Proszę o pomoc w następującej kwestii.
mam grupę młodziezy we wspólnocie ERM-u. Mój poprzednik spotykał się z nimi u siebie w domu, wieczorem, w piątki. Ja osobiście nie uznaję tego typu rozwiązania, ponieważ mamy na parafii superancką salę katechetyczną, z kominkiem, z wygodami takimi, że szok. Piątek to w ogóle mój dzień wolny od parafii. Mam szereg spraw, które musze kontrolować, ludzi z któruymi powinienem się spotkać, etc. Wracam z reguły późną nocą. Zaproponowałem sobotę, godz 9.00. Rozumiem, ja tez lubię sobie pospac, więc przekładam na godzinę 15, cxzy nawet 16. Okazuje się, że tez źle, bo coś tam. Nawet nie ma konkretnych powodów. Mówią: psze xiedza, 19 będzie OK.
Na litośc Boską, mówię. Po 1: wieczór sobotni to czas przygotowania się do niedzielnej posługi, kazanie, etc. Wieczór to w ogóle w mym odczuciu pora judaszowa, czas utożsamiany z grzechem. Pobożni ludzie rozpoczynają prace od poranka, zapraszajac Boga do swego życia.
Offieczko, z twoim zdaniem się nie zgadzam, (klikaliśmy na GG). Ale nie znaczy to, ze zamykam ci usteczka
co proponujecie?