Jak to robisz podczas ewangelizacji ? - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8) +--- Dział: Istota Ewangelizacji (/forumdisplay.php?fid=29) +--- Wątek: Jak to robisz podczas ewangelizacji ? (/showthread.php?tid=75) |
- Annnika - 26-09-2005 21:04 Ale nie widzę jakoś problemu ze świadectwem - jak sie idzie z Duchem Świętym to naturalnie wychodzi A w każdym razie tak czuje żę muszę mówić o swoim doświadczeniu, parafrazujac "biada mi gdybym nie głosiła Chrystusa w moim życiu" - Aydamusek - 26-09-2005 21:06 Dokładnie, ważne aby o niczym istotnym nie zapominać. - Annnika - 26-09-2005 21:27 Kiedy kerygmat jest tak logiczny i wynikający sam z siebie, że nie wiem, co można by zapomnieć :coo: - TOMASZ32-SANCTI - 05-10-2005 00:41 Moze nie tak zapomnieć, co ze zdenerwowania coś przekręcić, a to wtedy może zmienić trochę oblicze kerygmatu. Czasami tak jest, tym bardziej gdy robi się to pierwszy raz - jest trema i wszystko może się zdarzyć. Dlatego zawsze przed głoszeniem kerygmatu potrzebna jet modlitwa z prośbą o Ducha św., by móc ten kerygmat głosić. Pozdrawiam - voska - 05-10-2005 13:06 Co rozumiecie przez słowo Ewangelizacja? Ewangelizacja w sensie akcja, zbieramy grupę jedziemy do parafii, szkoły czy idziemy na ulice, mówimy o Jezusie, robimy pantomimy itd? Tak wtedy trzymam się ściśle kerygmatu. On jest fundamentem, jeśli się go nie pozna i nie przyjmie ciężo iść dalej, wzrastać. Ewangelizacja w sensie żyję z Bogiem i chcę o nim mówić innym. nie zupełnie nie trzymam sie twardo kerygmatu. Nie mówię ludziom słuchaj Bóg cie kocha, jestes grzeszny ale nie martw się bo Jezus Cię wykupił, przyjmij go jako Pana i zbawiciela, a da ci moc swego Ducha, a żebyś sie nie pogubił znajdź sobie wspólnotę... Poprostu kiedy się mnie pytają czemu nie piję mówię że jestem w KWC i poszcze za tych którzy nie mogą przestać pić. Kiedy pytają sie gdzie ide mówię ze do kościoła, a kiedy pytają po co mówię ze dla miłości, która mnie Bóg obdarza. Kiedy dziewczyy z grpy opowiadają jak się bały czy nie są w ciaży pokazuje ze można inaczej. To jest moja ewangelizacja na co dzień. Więc o jaką chodzi w pytaniu? - Aydamusek - 05-10-2005 14:23 Ewangelizacja jest głoszeniem Dobrej Nowiny, ta zaś ma swoją treśći jej kolejność. Składanie zaśświadectwa jest forma ewangelizacji, lecz dużo swobodniejszą. Nie koniercznie musi polegać na głoszeniu Kerygmatu. Bardziej skupia sięna tym, kim dla mnie jest Bóg i jak zmienił moje życie, jak ja w danym etapie mego zycia realizuję przyjaźń z Nim na codzień. [ Dodano: Sro 05 Paź, 2005 14:25 ] Każda z tych (i wiele innych) form jest potrzebna. Zależy to od danej sytuacji, okolicznosći, czasu, miejsca i ludzi. Inkulturacja polega własniena tym, aby dostosować swój przekaz o Bogu i Jego zaproszenie do zastanej sytuacji. - jswiec - 11-10-2005 18:02 Cytat:Czy podczas ewangelizacji trzymasz się "twardo" punktów kerygmatu ?Znacie moje stanowisko w tej sprawie: trzymam się punktów SWOJEGO kerygmatu, a nie kerygmatu filipowego. Ktoś inny mógłby napisać, że trzyma się dokładnie punktów kerygmatu z Hbr 6,2 - ale tego Wasza ankieta nie uwzględnia... :mrgreen: :/ O voska napisał(a):Nie mówię ludziom słuchaj Bóg cie kocha, jestes grzeszny ale nie martw się bo Jezus Cię wykupił, przyjmij go jako Pana i zbawiciela, a da ci moc swego Ducha, a żebyś sie nie pogubił znajdź sobie wspólnotę...Ja też nie. Wklejam tu jeszcze raz swoją "ewangelizacyjna alternatywę" z innego wątku: Cytat:Bóg Cię kocha i chce Cię mieć z sobą przez całą wieczność. Każdego dnia obdarza Cię twoimi darami, ale Ty tego nie dostrzegasz, bo nie interesuje cię Jego miłość. Wolisz iść własną drogą, ponieważ w tym upatrujesz swoje szczęście, swoje spełnienie. I sam nie wiesz, że z tego właśnie powodu jesteś nieszczęśliwy. [ Dodano: Wto 11 Paź, 2005 18:15 ] Annnika napisał(a):Jendak osoba z moich znajomych zaczynałą enawangelizowanie od punktu "grzech". I na starcie zrażała osobę ewangelizowaną. Inna omijała ten punkt zupełnie. I wtedy "Zbawienie" nie miało żadnego oddźwięku, to było tylko puste hasło.No i właśnie tu mamy klasyczny przykład niebezpieczeństwa posługiwania się kerygmatem zaadaptowanym z protestantyzmu ! Jak to wiele razy napisał Filip Melanchton w "Apologii konfesji augsburskiej": Cytat:Istotą Dobrej Nowiny jest przebaczenie grzechów Niestety nie mogę się zgodzić z tym twierdzeniem ! Istotą dobrej Nowiny jest to, że Bóg chce mnie uczynić swoim synem/córką i powierzyć mi wszystkie swoje dobra I TO W DODATKU POMIMO MOJEGO GRZECHU. Dla protestanta niemożliwe jest ogłoszenie Dobrej Nowiny bez przełknięcia złej, która brzmi: "aktualnie jestem potępiony, choćbym nie wiem co robił, bo jestem grzesznikiem". Otóż celem ewangelizacji jest wzbudzenie zachwytu do Boga, dla Jezusa A NIE JEST NIM wzbudzenie przerażenia potępieniem. Reformatorzy nie wierzyli, że grzesznik może zachwycić się Bogiem, stąd właśnie taki kerygmat: najpierw grzech, apotem Jezus, aby odkupić mnie z grzechu. Tymczasem Jezus to cel mojego życia nawet wtedy, gdy nie byłbym grzesznikiem. Jezus był też celem życia Maryi, która też doznała Bożego zbawienia, choć była nawet poczęta bez grzechu i nigdy grzechu nie popełniła. Dlatego też nazywa Boga "swoim Zbawicielem". Zbawienie - to przylgnięcie do Jezusa, upodobnienie się do niego, a nie tylko jakiś "brak grzechu". Anniko, nie gniewaj się na mnie za tę wypowiedź, ale właśnie w niej widzę ogromny problem całej polskiej Odnowy. We Francji na seminarium odnowy był NAJPIERW JEZUS, a dopiero potem grzech, który przeszkadza mi w zjednoczeniu się z nim w miłości. Taka propozycja w Polsce wzbudzała szok - i chyba budzi gdzieniegdzie dalej. Ja czasem już nie wiem, czy to seminarium ze Strasbourga było rzeczywiste.... to była jakaś inna planeta charyzmatyczna, gdzie grano inne melodie.... :-({|= - Talmid - 01-04-2008 21:46 Zawsze głoszę w przepisowej kolejności , z wyjątkami, gdy zagajam kogoś na problem. Przykładowo ktoś mówi mi że jest chory to proponuję mu modlitwę o uzdrowienie i już w czasie modlitwy zaczynam o miłości Bożej i wtedy po modlitwie kontynuuje po kolei. I modlę się :wink: żeby rzeczywiście został uzdrowiony bo inaczej to może być zadyma... Nie zawsze głoszę od razu całość czasem co jakiś czas po troszku. Zaczynam zawsze od wstępnego zapoznania się z osobą. Czasem długo czekam na odpowiedni dzień. Na swoje 5 minut. Trzeba trafić na odpowiedni moment tak zwany kairos. Najlepiej jak ktoś ma totalnego doła. Wtedy jest najbardziej otwarty, a tu przecież nic innego nie jest potrzebne. Łyknie wszysko co mu podłożysz i o to chodzi żeby otworzył swoje serce na działanie Łaski. No mógłbym tu tak jeszcze długo pisać. Ostatecznie zapodawałem kerygmat już paru tysiączkom ziomali z bardzo różnych środowisk. A skuteczność to jest uzależniona od wytrwałości ewangelizatora w końcu każdy ulegnie :jupi: , choćby nawet tylko dla świętego spokoju. Zresztą jak masz mentalność zwycięską to nic Cię nie rusza. jswiec napisał(a):We Francji na seminarium odnowy był NAJPIERW JEZUS, a dopiero potem grzech, Widać że kolega Jacek niewąski teoretyk tematu. Jak można najpierw mówić o Jezusie jeśli nie zaczniesz najpierw mówić z człowiekiem, o jego problemach czyli grzechach, które je spowodowały oczywiście bez używania słowa grzech. Bo 90% z miejsca się obrazi a może być że i w makówe zarobisz jak trafisz na jakiegoś podjaranego pakera. Ja oczywiście mówię o ludziach dalekich od Boga, bo takim przedewszystkim trzeba głosić, a nie o ministrancie czy bielance, która właśnie przeżywa kryzys wiary. Jeśli nie zlokalizujesz problemu, to gościu Ci powie: -A po co mi ten Twój fakin Jezus? U mnie wszystko git. Bujaj wrotki. I po głoszeniu. Dla mnie to co piszesz to oczywiste działanie defetystyczne mające na celu pozbawienie głoszenia jego skuteczności. Wymyślone przez teoretyków siedzących w zakrystii i głoszących tym którzy tam siedzą. . Idź koleś na ośkę i zacznj głosić do ziomali w Wawie to zobaczysz jak Ci pójdzie z tym jedwabistym odwróconym do góry nogami kerygmatem. Tylko pamiętaj że Cię ostrzegałem. :wink: - Marek MRB - 01-04-2008 22:56 Po prostu Talmidzie masz protestanckie, zawężone podejście do tego co Jezus nam ofiarował. A jest to znacznie więcej niż uwolnienie od grzechu - kto tego nie bierze pod uwagę głosi protestancki kerygmat strachu przed Bogiem. Jest charakterystyczne, że u protestantów grzech leży w centrum głoszenia. Trochę też martwi mnie Twoje podejście do skuteczności - jeśli od tego będziemy uzależniali TREŚĆ głoszenia, to od razu głośmy jakieś głupoty w rodzaju "teologii sukcesu materialnego". A może jeszcze lepiej podlać to seksem, jak w "Rodzinie nadziei" ? Będzie skuteczność że mucha nie siada. - Talmid - 01-04-2008 23:13 A tam źle mnie zrozumiałeś mnie chodzi o znalezienie punktu zaczepienia- problemu, bardziej czasem na zasadzie psychologicznej. Ja na pewno nie głoszę strachu przed Bogiem jeśli już przeginam to w przeciwną stronę. A sex wykluczony, no chyba, że w małżeństwie, bo wtedy byłby grzech. Jeśli chodzi o sukces materialny to dla mnie jest O.K. Tego nie będę się wypierał. Ascetą nie jestem. Chociaż tak jak ja żyje to niektórzy uważają za skrajny ascetyzm, ale ja mam poprostu bardzo małe potrzeby materialne, więc się nie muszę wysilać. Ale innym nie będę zazdrościł jak chcą być milionerami to ja im nie bronię. - Sivis Amariama - 02-04-2008 03:09 Mi, to co piszesz, Talmid, jednak sekciarsko brzmi :? Rozumiem imtencje i w ogóle, ale mechanizmy kojarzą mi się z wyuczonym działaniem świadków Jehowy (którzy swoje manipulacyjne metody - świadomie czy nie świadomie - wykorzystują też w "dobrej woli"...) Nie raz miałem okazję głosić, i ani razu nie było sposobności przeprowadzić delikwenta przez punktowy kerygmat - ale przez kerygmat przebrnęliśmy zawsze. Tylko ubierany w różne formy. Dostosowane do słuchacza. Najchętniej, i najskuteczniej chyba jest z kerygmatem wplecionym w świadectwo, jednak nie do każdego mogę z tym wyjść, bo moje świadectwo jest dość specyficzne:> Często niestety (bo w takim środowisku przyszło mi się obracać), głoszenie zamienia się na dysputę dogmatyczną czy filozoficzną - albo na cytaty z Pisma, albo z filozofów... Trudno mi w takich momentach wracać do punktów kerygmatu. Trudność wynika raczej z faktu, iż nie chciałbym żeby to zostało odebrane jako ucieczka od tematu (bo w temacie, nie chwaląc się, jestem dość dobry ) i daję się w to wciągnąć... Też bardzo trudno mi, jeśli mam rozmawiać z ludźmi chorymi czy obarczonymi jakimś problemem (np. ostatnio - homoseksualiści...). - Talmid - 02-04-2008 07:50 Sivis Amariama napisał(a):Nie raz miałem okazję głosić, i ani razu nie było sposobności przeprowadzić delikwenta przez punktowy kerygmat - ale przez kerygmat przebrnęliśmy zawsze.A co to jest punktowy kerygmat?, bo ja o takim nie słyszałem. Jest co najwyżej kerygmat realizowany kreatywnie wg schematu 6 punktowego. Świadectwo nie musi być koniecznie Twoje, możesz przytoczyć przykłady innych osób. Sivis Amariama napisał(a):Często niestety (bo w takim środowisku przyszło mi się obracać), głoszenie zamienia się na dysputę dogmatyczną czy filozoficzną Odpowiem Ci słowami Pawła z Tarsu: "Tak też i ja przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej." Koryntian 2, 1-5 Sivis Amariama napisał(a):. Trudność wynika raczej z faktu, iż nie chciałbym żeby to zostało odebrane jako ucieczka od tematuTo nie jest ucieczka od tematu wręcz przeciwnie powrót do tematu, bo tematem jest doprowadzenie ewangelizowanego do osobistego spotkania i Jezusem i doświadczenia Bożej Miłości w jego osobistym życiu, żeby nie tylko wiedział że Bóg go kocha, ale tego doświadczył. A filozofiiczne dyskusje napewno mu w tym nie pomogą. - katjusza - 02-04-2008 16:33 Talmid napisał(a):Świadectwo nie musi być koniecznie Twoje, możesz przytoczyć przykłady innych osób. Przykłady innych osób zawsze można również przytaczać, ale wydaje mi się, że nasze osobiste świadectwo powinno być podstawą kiedy komuś głosimy. No bo dlaczego mielibyśmy nie opowiedzieć o doświadczeniu Boga w naszym życiu tylko w życiu naszego znajomego? Jeśli nie mówimy o sobie to chyba coś jest na rzeczy Kiedy opowiadamy o sobie stajemy się bardziej wiarygodni Aydamusek napisał(a):Składanie zaśświadectwa jest forma ewangelizacji, lecz dużo swobodniejszą. Nie koniercznie musi polegać na głoszeniu Kerygmatu. Bardziej skupia sięna tym, kim dla mnie jest Bóg i jak zmienił moje życie, jak ja w danym etapie mego zycia realizuję przyjaźń z Nim na codzieńMożemy tylko mówić ludziom o naszym doświadczeniu Boga. Jednak trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czym jest Ewangelizacja. Oprócz tego, że składamy komuś świadectwo to powinniśmy mu także powiedzieć, że on sam może również przyjąć Chrystusa jako osobistego Pana i Zbawiciela. Karygmat to podstawa głoszenia Ewangelii + nasze osobiste świadectwo. Pozdrawiam :aniol: - Talmid - 02-04-2008 18:04 katjusza napisał(a):Przykłady innych osób zawsze można również przytaczać, ale wydaje mi się, że nasze osobiste świadectwo powinno być podstawą kiedy komuś głosimy.Ja używam takiego świadectwa, które pasuje najbardziej do sytuacji ewangelizowanego. W moim przypadku jest to zazwyczaj moje osobiste świadectwo, ze względu na mój bogaty życiorys. Przeważnie coś się znajdzie. :wink: Ale gdybym ewangelizował bielankę przeżywającą kryzys wiary użyłbym świadectwa innej bielanki, która była w podobnej sytuacji, bo to by było z pewnością dla niej bliższe i tym samym bardziej przekonujące. :wink: - Marek MRB - 02-04-2008 22:33 Świadectwo jest ważne, ale... przeceniane. To jest kolejny ewangelizacyjny mit. W końcu mamy głosić Ewangelię a nie różne historyjki, (które zresztą można usłyszeć u głoszących każdą wiarę) |