Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Samookaleczanie - daj sobie pomóc
Autor Wiadomość
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #196
 
tubogdan napisał(a):Każda osoba, której się wydaje, ze nikogo to nie obchodzi, czy nie dotyka jest po prostu egocentryczna.

Tu się doskonale zgodzę. Kwestia czy egocentryzm się bierze z egoizmu, czy skrzywdzenia przez otoczenie i z powodu opuszczenia (mniej lub bardziej realnego, za to odczuwalnego).

tubogdan napisał(a):Jeżeli nie uświadomimy sobie w pełni brzydoty takiej postawy nie pomogą żadne proszki!

Nie słyszałam jeszcze o terapii medykamentami z samookaleczania. Natomiast może nie o pokazanie tyle brzydoty bym powiedziała, co nielogiczności i krzywdzenia bliskich swoją separacją i niedopuszczaniem ich do tego , co trudne.

W jednym moim tekście, który tu "publikowałam" jest taki fragment (list do przyjaciela):

Annnika w <Liście> napisał(a):Żałuję, ze czasami mój ból przesłaniał mi świat, wiec nie widziałam, że cierpiałeś bardziej. A także tego, że czasami nie pozwalałam Ci uczestniczyć w tym, co dla mnie najboleśniejsze, przez co czułeś się odtrącony i niegodny udziału w tym, co tak szczególne w moim życiu.

Uświadomienie mi tego bardzo pomogło Uśmiech

tubogdan napisał(a):A wizyty u psychologów czy psychiatrów nie przyniosą oczekiwanego rezultatu, bo przecież jesteśmy pokrzywdzeni i zawsze przez to mamy rację i kij z przyjaciółmi..

Tu się bardziej kłania poczucie, że nikt nie potrafi mnie nakłonić do zwierzeń i szczerości. To główny powód nie korzystania z terapii i pomocy specjalistów. I obawa, przed byciem uznanym za "schozofca", "psychola".

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
23-11-2008 21:51
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
klapciu Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 464
Dołączył: Jun 2008
Reputacja: 0
Post: #197
 
nieania napisał(a):A co ciebie przekonało, co ciebie zmieniło, co do ciebie trafiło?
Nie wiem co mnie przekonało. Może moje odbicie w lustrze i oczy pełne strachu, smutku, lęku i przerażenia? Ten parszywy nałóg zaczął ciągnąć wiele innych nałogów za sobą. Chyba jeszcze gorszych. Być może przekonało mnie zachowanie pewnej osoby wobec mnie i jej płacz nade mną? A wreszcie może uświadomiłam sobie, że to przed czym uciekam cały czas i tak dopadło mnie właśnie przez cięcie się. Zwyczajnie doszłam do wniosku, że nie chcę być taka jak moja rodzina, i nie udaje mi się przełamać powszechnie znanego stereotypu.

"Szczescie mozna znalezc w najmniejszym ziarnku pustynnego piasku"

Madry mysli, co mówi
Glupi mówi, co mysli

[Obrazek: 51ae3b6768.png]
23-11-2008 22:23
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nieania Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,786
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #198
 
tubogdan napisał(a):Myśl samobójcza musi być żywiona, hodowana, a kiedy już się dobrze "wypasie" - popycha do czynu i rzecz jasna może to być ciche, ukryte działanie.
Musi jeszcze być dobitny impuls... ona może się paść i paść. Ta myśl nie musi być syta, żeby przerodziła się w czyn... przynajmniej u mnie jeszcze syta nie była.
kłapciu napisał(a):Może moje odbicie w lustrze i oczy pełne strachu, smutku, lęku i przerażenia?
Postaw tę osobę przed lustrem niech spojrzy na siebie, swoje rany... niech spojrzy sobie w oczy.
kłapciu napisał(a):Być może przekonało mnie zachowanie pewnej osoby wobec mnie i jej płacz nade mną?
To raczej nie... chociaż. Może powiedz jej jak się czujesz, gdy widzisz jej rany. Może są ludzie, którym na niej zależy. POwiedz jej jak oni się czują. Czy o to jej chodzi, żeby inni przez nią płakali?
kłapciu napisał(a):A wreszcie może uświadomiłam sobie, że to przed czym uciekam cały czas i tak dopadło mnie właśnie przez cięcie się. Zwyczajnie doszłam do wniosku, że nie chcę być taka jak moja rodzina, i nie udaje mi się przełamać powszechnie znanego stereotypu.
A może postaraj się jej uświadomić, że to przed czym ucieka dopada ją gdy się tnie. Że to nie jest wcale rozwiązanie problemu, ale tylko odwlekanie wyroku. Daj jej nadzieję na inne, lepsze życie.

A mi najbardziej pomogło uświadomienie, że te rany, które mam na ręku, to krzyż Jezusa na którym On umiera za każdym razem, kiedy biorę do ręki nóż i zaczynam się ciąć.

[center]Dla Jego bolesnej m?ki, miej mi?osierdzie...
[Obrazek: jezus2.jpg]

http://www.nie-umieraj.blog.pl
[/center]
23-11-2008 23:04
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
tubogdan Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 31
Dołączył: Oct 2008
Reputacja: 0
Post: #199
 
nieania napisał(a):Ta myśl nie musi być syta, żeby przerodziła się w czyn... przynajmniej u mnie jeszcze syta nie była.
Racja - a nawet więcej - ona jest w stanie przerodzić się w czyn właśnie wtedy gdy jest głodna, dopiero samouszkodzenie ją zaspokaja. Niestety, po krótkim czasie znów jest głodna i domaga się następnych porcji, a apetyt coraz większy do nasycenia, itd. najczęściej do tragicznego skutku. Przestać karmić!! na pewno jest wyjściem, ale do tego trzeba mieć też mądrą motywację.
Taką "przypadłość" można pokonać!
Krótka chwila raz w tygodniu u terapeuty? Chyba żarty.. Sprawa wymaga większego zaangażowania!
nieania napisał(a):A mi najbardziej pomogło uświadomienie, że te rany, które mam na ręku, to krzyż Jezusa na którym On umiera za każdym razem, kiedy biorę do ręki nóż i zaczynam się ciąć.
Tutaj byłbym bardziej ostrożny; Jego cierpienie - tak, krzyż - nie.

Podoba mi się dojrzałość niektórych Twoich wypowiedzi.
Uśmiech
24-11-2008 00:42
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
klapciu Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 464
Dołączył: Jun 2008
Reputacja: 0
Post: #200
 
Nieania ja w tym przypadku mówię o sobie... mówię, że mnie przekonało moje odbicie w lustrze i oczy pełne strachu, smutku i lęku. Tak samo przekonał mnie płacz znajomej osoby nade mną i nad tym co zrobiłam ze swoim życie. Już rozumiesz?

[ Dodano: Pon 24 Lis, 2008 15:46 ]
Spojrzałam na siebie i zobaczyłam jak bardzo się zmieniłam i jak nisko upadłam. Przekonał mnie widok samej siebie. A co do tej osoby, która płakała nade mną to w sumie była obca osoba, ale widziała mnie w sytuacji, w której nikt nie powinien mnie zastać.... I ten płacz chyba najbardziej do mnie trafił...

"Szczescie mozna znalezc w najmniejszym ziarnku pustynnego piasku"

Madry mysli, co mówi
Glupi mówi, co mysli

[Obrazek: 51ae3b6768.png]
24-11-2008 16:44
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nieania Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,786
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #201
 
kłapciu napisał(a):w wielu momentach znajomi, którzy zaczynają przygodę z tym paskudztwem reagują na moje teksty tak jak ja kiedyś reagowałam na teksty innych ludzi. Mówią, myślą identycznie i przeraża mnie to bo wiem jak się skończy albo jak się może skończyć. A co jeśli u nich pójdzie głębiej niż u mnie? Jak mam ich ustrzec? Macie pomysły?
Tak i podałam ci jakie na podstawie tego co napisałaś. Rozumiem, że to o czym pisałaś dotyczyło ciebie i przekonało ciebie. Ale jeśli dostrzegasz zbieżności myślenia swojego i innych możesz korzystając z własnego doświadczenia pomagać. Rozumiesz?

[center]Dla Jego bolesnej m?ki, miej mi?osierdzie...
[Obrazek: jezus2.jpg]

http://www.nie-umieraj.blog.pl
[/center]
24-11-2008 19:53
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
klapciu Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 464
Dołączył: Jun 2008
Reputacja: 0
Post: #202
 
Jak najbardziej, tylko próbowałam podobnych metod i oni są jeszcze na etapie kiedy nie widzą tego jak bardzo ich to niszczy ja to widzę. Wiem, że sami muszą powiedzieć dość, nie chce tego robić jak na razie zapowiada się, że długo nie usłyszę jeszcze takich słów. Ale ufam, cokolwiek to znaczy.

"Szczescie mozna znalezc w najmniejszym ziarnku pustynnego piasku"

Madry mysli, co mówi
Glupi mówi, co mysli

[Obrazek: 51ae3b6768.png]
24-11-2008 20:35
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nordlys Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 509
Dołączył: Aug 2008
Reputacja: 0
Post: #203
 
nieania napisał(a):A co do sensu... ucieczka od problemów, ulga, przyjemność, to jak krzyk, ale w milczeniu, rozładowuje emocje, uśmierza ból psychiczny, pomaga przetrwać.
Tubogdan użył określenia "oszustwo", "samolub katujący swoją miłość".
To nie tak, tubogdanie, nie tak.
...Nawet, gdy chodzi o człowieka z myślami samobójczymi, bo on postanawia poprostu "definitywnie" zakończyć byt, myśląc (jakże się myli!), że w ten sposób przestanie cierpieć z powodu określonego lub nieokreślonego problemu, ... pozbawiony całkowicie miłości do siebie, ...jedyna myśl, to "unicestwienie siebie"
A samolub, to taki, co kocha (czyli ma miłość) i w dodatku siebie.

Słowa nieani opisują prawdziwe odczucia.

Określenie "[glow=blue]krzyk ... w milczeniu[/glow]" nasunęło pytania, na które odpowiedzi mogą stanowić drogę do wyjścia z autoagresjii :
1. dlaczego ten krzyk ma odbywać się w milczeniu? przecież mamy prawo do głośnego krzyku, nikt nam go nie może zabronić, no chyba, że w godz. nocnych; ale i wtedy mamy prawo się drzeć w niebogłosy, gdy dzieje nam się krzywda ... Może i zlecą się sąsiedzi, ale zagrożenie minie, a zdrowie zostanie zachowane>> przecież zdrowie jest najważniejsze i ponad wszystko.
2. czy osoby, które postanowiły "krzyczeć w milczeniu", wiedzą, że:
2a. mają prawo zawsze powiedzieć NIE/ gniewam się/ cierpię/ smutno mi? I to każdemu: obcemu, bliskiemu, mamie, tacie, babci, rodzeństwu itd., niezależnie od posiadania lub nie dowodu osobistego. Ci, którzy chcą to "nie" (itd.) uciszyć/stłamsić sami mają ze sobą wielkie problemy, ALE TO ICH PROBLEMY(którymi powinni sami się zająć).
2b. każdy człowiek, mały i duży, ma prawo do godności i miłości; nawet ojciec/matka nie mają mocy ich odebrać, bo one pochodzą od Boga. Ktoś, kto próbuje je odebrać, czyni źle (dotyczy to też ojca/matki)
2c. w autoagresjii jest wielki problem z BRAKIEM miłości do siebie samego i należy uczyć się jej/przypominać ją sobie, małymi kroczkami, jednocześnie troszcząc się o nią, i to nieustannie, np. w taki sposób, w jaki uczymy się asertywności.

[Obrazek: 023096454b2384f3m.jpg] http://pl.youtube.com/watch?v=ccaNFnjGfp...re=related S.N.E. http://www.bogurodzica.ox.pl
27-11-2008 03:11
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nieania Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,786
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #204
 
Osoby które krzyczą w milczeniu boją się krzyczeć głośno....

nordlys napisał(a):czy osoby, które postanowiły "krzyczeć w milczeniu", wiedzą, że:
2a. mają prawo zawsze powiedzieć NIE/ gniewam się/ cierpię/ smutno mi? I
Mają, ale wiedzą, że albo nikt ich nie będzie chciał wysłuchać, albo zostanie to olane, albo ukarane za to, że mają złe uczucia.

[center]Dla Jego bolesnej m?ki, miej mi?osierdzie...
[Obrazek: jezus2.jpg]

http://www.nie-umieraj.blog.pl
[/center]
27-11-2008 10:45
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nordlys Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 509
Dołączył: Aug 2008
Reputacja: 0
Post: #205
 
nieania napisał(a):krzyczą w milczeniu boją się krzyczeć głośno....
...wiedzą, że albo nikt ich nie będzie chciał wysłuchać, albo zostanie to olane, albo ukarane za to, że mają złe uczucia.
Tak,... strach. Strach ma wielkie oczy i paraliżuje ... ciało, także niestety myśli. Jednak, gdy jesteśmy wystarczająco duzi, możemy sobie uświadomić, że myślenia nie sparaliżuje, że w myśleniu jesteśmy całkowicie bezpieczni, bo oprawcy NIE umieją czytać w naszych myślach.
Pomysł Wiem, że świadome kształtowanie wiedzy w tym zakresie jest procesem (niekiedy długotrwałym), ale się opłaca :!: Uśmiech

Właśnie dzięki naszym myślom możemy uwolnić się od zła (z zewnątrz ... i z wewnątrz), najpierw w myślach, potem cieleśnie... czasem równocześnie.

Weźmy cytat powyżej. To nasze myśli podpowiadają założenie:"nikt ich nie będzie chciał wysłuchać...".
... Jeśli się głębiej zastanowimy, to sami dojdziemy do wniosku, że to tylko fantazja/nieprawda, że jest wiele osób na świecie, które pomogą, tylko że my jeszcze nie dotarliśmy do nich z naszym problemem.
... I teraz pojawia się kolejne pytanie: dlaczego nie dotarliśmy? Przyczyn jest wiele, czasem nie wiemy gdzie szukać, jak szukać, ale czasem nie wiemy, że mamy prawo szukać (wiem to z autopsji Smutny ) lub że postanowiliśmy nikomu nie zaufać.
Co do ostatniej przyczyny braku zaufania: ona też jest naszą myślą. Dlatego zawsze możemy ją zmienić na: POSTANAWIAM ZAUFAĆ iksińskiej/iksowi. To nic, że czasem przegramy bitwę, bo taki czy siaki np. psycholog minął się z powołaniem, ale idąc tą drogą wygramy wojnę ze złem (które chciało nas zabić)... a [glow=violet]to się bardzo opłaca[/glow], bo jesteśmy coraz bardziej szczęśliwsi i możemy tym szczęściem dzielić się z innymi... Przytulanie

Czego sobie i Wam wszystkim życzę.
Uśmiech

Pomysł Może poniższe słowa przemówią do osób, którym chcemy pomóc, a które nas "nie słyszały":
Jeśli nic z tym nie zrobisz, będzie tylko coraz gorzej i gorzej. Nie łudź się, nie będzie nawet tak samo-źle. Daj sobie pomóc.

[Obrazek: 023096454b2384f3m.jpg] http://pl.youtube.com/watch?v=ccaNFnjGfp...re=related S.N.E. http://www.bogurodzica.ox.pl
27-11-2008 13:08
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
klapciu Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 464
Dołączył: Jun 2008
Reputacja: 0
Post: #206
 
Zaczynam chyba od nowa Smutny heh życie. poddaje się i nie pytajcie dlaczego.

"Szczescie mozna znalezc w najmniejszym ziarnku pustynnego piasku"

Madry mysli, co mówi
Glupi mówi, co mysli

[Obrazek: 51ae3b6768.png]
27-11-2008 16:57
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nieania Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,786
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #207
 
nordlys napisał(a):ednak, gdy jesteśmy wystarczająco duzi, możemy sobie uświadomić, że myślenia nie sparaliżuje, że w myśleniu jesteśmy całkowicie bezpieczni, bo oprawcy NIE umieją czytać w naszych myślach.
Wow jaka mądra odpowiedź. Problem w tym, że to wcale tak nie wygląda. Jeśli ktoś żył w jakimś przekonaniu, to nie zmieni tego od tak, gdy stanie się wystarczająco duży. Zmienić sposób myślenia nawet posiadając wiedzę i świadomość że jest inaczej a nie tak jak myślimy wcale nie jest łatwo...
nordlys napisał(a):Wiem, że świadome kształtowanie wiedzy w tym zakresie jest procesem (niekiedy długotrwałym), ale się opłaca :!
Tak bo stanowi początek procesu przemiany. Początek. Tą wiedzą podcierałam tyłek przez 2 lata. Bo mimo że ją miałam nic w moim życiu się nie zmieniało.

[center]Dla Jego bolesnej m?ki, miej mi?osierdzie...
[Obrazek: jezus2.jpg]

http://www.nie-umieraj.blog.pl
[/center]
27-11-2008 21:47
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
tubogdan Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 31
Dołączył: Oct 2008
Reputacja: 0
Post: #208
 
nieania napisał(a):
nordlys napisał(a):Wiem, że świadome kształtowanie wiedzy w tym zakresie jest procesem (niekiedy długotrwałym), ale się opłaca :!
Tak bo stanowi początek procesu przemiany. Początek. Tą wiedzą podcierałam tyłek przez 2 lata. Bo mimo że ją miałam nic w moim życiu się nie zmieniało.
..no no.. Pomimo że norldys ma na to własną filozofię, chciałbym przypomnieć o kilku prawidłowościach jakie występują w sferach uczuciowych. Otóż; uczucie miłości nie wyklucza nienawiści, a te dwa rumaki z powodzeniem galopują obok siebie. Niekoniecznie, ale może też tak być, że ktoś podświadomie wyczuwa swoją egocentryczną miłość, nie akceptuje tego i obraca przeciwko niej (czyli przeciwko sobie) nienawiść. Za pomocą tej nienawiści krzywdzi miłość, która traci wtedy orientację zanika i nie może rozwijać się we właściwym kierunku. A wszystko to odbywa się w zaklętym kręgu własnej psyche (własnego 'ego').

Najskuteczniejszym sposobem wyrwania się jest - jak uważam - pomaganie innym ludziom! Troska o nich, współczucie z ich problemami, opieka itd.. Czynne działanie pozwoliłoby nie wspominać swojej własnej słabości, a z czasem zupełnie o niej zapomnieć - natomiast ciągłe podsycanie wiedzy w kierunku samoagresji raczej nie przyniesie oczekiwanego skutku, a może odwrotny.

Pomagać innym - to droga do prawdziwej..
27-11-2008 23:57
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nieania Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,786
Dołączył: Jul 2007
Reputacja: 0
Post: #209
 
Ja też mam inną filozofię... aby kochać innych trzeba realnie kochać siebie. Bo najbardziej miłość do innych ludzi okazujemy przez kształtowanie, rozwijanie siebie. To co czynimy, mówimy, to jest tylko 1/3 naszego wpływu na drugiego człowieka. Świadomie na inną osobę oddziałujemy tylko w 1/3. Wszystko inne co przekazujemy, czyli pozostałe 2/3 jest na poziomie nieświadomym... nasza osobowość, sposób myślenia. Pamiętajmy, że we wszystkich kontaktach z ludźmi zachodzą interakcje. Jeśli próbujesz przekazać drugiemu człowiekowi ideę którą nie żyjesz to daruj sobie, nigdy ci się nie uda. Jeśli chcesz pomagać innym ludziom nie pomagając wpierw samemu sobie i nie radząc sobie ze sobą i swoimi problemami to daruj sobie przekażesz im więcej złego niż dobrego.

[center]Dla Jego bolesnej m?ki, miej mi?osierdzie...
[Obrazek: jezus2.jpg]

http://www.nie-umieraj.blog.pl
[/center]
28-11-2008 00:24
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
nordlys Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 509
Dołączył: Aug 2008
Reputacja: 0
Post: #210
 
nieania napisał(a):Ja ... przez 2 lata. Bo mimo że ją miałam nic w moim życiu się nie zmieniało
tubogdan napisał(a):podsycanie wiedzy ...nie przyniesie oczekiwanego skutku, a może odwrotny
Zapewne mieliście na myśli wiedzę "książkową", czyli teorie. Jednak ja pisałam o wiedzy życiowej, czyli praktyce.
Wiem z autopsji, że wielu ludzi potrafi odmienić swoje życie w ciągu 6-u tygodni :!: intensywnej pracy nad sobą (i napewno nie chodzi tu o czytanie o autoagresji czy innych problemach) z udziałem innych osób. Jednak ta ciężka praca opiera się na 100%-ym zaufaniu. Poza tym tą odmianę trzeba chronić i jednocześnie kontynuować, bo inaczej wszystko wraca do punktu wyjścia.
Moja filozofia jest wypadkową waszych dwóch, tzn. pomagać czynnie innym(to od tubogdana), pochylać się nad ich troskami, bólem, cierpieniem, cieszyć się z nimi, gdy wracają do zdrowia lub uśmiechają się, jednocześnie pamiętając o "realnym kochaniu siebie" (to od nieani), bo w taki sposób realizujemy Miłość Boga.

P.S. Nieaniu, aby coś wyjaśnić, nie trzeba używać zwrotów, których będzie się żałować.

Twoje spostrzeżenia:
nieania napisał(a):Jeśli ktoś żył w jakimś przekonaniu, to nie zmieni tego od tak, gdy stanie się wystarczająco duży. Zmienić sposób myślenia nawet posiadając wiedzę i świadomość że jest inaczej a nie tak jak myślimy wcale nie jest łatwo...
potwierdzam, nawet napiszę więcej (bo zauważyłam, że jesteś już "wystarczająco duża" aby to usłyszeć): jest bardzo ciężko, można to uczynić JEDYNIE ŚWIADOMIE KSZTAŁTUJĄC WŁASNE MYŚLI I CZYNY, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku ... i tak do końca życia, opierając się na ludziach dobrej woli, chcących pomóc i na ZAUFANIU sobie i im... dokładnie tak jak powiedział Jezus:
"Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje." [Mt 16.24]
Ten kto jest gotów tak postąpić i ruszy w drogę, krok po kroku, napewno odnajdzie własne szczęście. ... Ja nie tylko tak myślę i w to wierzę, ja to wiem. I Tobie tego z głębi serca życzę.
Uśmiech

[Obrazek: 023096454b2384f3m.jpg] http://pl.youtube.com/watch?v=ccaNFnjGfp...re=related S.N.E. http://www.bogurodzica.ox.pl
28-11-2008 02:42
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
2 gości

Wróć do góryWróć do forów