiedzmy mężczyzn i kobieta byliby ze sobą szczęśliwi, jeśli on nie miałby żadnego wykształcenia, ledwie te podstawowe, a ona pięła by się coraz wyżej - studia, może coś więcej. Wydaje mi się, że będzie między nimi jakaś różnica mentalności, może nawet spora. Po prostu.


- Ajfen - 31-08-2005 12:23

Nie wiem jak z wykształceniem partnera, ale jak z wykształceniem partnerki. Uśmiech
Jako facet mogę kikla słów powiedzieć. Dla mnie osobiście jest ważne, aby kobieta była inteligentna. Jeśli jest nawet mądrzejsza ode mnie, to mam powód do dumy. Nigdy nie spróbował bym związku z niewykształconą kobietą( chodzi mi nie tyle o wykształcenie na studiach w jakimś konkretnym kierunku, a o mądrość życiową, umiejętność poradzenia sobie w pewnych sytuacjach, o inteligencję i odpowiedzialność przede wszystkim). Nie rozumiem, dlaczego zanika w kategoriach wartości mądrość, dawna cnota. Teraz liczy się tylko sexappeal. Bez sensu. Co z tego, że mam dziewczynę, która jest blondynką z wielkimi(przepraszam panie) balonami i super pupką, a nie umie policzyć do trzech. Takie "mandaryny" Uśmiech to na złom. Kobieta musi mieć piękno zewnętrzne, ale gównie wewnętrze, bo to w duszy człowieka się zakochujemy, a nie w jego cyckach.


- Offca - 31-08-2005 16:18

Buehehe, Ajfen, jestes świetny :hahaha:
No cóż, ale sama w tym racja. Uroda przemija, a mądrość zostaje do końca Uśmiech Sama też bardziej stawiam na piękno duchowe niż cielesne. Jeśli facet nie jest przystojny, a potrafi zadbać o siebie, to nawet i na takiego można spokojnie zwrócić uwagę Oczko No... a mądrość, bogactwo duchowe... To jest to \Duży uśmiech/


- TOMASZ32-SANCTI - 02-09-2005 16:43

Tak, wybór partnera można oprzeć na wielu argumentach: strona duchowa, wykształcenie, inteligencja, zaradność i wiele innych.

Biorąc pod uwagę wykształcenie ; tutaj jest wiele kwestii spornych, ponieważ nie zawsze osoba wykształcona jest wspaniałym partnerem, ja często zauważam, ze takie soby są bardziej pewne siebie i trochę się wywyższają pond innych. Co prawda zalezy to od innych czynników, ale mimo wszystko wolałbym osobę mniej wykształconą, ale bardziej otwarta na innych. Oczywiście nie wszyscy tacy są, ale widzę wiele przykładów wokoło siebie.

Takie cechy jak kultura osobista są oczywiście naturalne, bo kto chciałby się pokazywać publicznie z człowiekiem, który nie dba o czystośc lub nie potrafii się zachować jak trzeba.

Można te wszystkie cechy wymieniać, ale to wszystko opiera się przede wszystkim na tym, czego my chcemy. Ale ja bym spijrzał na to z innej strony : wybór partnera na podstawie woli Boga,co Bóg nam daje do życia, jakiego partnera on nam oferuje i dlaczego?

Możemy mówić, ze jeśli kogoś poznałem(am)to Bóg mi go(ją) dał i to raczej jest ten(ta), ponieważ jest mi z nim dobrze i go kocham.
A może jednak Bóg przewidział dla ciebie inną osobę,może taką, z którą będzie trzeba trochę pocierpieć - w końcu taka ofiara jest miła Bogu, ponieważ ofiarowujesz swoje życie dla drugiego człowieka, który jest bardzo słaby, ale także potrzebuje miłości, może potrzebuje także nawrócenia, a dzięki tobie moze tak się stać, może Bóg wybrał właśnie ciebie dla nawrócenia tej osoby.

Nie neguje tego co napisaliście, ale myślę, że ten argument jest róznie ważny co pozostałe, jak nie bardziej. Co wy na to?

Pozdrawiam


- Hallo - 02-09-2005 21:09

ważne są :
a czy to ważne jak się kogoś kocha? :mrgreen:


- TOMASZ32-SANCTI - 02-09-2005 22:16

Trochę głupie pytanie zadałeś, jasne że jest ważne, jak sie kogoś kocha,to chyba zrozumiałe. I to właśnie miłość pozwala nam na ogromne poświęcenia. Czyżbyś tego nie rozumiał?

Pozdrawiam


- kasiaa - 02-09-2005 23:16

a oto mandaryna.

http://media.putfile.com/mandaryna2



Poprawione przez: Dsidoss


- TOMASZ32-SANCTI - 03-09-2005 00:40

A jaki to ma związek z tematem Kasiu? Nie bardzo rozumiem, po za tym ten adres jest źle zapisany,może postarasz się go zapisać poprawnie?

Pozdrawiam


- Offca - 04-09-2005 21:47

Adres jkest chyba poprawny, ale chyba nie do tego tematu :lol2: Czy tak?


- msg - 09-09-2005 00:37

z mojego małżeńskiego doświadczenia powiem tak:

1) co do wykształcenia to ciężko mi powiedziec, bo obydwoje z zona mamy takie samo wyksztalcenie, zreszta razem studiowalismy

2) co do pochodzenia, to ja jestem stary mieszczuch z tzw. inteligenckiej rodziny, a moja kochana zona jest mniejszym mieszczuchem z rodziny robotniczej - i w tej kwestii, tak czysto ludzkiej, przyznam, ze na poczatku naszej znajomosci, jak i potem poczatku malzenstwa moja zona czula sie gorsza przy swojej tesciowej, trzeba im bylo troche czasu zeby sie ze soba oswoily (ci co sa w malzenstwach to pewnie wiedza jak to jest mowic do obcej na poczatku osoby tato czy mamo)

3) na pewno jednak dla wzajemnych relacji ma znaczenie nasze wychowanie i srodowisko, z ktorego pochodzimy. Tutaj wiem, co mowie, bo wlasnie w malzenstwie jak juz bylismy nagle zaczely pojawiac sie pewne kwestie sporne, w ktorych w ogole nie potrafilismy sie porozumiec, jak niebo i ziemia, ogien i woda. Na szczescie dla nas zaczelismy sie wspolnie zastanawiac dlaczego tak postepujemy i wyszlo przyslowiowe szydlo z worka - doswiadczenie wlasnego zycia rodzinnego przeklada sie niemalze w 100% na pozniejsze zycie we wlasnej rodzinie, oczywiscie na poczatku, bo potem to i tak do siebie sie ludzie tacy dopasowuja w mniejszych bądz większych bólach.

Reasumując, sam kilkakrotnie slyszalem od roznych osob, ze moja zona nie jest dla mnie, ze to nie powinna byc ona. Oczywiscie mowilem, ze nie wiedza co mowia. Potem z czasem sam zaczalem sie zastanawiac czy ona jest na pewno dla mnie, ale to juz bylo po slubie kiedy wlasnie wchodzilismy w etap wzajemnego docierania sie. Teraz z kolei twierdze, ze nie ma lepszej zony dla mnie niz ta ukochana osoba z ktora zyje, mimo wszystkich roznic jakie nas dziela, co caly czas w przeroznych sytuacjach wychodzi, ale na szczescie malzenstwo to sakrament Uśmiech

Wiec tak naprawde to kierujac sie wyborem mojej zony w ogole nie myslalem o jej pochodzeniu, wyksztalceniu czy czyms takim, wazne bylo raczej to, ze to moja bratnia dusza i prawdziwy, oddany przyjaciel.

Pomijam tutaj fakt, ze moja zona jest zona o ktora i za ktora sie mocno modlilem, zreszta robie to do dzisiaj.


- Aniołek - 13-02-2006 01:00

Julia napisał(a):W jakim stopniu na wybór partnera wpływa jego wykształcenie i pochodzenie? Czy pochodzenie społeczne albo wykształcenie jednoznacznie może zaszufladkować człowieka?

To trochę skomplikowane. Jeżeli partnerzy, różniący się wykształceniem czy pochodzeniem, naprawdę się kochają, są otwarci na siebie i na poznawanie nowych rzeczy, to czemu nie mają się pobrać?! Mogą wzajemnie się ubogacać Uśmiech Jednak może dojść też do sytuacji, kiedy szala przechyli się na stronę jednej osoby. Istnieje tu kilka wariantów. Najgorszym jest ten, kiedy partner niewykształcony, o niskiej kulturze bycia pociągnie za sobą tą drugą stronę. Ten "lepszy" zamiast się rozwijać będzie sięgał dna. Po prostu się zmarnuje Oczko Oczywiście jest to obraz mocno przejaskrawiony. Według mnie wszystko zależy od człowieka i jego silnej woli Uśmiech


- Ela - 13-02-2006 01:42

Aniołek napisał(a):
Julia napisał(a):W jakim stopniu na wybór partnera wpływa jego wykształcenie i pochodzenie? Czy pochodzenie społeczne albo wykształcenie jednoznacznie może zaszufladkować człowieka?

To trochę skomplikowane. Jeżeli partnerzy, różniący się wykształceniem czy pochodzeniem, naprawdę się kochają, są otwarci na siebie i na poznawanie nowych rzeczy, to czemu nie mają się pobrać?! Mogą wzajemnie się ubogacać Uśmiech Jednak może dojść też do sytuacji, kiedy szala przechyli się na stronę jednej osoby. Istnieje tu kilka wariantów. Najgorszym jest ten, kiedy partner niewykształcony, o niskiej kulturze bycia pociągnie za sobą tą drugą stronę. Ten "lepszy" zamiast się rozwijać będzie sięgał dna. Po prostu się zmarnuje Oczko Oczywiście jest to obraz mocno przejaskrawiony. Według mnie wszystko zależy od człowieka i jego silnej woli Uśmiech

Taki zwiazek to mezalians. Te roznice wczesniej czy pozniej pokarza pozurki w zyciu... ale i takie partnerstwo bywa szczesliwe.


- Jólka - 13-02-2006 01:49

wydaje sie ze to nie ma znaczenia, ze uczucie najważniejsze... jednak w praktyce bywa bardzo różnie. Niestety to co na początku nie przeszkadza, później często zaczyna być poważnym problemem. Nie zawsze tak musi być, ale...
Różnica w wykszatałceniu... znam szcz ęśliwe pary, gdzie on ma wykształcenie zawodowe a ona wyższeUśmiech
Różne pochodzenie też nie musi być wyznacznikiem braku szczęścia, ale zdarza się, że po jakims czasie drugiej stronie zaczyna to przeszkadzac, że rodzina partnera ma pochodzenie chłopskie np a on pochodzi z ynlelygentów. Miłość miłością, ale życie życiem... i teoria nie zawsze sprawdza sie w praktyce


Re: To nie jest facet dla ciebie... - Helmutt - 13-02-2006 07:33

Julia napisał(a):Zastanawiam się czy istotnym wydaje sie wam wykształcenie partnera. Chodzi mi tu między innymi o poziom wykształcenia i pochodzenie społeczne. Często słyszę opinie różnych rodziców, "to nie jest chłopak dla ciebie, ty jesteś po studiach, a on skończył zawodówke", "to nie dla ciebie dziewczyna, przecież jest ze wsi, a ty jestes wyksztalcony", "a bo jego ojciec to pijak"

W jakim stopniu na wybór partnera wpływa jego wykształcenie i pochodzenie? Czy pochodzenie społeczne albo wykształcenie jednoznacznie może zaszufladkować człowieka?
Nie.
Droga Julio - w moim przypadku został popełniony właśnie podobny "mezalians" - bo ja jestem mgr fizyki, a moja żona nie skończyła szkoły średniej.
Cóż - swietnie się dogadujemy, rozumiemy się "w pół słowa", mamy wiele wspólnych tematów.
Ciekawe jest to, że na początku (przed slubem) nasłuchałem się od rodziny, podobnych rzeczy jak piszesz powyżej. Niemal na siłę umawiali mnie z jakimiś "córkami koleżanek z pracy" które w tym niby to miały być lepsze od mojej, że "studiowały" - ale ja byłem konsekwentny bo prowadziło mnie uczucie. A teraz moja rodzinka jak ją poznała lepiej to się nie mogą jej nachwalić. I dobrze Uśmiech