Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
15-latka zmrała na fotelu dentystycznym
Autor Wiadomość
ZosiaII Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 402
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #12
 
Tu nie ma mądrych i przewidujących. Nie obarczajcie czujności rodziców za ten wypadek. Najpewniej nie mieli zaufania do szpitala. Nie wiemy w jakiej miejscowości się to zdarzyło. Wielu ludzi sądzi, że jak lekarz ma prywatny gabinet, to jest cudownym fachowcem i zrobi zabieg lepiej jak w szpitalu. Zapewne nie łatwo było im zdobyć tak dużą sumę - to świadczy o ich jak najlepszej woli, aby dziecko ratować. Człowiek przechodzi przez jezdnię na zielonym świetle i może być potrącony przez samochód. Tego nie da się przewidzieć. Ja już się zdążyłam przekonać i do najlepszych szpitali i do najlepszych gabinetów.
3 i pół roku temu zdecydowałam się na stosunkowo prostą operację w najlepszej, renomowanej klinice państwowej, a właściwie zabieg metodą komputerową, a więc nieinwazyjną, znieczulenie punktowe w kręgosłup, w czasie operacji podpowiadałam asystentce hasła do krzyżówki. Czułam się świetnie, po 3 dniach, jak wszystkie pacjentki po takim zabiegu, wyszłam do domu. Na drugi dzień wieczorem jednak miałam już stan podgorączkowy, ale zbagatelizowałam sprawę, gdyż za 3 dni miałam się zgłosić do kliniki na zdjęcie dwóch szwów. Następniego dnia już było 38 st., w dniu kiedy udałam się do kliniki miałam już 39 st. Zrobił się jakiś dziwny, bolesny guzek. Zatrzymano mnie natychmiast. Przebadał mnie sam pan profesor (operował adiunkt habilitowany). Nikt mi nic nie powiedział co to jest, tylko ładowano we mnie tony antybiotyków. Gorączka cały czas jednak nie spadała i utrzymywała się na poziomie 39,6 st. W końcu zaczęłam tłumaczyć profesorowi, żeby nie zawracał sobie głowy antybiotykami, bo ja na nic nie reaguję, tylko na proste leki, a gorączkę zbijałam sobie sama, kupując w szpitalnej aptece nuforen forte. Cichcem pielęgniarka zaprowadziła mnie na USG i okazało się, że mam potworny krwiak pooperacyjny. Po prostu lekarz wykonywał operację patrząc w monitor komputera, ręka drgnęła, przeciął naczyńko krwionośne. Lek działał 12 godzin, więc jako tako trzymałam się kupy w ciągu dnia. Wreszcie profesor dał się przekonać, zmienił lek i gorączka natychmiast spadła - to był warunek, aby wykonać następny zabieg, już pod narkozą, aby założyć dren na ten guzek. coś tam pokapało, wypuszczono mnie do domu i dano tydzień zwolnienia. Już w trakcie zwolnienia pokazała się ropa. Poszłam do szpitalnego lekarza. Dał antybiotyk, nie pomogło, zatrzymała ponownie w szpitalu. Zrobimy punkcję przy miejscowym znieczuleniu. Już szczegółów nie opiszę - pan doktor dosłownie zabawiał się igłą, oczywiście nic nie udało się ściągnąć. Trzecia operacja, usunięto krwiak potwornej wielkości. Po dwóch tygodniach wychodzę do domu, już się ze wszystkimi pożegnałam - gorączka. Pan profesor stwierdził, że to już ode mnie zależy czy zostać, czy iść do domu. Poszłam, ale adiunkt nie darował i jeszcze na odchodnym zrobił mi badania na cito - wyszedł stan zapalny i dał mi swój telefon do szpitala i na komórkę - wrazie czego. Wieczorem 39,6 - dzwonię. Jutro natychmiast do szpitala. Kolejne żmudne badania - okazało się, że w trakcie operacji urwał im się kawałeczek tego krwiaka i został. Dał leki, po kilku dniach zszedł. Po dwóch miesiącach wróciłam do pracy. Świetnie się czułam - w rok później poszłam na pieszą pielgrzymkę z Suwałk do Wilna - 300 km. W miesiąc po pielgrzymce lekarka z przychodni znowu skierowała mnie na operację do szpitala - tym razem z czymś innym - drobiazg, właściwie badanie celem pobrania próbki, tyle, że pod narkozą. Trafiłam do tego samego szpitala, na ten sam oddział. Po 3 miesiącach znowu guzek, Poszła do lekarza - wszystko w porządku, to węzły chłonne. Zbagatelizowałam sprawę. Po 8 miesiącach zachorowałam na oskrzela, dostałam antybiotyk taki, że słonia z nóg by zwalił. Oskrzela nie wyleczone, ale guzek pękł i zaczął się jątrzyć. Poszłam do lekarza - to ropień, trzeba przeciąć założyć dren. Chirurg wykonała to w warunkach ambulatoryjnych na żywca. Guzek dalej cieknie. W końcu dałam spokój. Rok czasu z tym świństwem łaziłam, bo już miałam dość szpitali, lekarzy i wszystkiego. Wreszcie pokazała się krew i coś mi w środku pękło. Poszłam jednakl do lekarza. Natychmiast do szpitala! W szpitalu wykonali drobny zabieg na żywca, tym razem nie bolało i póki co jeszcze żyję. Okazało się, że ten krwiak spowodował zakażenie i operowany odcinek nie przyjął paseczka, który mi wstawiono w czasie tej pierwszej operacji.
Ot macie fachowców, cudowny szpital i cudownych lekarzy. Nie mam do nich pretensji - czy ja nigdy się nie pomyliłam? Czy mnie nigdy nic z ręki nie wypadło? Ludzka sprawa. Tysiące ludzi operowali było dobrze, a u jednego źle.

http://www.forumchrzescijanskie.org
05-02-2006 02:31
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
15-latka zmrała na fotelu dentystycznym - Anonymous - 02-02-2006, 16:37
[] - Offca - 03-02-2006, 13:22
[] - TOMASZ32-SANCTI - 03-02-2006, 13:47
[] - Anonymous - 03-02-2006, 13:52
[] - TOMASZ32-SANCTI - 03-02-2006, 17:45
[] - Anonymous - 03-02-2006, 21:03
[] - Jólka - 04-02-2006, 17:53
[] - Annnika - 04-02-2006, 21:31
[] - TOMASZ32-SANCTI - 05-02-2006, 00:55
[] - Jólka - 05-02-2006, 01:17
[] - Anonymous - 05-02-2006, 02:11
[] - ZosiaII - 05-02-2006 02:31
[] - TOMASZ32-SANCTI - 07-02-2006, 00:10
[] - jagoda - 07-02-2006, 11:34
[] - Helmutt - 07-02-2006, 11:51
[] - ZosiaII - 07-02-2006, 13:09
[] - Noelle - 06-04-2006, 17:58
[] - Annnika - 06-04-2006, 18:11
[] - Anonymous - 06-04-2006, 18:20
[] - drApfel - 06-04-2006, 21:11
[] - Annnika - 06-04-2006, 21:31
[] - tendencja - 06-04-2006, 22:32
[] - Anonymous - 06-04-2006, 23:25
[] - tendencja - 06-04-2006, 23:52
[] - Anonymous - 07-04-2006, 16:27

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów