Ks.Marek napisał(a):Nastawaj w porę i nie w porę - Ink`y, zobacz swój podpis [-o<
nastaję, wykazuję błąd i pouczam :-({|=
RySia :) napisał(a):alus napisał(a):Zdarzało mi się..... bardzo mnie irytowało, gdy księża podczas homilii "uprawiali politykę" - wskazując na "właściwe", te"nasze" partie i besztając za złe wybory.
U mnie jest tak teraz...ksiądz troszeczkę bluzga na ambonie za takich czy innych polityków....i czasami mi się wydaje, że chce nam uzmysłowić że ta a nie inna partia jest najlepsza...bo dba o dobro ogółu a nie jednostki Czasami mnie to wkurza...a szczególnie moich rodziców
robienie z ambony miejsca agitacji politycznej to oczywiście dno; ale z drugiej strony piętnowanie nadużyć w polityce to jak najbardziej słuszne działanie ... czyż nie za to Jan Chrzciciel dał głowę, że piętnował niemoralność polityka ...
Offca napisał(a):M. Ink. * napisał(a):czy i Wam zdarza się wychodzić zniesmaczonymi z mszy lub z nabożeństwa?
TAK! Nie raz i w dodatku dzisiaj! Ale nie z powodu kazania, bo bardzo chciałam go posłuchać, lecz mi tą przyjemność odebrano, ale z powodu dzieci! Do jasnej cholery, dlaczego ci głupi rodzice nie mogą zrozumieć, że dzieci zabiera się ma msze dla dzieci??? [-o< No Boże... Nie pamiętam z tej mszy nic. Siedziało przede mną takich dwoje, co non stop się wiercili, kręcili, hałasowali. Na dodatek z końca kościoła rozlegała się inna konwersacja jakiegoś dziecka, tyle że na całe gardło ](*,) Po prostu porażka.
to Ja :) napisał(a):Rozumiem jak to jest, też tak nieraz miałam, nie tak dawno: jest przeistoczenie a jakieś dziecko wtedy zaczeło rzucać klucze na posadzke, prawie nie było księdza słychac, a skupić się już nie dało totalnie, albo kiedyś indziej zaś dziecko tak zaczeło wrzeszcześć z tyłu kościoła, że ja stojąc z przodu obok głośnika nie słyszałam księdza! na szczęscie zaraz się zrobiło cicho, chyba z nim rodzice wyszli albo byłam na różanću i dostałam normalnie nerwicy bo dziecko tak się zachowywało, że zgroza, co z tego, że było z babcią jak widać, że jest nauczone, że to co mówi babcia to nieważne, ważne że on chce robić tak a nie inaczej a ta babka jeszce głośnym szeptem je upominała, a potem półgłosem zamiast wyjść i upomnieć np. w przedsionku to w czasie nabożeństwa tylko chyba po to aby ludzie widzieli jak się stara, szkoda tylko, że tylko w kościele a nie w domu :?
a ja wam powiem jedno... często, gdy jakiś mały rozrabiaka zaczyna wariować w kościele, zastanawiam się nad słowami: 'pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie'; i tak sobie myślę ... czy to dziecko - w tym kościele - doświadcza miłości dzięki 'Mistycznemu Ciału Chrystusa' ... ? czy czuje się kochane przez Jego Kościół? gdyby Kościół rzeczywiście zatroszczył się o tego małego, nadpobudliwego berbecia - czy rzeczywiście doprowadzałby mnie do wściekłości? ale nie... my mu każemy równo stać, prosto się modlić, skupić się na nudnym kazaniu i grzecznie recytować ... nie dziwię się, że dziecko dostaje szału