Masz rację, że możemy być w głębokiej relacji z Bogiem, będąc gdziekolwiek i robiąc cokolwiek (pod warunkiem oczywiście, że zgodnie z wolą Bożą). Wszak napisane jest: "czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie".
I taka jest prawda, że Bóg jest obecny w życiu chrześcijanina w każdym momencie. Wszystko możemy Mu oddawać, On każdemu dobru (które od Niego przecież, a nie od nas pochodzi) błogosławi i pomnaża owoce naszej pracy.
Jednak jest tylko jedno takie wydarzenie, tylko jeden czas, kiedy Pan jest obecny w sposób fizyczny. Jest to właśnie Eucharystia. Chleb naprawdę staje się Jego Ciałem, a wino - Jego Krwią. To jest prawdziwe Ciało. Nie mniej prawdziwe, niż moje palce, które teraz biegają po klawiaturze, nie mniej prawdziwe, niż twoja ręka, na która za sekundę najprawdopodobniej spojrzysz
Jego Krew jest tak samo prawdziwa, jak twoja, którą widzisz, kiedy się zranisz...
Jego fizyczna Obecność jest wyjątkowa. Jeszcze piękniejsze jednak, od samej Obecności jest samo Jego pragnienie nakarmienia nas Sobą. On chce ciebie karmić Swoim Ciałem! Wie, że kto ten Chleb spożywa, nie umrze na wieki. To jest naprawdę wyjątkowe spotkanie. Gdyby tak nie było, Jezus nie powiedziałby "to czyńcie na Moją pamiątkę", podobnie, jak nie mógłby powiedzieć szczerze, że
gorąco pragnął spożyć z uczniami Ostatnią Wieczerzę.
Czas Eucharystii jest wyjątkowy, a sama liturgia - piękna
Warto ją poznać, zaakceptować wolą, przywyknąć do niej, jako do swojej... Na liturgii czuję się bezpiecznie