Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Rodzina jako podstawowe srodowisko wychowawcze? - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Pozostałe (/forumdisplay.php?fid=25)
+--- Wątek: Rodzina jako podstawowe srodowisko wychowawcze? (/showthread.php?tid=862)

Strony: 1 2 3 4


Rodzina jako podstawowe srodowisko wychowawcze? - TOMASZ32-SANCTI - 30-09-2005 00:03

To jest bardzo ważny temat dla wszystkich, którzy myślą o założeniu rodziny a także o jej rozwoju w kwestii potomstwa.
Rodzina jest podstawowym srodowiskiem dla normalnego rozwoju każdego człowieka, dlatego ma ogromne znaczenie by atmosfera w niej panujaca sprzyjała własciwemu rozwojowi człowieka od etapu niemowlęctwa aż po etap, kiedy człowiek staje się dorosły, ale nie tylko pod względem wieku, ale przede wszystkim pod wzgledem przygotowania do życia samodzielnego. Dlatego w tym temacie będziemy próbowali się dowiedzieć czy tez dyskutować o podstawowych zasadach wychowywania dziecka, o warunkach jakie sa mu potrzebne do własciwego rozwoju, o metodach wychowawczych - czyli jak najlepiej przygotować dziecko do samodzielnego życia.

Myślę, ze wielu z nas ma już swoje rodziny lub ma to doświadczenie, jak właściwie wychowywać dziecko, jak postępować w różnych sytuacjach np: jak rozmawiać z dzieckiem od niemowlaka po dorosłość, jak okazywać dziecku uczucia, by wiedziało, ze jest kochane i jednocześnie by czuło respekt dla rodziców.

Krótko mówiąc (a własciwe pisząc): wszystko co dotyczy wychowania dzieci i własciwej atmosfery rodzinnej.

Proszę jednak o powagę i nie zamieszczanie swoich głupich komentarzy, bo to nie jest temat, który można lekceważyć, tym bardziej, że mogą byc tutaj osoby, które będa chciały skorzystać z różnych rad, naszego doświadczenia.

By każdy mógł tutaj uczestniczyć nie będąc narażonym na takie głupie komentarze, w tym temacie będzie stosowana prosta zasada: wszystkie posty, które będa niszczyły obraz dyskusji, czyli zawierały głupie komentarze lub bezsensowne krytykanctwo nie wprowadzające niczego normalnego do dyskusji będą usuwane. Warto o tym pamietać, by nie było zdziwienia, jak post zostanie usunięty.
I tu nie chodzi o poglady religijne, ale o właściwe przedstawianie wszelkich spraw, problemów związanych z wychowywaniem dzieci w rodzinie, dlatego wszystkim uczestniczącym w tej dyskusji należy się szacunek i powaga ze strony piszących posty,tak by kazdy mógł w razie potrzeby skorzystać ze wszelkich wskazówek tutaj zamieszczonych.


Dlatego jest też prośba do pozostałych moderatorów by starali się pomagać w zachowaniu porządku w tym temacie,by nikt nie czuł sie tutaj urażony czytając jakies głupie komentarze.
Należy także pamiętać, by trzymać się tematu.


Mam nadzieję, że stanie się on dla was pomocny dla waszego zycia rodzinnego.

Zapraszam do dyskusji

Pozdrawiam


- Annnika - 01-10-2005 21:12

Przede wszystkim ważne jest traktowanie dziecka jako małego człowieka, a nie jak bezrozumnego zwierzątka. Niewiele mnie bardziej nie wkurza, jak widzę malca pytającego "co sie dzieje?" i słyszącego odpowiedź "nic"...


- TOMASZ32-SANCTI - 02-10-2005 00:16

Ja teraz jak mam swoje dziecko widzę jak ważne jest, by dziecko miało okazywaną czułość i miłość. Nawet gdy napsoci i dostanie klapsa, to warto okazać swoją miłość dziecku i powiedzieć, dlaczego tak się postąpiło. Dziecko powinno wiedzieć, że z chwilą, kiedy dostanie od rodziców klapsa czy też jakąś karę to ich miłość względem dziecka nadal trwa,że nigdy się nie skończy.
Mam na myśli normalne rodziny, bo wiadomo, ze w rodzinach z problemami patologicznymi jest inaczej, ze ta miłość często nie jest okazywana tak jak powinna być okazywana, ale tutaj jest potrzebna już pomoc psychologa, pedagoga i innych osób, które znają te problemy i wiedzą jak postępować w takich przypadkach.

Pozdrawiam


- Jólka - 02-10-2005 00:20

ważne jest też, zeby móić do dziecka normalnie, a nie używać jego słownictwa, gdyż dziecko wtedy przyzwyczja sie do tego, ze tak mówią rodzice... a przecież chodzi o to, żeby dziecko używało praawidłowego słownictwa, a nie np. 4-5 latek używa nadal słownictwa jakiego używał majac 2 lata, bo rodzice nie wymagali od niego mówienia inaczej i ograniczyli jego rozwój językowy przez właśnie swoje dziecinne mówienie.


- TOMASZ32-SANCTI - 02-10-2005 00:43

Bardzo ważne jest jeszcze poświęcanie dziecku jak najwięcej czasu,by wiedziało, że rodzice się dzieckiem ineteresują i że jego obecność nie jest im obojętna, że jest bardzo ważną postacią dla rodziców. Moja córka jest bardzo wymagająca pod tym względem, ona nie usiedzi w miejscu, cały czas ją gdzieś nosi, nie chce się sama bawić, nie chce się też bawić swoimi niektórymi zabawkami, typowymi dla dziewczynki. Za to bardzo interesują ją wszelkie inne przedmioty, nawet narzędzia, sama chciałaby już gotować,zmywać. Chwilami dziwię się temu dziecku, bo mnie samego do tego specjalnie nie ciągnie, a ona,prawie 20-to miesięczne dziecko zachowuje się jak dorosła osoba. Nas to bardzo cieszy i staramy się ją uczyć wszystkiego co tylko możliwe na jej wiek.
Dziecko naprawdę wiele potrafi zrozumieć, tylko trzeba wiele z dzieckiem rozmawiać.

Pozdrawiam


- Annnika - 02-10-2005 12:57

Poza tym jak tylk odziecko do danego etapu dorośnie, powinno byćwdrażane w noramalne życie rodziny, powinno miećswoje minimalnei na jego siły powinnności, choćby miałoby to byś cieranie szmatką kurzu z dolnych półek, po pierwsze uczy sie, że każdy ma swój wkład w rodzine a po drugie, uczy się odpowiedzialności, po trzecie, to zawsze dla rodzica możliwość pochwały za ( w miarę Duży uśmiech ) dobrze wykonane zadanie, a malec jest dumny, że potrafi to, co mama Uśmiech

No i konsekwencja jest ważna, skoro np w domu nie używa sie wulgaryzmów, to i dziekcu nie wolno, ale w tej kwestii i rodzicom nie wolno, coby było sprawiedliiwie Oczko , no i nie ma nic szkodliwszego niz "2 fronty" wychowawcze: mama pozwala a tata zakazuje i na odwrót. :/


- TOMASZ32-SANCTI - 02-10-2005 23:44

Wiesz Anniko, ja mojej córki nie muszę specjalnie do niczego nakłaniać, ona sama bierze np. szufelkę i idzie zamiatać swój pokój albo wracając ze sklepu z zakupami, ona chce coś nieść, raz targała swoje pieluchy, jak na nia to paczka nie była lekka, ale jak się jej próbowało zabrać te pieluchy, to tak płakała, że trudno było nie zrobic jej tej przyjemności dźwigania pieluch do domu. Dlatego masz rację, dziecko powinno poznawać zakres swoich obowiązków, w zalezności od wieku.

Pozdrawiam


- msg - 03-10-2005 11:45

Z moją pociechą jest tak samo, jeszcze nie ma 19 miesięcy, a już zmywała podłogę szmatą, używała też 2x większej od niej szczotki do podłogi, zmywała naczynia, myła samochód, zmywała okna, wycierała stół po sobie i można jeszcze mnóstwo rzeczy wymieniać, bo generalnie robi wszystko co my robimy, taka malutka dorosła.

Staramy się traktować naszą córkę jak normalnego człowieka bez jakichś specjalnych taryf ulgowych. Ważne jest żeby dziecko dobrze wiedziało na co może sobie pozwolić, a na co już nie.

Poza tym dziecko musi wiedzieć, że jest ojciec i matka, że ma obywdwoje rodziców. A w związku z tym rodzice muszą być jednomyślni wobec dzieci, a wszelakie różnice w poglądach muszą być ustalane nie przy dziecku. Ja już wielokrotnie zaciskałem zęby, żeby nic nie powiedzieć, jak nie zgadzałem się z tym, co robi moja żona (chodzi oczywiście o karcenie czy (nie)pozwalanie na pewne rzeczy) i ona tak samo, ale to uzgadnialiśmy sobie na spokojnie, kiedy dziecka przy nas nie było, bo dzieci to są wyśmienici psychologowie, wyczuwają każdą słabość Uśmiech


- TOMASZ32-SANCTI - 03-10-2005 14:20

Nie sposób się z tobą msg nie zgodzić. Dziecko bardzo szybko potrafi wyczuć sytuację. Ja jak w żartach udawałem, ze chcę udezryć swoją żonę to córka od razu do mnie: " nie bij mamy", i wtedy mama jej tłumaczy, że tata nie bije mamy tylko żartuje. Dziecko jednak wszystko obserwuje z wielką dokładnością.

Myślę, ze wieksze problemy przychodzą póxniej, gdy dziecko idzie do szkoły, kiedy ma kontakt z różnymi dziećmi, z różnych środowisk i wtedy tym bardziej dziecko potrzebuje naszego zainteresowania. Ja raz na jednej z katechez usłyszałem jedno stwierdzenie,że czas na wychowanie dziecka jest od niemowlęctwa do kilku lat (z tego co wspominano, gdzieś do 7, góra 8 lat), później zbiera się już tylko owoce naszego wychowania. Dziecko oczywiście nadal się uczy wielu rzeczy, ale podstawy do tego wieku powinno już znać.


Pozdrawiam


- msg - 03-10-2005 14:25

Bo później to coraz mnie się wychowuje bezpośrednio, a coraz więcej pośrednio poprzez rozmawianie, dyskutowanie, spieranie się. Jak sobie przypomnę mój okres kontestowania wszystkiego, to boję się jak ja to zniosę, jak moja córka w taki wiek wejdzie.

Ja z kolei ostatnio usłyszałem jak ktoś mówił, że dobrze jest mieć wiele dzieci, żeby dzieci miały rodzeństwo, bo często jest tak że brat czy siostra lepiej wychowa (nauczy?) drugiego niż rodzice, którzy nie zawsze jednak są na czasie.

Ale o tym się teraz zapomina, że jednak to kim człowiek jest to wynosi sie z domu, wszystkie lęki, obawy, siłę... po prostu wszystko.


- TOMASZ32-SANCTI - 03-10-2005 16:15

Wiesz, dla mnie jest bardzo ważne, by pierwsze dziecko miało rodzeństwo, jest to moze wiekszy wysiłek na początku, ale później będzie więcej czasu dla siebie, bo dzieci będą mogły same się sobą zająć (bawić się czy rozmawiać...), oczywiście jeśli się je właściwie wychowa. Dlatego też Bóg daje nam kolejne dziecko, z czego jeteśmy zadowoleni, tyle, ze trochę obawy jest, bo najprawdopodobniej będzie to chłopak - nie wiem, więc jak wyjdzie wychowanie takiej parki.

Pozdrawiam


- Offca - 03-10-2005 18:29

TOMASZ32 napisał(a):trochę obawy jest, bo najprawdopodobniej będzie to chłopak - nie wiem, więc jak wyjdzie wychowanie takiej parki.

Ja żałuję, że nie mam brata. Nie zawsze łatwo mi się nawiązuje dobry kontakt z chłopakami, myślę, że gdybym miała brata nie miałabym takich problemów. Mam za to starszą siostrę, która mi strasznie dokuczała jak byłam mała i upierdliwa, ale i tak ją kocham ;P

Więc się nie martw - tylko córka na tym "skorzysta" :wink:


- TOMASZ32-SANCTI - 03-10-2005 19:48

Chyba najbardziej skorzystają na tym dziadkowie, bo babcia będzie miała uciechę z córki a dziadek z syna.

Napewno będę się starał nauczyć ich szacunku nie tylko wzgledem nas rodziców, ale także wzgledem siebie, tak by mimo drobnych nieporozumień potrafili się pogodzić, ale mam świdomość, ze do tego potrzebny jest koniecznie przykład rodziców, czyli by widzieli, że jak są jakieś nieporozumienia między mną a żoną, to by dzieci widziały, jak się godzimy, że to jest jedyny sposób, by siebie wzajemnie szanować,by nienawiść nas nie niszczyła, naszych wzajemnych relacji i miłości rodzinnej.

Pozdrawiam


- Offca - 03-10-2005 19:55

TOMASZ32 napisał(a):ale mam świdomość, ze do tego potrzebny jest koniecznie przykład rodziców, czyli by widzieli, że jak są jakieś nieporozumienia między mną a żoną, to by dzieci widziały, jak się godzimy, że to jest jedyny sposób, by siebie wzajemnie szanować,by nienawiść nas nie niszczyła, naszych wzajemnych relacji i miłości rodzinnej.

Dokładnie. Tak już jest, że dzieci obserwując za młodu rodziców, bardzo często w dorosłym życiu powielają ich zachowania w swoich rodzinach. Jeśli była miłość i szacunek, tą miłośc i szacunek będzie przekazywało później dorosłe dziecko takich rodziców. Jeśli nie było szacunku, tylko wrogość i nienawiść, podobnie dziecko, które się na to napatrzyło, będzie później podobnie się zachowywało wobec swego współmałżonka. Trochę się tego boję, bo niestety nie zawsze układa się miedzy moimi rodzicami. Jak byłam mała zbyt wielu przykrych rzeczy się napatrzyłam i nasłuchałam... Nie chcę powtarzać tego błędu. Ale już widzę, że mam do tego tendencję - po ojcu jestem nerwowa, drażliwa, czasem łatwo mnie byle czym zirytować... Nie chce jednak tym w przyszłości zranić męża Smutny


- Annnika - 03-10-2005 21:49

Offieczko, to żadna reguła, ja mam brata, ale nie wiem, czy potrafię tak naprawdę dogadać sie z płcią przeciwną, chociaż... uważana jestem za dobrego kumpla.

Dobrze jest jak dziecko ma rodzeństwo, od razu uczy sie sztuki kompromisu, bycia z kimś jeszcze, empatii...