Cytat:ale nie jest to prawda, bo jest to właśnie o nie żydach, o "bojących się Boga"/bogobojnych"/"helenistach"/"Czczących Boga" - czyli kandydatach na prozelitów, których przedstawicielem jest np. setnik(Łuk. 7,3-5)
Gwoli ścisłości przypis w BT wyjaśnia, że helleniści byli Żydami greckojęzycznymi pochodzącymi spoza Palestyny, niemniej w przeciwieństwie do bojących się Boga, w pełni Żydami - obrzezanymi i przyjmującymi Prawo, choć mającymi nieco mniej restrykcyjny punkt widzenia.
Jest to oczywiście bardzo możliwe, że mówiono również o bojących się Boga w kontekście słuchających Mojżesza, ale na pewno nie w kontekście ani czytających go, ani wykładających.
Nie zmienia to jednak nic jak chodzi o interpretację zaleceń Soboru Jerozolimskiego - nawet jeśli brano pod uwagę również prozelitów, to na pewno nie tylko ich, choćby ze względu na wspomniane osoby czytające i wykładające Torę. Ponadto podana interpretacja pana Krotoszyńskiego nijak z tego nie wynika, choćby nawet hipotetycznie założyć, że mówiono wyłącznie o bogobojnych. Szczerze mówiąc, interpretacja ta w ogóle z niczego nie wynika - jest dla mnie jedynie luźnym rozmyślaniem autora, i nie jest za bardzo spójna. Skąd wniosek, że przepisy dotyczące jedzenia i czystości były fundamentem Prawa? Czyż nie raczej "Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną"? Monoteizm na terenach pogańskich - to najsilniejszy wyróżnik Prawa Mojżeszowego pośród wielu innych praw i prawek.
Cytat:Pobieżna analiza prowadziła by do wniosku, że zalecenia te w zasadzie dotyczą przepisów pokarmowych (mowa o nich trzykrotnie) i nierządu. Czy też postanowienia te należy zrozumieć jako ograniczenia stanowiące fundament ładu moralnego, zgodnego z duchem praw obowiązujących wszystkich ludzi? Co za tym idzie wymagania te nie były tymczasowe, uzupełniające wcześniejsze, ani dyktowane chwilą, ale mają być trwałe i niezmienne.
Ano właśnie. Po pierwsze: sam autor słusznie przyznał, że analiza była pobieżna.
Po drugie: Najpierw stawia pytanie, nijak na nie nie odpowiadając, a zaraz w następnym zdaniu wysnuwa wnioski w oparciu o założenie, który sam w swoim skrócie myślowym poczynił i którego nie udowodnił. Jak wierzyć takim rozmyślaniom, skoro same ze sobą nie są spójne i podparte Biblią?
Załóżmy przez chwilę, że rzeczywiście mowa jakubowa zawiera przykazania obowiązujące pogan nie na zasadzie kompromisu, ale rzeczywistych przykazań, które organizują podstawy ich życia duchowego. Z takiego założenia wynika kilka problemów:
1) Co się stało z Dekalogiem? Przecież to on zawierał spis najbardziej podstawowych przykazań, które każdy miał obowiązek zachowywać. Dlaczego wyjęto by z niego przykazanie VI i fragment I, nazywając to nową podstawą wiary chrześcijan pochodzących z pogaństwa? Co z resztą przykazań? Dlaczego do tej podstawy dodano by przykazanie mówiące o krwi i duszonym, skoro pierwotnie nie było tego nawet w Dekalogu?
2) Jeżeli były to jedyne przykazania, które miały obowiązywać "pogańskich chrześcijan" (na co przy takim założeniu wskazywałby tekst o nie nakładaniu na nich zbytnich ciężarów), to trzeba przyjąć, że wystarczyło przestrzegać tych kilku "życzeń" św. Jakuba, żeby być chrześcijaninem... Czyli można było zamordować, ale zgwałcić już nie. Czyli można było jeść wieprzowinkę, ale duszonego już nie.
3) Dlaczego użyto słowa "powstrzymajcie się" :arrow: apechesthai? Wg słownika Abramowiczówny oznacza to tyle, co: "powstrzymywać się od czegoś; być oddalonym na sporą odległość; być dalekim od uczynienia czegoś; trzymać się z dala od czegoś; powstrzymywać się; zaniechać; zrzec się". Powstrzymywać się od czegoś, czy zrzec się czegoś oznacza raczej pójście na kompromis, zaniechanie czegoś neutralnego, niż unikanie kategorycznego zła.
Tego typu założenie upada natychmiast, gdy tylko je przyjąć. Widać jak na dłoni, że nie były to ani jedyne przykazania obowiązujące chrześcijan o pogańskim pochodzeniu, ani nawet podstawowa baza przykazań dla zasymilowania ich z Prawem Mojżeszowym.
Wręcz przeciwnie, wiedząc, że "na tych wszystkich, którzy polegają na uczynkach Prawa, ciąży przekleństwo", "Prawo stało się dla nas wychowawcą, [który miał prowadzić] ku Chrystusowi, abyśmy z wiary uzyskali usprawiedliwienie. Gdy jednak wiara nadeszła, już nie jesteśmy poddani wychowawcy", "nie od [wypełnienia] Prawa została uzależniona obietnica dana Abrahamowi i jego potomstwu, że będzie dziedzicem świata, ale od usprawiedliwienia z wiary", "przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia" - możemy być pewni, że jakubowe punkty nie były ani nowym Prawem ustanowionym dla chrześcijan z pogan, ani próbą dostosowania ich do jarzma starego Prawa, ale jedynie kompromisem dla uniknięcia zgorszenia. Potwierdza to sam św. Paweł mówiąc jasno:
Rz 14,13-20 napisał(a):Przestańmy więc wyrokować jedni o drugich. A raczej to zawyrokujcie, by nie dawać bratu sposobności do upadku lub zgorszenia. Wiem i przekonany jestem w Panu Jezusie, że nie ma niczego, co by samo przez się było nieczyste, a jest nieczyste tylko dla tego, kto je uważa za nieczyste. Gdy więc stanowiskiem w sprawie pokarmów zasmucasz swego brata, nie postępujesz już zgodnie z miłością. Tym swoim [stanowiskiem w sprawie] pokarmów nie narażaj na zgubę tego, za którego umarł Chrystus. Niech więc posiadane przez was dobro nie stanie się sposobnością do bluźnierstwa! Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. A kto w taki sposób służy Chrystusowi, ten podoba się Bogu i ma uznanie u ludzi. Starajmy się więc o to, co służy sprawie pokoju i wzajemnemu zbudowaniu. Nie burz dzieła Bożego ze względu na pokarmy! Wprawdzie każda rzecz jest czysta, stałaby się jednak zła, jeśliby człowiek spożywając ją, dawał przez to zgorszenie.