Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net
Życie w rodzinie - Wersja do druku

+- Forum Ewangelizacyjne e-SANCTI.net (http://e-sancti.net/forum)
+-- Dział: Religia w Świecie (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Dział: Rodzina Katolicka (/forumdisplay.php?fid=41)
+--- Wątek: Życie w rodzinie (/showthread.php?tid=966)

Strony: 1 2 3 4 5 6


Życie w rodzinie - ddv - 30-10-2005 10:39

Życie w Rodzinie ...
Taka fajna sprawa która może przynieść wiele radości. Gdzie każdy może czuć się bezpiecznie. Gdzie każdy może realizować swoje plany życiowe przy wsparciu drugiej, najbliższej sobie osoby ... Gdzie jedno i drugie sobie pomaga nawzajem i gdzie panuje wzajemna Miłość i zrozumienie ...
Taka oaza wzajemnego zrozumienia i Miłości w otaczającej nas często bardzo brutalnej rzeczywistości...
Gdzie nie liczą się trudy i wyrzeczenia - gdyż to one właśnie nadają sens, smak życiu...

Może jednak być i zupełnie inaczej - zamiast bezpieczeństwa i stabilizacji Rodzina zamiast oazą spokoju i miłości może być kolejną niszą zła, wzajemnej agresji i nienawiści.
Wzajemnych "przepychanek", kłótni i wzajemnego wymuszania na sobie nawzajem postępowania. Pozornych ustępstw nie opartych na Miłości lecz na wyrachowaniu ...
Gdzie zasadniczą "rolę wiążącą" spełnia ...seks nie będący uzupełnieniem Miłości ...

Jak zatem stworzyć taką Rodzinę opartą na wzajemnym poszanowaniu i Miłości nie lękającej się wyrzeczenia i budującego wysiłku :/
W moim przekonaniu- sądzę, że należy zacząć już u samego początku - to znaczy już w momencie dobierania się par.
Sądzę ze już od tego momentu winniśmy zacząć się zastanawiać nad tym i jasno sprecyzować swoje poglądy na to
1. czego od życia oczekujemy :suchy:
2. czego oczekujemy w związku od naszego Partnera/ki :suchy:
3. co w życiu sami chcielibyśmy osiągnąć np. w pracy zawodowej
4. co widzimy dobrego i złego w naszym Partnerze/ce że akurat z tą osobą chcemy się związać
5. jakie widzimy własne i partnera/ki "plusy i minusy" - nikt z nas przecież nie jest ideałem ..
6.jakie widzimy sposoby porozumienia w związku - bardzo ważna sprawa. Lepiej pokłócić się przed ślubem - niż ustawicznie kłócić się po ślubie...
W okresie narzeczeńskim
7. wspólnie zastanowić się nad modelem rodziny jaki chcielibyśmy realizować
8. dokładnie omówić "sprawy czysto życiowe" (np. miejsce zamieszkania, sposoby porozumienia się z teściami i tak dalej)

Cóż - osobiście sądzę, że w doborze Partnera/ki do Małżeństwa winniśmy kierować się w mniejszym stopni "zauroczeniem" (które bardzo często bywa tylko chwilowe) - a w nieco większym stopniu ... zdrowym rozsądkiem - popartym autentyczną Miłością - i czasem odrobiną zimnego rachunku ... Oczko


- Harpoon - 30-10-2005 11:54

Zagłosowałam na tradycyjny...
Chociaż nie wiem czy dobrze, w każdym razie chodzi mi o małżeństwo...
Takie prawdziwe, a nie jakieś wolne związki czy coś innego...


- ddv - 30-10-2005 13:34

Ja osobiście jestem za modelem tradycyjnym - jednak dostosowanym do współczesnych potrzeb - tzn. mężczyzna potrafiący się "wcielić" w rolę kobiety - io ile zaistnieje taka potrzeba.
Dotyczy to zarówno "prac porządkowych " jak i "zarządzaniem finansami Rodziny" jak też i innymi sprawami spoczywającymi na barkach kobiety.
Dziś, niestety często bywa tak, że mężczyzna jest pozbawiony pracy - na rodzinę zarabia natomiast kobieta ...
Przykre to - lecz, niestety, nie mamy na to zazwyczaj żadnego wpływu Smutny


- Annnika - 30-10-2005 18:33

Na pewno związek sakramentalny, w którym o ważnych kwestiach decyduje sie wspólnie Uśmiech Gdize obydwoje partnerzy mogą na siebie liczyć, uzupełniają się wzajemnie Uśmiech


- TOMASZ32-SANCTI - 30-10-2005 18:59

Annnika napisał(a):Na pewno związek sakramentalny, w którym o ważnych kwestiach decyduje sie wspólnie Uśmiech Gdize obydwoje partnerzy mogą na siebie liczyć, uzupełniają się wzajemnie Uśmiech

Może teraz zabierze głos mężczyzna Duży uśmiech

Myślę Anniko, że także w związkach niesakramentalnych taka zasada podejmowania decyzji także powinna obowiązywać, ale tym, którzy wierzą w Boga i przyjmują sakrament łatwiej jest się do tego dostosować, tzn. do takiego myślenia, z realizacją jednak bywa różnie i nawet w takich rodzinach decyzje podejmuje się róznie, w niektórych wspólnie a w niektórych robi to jedna ze stron.

Natomiast wiara w Boga i oparcie się na nim daje nam przekonanie,że tylko budowanie rodziny na mocnym fundamencie jakim jest Bóg pozwala na prawidłowe funkcjonowanie małżeństwa, kiedy rodzina mimo wszelkich trudności realizuje swoje cele i trzyma się prawa, które dał nam Bóg.

Ja zauważyłem np., że wiele małżeństw niesakramentalnych nie tylko nie podejmuje decyzji wspólnie, ale także w przypadku brania ślubu cywilnego myśli o zabezpieczeniach majątkowych w postaci intercyzy. Cz taki obraz ma przedstawiać prawdziwą miłość, prawdziwą rodzinę, w której dwoje ludzi zamiast opierać się na sobie, na miłości i na Bogu, opiera swoje życie na majątku, na rzeczach, które są tylko marnością, które przemijają i staja sie bezwartościowe?

Ja bynajmniej takiego związku sobie nie wyobrażam. I cieszę się,że mogłem zawrzeć związek sakramentalny opierając go na Bogu.
Cieszę się także,że ten związek przyjąłem świadomie, nie siedząc już w sataniźmie, ale będąc już w Kościele, by fundamentem na którym powinna być oparta rodzina jet Bóg a nie szatan.

Pozdrawiam


- Annnika - 30-10-2005 22:08

TOMASZ32 napisał(a):Ja zauważyłem np., że wiele małżeństw niesakramentalnych nie tylko nie podejmuje decyzji wspólnie, ale także w przypadku brania ślubu cywilnego myśli o zabezpieczeniach majątkowych w postaci intercyzy. Cz taki obraz ma przedstawiać prawdziwą miłość, prawdziwą rodzinę, w której dwoje ludzi zamiast opierać się na sobie, na miłości i na Bogu, opiera swoje życie na majątku, na rzeczach, które są tylko marnością, które przemijają i staja sie bezwartościowe?


No i dla mnie osobiście - poza konkretnymi przypadkami, kiedy to intercyza ma być jedynie pomocą prawną np. przy zakładaniu jednoosobowych firm - intercyza jest jakimś zabezpieczeniem przed... głupotą współmałżonka :?: niezaradnością :?: Nie wiem... Przecieżw zdrowiu i chorobie, bogactwie i ubóstwie...

No i przecież intercyza zakłada ze związek się rozpadnie... To raz no i dwa - jeszcze jednym powodem zawierania intercyz jest chociażby próba obejścia inkasacji komorniczej, przepisuje się własność na drugiego z małżonków i w ten sposób omija prawo i okrada skarbówkę :mrgreen:


- msg - 31-10-2005 12:15

ddv napisał(a):1. czego od życia oczekujemy :suchy:
2. czego oczekujemy w związku od naszego Partnera/ki :suchy:
3. co w życiu sami chcielibyśmy osiągnąć np. w pracy zawodowej
4. co widzimy dobrego i złego w naszym Partnerze/ce że akurat z tą osobą chcemy się związać
5. jakie widzimy własne i partnera/ki "plusy i minusy" - nikt z nas przecież nie jest ideałem ..
6.jakie widzimy sposoby porozumienia w związku - bardzo ważna sprawa. Lepiej pokłócić się przed ślubem - niż ustawicznie kłócić się po ślubie...
W okresie narzeczeńskim
7. wspólnie zastanowić się nad modelem rodziny jaki chcielibyśmy realizować
8. dokładnie omówić "sprawy czysto życiowe" (np. miejsce zamieszkania, sposoby porozumienia się z teściami i tak dalej)

Mnie to taka kwantyfikacja związków międzyludzkich bardzo zawsze irytowała. Nie neguję oczywiście konieczności rozmowy na tak wazny temat, jakim jest rodzina, ale aż tak głębokie wchodzenie w problemy przez zawarciem małżeństwa i założeniem rodziny uważam za lekko przesadzone.

Twierdzę wręcz, że takie postawienie sprawy, że sobie wszystko na początku ustalamy, dogadujemy się, mamy mniej więcej podobne widzenie na różne sprawy etc. powoduje, że automatycznie w małżeństwo wchodzimy z listą oczekiwań, które z czasem sa coraz częściej niewykonywalne czy niespełnialne, więc powodują tylko frustrację "bo przecież miało być tak i tak, a nie tak jak jest".

To, że ludzie decydują się na zakładanie rodziny oznacza, że raczej zgadzają się już w podstawowych kwestiach. Plusy i minusy danego człowieka razem z rozwojem małżeństwa zaczynają albo irytować albo się nie zwaraca już na nie uwagi.

Co to znaczy, że lepiej pokłócić się przed ślubem niż po ślubie. To jest wielka bzdura - właśnie chodzi o to, żeby nie bać się kłócić, zresztą kłótnie są czymś zupełnie naturalnym. To raczej trzeba zwracać uwage na to, żeby umieć się godzić.

W tym miejscu może warto sobie przypomnieć tekst przysięgi małżeńskiej: ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący... I to jest najwazniejsze. Życie każdego dnia weryfikuje nasze projekcje na życie.

Najważniejsza jest pewność, że to ten właśnie człowiek - ta kobieta i ten mężczyzna. Że dla niej/niego jesteśmy w stanie rzucić wszystko i lecieć na złamanie karku, jak coś się dzieje. Jak jesteśmy w stanie poświecać siebie dla tej osoby. Chodzi tez o to, żeby mieć pewnośc, że nawet jak bardzo się pokłócicie, to że nie zagraża to związkowi jako takiemu. Że nawet jak on/ona wyjdzie i trzaśnie drzwiami, że wróci.

Relacje z teściami? Przecież jak każde relacje międzyludzkie nie możesz założyć ze będzie tak i tak, ponieważ Bóg stawia ciebie przed danymi wydarzeniami i się wtedy zachowujesz jak się zachowujesz i nie przewidzisz, czy postąpisz tak, jak sobie wymyślicie przed ślubem.

Szkoda że nie zdefiniowałeś co nalezy rozumieć przez "partnerski", "tradycyjny", ponieważ jest to bardzo ważne. Swoją droga kiedyś ksiądz powiedział w trakcei kazania, że w małżeństwie nie ma partnerstwa: jest mąż i żona (i dzieci). Małżeństwo to wspólnota dwojga ludzi, a nie partnerstwo.

Annnika napisał(a):przepisuje się własność na drugiego z małżonków i w ten sposób omija prawo i okrada skarbówkę
Skoro prawo na to zezwala to nie jest to omijanie prawa, tylko umiejętne jego wykorzystanie. A że ludzie nie lubią płacić za dużo podatków to już zupełnie inna sprawa.


- NO - 31-10-2005 13:18

To znaczy według mnie należałoby wyjść od definicji;

Ja, ddv, zupełnie nie wiem co rozumiesz pod pojęciami:

"związek partnerski"

a

"związek tradycyjny"

Z tego co piszesz, to wygląda, jakby "tradycyjny model rodziny", którego jesteś zwolennikiem,

Cytat:Ja osobiście jestem za modelem tradycyjnym

polegał na tym, że mężczyzna chodzi do pracy od 7 do 15 a potem oddaje się zasłużonemu wypoczynkowi a kobieta też pracuje od 7 do 15 (pokaż mi rodzinę, która w naszym cudnym kraju potrafi przeżyć - nie żyć normalnie - tylko przeżyć za mniej niż DWIE pełne pensje) tylko ponadto jeszcze

Cytat:Dotyczy to zarówno "prac porządkowych " jak i "zarządzaniem finansami Rodziny" jak też i innymi sprawami spoczywającymi na barkach kobiety.

robi WSZYSTKO (zajmuje się praniem, sprzątaniem, wychowywaniem dzieci, finansami, zakupami, itp).

Od czasu do czasu facet w EKSTREMALNYCH sytuacjach na KRÓTKI czas może przejąć według tej teorii

Cytat:tzn. mężczyzna potrafiący się "wcielić" w rolę kobiety - io ile zaistnieje taka potrzeba.

obowiązki kobiety (np. gdyby wracając z pracy a idąc na pocztę opłacić rachunki i przy okazji kupić piwo dla męża, potknęła się o torbę ze schabowymi na obiad i będąc w ciąży spadła ze schodów tak nieszczęśliwie, że skręciłaby sobie rękę i nie mogła wyprać skarpet).

Chyba, że mówiąc o "wcieleniu się w rolę kobiety" miałeś na myśli, że to facet ma urodzić któreś tam dziecko ???

W modelu tym największą tragedią jest, gdy to kobieta jest w stanie zarabiać i to ona utrzymuje rodzinę, bowiem burzy to dominującą pozycję samca w stadzie;

Cytat:na rodzinę zarabia natomiast kobieta ...
Przykre to - lecz, niestety, nie mamy na to zazwyczaj żadnego wpływu

Tak. To bardzo przykre i niestety nie mamy na to wpływu. Koszmar mężczyzny: kobieta, która zarabia i ma własne pieniądze... Zgroza !!!

To jakiś dziwny model.

Może się pomyliłem i nie zrozumiałem, dlatego poproszę o definicje, drogi ddv.


- TOMASZ32-SANCTI - 31-10-2005 23:43

Ja podzielam zdanie msg i tez z tego powodu narazie nie zagłosuję w ankiecie, do momentu wyjaśnienia tych pojęć: związek partnerski i tradycyjny.

Warto się zastanowić nad tym co napisał msg, ponieważ jak by poobserwować swoje życie w rodzinie dostrzeżemy wiele istotnych faktów, o których pisał msg. Pierwszym z nich jest ta przysięga małżeńska: czy myśląc o rodzinie choć raz zwracaliśmy uwagę na znaczenie tej przysięgi i czy ona nie jest podstawą do budowania rodziny. Drugim faktem są wzajemne stosunki pomiędzy małżonkami i teściami. Nikt dokładnie nie może przeciez przewidzieć jak to wszystko będzie się układać po ślubie, nie wiemy jakie Bóg nam da fakty w życiu, więc po co myśleć o czymś, czego do końca przewidzieć nie mozemy. Możemy sobie planować,że zamieszkamy na stancji, a Bóg da taki fakt,że zamieszkam się z teściami.
Na wszystko przyjdzie odpowiedni czas.

Może lepiej pomyśleć, na czym mamy budować swoją rodzinę i co możemy zrobić by była ona prawdziwą rodziną, w której będzie atmosfera miłości, bez względu na wszelkie trudności, czyli skupić się na takich wartościach jak wierność, miłość i troska o siebie w chwialch bardzo trudnych, jak można rowiązywać problemy, by nie odbijało się to na tej rodzinnej atmosferze, jak dobrze wychowywać dzieci.

Tego można się uczyć jeszcze przed ślubem, a sprawę plusów i minusów zostawić w spokoju, bo i tak nam to nic nie da.
Albo wybierając partnera(kę) opieramy się na miłości i wiemy,że to ta osoba, z którą chcę spędzić resztę życia albo opieram się na szukaniu wad i zalet, które moga doprowadzić do rozłamu między parą jeszcze przed ślubem. Jeśli kogoś kochamy naprawdę, akceptujemy go, takim jakim jest i pragniemy ofiarować swoje życie i poświęcenie własnie tej osobie.

Może powtórzyłem trochę to co napisał msg, ale jest to bardzo ważne i napewno doświadczą tego ci, którzy dopiero wkroczą w związek małżeński. Dlatego warto wcześniej o tym pomyśleć,szczególnie rozważyć słowa przysięgi.

Pozdrawiam


- ddv - 04-11-2005 17:16

To, o czym piszę to wynik dość dokładnych obserwacji zachowań (w tym również rozpadów Smutny ) wielu małżeństw, własnych doświadczeń oraz literatury fachowej - dość skrzętnie czytanej z każdego mozliwego dobrego źródła, na jakie udało mi się natrafić.
Nie ukrywam, ze miałem okazje widzieć rozpad kilku rodzin (w tym jednej dość blisko, niemalże tuż obok mnie Smutny ) i miałem mozliwość przeanalizowania przyczyn tych nieszczęść ...
Z tego, co miałem okazję zobaczyć (bądź doświadczyć):
Niestety - ale jedną z głównych przyczyn rozpadu rodzin jest "wchodzenie w małżeństwo" z niesprecyzowanymi poglądami na życie Smutny na zasadzie "jakoś to będzie" - jednak bez bliższego sprecyzowania własnych planów, ambicji i aspiracji.
Ja sam "wchodziłem w małżeństwo" z dość dokładną "wizją" tego, co chciałbym w życiu mieć ... I przyznam, że było (i jest) mi to nadal bardzo pomocne.
Ważne są bowiem poglądy zarówno na samo małżeństwo - jak też i na sprawy bezpośrednio z Małżeństwem związane (jak np. sposób wychowywania dzieci).
Ważne też jest, by nauczyć sie należycie reagować (bądź też zapobiegać) na wszelkiego rodzaju konflikty i sprawy sporne jakie w związku mogą wystąpić.
Kżda z par ma swoje własne sposoby na rozwiązywanie "spraw spornych"
Dla jednych jest to humor (czasem nawet "abstrakcyjny" Oczko ) dla innych chwila odsosobnienia, dla innych "ciche chwile" - takie które nawzajem nie ranią
- ważne jest jednak by nauczyć się wzajemnie rozwiązywac konflikty i by te konflikty nie wychodziły spoza Małżeństwa. Nawet na dzieci (to, niestety, dość cześto obserwowane "zjawsko" - "wciąganie" dzieci bądź też inne osoby np. rodziców, teściów- w spory małżeńskie) :cry:
A naprawdę - każda z par ma na to tak naprawdę swój własny sposób reakcji na wynikłe problemy bądź kłopoty.
Równie ważna jest wspólna chęć rozwiązania konfliktu.
A życie ... I tak zawsze w pewien sposób zweryfikuje nasze plany - ważne jest jednak, by mieć pewną ogólną "wizję" tego, co chce się w życiu robić ... i być jednocześnie otwartym na pewne zmiany - niekoniecznie zgodne z naszymi oczekiwaniami.

Różnica pomiędzy małżeństwem "Tradycyjnym" a "Parnerskim"
Mówiąc nieco żartobliwie
"Tradycyjny" to taki w którym mąż zarabia na utrzymanie Rodziny i zapewnia Rodzinie "ochronę zewnętrzną" oraz posiada "głos decydujący" w najwazniejszych sprawach
- kobieta zaś zapewnia "komfort pracy" mężowi, rządzi finansami rodziny oraz zapewnia bezpośrednią ochronę "wewnętrzną" rodziny (szczególnie zaś - opieka "bezpośrednia" nad dziećmi).
Ten model zapewnia własciwy podział "ról" w Małżeństwie - z wykorzystaniem naturalnych predyspozycji mężczyzny i kobiety.

"Partnerski" Oczko - to taki w którym wszyscy rządzą wspólnie i ostatecznie do końca nikt nie wie kto i czym się zajmuje oraz ...
trudno dojść do ładu i składu w sytuacji spornej. Oczko ;P

"Pośredni" - to taka odmiana modelu "tradycyjnego" w którym mężczyzna przygotowany jest do przejęcia w każdej chwili przejęcia "roli kobiety" - na tyle ile tylko jest w stanie.
Ściślej - częstsze angażowanie sie w "prace domowe" oraz zarządzanie finansami.
Jeden warunek - wypadałoby by mężczyzna ten był należycie przygotowywany do pełnienia takiej roli w małżeństwie (tzn. potrafił należycie zadbać o siebie - porządek w domu, nauka nie tylko "majsterkowania" lecz równiez i takich spraw jak pranie, gotowanie i sprzątanie oraz "organizacji pracy" w domu).

Nie muszę chyba dodawać, że obydwa te modele przeze mnie preferowane (tzn. "Tradycyjny" oraz ""pośredni" wymagają czegoś, o czym bardzo często "zapomina się" w obecnym sposobie wychowywania - mianowicie nauki ODPOWIEDZIALNOŚCI
I to wymaganej zarówno od młodego chłopaca - jak i młodej dziewczyny ...


- Offca - 04-11-2005 17:22

Czy Twój podział rodzin jest na pewno właściwy, ddv? Skąd bierzesz wiadomości na tematy tych modeli? Bo na pewno nie zgodziłabym się z definiowaniem przez Ciebie rodziny opartej na partnerstwie, miałabym wątpliwości do Twojej definicji rodziny tradycyjnej i w ogóle mnie zastanawia mnie co to jest ten model pośredni.


- ddv - 04-11-2005 18:28

"Tradycyjny" - ujęty jest jak najbardziej właściwie - "partnerski" - nieco żartobliwie ująłem sedno tego, co tak naprawdę się dzieje w takim związku ...

[ Dodano: Pią 04 Lis, 2005 ]
Nie mam teraz za wiele czasu - dlatego też skupiam się na jednym temacie - i to pisanym "z doskoku".

Offco ! Uśmiech
W ostatnich czasach strasznie "zdemonizowano" obraz rodziny "Tradycyjnej".
Obraz, rodziny "Tradycyjnej" jaki jawi się współcześnie jest obrazem strasznie zafałszowanym.
Pokazywanie bowiem mężczyzny jako typowego "zapładniacza" (przepraszam za wyrażenie) bijącego żonę; który do niczego innego się nie nadaje jak tylko do "przyjemności"- a którego na dodatek trzeba oprać i wyżywić bardziej jest zbliżony do modelu rodziny "współczesnej" niż Tradycyjnej.
Obrazoburczo - i bardzo niesłusznie zresztą Smutny
Jest to spowodowane zarówno działaniami "feministycznymi" jak również typowym odchodzeniem od wartości chrześcijańskich jak i próbami podważania dotychczasowego modelu rodziny.

Jak bowiem wyglądał tak naprawdę model rodziny "Tradycyjnej" :coo:
Mężczyzna zarabiający na rodzinę i dbający o "sprawy techniczne" (np. naprawę zepsutych urządzeń, remont mieszkania) w gospodarstwie domowym oraz to, co powiedziałem już wczesniej - zapewniający "zewnętrzną ochronę" Rodzinie.
Kobieta zajmująca się gospodarstwem i bezpośrednio wychowywaniem dzieci zapewniająca "ochronę wewnętrzną" rodziny - taki właśnie był rzeczywisty podział ról w modelu rodziny "Tradycyjnej".
Zapewniał on doskonałą wręcz możliwość "wykazania się" w sprawach do których tak naprawdę jesteśmy najlepiej "uwarunkowani" z natury.
Dawał też najlepszą mozliwą ochronę dzieciom - i bytowi oraz zapewniał najlepszy "komfort psychiczny" całej rodziny.
Miał on również i swoje wady - ukazujące w momencie w kórym któraś ze stron okazywała się osobą nieodpowiedzialną. Smutny
Ogólnie - był to idealny model - pod warunkiem przestrzegania właściwych "ról" w małżeństwie. Jednak - nikt nie wymyślił - jak dotąd - lepszego, bardziej 'prorodzinnego" modelu życia w rodzinie.
Związki tzw. "partnerskie" - wbrew pozorom- to bowiem zazwyczaj przerzucenie większego ciężaru na barki kobiety - przy zmniejszonej, ograniczonej odpowiedzialności mężczyzny ... Smutny
W takim związku - nikt zazwyczaj nie czuje się dobrze ... :cry:
Uważam, że jedno co tak naprawde można zrobić we współczesnych czasach - to do "Tradycyjnego" modelu rodziny zapewnić większą "elastyczność" w działaniach mężczyzny.
Wtedy Rodzina nadal będzie spełniać swoje podstawowe funkcje.

[ Dodano: Pią 04 Lis, 2005 ]
Ups - źle sformułowałem swój post (dopisek) Smutny
- zdanie
Obrazoburczo - i bardzo niesłusznie zresztą
winno być zaraz pod zdaniem
Obraz, rodziny "Tradycyjnej" jaki jawi się współcześnie jest obrazem strasznie zafałszowanym.


- NO - 07-11-2005 09:25

DDV, podzielę jednak niepokój Offcy; skąd pochodzą te definicje rodziny ??? Z lieteratury ??? Jakiej ??? Fachowej ????????????????????????????????????????????????

Cytuję:

Cytat:"Tradycyjny" to taki w którym mąż zarabia na utrzymanie Rodziny i zapewnia Rodzinie "ochronę zewnętrzną" oraz posiada "głos decydujący" w najwazniejszych sprawach
- kobieta zaś zapewnia "komfort pracy" mężowi, rządzi finansami rodziny oraz zapewnia bezpośrednią ochronę "wewnętrzną" rodziny (szczególnie zaś - opieka "bezpośrednia" nad dziećmi).
Ten model zapewnia własciwy podział "ról" w Małżeństwie - z wykorzystaniem naturalnych predyspozycji mężczyzny i kobiety.

Jak napisałem poprzednio, a do czego zupełnie nie raczyłeś się odnieść, JA NIE ZNAM RODZINY POSIADAJĄCEJ DZIECI (w moim otoczeniu, rodzinie, wśród znajomych, itp...) KTÓRA DAŁABY RADĘ UTRZYMAĆ SIĘ FINANSOWO BEZ ZAWODOWEJ ZAROBKOWEJ PRACY OBOJGA MAŁŻONKÓW.

Pisanie o "mężu, który zarabia" jest jakimś anachronizmem, który ma się nijak do obecnej sytuacji ekonomicznej rodzin w tym pięknym kraju. Zrozum, teraz na utrzymanie rodziny pracuje mąż i żona albo żona i mąż (jak kto woli).

Co rozumiesz przez "ochronę zewnętrzną" ??? Jesteś Bodyguardem dla swojwj rodziny ??? To też jakiś anachronizm czy nawet atawizm... Przed jakimi niebezpieczeństwami z zewnątrz zatem chronisz rodzinę, bo nie bardzo rozumiem ????

Dlaczego mężczyzna ma posiadać "głos decydujący" ??? Człowieku, prosty przykład: Mój kolega, dobry chłopak po zawodówce, ożenił się z panią mgr farmacji, kierowniczką apteki... Dlaczego to on, mniej wykształcony (zarabiający 0,1 tego co Ona, ale to bez znaczenia) miałby mieć "głos decydujący" ??? On faktycznie jedyne, co dobrze potrafi robić to coś zreperować w domu... Ona ma wykształcenie, na codzień kieruje małym przedsiębiorstwem... Prezentujesz jakieś anachroniczne poglądy z epoki pensji dla panienek z dobrych domów.

Kobieta ma "zapewnić komfort pracy mężowi" ???????? A kto JEJ ZAPEWNI KOMFORT PRACY ????

Kobieta ma z jednej strony "rządzić finansami" ale głos w decydujących sprawach należy do męża...

Czyli według Ciebie, finanse rodziny leżą POZA SFERĄ NAJWAŻNIEJSZYCH DECYZJI, tak ???

Czy chodziło Ci raczej o to, ŻE KOBIETA PO PRACY MA PO PROSTU ODSTAĆ W KOLEJCE NA POCZCIE, ŻEBY OPŁACIĆ RACHUNKI I WYDAC PIENIĄDZE NA ZAKUPY, co, ddv ???

"Opieka nad dziećmi" po stronie kobiety - to właśnie potwierdza tezę, że według Ciebie, rola wychowawcza męża zaczyna się i KOŃCZY na akcie poczęcia dziecka. Dalej rola KOBIETY...

Dalej (na koniec) napisałeś, że to WŁAŚCIWY podział ról.

Czy możesz podać jakieś uznane źródło, które potwierdzałoby tą "właściwość" ???

A może, wypowiedziałaby sie... Twoja Małżonka ?????


- Offca - 07-11-2005 15:36

NO napisał(a):Cytat:
"Tradycyjny" to taki w którym mąż zarabia na utrzymanie Rodziny i zapewnia Rodzinie "ochronę zewnętrzną" oraz posiada "głos decydujący" w najwazniejszych sprawach
- kobieta zaś zapewnia "komfort pracy" mężowi, rządzi finansami rodziny oraz zapewnia bezpośrednią ochronę "wewnętrzną" rodziny (szczególnie zaś - opieka "bezpośrednia" nad dziećmi).
Ten model zapewnia własciwy podział "ról" w Małżeństwie - z wykorzystaniem naturalnych predyspozycji mężczyzny i kobiety.

ddv, a jeśli mąż jest bezrobotny, a żona pracuje to wg Twojej definicji nie jest już rodzina tradycyjna? Albo jak mąż nie pracuje i żona nie pracuje to też nie możemy ich zaliczyć do rodziny tradycyjnej?

Moim zdaniem, podobnie chyba jak szanownego brata NO, definicje, które zapodałeś są w dzisiejszych czasach już przestarzałe. To w w dawnych czasach było tak, że facet pracuje, a kobieta siedzi w domu przy garach i sprzątaniu oraz zajmuje się wychowaniem dzieci - jak to ładnie ująłeś: "zapewnia bezpośrednią ochronę wewnętrzną rodziny".
Powiem Ci, jak wg mnie wygląda model rodziny tradycyjnej DZIŚ. A więc jest ojciec, matka i dzieciaki, lub jeden dzieciak. Mąż pracuje, żona najczęściej również. Utrzymują dom i dzieci RAZEM. Ojciec wiadomo, zajmuje się w domu tym, co potrafi robić. Majsterkuje, naprawia, remontuje, czasem pomoże coś ugotować, czasem pomoże żonie posprzątać, kiedy ta jest naprawdę zmęczona, bo miała ciężki dzień. Żona zwykle porządkuje dom, gotuje rodzinie posiłki, pomaga mężowi w różnych pracach jeśli on tego potrzebuje. Zarówno on jak i ona mogą skosić trawę w ogródku, pomalować mieszkanie, przybić gwoździa do ściany, wyłożyć łazienkę kafelkami, wybudować basen (jak to moja ciocia w Szwajcarii zrobiła :mrgreen: ). To jest ddv IMHO model rodziny tradycyjnej dzisiaj. Rodziny tradycyjnej, ale opierającej się na partnerstwie - a nie ojciec robi wszystko przy domu, a matka dwie lewe ręce, bo przesiaduje tylko przy garach, sprzątaniu i dzieciach. Dziećmi może się zajmować z takim samym powodzeniem ojciec! Osobiście chciałabym, żeby moja rodzina tak właśnie wyglądała. Ja i On pomagamy sobie we wszystkich sprawunkach. Nie podoba mi się takie wydzielanie - Ty zajmujesz się tym, bo się do tego nadajesz, a ja tym! Ja się nie wtrącam do Twoich spraw, a ty do moich. Wspólnie wykonywane czynności bardzo ze sobą spaja ludzi.
Mam niestety negatwyny stosunek do modelu, który przedstawiłeś. Dawniej, jak byłam mała, tak właśnie było w mojej rodzinie. Ojciec jedyny żywiciel rodziny, mama siedziała w domu, sprzątała, gotowała. Ileż było kłótni i pieniądze! Mama nie miała żadnych dochodów, więc musiała ciągle prosić ojca o pieniądze. A ile przy tym została razy upokorzona... Ani nigdzie nie mogła wyjść na zakupy bez jego wiedzy (bo przecież musiała prosić o pieniądze!), ani na kawę z koleżankami, ani kupić sobie żadnego drobiazgu... Dla mnie to horror. Teraz na szczęście od długiego czasu ma już pracę i jest bardziej niezależna.
Nie jestem przeciwna temu, żeby mężczyzna był głową rodziny. Byle z tego się ustrój totalitarny w domu nie zrobił. Są też jednak sytuacje, w których to kobieta jest głową rodziny, bo ojciec nie ma ani pracy, ani żadnych dochodów i to ona musi stawać niemal na rzęsach by zadbać o wszystkich. Różne są sytuacje w życiu i nigdy nic nie wiadomo, ale to nie znaczy, że zaraz to już jakaś patologia albo model antytradycyjny.


- TOMASZ32-SANCTI - 07-11-2005 17:54

NO napisał:
Cytat:Jak napisałem poprzednio, a do czego zupełnie nie raczyłeś się odnieść, JA NIE ZNAM RODZINY POSIADAJĄCEJ DZIECI (w moim otoczeniu, rodzinie, wśród znajomych, itp...) KTÓRA DAŁABY RADĘ UTRZYMAĆ SIĘ FINANSOWO BEZ ZAWODOWEJ ZAROBKOWEJ PRACY OBOJGA MAŁŻONKÓW.

Masz rację No, bardzo trudno jest się utrzymać bez pracy zarobkowej małżonków. Czy obojga, to tego bym do końca nie powiedział. Jeżeli jedno pracuje i zarabia nie źle, to zapewniam cię,że to wystarczy do utrzymania się. Trudniej jest,gdy jedna z osób pracuje i zarabia te 600-800zł i jeszcze sa dzieci,które trzeba wychowywać, zapewnić im wszystko,jedzenie, naukę itd.,opłacić rachunki,które często sięgają jednej całej pensji.
Ale dla pocieszenia cię powiem,że ja mam tylko rentę 420 zł i mam już prawie dwójke dzieci, musze opłacić rachunki, ja nie pracuję,żona nie pracuje. I co ty na to powiesz?

Śmieszą mnie stwierdzenia,że 800 zł to najniższa krajowa i nie wystarcza na utrzymanie się, tym bardziej jednej osoby.
Jeszcze bardziej mnie dobiło stwierdzenie jednej osoby,która mi stwierdziła,że 2500, które zarabia jest za mało na życie.

Wracając do modelu rodziny,to muszę przyznać,że to co ddv napisał jest także bardzo zabawne,mało realistyczne w obecnej sytuacji.
Bardzo dobrze by było, gdyby mąż zajmował się pracą zarobkową, a żona zajmowała się domem i dziećmi,względnie pracowała jeśli bardzo by chciała,ale obecna sytuacja wygląda znacznie inaczej niż kiedyś. Często to właśnie żona pracuje a mąż siedzi w domu (jeśli jest dobrym mężem)i zajmuje się dziećmi i domem.
Jednak w odczuciu męża wcale taka sytuacja nie jest dla niego zadowalająca,bo mając świadomość,że jest się bezradnym,by utrzymać swoją rodzinę mężczyzna czuje się naprawdę okropnie.

Ważne jest jednak wspólne dążenie do obowiązków małżeńskich i często trzeba przyjmować taką sytuację jaka jest,że jest całkiem odwrotnie i mężczyzna często musi zajmować się innymi sprawami niż jest to przyjęte. Myślę,że gdy istnieją właściwe relacje między małżonkami to żadnego problemu nie będzie z innym podziałem ról. W końcu wielu rzeczy można się nauczyć i do wielu przyzwyczaić,tak,że później to nie będzie stwarzało żadnego problemu. Warto przede wszystkim pamiętać o tym, co się przysięgało,że będzie się zarówno w tych dobrych chwilach jak i tych złych i trudnych oraz te cnoty : miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że będzie się razem aż do śmierci.
Jeśli się tego dochowuje i opiera się swoje małżeństwo na Bogu, to nawet w tych bardzo trudnych chwilach nie będzie się odczuwało tych problemów.

Pozdrawiam