Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
Autor Wiadomość
Mała1976 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 31
Dołączył: Jun 2012
Reputacja: 0
Post: #16
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
oj jeszcze nie jestem pewna, ale może sierpien/wrzesien? Daleko mieszkasz od Katowic? Uśmiech
17-06-2012 01:55
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #17
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
Sierpień/wrzesień to jak dla mnie idealnie! Uśmiech Bliziutko, Gliwice Uśmiech

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
17-06-2012 02:45
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Mała1976 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 31
Dołączył: Jun 2012
Reputacja: 0
Post: #18
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
No to super Uśmiech już teraz się cieszę na to spotkanie Uśmiech
17-06-2012 22:06
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #19
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
Ja też! Uśmiech Odezwij się na PW jak już będziesz znała konkrety! Uśmiech Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam w Panu Jezusie!

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
18-06-2012 00:22
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #20
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
Ja może dodam jeszcze że dość dobrze wiem o czym pisałaś Mała. Moje objawy zniewolenia były podobne. Były różne myśli, w zasadzie bardzo podobne i różnica polegała w sumie na sytuacjach kiedy mnie dopadały. A to tak nie wiadomo skąd natchnienia żeby się wyspowiadać, żeby na Msze zacząć chodzić, potem kontakt z ksiedzem egzorcysta. No i demon nie dawał mi odpoczynku, a to coś się w środku nocy włączyło a to widzenie kątem oka kogoś kogo nie ma.... a to głos- to akurat było przed uwolnieniem. 2 krotny szept do ucha"satan" głosem jakby połowicznie młodej kobiety i sykiem węza. Odwracam się a za mną w autobusie starsza kobieta śpi i nikogo innego nie ma....


Przypomniałaś mi dużo z własnej historii. Dziękuję.

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
18-06-2012 00:48
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Mała1976 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 31
Dołączył: Jun 2012
Reputacja: 0
Post: #21
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
Aż mnie ciarki przeszły. To niesamowite, że to dzieje sie TU I TERAZ. Ludzie nie wierzą, jak próbujesz im opowiedziec chocby część swojej historii patrzą się na ciebie jak na wariata. Przykre to. Ale uważam, że mamy obowiązek świadczyć o tym co miało miejsce w naszym życiu wbrew wszystkiego.
Walka trwa a zły nie chce by o nim pisać czy mowić. gdy pisałam to świadectwo komputer mi sie buntował a kursor stał w miejscu. Wiedziałam co się dzieje, więc pomimo zniecierpliwienia czekałam aż znowu zacznie działać i dalej stukałam w klawiaturę.
W ogole to z tym składaniem mojego świadectwa kilka dni temu miala miejsce niesamowita historia.
Jest ona dowodem tego, że Pan Bóg chce by takie świadectwa składać w Jego imieniu i tak potrafi wszystko poukładać, że po ludzku pewne sytuacje, ktore nam się przydarzają są niewykonalne a jednak dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych Uśmiech))) Koniecznie opiszę Wam to historie z tego piatku bo jest niesamowita jak bóg kieruje naszymi ścieżkami Uśmiech))

A jakie były przyczyny Twojego zniewolenia Scott?
18-06-2012 13:04
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #22
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
No diabeł będzie przeszkadał w dawaniu świadectwa. Ale to znaczy że jest ono ważne. Rzeczy wartościowe zawsze kosztują, a szczególnie te gdzie walka toczy się o życie wieczne przecież.


A przyczyny mojego zniewolenia...Długo by mówić, okultyzm jak bioenergoterapia, homeopatia, wiara w tarot- co prawa mi nikt nie wrozyl ale wierzylem w to co wrozono odnosnie mnie....religie wschodu, liczne przeklenstwa na mnie, uroki, czary rzucane przez wiedzme, potem gry muzyka... Ale gdy pojawił sie satanizm i to jak się potem okazało było najgorsze[wcześniejsze rzeczy robiłem nie będąc świadomym że to świat duchowy ale ze znakiem-, no albo robili to inni ludzie, tutaj było to świadome i stąd takie skutki].

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
18-06-2012 21:51
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Mała1976 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 31
Dołączył: Jun 2012
Reputacja: 0
Post: #23
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
kuuuuurcze!!! -satanizm?!!!

Zawsze mnie interesowały motywy ludzi, którzy swiadomie w coś takiego brną...?????
Dlaczego to robiłeś? :/
18-06-2012 22:07
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #24
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
Prawdę mówiąc tarot niewiele się od satanizmu różni, to tylko krok... Oczko Więc dziwi mnie Mała Twoje zdziwienie Oczko

To ja może wkleję świadectwo Kuby, mojego kumpla:

Cytat:Zamieszczam świadectwo, które miałem już okazję wygłaszać na gliwickich rekolekcjach Wielkopostnych 2010 w Katedrze.

Gdy miałem piętnaście lat, zaczęła się moja fascynacja ciężką muzyką. Byłem punkiem - chodziłem w podartych ubraniach, w koszulkach z zespołami, w glanach i dreadami na głowie. Moim sposobem na życie był chaos, bunt i nieraz ostra zabawa, bo o to chodziło –czysta anarchia, która nie była wartościowym sposobem na życie, a ucieczką od rzeczywistości. Myślałem, że w ten sposób odnajdę prawdziwą miłość i wolność. Bardzo mocno potrzebowałem uczucia akceptacji. Tego, żeby ktoś pokochał mnie takim, jakim jestem. Niestety, już wtedy moje stosunki z Bogiem były nienajlepsze - odrzuciłem Jego istnienie, a do całego Kościoła czułem nienawiść i pogardę.
Niedługo musiałem czekać, aż w moim życiu pojawiła się dziewczyna, którą bardzo mocno pokochałem. Jej stosunki do Boga i Kościoła nie były lepsze od moich, ale w jakimś stopniu wypełniła tą pustkę w moim sercu, chociaż nie zupełnie. Po dłuższym czasie zacząłem odczuwać zaniepokojenie, że coś jest nie tak w moim związku. Nie myliłem się.
Tuż przed wakacjami moja luba była bardzo zmęczona tym związkiem, choć nie rozumiałem dlaczego tak jest. W końcu zakończyła związek, a mój świat całkiem się zawalił. Poczucie braku miłości i pustki serca powróciło z siłą większą niż kiedykolwiek wcześniej. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Poszedłem nawet do lasu z chęcią odebrania sobie życia, ale minąłem wtedy kościół i wydarzyła się zaskakująca rzecz – ja, nienawidzący Chrześcijan ateista wstąpiłem do kaplicy, upadłem na kolana i płacząc zacząłem się modlić. Jedyne co pamiętam z tej modlitwy to, że płakałem i modliłem się: „Boże, jeżeli istniejesz to przyjmij mnie do siebie”, a gdy skończyłem modlitwę, wstałem i poszedłem do lasu, który znajdował się nieopodal kościoła. Tam stałem na murku z łańcuchem na szyi, który był przyczepiony do gałęzi drzewa. Już zaczynałem przechylać się do przodu, kiedy nagle zadzwonił do mnie telefon. Dzwoniła koleżanka, która w tamtym czasie dzwoniła bardzo rzadko, prawie nigdy. A skoro to wszystko spisuję nie muszę chyba tłumaczyć, że przez ten telefon udało jej się odwieść mnie od samobójstwa. Nawet przyszła do mnie myśl, że to musiało być działanie mojego Anioła Stróża, ale po chwili ją odrzuciłem.
Zaczęły się wakacje. Przez kolejnych kilka tygodni błąkałem się bez celu, załamany, z pustką w sercu. Aż poznałem Kasię, na którą wołałem Kate, a którą szybko uznałem za przyjaciółkę, oraz Justynę. Spotykaliśmy się w Pyskowicach, które leżą niedaleko mojego rodzinnego miasta Gliwic, w domu Kate. Widywaliśmy się codziennie, po kilku dniach dołączył do nas były członek kilku sekt, Paweł, i po niedługim czasie jeszcze kilka osób. Wszyscy uważaliśmy się za ateistów, a na spotkaniach słuchaliśmy ostrej muzyki i rozmawialiśmy. Uważaliśmy nawet, że w tym otoczeniu doznajemy najprawdziwszej miłości braterskiej i chociaż czułem, że to uczucie nie jest pełną miłością u mnie i u nikogo z „rodzinki”, to oszukiwałem samego siebie, że pełniejszego uczucia i tak nie można zaznać.
Mimo tego, że wszyscy odrzucaliśmy istnienie Boga(więc Szatana również), to pewnego dnia, gdy Kate wyciągnęła z szuflady bardzo dziwną, nieznaną mi wcześniej księgę satanistyczną, z czarną skórą zamiast okładki, postanowiliśmy się „zabawić”. Poszliśmy na stary cmentarz żydowski, znaleźliśmy tam ustronne miejsce, usiedliśmy i zaczęliśmy odmawiać litanię do Szatana i wzywać demony. Te ryty satanistyczne odmawialiśmy coraz częściej, aż w końcu codziennie, nieraz zachowując się przy tym bardzo dziwnie. Zdarzało się nawet, że w pewnych momentach zaczynaliśmy się wszyscy ostro bić, do krwi... I nie widzieliśmy w tym nic dziwnego. Tak też staliśmy się małą sektą, gdzie z Kate stałem na czele. Wszyscy przestaliśmy negować istnienie demonów i zaczęliśmy szukać nowych ludzi.
Na szczęście nie udało nam się zwerbować nikogo nowego, a gdy tylko skończyły się wakacje i nadszedł czas szkoły – przestaliśmy się spotykać. Nie mieliśmy na to czasu, chociaż staraliśmy się, to spotkania były coraz rzadsze, aż całkiem zaniknęły. Tym samym przyszło do mnie wielkie przygnębienie, spowodowane brakiem tych wszystkich ludzi i rytów satanistycznych. Uczucie przygnębienia powiększało się z dnia na dzień.
Znów zacząłem spotykać się z tą dziewczyną, a po jakimś tygodniu po raz drugi staliśmy się parą. Zauważyłem wtedy, że jej wiara lekko się poruszyła i zaczynała w coś wierzyć, wierzyła, że coś musi być ponad ludźmi, ale nie potrafiła tego nazwać. Jednakże uczucie przygnębienia, mimo obecności przy mnie ukochanej osoby, rosło. W końcu przestało być nawet stanem w jakim się znajdowałem, a zaczęło być wręcz miejscem. Człowiek znajdujący się w tym miejscu zrobi dosłownie wszystko, byleby się z niego wydostać, lecz już przestał widzieć rozwiązanie, wyjście.
Nie wiedziałem co robić, byłem już całkowicie zagubiony i chociaż starałem się ukryć to przygnębienie, to moja luba widziała, że coś mnie dręczy. W końcu poczułem, że nie uda mi się tak dłużej tego ciągnąć. Musiałem z kimkolwiek porozmawiać na ten temat, chociaż niezbyt podobała mi się ta myśl, to była jedyna rzecz jaka mogłaby mi przynieść jakąkolwiek ulgę. Nie musiałem się długo zastanawiać, z kim mogę o tym porozmawiać – ufałem tylko mojej dziewczynie i wiedziałem, że tylko ona gdy mnie wysłucha, będzie w stanie mnie zrozumieć. Myliłem się... Zdążyłem powiedzieć zaledwie jak od pewnego czasu się czuję, a przerywając mi kazała mi się leczyć. Powiedziała to nieco ostrzej, ale oszczędzę sobie pisania tego tutaj.
Nie mogłem w to uwierzyć. To była ostatnia rzecz jakiej bym się po niej spodziewał! W jednej chwili osoba, którą rzekomo kochałem, stała się obiektem nienawiści. Zerwałem z nią całkowicie kontakt, nie chciałem mieć z nią nic wspólnego. Mniej więcej w tym czasie zaczęły się przygotowania do bierzmowania. Mimo takich, a nie innych stosunków z Bogiem, chciałem przystąpić do tego sakramentu, bo kiedyś obiecałem pewnej osobie, że pójdę do bierzmowania. A zawsze, niezależnie jaka była moja wiara traktowałem obietnicę jako coś, co trzeba wypełnić. Wtedy widziałem to tak, że „przystąpię, wypełnię własne słowo i będę miał przynajmniej spokój”.
W ciągu miesiąca wiara mojej byłej ukochanej radykalnie się zmieniła, zaufała Bogu i jej życie się odmieniło. Zaczęła się ze mną komunikować przez internet, a ja jej odpisywałem z pełną nienawiścią. Warunkiem przystąpienia do sakramentu bierzmowania był udział w trzydniowych rekolekcjach ewangelizacyjnych. Było kilka turnusów, mój miał się odbyć na przełomie listopad-grudzień. Kilka dni przed wyjazdem udało się mojej byłej dziewczynie przekonać mnie do spotkania, które odbyło się wieczorem. Nie rozumiałem co chciała przez to wskórać, przez cały czas byłem dla niej odpychający i niemiły, ale mimo wszystko, gdy żegnaliśmy się pod kościołem, podeszła, przytuliła się i powiedziała niby całkiem zwyczajne słowa, które jednak zadziałały na mnie z ogromną siłą - „Jednak nie jesteś całkiem zły”. Po tych słowach ruszyła do domu, który znajduje się niedaleko kościoła, więc miała niedaleko. Ja przez kilka dobrych minut stałem w miejscu, po czym przyszła do mnie niewyobrażalnie wielka złość. Byłem tak wściekły, że gdybym kogokolwiek spotkał to nawet rzuciłbym się na niego i pobił. Wielkie szczęście, że nikt nie stanął mi na drodze, a szedłem do lasu. Gdy tam się znalazłem usiadłem i z całych sił zacząłem wzywać demony. Byłem otwarty na każdego, który chciałby we mnie wejść. Sam nie wiem ile tam czasu spędziłem, ale wyznaczyłem sobie tam pewien cel... Doszła do mnie myśl, że skoro i tak nie mam po co żyć, to zamorduję tą dziewczynę i sam z sobą skończę... I tak żyłem z dnia na dzień z pełną nienawiścią do tej dziewczyny i jedyne co mnie trzymało przy życiu to chęć zemsty na niej. W każdych wolnych chwilach modliłem się do Szatana, by coraz bardziej mnie ogarniał, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że własnymi siłami nie byłbym w stanie zabić człowieka.



* * *



Na rekolekcjach mieliśmy bardzo mało czasu dla siebie, było bardzo dużo konferencji i jedyny czas wolny był przeznaczony na posiłki i sen. Drugiego dnia po ostatniej konferencji jeden z administratorów powiedział: „Teraz w tej sali odbędzie się specjalne spotkanie modlitewne, nie jest obowiązkowe.”. Po tych słowach z czystej ciekawości chciałem zostać. Odbyło się Uwielbienie i modlitwy wstawiennicze. Po kilku minutach słuchania pieśni dziękczynnych i wychwalających Pana Boga zacząłem się kierować ku oknu, by wyskoczyć przez balkon. O dziwo wydawało mi się to całkiem normalną rzeczą i dopiero jak wpadłem na kolegę, otrząsnąłem się i zorientowałem co próbowałem zrobić. Gdy popatrzył na mnie ze zdziwieniem opowiedziałem mu, co przed chwilą chciałem zrobić. Po tych słowach on dosłownie wypchnął mnie do zespołu wstawienniczego, w którym akurat był ksiądz. Po kilkunastu sekundach musieli przerwać, wziąć mnie do osobnego pomieszczenia i tam przeprowadzali do późnej nocy modlitwę o uwolnienie. Podczas tej modlitwy straciłem świadomość, a moim ciałem kierował demon. Po modlitwie dowiedziałem się, że w Gliwicach mój ksiądz proboszcz będzie kontynuował modlitwy o uwolnienie (do teraz jestem zaskoczony, że udało się tym ludziom to załatwić tak szybko). Sam byłem bardzo zaskoczony działaniem złego ducha – nie spodziewałem się, że jest w stanie aż tak oddziaływać i że nic nie będę pamiętał. Przyszła do mnie kolejna diabelska myśl – będę udawał nawróconego, by móc się zbliżyć do mojego „obiektu nienawiści” i przy pierwszej lepszej sposobności, gdy zostaniemy sami, spełnię mój plan...
Już dzień po przyjeździe byłem umówiony z proboszczem na modlitwę o uwolnienie. Towarzyszył mu inny ksiądz i jedna animatorka z rekolekcji, która tam szczególnie się mną zajmowała i ewangelizowała mnie (przez cały czas myśląc, że skutecznie). W czasie modlitwy, która także skończyła się manifestacją demona we mnie, uciekłem z probostwa (tam odbywała się modlitwa). Skończyło się tym, że ksiądz musiał nawet sprowadzić moją byłą dziewczynę, bo na ulicy nie byli w stanie utrzymać mnie przy działaniu złego ducha, a nie mogli pozwolić na dalszy przebieg modlitwy przy świadkach. Po modlitwie dowiedziałem się, że demon w pewnym momencie rzucił się na tą dziewczynę, ale w ostatniej chwili zdążyli zainterweniować. Później porozmawiałem z byłą lubą i niby jej przebaczyłem i pogodziłem się z nią, a w rzeczywistości cieszyłem się, że wszystko idzie zgodnie z planem i nawet podpisałem dwa pakty własną krwią, które miały mi zapewnić osiągnięcie tego strasznego celu...
Jeszcze przez jakiś czas musiałem udawać nawrócenie, bo nie było ani jednej okazji, bym był z nią sam na sam. Zaproponowano mi wyjazd na mszę ze spotkaniem dla młodzieży w Częstochowie, które miało się odbyć jeszcze w grudniu 2008 roku. Gdy odmawiałem wszyscy zaczynali się dziwić i nawet nabierać podejrzeń, więc jednak zgodziłem się pojechać. Tak też zaczęła się moja przygoda ze Wspólnotą Przymierza Rodzin „Mamre”. Spotkanie skończyło się dla mnie egzorcyzmami. Po spotkaniu dalej nie zmieniłem zdania i pragnąłem zemsty, jednakże moje stosunki z demonem lekko się zmieniły – żądał ode mnie bym już więcej się nie umawiał na takie modlitwy, bo mimo braku chęci nawrócenia z mojej strony, on strasznie cierpi podczas modlitw.



* * *



Zaczęły się ferie zimowe, a ja przez cały wolny czas dalej modliłem się do demonów i otwierałem się na ich przychodzenie do mnie. Na czas ferii musiałem zamieszkać z całą rodziną u babci, bo w moim domu był przeprowadzany remont, przez który nie dało się normalnie funkcjonować.
Po prawie trzech miesiącach udało mi się umówić z byłą dziewczyną na spotkanie. Mój plan miał się spełnić i wraz z diabłem mało co nie świętowaliśmy, kiedy na laptopie, dzień przed spotkaniem z byłą lubą, przyszła do mnie wiadomość od niej, że proboszcz chce się ze mną spotkać i jeszcze troszkę się pomodlić. Po modlitwie miałem od razu spotkać się z byłą lubą, więc nie widziałem w tym żadnego problemu. Natomiast diabeł zaczął wyrzucać mi, że mu obiecałem brak jakichkolwiek modlitw o uwolnienie i przez ponad godzinę, kiedy byłem sam w pokoju, kłóciłem się z nim. Kłótnia skończyła się manifestacją demona, w momencie kiedy do pokoju weszła rodzina (już po przyjeździe z rekolekcji byli uprzedzeni, w jakim jestem stanie duchowym i także myśleli, że się nawróciłem). Byli skazani na szarpanie się z demonem do wieczora, a po tym długim czasie szamotanin, wszystko się we mnie uspokoiło. Gdy odzyskałem świadomość, położyli mnie na łóżku, a byłem wykończony. Wtedy wydarzyła się najcudowniejsza rzecz jakiej dotychczas zaznałem – modliłem się do Boga! Zrozumiałem, że Szatan najzwyczajniej w świecie mnie oszukał i że sam dałem mu się tak wykorzystać... Ale przyszło do mnie także to, że Chrystus już dawno mi wybaczył! Że mimo tego bólu, który mu zadałem wyciągnął do mnie rękę, a gdy zauważył, że mimo braku sił chciałem ją złapać, sam mnie złapał za rękę. Pierwszy raz od dłuższego czasu zasnąłem z czystym sumieniem, bo w czasie modlitwy porzuciłem nawet chęć zemsty! Na następny dzień wyspowiadałem się ze wszystkiego. Chrystus we mnie rozpoczął całkiem nowe życie, co więcej! Dzięki Niemu zacząłem żyć!
Przez kolejne miesiące jeździłem na wszystkie msze dla młodzieży w Częstochowie, jaki się tylko odbywały, a po roku, podczas rekolekcji ze wspólnotą „Mamre”, zostałem całkowicie uwolniony. Przez ten cały czas, codziennie toczyłem bardzo ciężką walkę, której nie byłbym w stanie wygrać bez wsparcia Jezusa, Który działał nie tylko wewnątrz mnie, ale i przez wielu wspaniałych ludzi, którzy przez rozmowę i modlitwę pokazywali mi drogę do Boga. Problemy nie zniknęły natychmiast – co chwila upadałem, ale przy każdym upadku wstawałem i przez to Jezus także mnie budował i do dzisiaj buduje – powoli, ale bardzo dokładnie. Byłem gotów nawet spalić wszystkie płyty i kasety z muzyką punkrockową, koszulki i naszywki z zespołami, oraz wiele innych rzeczy, które sprzeciwiały się wierze w Jedynego Boga. Ogoliłem nawet głowę, na początku jedynie dready, po czym zapuszczałem włosy, ale gdy były dłuższe, to po kilkunastu napomnieniach postanowiłem ostrzyc się na krótko (co wbrew pozorom nie było łatwe). W niektóre dni bywało mi wyjątkowo ciężko – co kilka minut, przez cały dzień doznawałem wielu pokus i ataków od złego ducha, których człowiek bez modlitwy i łaski uświęcającej nie byłby w stanie odrzucić. Nie raz, nie dwa zdarzało się, że już miałem powrócić do dawnego „życia”, kiedy w ostatniej chwili ktoś się pojawiał i przemawiał mi do rozsądku. Byłem nękany po nocach, za dnia, nawet w szkole podczas lekcji, ale Bóg nigdy nie zostawił mnie samego. Dodatkową motywacją było to, że w końcu odnalazłem drogę najprawdziwszej miłości i wolności – Niezwyciężony Jezus Chrystus! Ufając Mu pragnąłem dążyć do tej wolności, którą kiedyś miałem, ale będąc zaślepiony własnym ego i polegając tylko na swoich siłach straciłem ją... Jednakże Chrystus nie chciał mnie za to karcić, tylko w swojej Miłości postawił na mojej drodze wielu cudownych ludzi, którzy z uśmiechem na twarzy byli gotowi zrobić wszystko, byleby mi pomóc. Przez to znalazłem także tą miłość i uczucie akceptacji, które tak szukałem. Tym razem jednak było absolutnie pełne i bez skazy – w przeciwieństwie do tego co znalazłem w poprzednim otoczeniu.
Tuż po moim uwolnieniu wysławiałem Chrystusa Zwycięzcę jak nigdy wcześniej, poczułem się jakby moje serce było lżejsze o kilka dobrych kilogramów, przez co byłem bardziej otwarty na miłość Boga, mogłem Mu dziękować i czułem, że należę do Niego bez żadnych najmniejszych obaw, czy przeszkód. Ale nie czułem się jak przedmiot, czy jak jakaś własność, tylko jak kochane przez Ojca dziecko. W czasie tej modlitwy dziękczynnej otworzyłem Biblię. Moim oczom ukazał się tekst, który na zawsze został zapieczętowany w mojej pamięci. Było tam napisane to, że w momencie, w którym pozwoliłem Jezusowi we mnie zagościć, w moim sercu trwały przygotowania do wielkiej wojny, w której ostatecznie Chrystus został Zwycięzcą (1Mch 14,16-33).
W czasie czytania tego Słowa skierowanego wprost do mnie, serce mi się ścisnęło. W jednej chwili przyszły łzy. Łzy oczyszczenia, wraz z największym dotychczasowym uświadomieniem sobie tego, jak bardzo wiele Bóg uczynił w moim życiu i tego, że kocha mnie jak nikt inny na całym świecie. Kocha tak każdego z nas. Mimo naszych niedoskonałości, wad i grzechu, mimo tego, że niejednokrotnie odwracamy się od Niego, a nawet chcemy całkiem Go odrzucić, to i tak nas kocha. Jedyną tak Wielką Miłością, która jest bez żadnej skazy.
To właśnie pokazuje moja historia – nieważne jak bardzo człowiek będzie pogrążony w źle, nawet satanista utrzymujący się przy życiu tylko przez nienawiść, zawsze może liczyć na Święte Miłosierdzie Chrystusa, Nieskończoną Miłość Boga do nas! Że Bóg nigdy się od nas nie odwróci i tylko czeka na nasz gest z wyciągniętą ręką. Ale ukazuje także to, że Szatan nie pragnie niczego innego niż końca i śmierci człowieka... Lecz nie ma najmniejszych szans z Chrystusem, który już dawno zdeptał mu głowę. I za to wszystko co Jezus uczynił w moim życiu i sercu - CHWAŁA PANU!

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
18-06-2012 22:24
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Mała1976 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 31
Dołączył: Jun 2012
Reputacja: 0
Post: #25
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
no hej... Uśmiech jest jednak znaczna różnica polegająca na świadomosci uwikłanej osoby.
Tarot jest podstepnym sposobem zniewolenia przez złego, bo większość osób zajmujących sie tarotem NIE MA NAJMNIEJSZEGO POJĘCIA, ŻE WKRACZA NA "TEREN DEMONICZNY", natomiast osoby, które świadomie czczą szatana - hmmmmm mają pełną świadomość tego komu oddaja hołd.

Przynajmniej w moim przypadku tak było :/ Gdybym tylko została przez kogos uswiadomiona w co brnę... gdybym przeczytała jakies świadectwo..... nie sądzę bym chciała mieć cokolwiek wspólnego z tarotem. no ale cóz - za błędy trzeba płacić a mi ostro "przetrzepano rajstopy" Oczko

pozdrawiam

ps. a tak w ogole to niesamowite jest to świadectwo Twojego znajomego.

Przykre jest to , ze ludzie sami postanawiają iść świadomie za zlem i mu służyć, odprawiać jakieś rytuały....:/
Niedawno bo jakos w marcu w hotelu w którym do niedawna pracowałam miała miejsce bardzo nieprzyjemna sytuacja. Zastanawiamy się ze znajoma czy my jako katolicy majacy świadomosc rzeczywistości duchowej możemy coś z tym zrobić. Oooo w sumie to chciałabym poznac Wasze zdanie na ten temat.

Mianowicie w hotelu gdzie pracowałam mial miejsce taki incydent.
Przyjechała do hotelu pewna kobieta, wynajęla na jedną noc apartament i.... rano (już po opuszczeniu przez nia hotelu) obsługa, która poszła sprzątać ten pokój doznała szoku. Wyglądało to jak scena z kiepskiego horroru. Kobieta musiala odprawiać tam jakieś satanistyczne ryty, bo na łózku(na ktorym nie spała) byl urządzony swego rodzaju ołtarz. Na podłodze było mnóstwo krzyży z oderwanym Chrystusem, pełno oderwanych glówek lalek (były one poprzypalane), leżały też jakies malutkie dziecięce ciuszki i buciki. Na zdjęciu dziecka bylo ..... pozostawione ostrze siekiery a na podłodze wciaż palily się znicze cmentarniane. Było pełno wycinkow z gazet o morderstwach, aborcjach, zdjęcia pornograficzne a także książka z wizerunkiem Hitlera. ogólem M A K A B R A!!! :/

Osobiście uważam, że sprawa powinna była być zgłoszona na policję, gdyż te krzyże mogły pochodzić z cmentarzy, ale kierownictwo hotelu całą sprawę trzyma w tajemnicy bojąc się o zły rozgłos. Jakby było tego mało te wszystkie krzyże trafiły do magazynu i jak znam zycie dalej tam są.
Wiem, że dyrektorka hotelu dzwoniła po hotelach w okolicy by dowiedzieć sie czy ktos taki był także w innych noclegowniach i niestety owszem..... wiemy, że była już w 4ech hotelach. Podejrzewam wiec, że jest to jej staly proceder i prawdopodobnie miejsc, ktore odwiedziła jest znacznie więcej.
Sam fakt, że wybrała do tego celu miejsce przez które przewija sie mnóstwo osob (hotel) świadczy prawdopodobnie o checi zaszkodzenia jaknajwiększej ilości osób 9jeśli jestem w blędzie prosze wyprowadzcie mnie z niego).
Do sedna - razem ze znajoma ze wspolnoty zastanawiałyśmy sie jak możemy przeciwdziałac jej działalności. Niesety - rozmowa z prezesem hotelu by ewentualnioe egzorcyzmować miejsce nie przyniosła niczego dobrego, bo patrzyl się na nas z niedowierzaniem i nie traktował powaznie.....

Więc mam pytanie do Was.... macie jakiś pomysł co z tym robic? Jak zadziałac?
Czekam na Wasze opinie i z góry dziekuję Uśmiech
Dobrej nocki
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-06-2012 00:01 przez Mała1976.)
18-06-2012 23:24
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #26
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
No właśnie nie mają często pełnej świadomości co robią. Jakbym miał wiedzę jaką mam teraz to napewno bym tego nie zrobił

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
19-06-2012 07:38
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
omyk Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 4,666
Dołączył: Nov 2006
Reputacja: 2
Post: #27
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
Pytanie tylko czemu nie mają świadomości - czy to osoby, które sięgają po tarota, czy osoby, które nie do końca świadomie wchodzą w różne inwokacje satanistyczne itp. sprawy... To nie jest trudne do rozeznania, nawet jeśli ktoś nie słyszał wprost z ambony, że to złe - wystarczy, że zna podstawy swojej wiary i żyje w łasce uświęcającej, sam będzie czuć, że to coś złego. Sumienie często nas ostrzega, tylko ciekawość jest silniejsza...

Co do hotelu - oczywiście, że zgłosić na policję, macie dane tej kobiety, w ogóle nie ma co się zastanawiać!
Nie wiem, czy kobieta była chora psychicznie, czy opętana, czy może jedno i drugie, ale opisane krzyże, wycinki gazet, itd. mają na tyle wspólnego ze złym, że ja na miejscu dyrekcji wzywałabym egzorcyste żeby egzorcyzmował pomieszczenie.

Jeżeli dyrektor nie jest przychylny, to nic nie zrobicie... Trzeba się modlić o ochronę dla Was, a dyrektor niestety pewnie sam się wkrótce przekona, że warto egzorcyzmować - choć oby nie...
Porozsyłajcie do innych hoteli ostrzeżenia z personaliami tej osoby (o ile to zgodne z prawem, trzeba to zrobić roztropnie) i informację o tym, że w takim przypadku warto egzorcyzmować - a nuż trafi na kogoś wierzącego, taka informacja może być podana nawet w formie anonimowych ulotek, jeżeli nie chcecie inaczej.

Pytanie jeszcze jedno: czy te bluźnierstwa, które do Ciebie powróciły, nie zbiegały się w czasie z incydentem w hotelu?

[Obrazek: banner7.jpg]
Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-06-2012 16:39 przez omyk.)
19-06-2012 16:29
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Mała1976 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 31
Dołączył: Jun 2012
Reputacja: 0
Post: #28
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
Napewno łatwym łupem takich diabelskich manipulacji (wciagnięcie w tarota, bioenergoterapię a także satanizm) są osoby niepraktykujace, które z jakiegos powodu niechęciły sie do Boga i oddaliły się od niego . z moich przemyslen doszłam do tego, że szatan wykorzystuje poranienia czlowieka by odciagnać go od Boga np podsuwajac mysli 'Boże dlaczego na to pozwoliłes?!!!" "Jak mogłeś mi nie pomoc" czyli rodzi podstepnie bunt na zasadzie "jak tak.. to ja Cię nie będę wielbił".... Niestety niewielu jest takich jak Hiob, którzy w obliczu prawdziwego cierpienia potrafia wytrwać przy Bogu i wciąż Mu ufac na przekór wszystkiemu.
Więcej - na podstawie moich doswiadczen ( a także po lekturze świadectw Twojego znajomego) zauważam kolejny sposób w jaki szatan działa na człowieka - wzbudzając przeogromną nienawiśc wobec winowajcy. Tak bylo i w moim przypadku (jak i przypadku Twojego znajomego). Wzbudza obsesję - żądzę zemsty... Taki człowiek nie potrafi o niczym innym już myśleć jak tylko knuje zemstę. Pamiętam jak ja bardzo chciałam krzywdy pewnej osoby (osób)... Taki czlowiek uwięziony w sidle takich emocji nie ma szansy by sam się z tego podniesć.... Tu tylko łaska Boga może zadziałać i to widać zarówno po moim świadectwie i Twojego znajomego.
ŁOŁ.... pAMIĘTAM JAK BARDZO DEMON NIE CHCIAŁ BYM WYPOWIEDZIAŁA (POWTÓRZYŁA ZA KAPŁANEM),ŻE WYBACZAM... JAK RYCZAŁ, PŁAKAŁ I RZUCAŁ MNĄ WYKRĘCAJĄC TWARZ W DRUGA STRONĘ (OD KAPŁANA)....i mój paraliż ust aż w końcu zmienionym głosem powiedziałm, że wybaczam....
Widzę, że działanie złego w pewien sposób jest podobne...tak jakby działał według ułożonego schematu. Najpierw "wejście" w rany człowieka, potem gra na emocjach i podsuwanie myśli przeradzających się w obsesje by się zemścic, ewentualnie pchnac udręczonego człowieka do odebrania sobie zycia :/

natomiast co do świadomości uwikłań w to czy tamto... zaćmiewa ją poprzez rózne manipulacje. W przypadku tarota czy bioenergoterapii wzbudza w człowieku przeświadczenie, że i jedno i drugie słuzy czlowiekowi jako pomoc w trudach życiowych czy chorobie. Człowiek nieświadomie pcha sie coraz głębiej w "ruchome piaski"....
Natomiast po tym co napisał Scott dochodze do wniosku, że ojciec kłamstwa właśnie posuwa się tutaj do baaardzo perfidnego kłamstwa - utrzymuje tych ludzi w przeswiadczenie, że to tylko "takie zabawy - żarty-wygłupy"...

Przeciez nikt świadomie w sposób samodestrukcyjny nie zaprosiłby do swego życia tak potężnego zła majacego moc tak wyniszczać czlowieka.

I teraz przypomina mi się osoba znajomej, przez którą nastapił pierwszy moj kontakt z tarotem. Ja w to niby nie wierzyłam, ale dałam sobie powróżyc. Gdy sie okazało, że karty znają najdawniejsze, skrywane moje pragnienie i tajemnice totalnie im niestety uwierzyłam i zaczęłam w to brnać całą sobą. Powracając do mojej znajomej - to znana tarocistka, bioenergoterapeutka, hipnotyzer, astrolog, numerolog..... i ponoć jest praktykująca!!!! Ja jej wybaczyłam, ale wiedząc juz to co wiem dzisiaj skontaktowałam się z nia i opowiedziałam jej cała moją historię.... , ale miała "zamknięte uszy". Ja nie odpuszczałam i min podarowałam jej książkę o tej tematyce, podkreślilam nawet cytat z Biblii mówiący o tym , że takie praktyki są niemile Bogu i zakazane.
Ona na to, że w konfesjonale usłyszała, że to nic złego co robi i ze ..... (!!!!!) to jest niesamowity dar od Boga i nie powinna z tym konczyc a dalej pomagac ludziom. ja dalej nie odpuszczalam , bo pomyslałam, że albo trafiła na jakiegoś "dziwnego" spowiednika, albo mnie kłamie.... W każdym bądz razie sytuacja nie jest fajna bo ona wróży do tej pory (z tego praktycznie żyje) i równocześnie przyjmuje Eucharystię!!! Prosiłam ją by udała się w Warszawie do egzorcysty a nie do przypadkowego kapłana w konfesjonale... i znowu - powiedziała mi, że modlona sie nad nią i nic sie nie objawiało. Szczerze to jest mi w to trudno uwierzyć... Do czego zmierzam opisując ta sytuację - do kolejnej manipulacji złego - wmowić osobie, którą się posługuje, że to co robi jest dobre. Czyli znowu -brak świadomości a wręcz kłamstwo - masz dar od Boga!!! :/

Co do hotelu to żałuję, że nie działałam od razu... Zamiast rozmawiać z ludzmi z pracy powinnam była zawiadomić policję o tym, że taka osoba kręci się po hotelach w trójmieście. Rzeczywiście - pozostaje mi raczej informować 9choćby i anonimowo np emailami kierownictwo hoteli... Kto potraktuje to poważnie zyska, kto nie... cóż :/

A co do bluznierstw to nie.... ja z tym walczę od czau egzorcyzmów i w pewien sposób się nawet pogodzilam z sytuacja, że coś takiego mam.... zresztą coraz mniej.

Natomiast w hotelu pojawiały sie coraz większe konflikty, ludzie skakali sobie z byle powodu do gardeł (min z tego powodu odeszłam). w sumie to powiazałam taki stan rzeczy z tym rytuałem. Ja osobiście zostałam publicznie zwyzywana przez szefa kuchni (praktycznie bez powodu) i w kłótni zaskoczył mnie słowami "szatan cię wyru..." ! - przeciez nasz konflikt nie miał nic wspólnego z wiarą!!! Zreszta - ta osoba moim zdaniem jest silnie zniewolona... a ja uruchomiłam w nim coś , bo strasznie mnie nie trawił i non stop docinał mi z powodu mojej wiary.....
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-06-2012 18:28 przez Mała1976.)
19-06-2012 18:22
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Scott Offline
Moderator
*****

Liczba postów: 2,259
Dołączył: Oct 2006
Reputacja: 0
Post: #29
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
Idź do kierownika ale powiedz mu inaczej. Że z tego powodu dzieją się już pewne rzeczy które negatywnie wpływają na firmę. Przetłumacz mu że sprawa jest naprawdę poważna. I pomoc księdza chyba jest tutaj już nieodzowna z tego co widze.

http://www.mamre.pl

"Jeżeli ze wszystkich burz i klęsk ocalicie Trójce Świętą i wasz Kościół- macie wszystko." kard. Wyszyński
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-06-2012 19:32 przez Scott.)
19-06-2012 19:31
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Mała1976 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 31
Dołączył: Jun 2012
Reputacja: 0
Post: #30
RE: BYŁAM ZNIEWOLONA - ŚWIADECTWO.
Scott... uwierz mi, ze próbowałam.

Najpierw rozmawialismy w naszym gronie barmanów i chyba tylko jedna osoba byla skłonna przynajmniej posłuchać co chcę powiedziec.... reszta traktowała to jako sensację, cos niegroznego....
A gdy upierałam się przy swoim zostałam wyśmiana, że naiwna jestem i w bzdury wierzę :/
Rozmawiałam z kierowniczka pięter, ale tylko posłuchała bez chęci robienia czegokolwiek.

Natomiast teraz na dniach niespodziewanie spotkałam prezesa hotelu. Razem ze znajoma ze wspólnoty probowałyśmy mu wytłumaczyć co mialo tam miejsce i jakie moga byc konsekwencje, mówiłyśmy o możliwości odprawienia egzorcyzmu, ale.... patrzył się na nas z niedowierzaniem, stwierdził, że jest sceptykiem i dał do zrozumienia, że nie wierzy w świat duchowy (to akurat nie było dla mnie zaskoczeniem).

Ja już tam nie pracuję i bardzo mnie to cieszy, ale mam świadomość, że problem istnieje....
No ale coz - przeciez nic sie nie dzieje bez celu...mozę właśnie o to chodzi by zaczęły się tam dziac złe rzeczy , by sami tego doswiadczyli i....... poprzez takie niefajne doświadczenia nawet i sie nawrócili....???? - niezbadane przeciez są wyroki Boga .
19-06-2012 22:27
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów