Rachel napisał(a):Bilziałka, moim zdaniem robisz sobie urlop od miłowania bliźnich.
Rachel - Myślę, to jest jakieś nieporozumienie, miłości do kogokolwiek nie można wymusić administracyjnie. Moralizmem też nie. Z mego doświadczenia wiem, że z zasady w ludziach jest miłość tylko do samego siebie. Przeprowadż jakąkolwiek próbę, a się przekonamy. A miłość deklaratywna jest tyle warta, co zeszłoroczny śnieg. Jeśli staniemy w prawdzie - dostrzeżemy to. Im prędzej uznamy się za grzeszników nie potrafiących kochać tym lepiej dla nas. Wtedy Jezus będzie mógł łatwiej nam dać swego Ducha, czyli Ducha Miłości. Bo jesli jesteśmy przekonani że cos mamy, to po co nam dar?
Gdybym miał dar miłości, to bym już dawno oddał swoje zycie za moich nieprzyjaciół.
Kiedys zrobiłem sobie test- jeśli będę w swoich modlitwach szczerze modlić się za moich wrogów,- ale nie o ich nawrócenie czy coś podobnego, - ale o ich szczęście po prostu, o ich dobro to znaczy że już jestem nawrócony i potrafię kochać. Dzisiaj po prawie dwudziestu latach mam z tym kłopoty. I chwała Bogu, bo mogę wołać o moje nawrócenie. Bo przynajmniej wiem, że jestem nic nie wart, że jestem zwykłą świnią i egoistą. I widzę jak Bóg mi pomaga. Jeśli uda mi się zrobić coś dobrego, to wiem że to jest Jego nie moja zasługa. Bo jeśli by On odjął swoją rękę z mojej głowy, byłbym ostatnim złoczyńcą. Wiem że Jezus jest mi potrzebny. I być może dlatego nie gorsze się tymi co nie umieja kochac, bo sam nie jestem w niczym od nich lepszy.
Mordimer_Madder napisał(a):Najgorsze jest to, że jakimś dziwnym sposobem zafunkcjonowała ona jako swoista ikona popkultury i idolka niektórych dziewcząt. Jestem tym faktem przerażony
A Bóg ją kocha jak szaleniec. Z miłości do niej oddał swoje życie. I się nią nie gorszy.
I czeka pokornie szanując jej decyzje.