omyk napisał(a):Ona17,brzydko spytam: czy chcesz temu księdzu za przeproszeniem obrabiać cztery litery za plecami? Bo nie wiem czy jesteś świadoma - właśnie to robisz.
Droga Koleżanko ja nie chce nikomu obrabiać czterech liter za plecami,po prostu sama jej nie umiem doradzić i proszę o pomoc Was,na forum jest dużo różnych tematów i wszystkie nie są o tej samej tematyce więc pozwól mi pisać na ten temat bo ja myślę że to nikomu nie przeszkadza jeśli ktoś nie chce mi doradzić/pomóc to po prostu wychodzi z tego tematu
Eustachymi napisał(a):O tak. Zdecydowanie przy takich sytuacjach osoby postronne mogą wskazać trop, który i tak okaże się błędny. Ciekawe kto tu strzelił focha.
Z tego co wiem,to ona zaczęła na początku mieć do niego pretensje ale nie tak że go obmawiała z innymi ale po prostu na jego zawołanie nie odzywała się albo odpowiadała z obojętnością...
M. Ink. * napisał(a):jeżeli sprawy mają się faktycznie tak, jak to przedstawiono (możliwe, ze koleżanka nie opowiedziała o wszystkim) i jeśli ksiądz ma czyste intencje oraz jeśli mu zależy, to ja bym "zamilkł" i czekał aż on pierwszy wyciągnie "rękę na zgodę" - przegiął, więc niech przeprosi, korona mu z głowy nie spadnie, a próżną dumę trzeba umartwiać: ma okazję dać dobry przykład chrześcijańskiej pokory
Ewa tak właśnie cchciała zrobić tylko w niej jest jeden wielki problem: Powiedziała mi że jeśli on by do niej podszedł nie wiedziała co by powiedzieć...(w skrócie:kiedy ona sie na kogoś obrazi czy tym podobnym moze nawet nie wybaczyć do końca życia takiej osobie,ona wie że to nie po chrześcijańsku,ale ciężko jest jej z tym,natomiast chciałaby mu powiedzieć że nie chce z nim zyć w kłotni i że powinni się obydwoje przeprosić ale boi się że on na to zareaguje że to ona zaczeła i wszystko się od nowa zacznie)...