Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dzięki Niemu umieram
Autor Wiadomość
nefesh Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 159
Dołączył: Jul 2009
Reputacja: 0
Post: #91
 
Mhm.. po kolei.
M. Ink. napisał(a):1. Bóg - jak wierzę - jeszcze przed upadkiem planował realizację "idei Emmanuela".

2. Dlaczego uważam, że planował "bycie ze swym ludem" przed upadkiem? Wnioskuję to niezmienności Jego zamysłów - czego podstawę upatruję w Słowie Bożym (np. "Ja, Pan, nie odmieniam się"; Ml 3, 6).

3. Wniosek A. Jeżeli rzeczywiście Bóg zamierzył "bycie ze swym ludem" jeszcze przed upadkiem człowieka, to - konsekwentnie - myślę także, że grzech pierworodny nie był wystarczająco "mocnym" wydarzeniem, by aż zmienić odwieczną wolę Boga w sprawie tak istotnej, jak Wcielenie, jak "bycie ze swym ludem". Innymi słowy twierdzę, że "błogosławiona wina" nie jest dominującym motywem Wcielenia, i że Bóg nie uzależnił go od niej. Sądzę, że zamierzał się wcielić bez względu na to czy ten grzech miałby miejsce, czy nie. Grzech nie uzależnia więc Wcielenia, ale wynika ono tylko z odwiecznej woli Boga.

4. Świadomość. Jeśli popadam tu (punkt 3. tudzież 2.) w błąd formalny lub materialny, to proszę o wyłożenie mi przekonujących racji, że tak jest.
Rozumiem, że pod pojęciem "błędu formalnego, materialnego" uznajesz niezgodność Twojego rozumowania z oficjalnym stanowiskiem KK? Ja osobiście nie czuję się w tej materii na tyle obeznany, by taki błąd stwierdzić lub też by go wykluczyć. Są z pewnością na tym forum osoby bardziej w tej kwestii uczone, niech one wyrażą opinię. Ja moge najwyżej me zdanie przedstawić. Co do treści powyższego - wydaje mi się w miarę sensownym założeniem, iż Bóg "mógł mieć wolę", by zrealizować "Wcielenie" niezależnie od ludzkiego grzechu (bo dlaczego by nie?).
M. Ink. napisał(a):Owszem, Bóg - zgodnie z moją teologiczną wiedzą - nie ma potrzeb, więc nie istnieje nic, czego by "niezbędnie potrzebował", również w akcie zbawczym.

Z drugiej jednak strony uważam, że jeśli Bóg wybrał taką formę realizacji zbawienia (przez cierpienie), to - w obliczu wszystkich dróg alternatywnych - była ona najbardziej optymalna. Natomiast nie sądzę, by był tą formą zdeterminowany i sądzę, że mógł wybrać inną. Pozostaje pytanie: dlaczego wybrał akurat tę?

Oczywiście problem odnosi się ostatecznie do "motywów" Boga, a te znane są tylko Jemu. Ja - jako człowiek - mogę się ich co najwyżej próbować domyślić. Nie są mi jednak znane.
M. Ink. napisał(a):Otóż to. Dlatego właśnie dziwią mnie Twoje pytania, zawierające ukrytą w sobie tego rodzaju tezę - jak choćby to, że cierpienie było Mu "niezbędnie potrzebne"...
M. Ink. napisał(a):7A) Nie jest więc tak, jak piszesz w słowach: "To nie Bóg jest zatem uzależniony (od czegokolwiek) tylko Akt Zbawienia. I to (zgodnie z tym, co twierdzisz) nie od cierpienia, a od 'wydania siebie [przez Chrystusa] w ręce człowieka' "
Już piszę, z czego wynika takie wałkowanie tego zagadnienia przeze mnie. Otóż (dotąd) sądziłem, iż (w przekonaniu Chrześcijan) Jezus Chrystus poprzez swoją śmierć na Krzyżu, poprzez swoje cierpienie odkupił grzechy ludzi. I to jest (w wierze Chrześcijan) fakt.
Sądziłem też, że śmierć i cierpienie Chrystusa jest kluczowe z jeszcze jednego powodu - bowiem ich następstwem jest Zmartwychwstanie - jako zapowiedz naszego zmartwychwstania a także jako tryumf nad śmiercią. Czy to też nie było konieczne? Być może. Ale chcę przytoczyć pewien fragment Pisma Świętego, który - w moich oczach może temu przeczyć. "Ojcze, jeśli to możliwe, oddal ode Mnie ten kielich". Mając w pamięci te słowa żywiłem poglą, iż śmierć i cierpienie Chrystusa były niezbędne w Akcie Zbawienia. Zaznaczam jednak, iż to był mój włąsny pogląd (choć sądziłęm, iż Chrześcijanie przynajmniej z grubsza oficjalnie widzą to podobnie) i wcale nie musiałem mieć racji.
M. Ink. napisał(a):Akt Zbawienia jest zależny tylko od Boga, Jego woli i miłości. Nie jest więc - jak to napisałeś - uzależniony od "wydania siebie [przez Chrystusa] w ręce człowieka". Wola Boga nie jest bowiem uzależniona od jednej z wielu alternatywnych form jej realizacji.
Jeśli poprzez "Akt Zbawienia" masz tu na myśli otworzenie samej możliwości ku temu, by człowiek został Zbawiony (czyli poprzez śmierć Chrystusa) to tak jak napisałem to wyżej.
Natomiast, jeśli masz na myśli samo Zbawienie każdego człowieka... to jest one zależne nie tylko od Boga, ale także od każdego z nas. Przynajmniej dopóty, dopóki On szanuje naszą wolną wolę.
Pozdrawiam.

Witaj [you] - długich dni i przyjemnych nocy.
05-11-2009 16:35
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
M. Ink. * Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 3,145
Dołączył: Jul 2006
Reputacja: 0
Post: #92
 
nefesh napisał(a):Ale chcę przytoczyć pewien fragment Pisma Świętego, który - w moich oczach może temu przeczyć. "Ojcze, jeśli to możliwe, oddal ode Mnie ten kielich".
słuszna uwaga

ale te same słowa są podawane różnie przez synoptyków:

Cytat:Łk «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!»

Mk «Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]!»
nie wiemy więc dokładnie jakich słów użył wtedy Jezus, tym bardziej, że był tam sam (aczkolwiek spotkałem się z hipotezą, że mogła być przy Nim w tym momencie Maryja)...

nefesh napisał(a):Mając w pamięci te słowa żywiłem poglą, iż śmierć i cierpienie Chrystusa były niezbędne w Akcie Zbawienia.
no tak, tylko że... nie wiadomo - po lekturze pism synoptycznych - jak one (te słowa) dokładnie brzmiały :-k

EDIT:

nefesh napisał(a):Jeśli poprzez "Akt Zbawienia" masz tu na myśli otworzenie samej możliwości ku temu, by człowiek został Zbawiony (czyli poprzez śmierć Chrystusa) to tak jak napisałem to wyżej.
Przez Akt Zbawienia rozumiem to, czego uczył nas ks. Jerzy Szymik na wykładach z teologii dogmatycznej. Wskazał on na ciekawy związek słów zbawić (sens nadprzyrodzony) bawić się (radosna zabawa) i bawić gdzieś (staropol. być gdzieś). Podsumował, że Zbawienie to - docelowo - pełne radości bycie w nadprzyrodzonej bliskości Boga (parafrazuję, ale myślę, że oddaję sens i - być może - historię powstania terminu).

Zbawienie nie jest więc tylko odkupieniem ("wyrwaniem" z grzechu) ale jeszcze czymś więcej - realizacją tego, do czego człowiek jest przeznaczony od zarania dziejów: bycia prawdziwym obrazem Boga, stania się Jego dzieckiem, prawowitym dziedzicem.

[ Dodano: Czw 05 Lis, 2009 17:56 ]
heysel napisał(a):Piszę to po to, aby dodać łyżkę dziegciu to beczki duchowej słodyczy jaką niby jest Bóg.
heysel napisał(a):Szczerze wypowiedziałem takie słowa prosto do Niego, i co nietypowe dla mnie zupełnie autentycznie płacząc tak na zewnątrz jak i w duszy. Płacząc z żalu i wewnętrznej goryczy.
Skoro już wspomniałem J. Szymika, to jeszcze coś mi się skojarzyło - jeden z jego wierszy, który czytałem dawno temu, a który (można chyba tak uznać) pasuje do tego tematu.

J. Szymik napisał(a):[center]Ile trzeba połamać kwiatów
Żeby zrobić bukiet?
Ile razy trzeba umierać
Żeby zacząć żyć?
Ile razy trzeba zaczynać
Żeby nareszcie skończyć?
Ile razy trzeba rozpaczać
Żeby się pokryć zielenią?
Ile razy trzeba zasypiać
Żeby się obudzić po tamtej stronie marzeń?
Ile razy trzeba płakać
Żeby się łez zebrało na jeden uśmiech?
Ile trzeba popełnić zdrad
Żeby pojąć czym jest wierność?
Ile par nóg należy zniszczyć
Żeby się nauczyć fruwać?
Ile poronień
Żeby się coś narodziło?[/center]

"Bóg ukrył się dlatego, aby móc okazać miłosierdzie tym, którzy nie rozpoznali Jego ukrytej obecności".
05-11-2009 18:23
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów