Cytat:czyni to z pełna świadomością, a skoro tak robi, to znaczy, że jest jakiś powód palenia. Jakieś dobro. Nie wiem jakie, ale jeśliby było tylko zło, po palacz by nie palił
Sant
A jak alkoholik pije na umór, to też znaczy, że wynika z tego jakieś dobro?
To nałóg, i tyle. Wielu palaczy bardzo chętnie by przestało palić, ale zwykle jak się zorientują, że są w nałogu - jest już za późno.
Napomnienie nie ma być wykładem na temat szkodliwości dymu tytoniowego, bo takie napomnienia są nadrukowane na każdej napoczętej przez palacza paczce. Każdy przecież wie. Moim zdaniem powinno raczej zwracać uwagę: gorszysz, dajesz zły przykład, nie pracujesz nad sobą. Brak pracy nad sobą i akceptowanie nałogu to już grzech.
Myślę, że wiesz, o co chodziło w poprzednim poście
Nie o krycie się po toaletach, ale zwykłe poczucie, że to, co robię, nie jest dobre, więc skoro już to robię, to przynajmniej nie chcę gorszyć innych. Gdyby jakiś zakonnik był w nałogu palenia marihuany, pewnie byś widział różnicę pomiędzy staniem przed głównym wejściem ze współbraćmi w habitach i towarzyskim przypalaniu skręta, a zapaleniem gdzieś z tyłu budynku, skoro już nie mogę wytrzymać.
Oczywiście śmiech i gadanie to nie grzech :-s