Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Strach przed zyciem? - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Skarby Kościoła (/forumdisplay.php?fid=43)
+--- Wątek: Strach przed zyciem? (/showthread.php?tid=957)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7


- ZosiaII - 18-01-2006 01:06

Oczywiście, że jest to patologia. Na kursach przedmałżeńskick mówi się o tej 1/3 nauczania Kościoła, która dotyczy seksu małżeńskiego i małżeństwa jako sakramentu. A 2/3 KKK to dla wróbli?
Nie znam osobiście człowieka, który przebrnie ponad 2000 pargrafów napisanych językiem naukowym w formie cegły naukowej. Masz przed sobą egzamin i niedobrze robi ci się na widok podręczników, ale na wykład idziesz z chęcią. Po co w ogóle chodzić na wykłady? Przecież można się z książki nauczyć i zdać egzamin. Znasz wielu takich?
Mam w domu I wydanie Katechizmu, jeszcze z dedykacją biskupa pomocniczego, ale jak próbowałam zgłębić tekst, to mi normalnie żoładek w gardle stawał. Wrzuciłam na półkę i tylko odkurzałam od czasu do czasu. Zainteresowanie zaczęło się dopiero, jak zaczęłam dyskutować na forach i ludzie zaczęli powoływać się na KKK. Żeby być w kursie dzieła, zaczęłam czytać poszczególne paragrafy. Czytam i za jakiś czas zapominam, bo nie usłyszałam od kapłana. A jak potrzebny mi tekst, to wyłapuję z KKK w Internecie. Widzisz ja jestem słuchowcem, jeśli nie usłyszę, nie zapamiętam. Podobnych mnie jest wielu, chociaż większość stanowią wzrokowcy - prznajmniej w Polsce. Na zachodzie trenuje się specjalnie pamięć słuchową. U nas trenuje się tylko wzrokową (nauka szybkiego czytania).


- kasiaa - 16-03-2006 22:26

Popatrzmy na realia spora część osób przychodząca na kursy przedmałeńskie to pary spodziewające się dziecka.Zależy im na szybkim kursie i szybkim ślubie.Dla nich to formalnośc, żeby dostać ślub.I po co im to?
Myślę sobie że Kościół w tym momencie ponosi ogromną porażkę.


- Annnika - 16-03-2006 23:02

Mam stycznść z poradnią "od zaplecza", w sumie mam uprawnienia do pracy w takiej poradni, ale uważam, że za wcześnie na to i chyba sie z Tobą Kasiu nie zgodzę Uśmiech


- msg - 17-03-2006 09:57

kasiaa napisał(a):Popatrzmy na realia spora część osób przychodząca na kursy przedmałeńskie to pary spodziewające się dziecka.Zależy im na szybkim kursie i szybkim ślubie.Dla nich to formalnośc, żeby dostać ślub.I po co im to?
Myślę sobie że Kościół w tym momencie ponosi ogromną porażkę.
Nie mogę się z tą opinią zgodzić. Chodziłem na taki kurs - może nawet lepszy, ponieważ realizowany przez osoby świeckie, małżonków i naprawdę nie mogę nic złego na jego temat powidzieć. Wszysto mówione w prawdzie, tak jak to potem okazalo sie juz w praktyce.

Co do osob w ciązy - nie spotałem tam takich, chociaż na pewno jest to obecnie częstsze niż kiedyś. Niemniej jednak nie wrzucałbym wszystkich kursów do jednego worka. Tak jak napisała Annnika, teraz już powoli odchodzi się od kursów prowadzonych wyłącznie przez księży, na rzecz kursów prowadzonych przez ludzi świeckich.


- jagoda - 17-03-2006 12:45

kasiaa napisał(a):Popatrzmy na realia spora część osób przychodząca na kursy przedmałeńskie to pary spodziewające się dziecka.Zależy im na szybkim kursie i szybkim ślubie.Dla nich to formalnośc, żeby dostać ślub.I po co im to?
Myślę sobie że Kościół w tym momencie ponosi ogromną porażkę.

Myslę że problem op którym tutaj piszesz bardziej dotyczy tzw. Kursów przedślubnych. Na tych ostatnich z mojego osobistego doswiadczenia ok. 80% par spodziewa się dziecka i z tego powodu decyduja się na "szybki" ślub

msg napisał(a):Tak jak napisała Annnika, teraz już powoli odchodzi się od kursów prowadzonych wyłącznie przez księży, na rzecz kursów prowadzonych przez ludzi świeckich.

Jest nawet plan aby od przyszłego roku w ramach takiego kursu ok 6 spotkań prowadzili Doradcy naturalnych metod planowania rodziny. [takie palny sa przynajmniej w mojej diecezji Uśmiech]


- msg - 17-03-2006 13:48

na tym kursie na ktorym bylismy z (wtedy przyszla) zona, to wszystko bylo podzielone na 3 czesci. Co tydzien odbywalo sie spotkanie ze swiecka osoba i to funkcjonowalo na bazie warsztatow. Obok tego, dla tych, ktorzy chcieli byl kurs metod naturalnych - nie pamietam ile on trwal, a na zakonczenie bylo calodzienne spotkanie z ksiedzem - takie jednodniowe rekolekcje, gdzie ksiadz mowil juz o nauczaniu kosciola o malzenstwie oraz takich oglnozyciowych sprwach, rekolekcje te konczyly sie oczywiscie msza dla narzeczonych.


- o. Pacyfik - 29-05-2008 08:34

A może - współczesny spadek liczby powołań - to skutek niezrozumienia ślubów?
Jak myślicie?

Np.
Cytat:„Korzenie posłuszeństwa tkwią w tym poszukiwaniu Boga i Jego woli, jakie jest właściwe ludziom wierzącym”, dlatego wszyscy oni są wezwani do posłuszeństwa przede wszystkim władzy – podkreśla instrukcja. Zwraca uwagę, że „posłuszeństwo chrześcijańskie i zakonne nie kształtuje się przede wszystkim lub po prostu jako wykonywanie prawa lub przepisów kościelnych bądź zakonnych, ale jako etap na drodze poszukiwania Boga, która wiedzie przez słuchanie Jego Słowa, uświadomienie sobie Jego planu miłości, podstawowe doświadczanie Chrystusa, który był posłuszny z miłości aż po śmierć na krzyżu”. Władza w życiu zakonnym jest rozumiana jako służba wspólnocie, „aby wspólnie poszukiwać i wypełniać wolę Bożą” – podkreślono w dokumencie.

Podjął on również delikatny temat „trudnych posłuszeństw”, gdy „to, czego wymaga się od zakonnika czy zakonnicy, okazuje się szczególnie ciężkie do wykonania” lub gdy, jak mówi św. Franciszek z Asyżu, ten, kto winien być posłusznym, uważa, że widzi „rzeczy lepsze i użyteczniejsze dla swojej duszy od tych, których żąda przełożony”. W tych sytuacjach instrukcja odsyła do „Posłusznego w pełnym znaczeniu Chrystusa”, który „uczył się posłuszeństwa przez cierpienie”.


http://info.wiara.pl/index.php?grupa=4&art=1212034297


- Rachel - 29-05-2008 09:51

o. Pacyfik napisał(a):A może - współczesny spadek liczby powołań - to skutek niezrozumienia ślubów?
Jak myślicie?
Zapewne w pewnej wymiarze tak. Ale też kwestia, niedowierzania w realizowaniu tego do czego się taki człowiek zobowiązuje. Zły wzorzec. Nie zrozumienie powołania, zakonnego czy też kapłańskiego. Niektórzy bojąc się, że nie poradzą sobie w życiu, zdolni są zdecydować się na pójście do zgromadzenia czy też seminarium. Myślą, ze to pomoże i uzdrowi ich z lęku. Błogosławieństwem będzie jak trafi na mądrego człowieka, który by mógł w takim wypadku wyjaśnić sens tegoż powołania.


- o. Pacyfik - 31-07-2008 09:11

Najnowszy "Bez sloganu" - właśnie na ten temat....

Pozdrawiam i polecam:

http://www.youtube.com/watch?v=AcHo-jOIj5c


- gradzia - 30-09-2008 16:38

msg napisał(a):na tym kursie na ktorym bylismy z (wtedy przyszla) zona, to wszystko bylo podzielone na 3 czesci. Co tydzien odbywalo sie spotkanie ze swiecka osoba i to funkcjonowalo na bazie warsztatow. Obok tego, dla tych, ktorzy chcieli byl kurs metod naturalnych - nie pamietam ile on trwal, a na zakonczenie bylo calodzienne spotkanie z ksiedzem - takie jednodniowe rekolekcje, gdzie ksiadz mowil juz o nauczaniu kosciola o malzenstwie oraz takich oglnozyciowych sprwach, rekolekcje te konczyly sie oczywiscie msza dla narzeczonych.
czy to moze było na Kulu??


- nordlys - 01-10-2008 03:42

ZosiaII napisał(a):Tu nie wchodzi w grę dojrzałość czy odpowiedzialność - jest wzorem odpowiedzialności i dojrzałości mężczyzny.
Nie wchodzi w grę brzydota, czy ułomność - jest bardzo postawnym i przystojnym mężczyzną.
Nie wchodzi w grę religia i poświęcenie dla Boga, choć do kościoła chodzi i za księżmi kamieniami nie rzuca, jak to robi sporo młodych ludzi.
Ten opis pasuje mi do wielu mężczyzn, których spotykam tu na emigracji, z tą różnicą, że są żonaci, w trakcie rozwodu lub po nim, ewentualnie w konkubinacie. Ojciec Pacyfik też żyje wśród emigrantów (tylko "za miedzą"), dlatego może tą liczną grupę zauważył? Wątpię, żeby tamtejsi emigranci stanowili "wyjątek". Starają się oni sprawiać wrażenie "dojrzałych" i "odpowiedzialnych", ale im więcej słucha się historii z ich życia i obserwuje ich obecne postępowanie, to niestety, dojrzałość czy odpowiedzialność tych dorosłych panów można włożyć między bajki. W dodatku zachodzi pewna tragiczna zależność: im bardziej są niedojrzali, tym więcej wkładają wysiłku w kamuflarz tego stanu rzeczy ... biedne żony/przyjaciółki, dzieci, bo nie wiedzą jaką straszną samotność gotują im ich partnerzy/ojcowie - samotność przez osobę, która miała chronić przed nią.

Pewnie będę brutalna, gdy określenie o.Pacyfika "strach przed życiem" nazwę zwykłym przyziemnym tchórzostwem przed braniem odpowiedzialności za życie własne i rodziny.

Może to i dobrze, że syn ZosiII się nie żeni, przynajmniej nie będzie rozwodu.

Też swego czasu chodziłam na kursy przedmałżeńskie, ale podejmowane tematy były dla mnie zbyt "górnolotne" i filozoficzne. Nic z nich nie wyniosłam, choć samą ideę popieram i uważam, że trzeba ją wykorzystać do przekazania najważniejszych prawd o życiu małżeńskim w aspekcie kościoła katolickiego.


- aga - 30-10-2008 12:54

Zdaje mi się, że mało teraz jest ludzi tak naprawdę w pełni dojrzałych, by żyć tak, jak winien żyć człowiek dorosły. Często z tym swoim infantylizmem człowiek wchodzi w związek małżeński i może on sami i inni myślą, że przez to człowiek dojrzeje, a tymczasem z tą niedojrzałością wchodzi w relacje i tak traktuje inny - swoją miarą niedojrzałego człowieka.
W ludziach jest strach przez życiem, dlatego, że oni nie są gotowi na to, żeby żyć, nie czuję się bezpiecznie z presją narzucającą im samodzielność, odpowiedzialność itd.


- Komzar - 30-10-2008 13:17

Przede wszystkim brak im umiejętności podejmowania decyzji.
Na pytanie Dlaczego, rozkładają szeroko ręce.


- Myszkunia - 02-11-2008 13:20

Komzar napisał(a):Przede wszystkim brak im umiejętności podejmowania decyzji.
Na pytanie Dlaczego, rozkładają szeroko ręce.
Co z tego,że ktoś decyzję podejmie, kiedy inni go od tego odwodzą, wskazują,że ma szukać czegoś, czego nie ma, że tarasują i robią przeszkody nie do ominięcia?
Wobec czego co z tego,że ktoś podejmie decyzję?


- Komzar - 02-11-2008 20:19

Bo to jedyna umiejętność jaka nam się przydaje na co dzień. Zawsze będą nowe okoliczności i nowe przeszkody, ale jak się umie podejmować decyzje to mamy szanse wyjść z ewentualnych kłopotów.
Jak decyzje oddajesz komuś innemu to stajesz się niewolnikiem.
Racja, że czasami nas życie do czegoś zmusza, czyli stawia w roli niewolnika ale co innego nie mieć wyjścia a co innego zgodzić się dobrowolnie na niewolę.