Niby "zwykła" Eucharystia... - Wersja do druku +- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum) +-- Dział: Ewangelizacja (/forumdisplay.php?fid=8) +--- Dział: Krótkie Świadectwa (/forumdisplay.php?fid=16) +--- Wątek: Niby "zwykła" Eucharystia... (/showthread.php?tid=786) |
Niby "zwykła" Eucharystia... - Annnika - 09-09-2005 21:31 Wydawało mi się, że wiem, co dzieje sięnaprawdęna Mszy. Nie tylko z wieloletniego doświadczenia uczestnictwa w Ofierze Pańskiej i homilii ale i z dodatkowej lektury. Ostatnio, 2 dni temu, poszłam na Eucharystię przed spotkaniem grupy modlitewnej. Niby zwykła Msza, poszłam, bo się z kimś umówiłam, a nie, że czułam potrzebę. Tak szczerze mówiąc, to i psychicznie nie byłam w formie, a jeszcze upał itd... Wstyd się przyznać, bo tak się nie powinno iść na Mszę. Podczas Ofiarowania stało się coś zadziwiającego. Po prostu po raz pierwszy w życiu do najgłębszego zakątka mnie dotarło, że w czasie Ofiarwania naprawdę po raz kolejny umiera Chrystus, oddając się za mnie i dla mnie. Niewiarygodne, czyli dotychczas to tylko mi się wydawało, że to rozumiem i pojmuję... Eucharystia nidgy nie przestanie mnie zadziwiać. "Tajemnica to wielka" - Aslan - 09-09-2005 21:41 pięknie. to jest właśnie niepojęta tajemnica, jak Jezus może zmienić nawet pozornie serce już owładnięte przez Niego. wspaniałe są Jego objawienia. właśnie w takiej chwili, kiedy tego najbardziej potrzebujemy. z Bogiem, Annika! - Annnika - 10-09-2005 15:22 Ale co dla mnie najbardziej zadziwiające, że tego typu "oświecenia" Bóg funduje mi kiedy totalnie nie jestem w formie, takie extra zaskoczenia Oby więcej, widać jeszcze dużo, dużo, dużo i jeszcze więcej przde mną do odkrycia I z Tobą, Aslanie Moja propozycja. - Andr2ej - 11-09-2005 14:18 Piękne śwadectwo o przeżywaniu Mszy św. złożyła boliwijska stygmatyczka Catalinę Rivas, Fragmenty jej zapisków były drukowane w 3/2004 numerze "Miłujcie się". Tu można przeczytać przedruk z jednej ze stronek Sercjanów.KLIKNIJ TU. Polecam ! - Annnika - 11-09-2005 16:42 O właśnie. Szczególnie ważne były dla mnie fragmenty dotyczące czasu przed i po Eucharystii. Jak wiele osób "wpada" na Eucharystię 3 sekundy przed wejściem kapłana... albo ucieka jeszcze przed błogosławieństwem lub tuż po zamknięciu drzwi zakrystii przez ostatniego ministranta - Gregoriano - 12-09-2005 15:51 Annnika napisał(a):Podczas Ofiarowania stało się coś zadziwiającego. Po prostu po raz pierwszy w życiu do najgłębszego zakątka mnie dotarło, że w czasie Ofiarwania naprawdę po raz kolejny umiera Chrystus, oddając się za mnie i dla mnie. Wybacz za komentarz ale muszę. Chyba źle ujęłaś to co rzeczywiście jest pięknym świadectwem, że On tam jest! Jednak jak wiemy z teologicznego punktu widzenia ofiara jest Jedna i Jezus nie umiera ponownie za mnie tylko jest to pamiątka w sensie uobecnienie tej Jednej ofiary na krzyżu. Stąd Chrystus umarł tylko raz a Eucharystia jest ponownym wejściem w te same wydarzenie, które miało miejsce na Golgocie. - Annnika - 12-09-2005 21:33 Nie ma czego wybaczać - dzięki bardzo za komentarz i korektę, po prostu w ferworze wspomnień i przy duuuużej dozie zmęcznia takie głupoty mi wyszly :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: Oczywiście Gregoriano ma całkowicie rację, o rany, musze obecnie o wiele bardziej uważać w jakim stanie piszę, przepraszam wszystkich Faktycznie głupota straszna mi wyszła - Gonzo - 12-09-2005 21:40 oj Anniko nie martw sie swiadectwo piekne a ze maly blad sie wkradl to pewnie przez uczucia ktore Toba kierowaly wiec trzymaj sie mocnoa i nie smuc oby kazdy kiedys mogl cos Takiego przezyc - Annnika - 12-09-2005 21:43 No ładny mi mały błąd :? - a na marginesie - na przyszłość to takie typu bzdurki możecie bez obaw ciąć - ciach ciach i po sprawie Ja się z pewnością nie pogniewam na konstruktywną krytykę a nikomu w głowie nie namieszam , oki :?: - Gonzo - 12-09-2005 21:46 a po co to ciac przeciez mozna to sprostowac i Tyle ucina sie tylko to co jest albo calkiem bez sensu albo obrazile - kasiaa - 13-09-2005 23:09 Piękne świadectwo, Ofiarowanie podczas Eucharystii to najważniejsza część mszy którą ja tak do końca nie jestem w stanie zrozumieć bez wiary i miłości.Pan dotyka często właśnie podczas Eucharystii czasem delikatnie czasem bardzo mocno. Wielokrotnie zastanawiałam się co może czuć kapłan podczas Przeistoczenia na mszy i jak wielka jest to łaska dla księdza. - Annnika - 14-09-2005 20:25 Bardzo często zastanawiam się, jaka to cudowna łaska, móc być tak blisko Przeistoczenia, móc być żywym elementem tego wstępnego obrzędu... I dlatego przykro mi, jak widzę coniektórych, szczególnie starszych kapłanów, kórzy zachowują sią jak "starzy rutyniarze", gesty są od niechcenia, jak znudzone - GMS - 15-09-2005 12:02 Jestem w szoku, ja przeżyłam bardzo podobne "odkrycie" 8-go września (czyli niemal w tym samym czasie:-) dzwięk gongu podczas przeistoczenia zabrzmiał w moich uszach i w sercu jak uderzenie młota przebijającego dłonie i stopy Chrystusa na krzyżu.... czyżby Pan chciał w tym czasie jakoś szczególnie poruszyć nasze sumienia??? Póżniej podczas modlitwy Pańskiej otrzymałam również wielką łaskę stanięcia przed Panem w świadomości ogromu swoich win, jako rzeczywisty zabójca Jego Syna... było to dla mnie bardzo silne przeżycie, ale nie przerażające, a uzdrawiające, pozwalające stanąć w Prawdzie - Annnika - 15-09-2005 21:50 Spotkania modlitewne mam w czwartek. Czyli "moje" odkrycie Ofiarowania miało miejsce... także dokładnie 8. września Po prostu w pierwszym poście źle policzyłam dni, w środę 7.09 nie byłam w kościele :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: Bóg jest wielki :jupi: :jupi: - Ajfen - 16-09-2005 22:59 Temat "Niby zwykła Eucharystia" zachęcił mnie do podzielenia się pewnymi refleksjami, czy raczej odczuciami dzisiaj doświadczonymi: Zwlokłem się o 6 rano z łóżka i podreptałem do kościoła. Jak zwykle w takich sytuacjach zaspany i niemal wcale niekontaktujący. Eucharystia zaczęła się jak każda inna i tak się toczyła. W pewnym jej stadium, bodajże podczas ofiarowania uświadomiłem sobie jak wiele łączy mnie z osobami znajdującymi się w kościele. A przecież żadnej z nich (niemalże) nie znałem. Obce panie w wieku średnio 75 lat, może 80. Pomyślałem sobie: Boże, jaki Ty jesteś wielki i wspaniały, że pozwalasz mi odczuwać tu wspólnotę. Nigdy, ale to przenigdy wcześniej nie czułem się tak bardzo zjednoczony ze starszymi osobami w kościele. Zawsze sobie wpajałem, że oni, a ja(my) to dwa inne światy, a tu nagle prosta myśl, która zresztą jest moim mottem: "Wszyscy jesteśmy dziećmi Jednego Boga". Czyż to nie wspaniałe? |