Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Marquard, Derrida i Leibnitz
Autor Wiadomość
Kleryk Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 121
Dołączył: Mar 2008
Reputacja: 0
Post: #7
 
Cytat: Nie wiem czy wiesz, ale ta tezę, która stawiasz, można udowodnić "w try miga", odwołując się do ST, dokładnie do rozdziałów, w których szczegółowo przedstawione jest Prawo Mojżeszowe.


Zaczynam od tego, bo tutaj chyba "pies pogrzebany". Gdyby Biblia była dla wszystkich wystarczającym argumentem, to Teodycea Leibniza, czy wcześniejsze "obrony Boga" czynione przez św. Augustyna i św. Tomasza na przykład, nie byłyby potrzebne. Dziś chyba bardziej niż kiedykolwiek wcześniej potrzebujemy mierzenia się z pewnymi bezzasadnymi przekonaniami używając aparatu pojęciowego samej filozofii. Jeżeli nam się to uda, będziemy uprawnieni do dalszego rozwijania "linii obrony" w "linię ewangelizacji", gdzie sukcesywne wprowadzanie nazewnictwa teologicznego i przedstawianie prawd wiary językiem religii jest działaniem w pełni zasadnym. Najpierw jednak musimy pokazać zasadność chrześcijaństwa jako ideologii, by móc mówić o jego religijnych rozwinięciach i prawdach. Jeśli wprowadzimy argumenty teologiczne (bo dla nas pewne rzeczy już są udowodnione i oczywiste) do dyskutowania wokół rozstrzygnięć rozumowych, to wyjdzie nam coś takiego, jak Jacynie-Onyszkierwiczowi, gdy tłumaczy Boga przy pomocy fizyki kwantowej, którą musiał pokazać w ogólnikach dla udowodnienia jednej teologicznej tezy, a w szczegółach dla innej, jednak zapomniawszy, że udowadnia coś, co jest na tym samym poziomie ogólności i wyszedł mu bełkot, z którym ani fizyk, ani teolog nie może się w pełni zgodzić. Wiem, że to akurat jest dla Ciebie zrozumiałe. Martwisz się jednak tym:

Cytat:Rozumiem co chcesz wyrazić. Jednak w moim przekonaniu żonglowanie tego typu terminologią prowadzi ku spłaszczeniu istoty rzeczy. Może niekoniecznie w środowisku, w którym hermeneutyka teologiczno-filozoficzna to pewien oczywisty standard. Kiedy my ze sobą prowadzimy dyskusje na tym poziomie hermeneutycznym właśnie, to nie ma problemu. Jednak nas czytają inni, którzy niekoniecznie muszą znać nasz aparat pojęciowy. Kiedy słyszą "ideologia" partii, socjalistyczna, taka, siaka, czy jeszcze inna, to w przypadku spojrzenia na Kościół Chrystusa określany jako >>ideologia<< właśnie, rodzić się może w nich jakiś bunt, czy nieporozumienie, na gruncie którego zaczyna się odkładać szereg uprzedzeń.

Myślisz, że we mnie tego buntu nie ma? Używanie wobec religii dyskursu filozoficznego zawsze zubaża ją o sens religijny właśnie. Co do negatywnych konotacji też masz rację, jednak mam nadzieję dyskutować tutaj zgodnie z sensem słów, a nie ze skojarzeniami, jakie wywołują. Jednak podtrzymuję moje powyższe obawy, gdzie wskazuję, że mieszanie wobec filozofii i jej rozstrzygnięć, religii i jej wiary, powoduje istotną rozbieżność rozumieniową niektórych zagadnień i uniemożliwia pełne przeprowadzenie zasadnej dyskusji. Dlatego - tutaj racja - istnieje potrzeba uczynienia swego rodzaju "wstępu teologicznego", którym jest nasza rozmowa teraz. Uśmiech Myślę, że przy znajomości tych założeń nikt nie zboczy z właściwej drogi.

Co do Szatana, to ani jego istnienia, ani istnienia Boga nie udowodnimy drogą rozumu. Dlatego wskazałem raczej efekt poddania się jego woli jako jego samego, niż odwołuję się do niego bezpośrednio. Nie potrafię wprowadzić go zasadnie do tych rozważań, dlatego niejako zastępuję go pojęciem grzechu. Jednak uczynię - dla jasności - założenie:

Szatan jest tym, który robi wszystko, by uniemożliwić człowiekowi harmonijne życie na ziemi i odciąga go od zbawienia. Działa na wszystkie sfery życia człowieka powodując jego błądzenie w drodze do dobra i harmonii z Bogiem i światem, oraz innymi ludźmi.

Cytat:1. Prowadźmy dalej dyskusję w obszarze nakreślonym w HOMODYCEI. Oczekuję zatem od ciebie odpowiedzi/uściśleń odnośnie tego, co odpisałem tobie w niniejszym liście.
Myślę, że uściślenia powyżej będą mniej więcej wystarczające (ten temat od początku jest możliwy tylko dzięki naszej dobrej woli i umiejętności znajdowania kompromisu Uśmiech ).

Cytat:2. Jako że nie znam postaci Marquarda, potrzebuję zasilić swą bazę intelektualną. W necie nie wiele tego jest, trzeba szukać w innych miejscach. Poczekajmy zatem czas jakiś z tym człowiekiem i jego Hipertroficzną trybunalizacją.
Marquard będzie nam potrzebny raczej jako podsumowanie, więc nie będzie nam potrzebny zbyt prędko. Mogę wskanować materiał (wybrane fragmenty kluczowe dla zrozumienia hipertroficznej trybunalizacji) i umieścić jako pdf na jakimś serwerze typu rapidshare, skąd każdy będzie mógł sobie ściągnąć i przeczytać(nie sądzę, żeby ktoś nas ścigał za naruszenie praw autorskich za to).

Cytat:3. Uważam za praktyczne, by poszczególnych filozofów umieszczać w osobnych tematach.

Ok, proponuję taki wzór tematu: "Teo -, czy Homodycea? "Tutaj nazwisko myśliciela"".

Co do pogrupowania we wnioskach, to proponuję zmienę "osoby" na "człowiek/ludzkość" i dodania, że to przyporządkowanie nie jest obligatoryjne (nie zawsze można odnależć łączność myśli danego filozofa ze wszystkimi proponowanymi przec Ciebie punktami) i nie musi go dokonywać autor macierzystego tekstu o danym filozofie. Sam jednak pomysł widzę jako znakomity. Uśmiech

Cytat:Jakby nie patrzeć, to 300 lat. Person było sporo, które "błysnęły", a już szczególnie Wolter i Kant, albo Hegel, czy Schopenhauer.
Leibniz wpisuje się gdzieś w okolice argumentu ontologicznego Św. Anzelma, warto i kapłana przypomnieć...
Poza tym Jakub Maritain też wart wspomnienia, czy też J.H Newmann.

Hmm, ja bym tutaj jeszcze dodał takie "błyskotki" jak Schelling, Mill, Kierkegaard, Descartes, Nietzsche, Bergson, Heidegger, a dalej dobrze byłoby wejść jednak w kilka podejść postmodernistycznych. Oczywiście łączenie Leibniza ze św. Anzelmem jest uzasadnione, jednak to już można zawrzeć (podobnie jak Akwinatę, czy św, Augustyna) w samym temacie o Leibnizu - tak nawiasem, to jest błąd w nazwie tematu Oczko).

Dla porządku proszę Cię jednak, byśmy w tym temacie dyskutowali nad kształtem ostatecznym tej listy i (w toku kompromisów) zamieścili jej pełny kształt w tym temacie w pierwszym poście. Ustaliliśmy, że zaczynamy od Leibniza, (tak sobie myślę, że Pope może też "wejść" do tematu o Leibnizu) więc nie musimy się spieszyć z tymi listami, ale jak już mniej więcej podyskutujemy sobie o samym Leibnizu, dobrze by było ustalić już listę pełną. Teraz pytanie: kto zaczyna (temat "Leibniz", oczywiście nie od razu, tylko jakoś po świętach)?
20-03-2008 16:05
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Wiadomości w tym wątku
Marquard, Derrida i Leibnitz - Kleryk - 18-03-2008, 02:25
[] - Ks.Marek - 19-03-2008, 11:56
[] - Kleryk - 19-03-2008, 17:15
[] - Ks.Marek - 19-03-2008, 18:29
[] - Kleryk - 19-03-2008, 20:38
[] - Ks.Marek - 19-03-2008, 20:45
[] - Kleryk - 20-03-2008 16:05

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów