Nicol@ napisał(a):Zapomnieli tylko, że dziś nie ma ludzi głupich i łatwowiernych.
I tutaj się Nicolu z tobą niezgodzę. Takich ludzi łatwowiernych jest wielu, co widać po wyborach. Skoro tak wielu ludziom udało się przyjąć to żaślepienie obiecankami tych, którzy teraz będa naszym krajem rządzić to chyba świadczy, że mamy wielu ludzi niewidomych, inaczej to ta cała banda rządzących dawno już straciła poparcie i zostaliby wybrani ludzi rzeczywiście rozsądni. Faktem jest też to, że obecny rząd jak i inne wcześniejsze - rękami i nogami się bronią, aby tylko władzę utrzymać. Dlaczego? Z tego powodu, o którym pisał Helmutt: afery i szwindle maja być ukryte, aby prawda nie ujrzała światła dziennego, aby ludzie sie nie dowiedzieli co się wyrabia w naszym kraju, mało tego - może niektórzy sami w takich aferach uczestniczyli. Ale jedno jest pewne: ci, którzy stawiają na Boga prędzej czy później wygrają, ale potrzeba tez jedności wiernych, potrzeba dobrych świadectw życia chrześcijańskiego. Przemocą się nie wygra, ale rozsądkiem a rozsądek jasno mówi - jedność i współpraca wiernych, walka też o to, co jest miłe Bogu, ale nie siłą, ale konkretnymi działaniami - sprzeciw w przypadkach gdy rządzący chą wprowadzać jakies głupie i sprzeczne z życiem moralnym ustawy, godzace z ludzi, w ich wiarę, warunki zycia czy wychowywania dzieci, z ogólne dobra ludzkie. Nie można przymykać oczu, nie można traktować tez wyborów jako coś nieistotnego, bo dzięki takim postawom tacy ludzie wygrywają.
Porządek dałoby się zaprowadzić w ciągu krótkiego czasu, ale potrzeba zdecydowanych działań i jedności Polaków, wiernych swojej ojczyźnie, dbajacych o dobro innych ludzi a takich jeszcze trochę jest, ale brakuje tej jedności w działaniach.
Dlatego tez gdy patrzę na to wszystko to miałoby się chęć rządzić krajem, ale to jest w myślach takie proste, ale stając przed konkretnym działaniem staje sie znacznie trudniejsze, bo bez całkowitej władzy nie wiele można zrobić, bez poparcia ludzi także. Samemy to jest taka walka z wiatrakami.
Troche martwi mnie fakt, że niektórzy biskupi tez nie idą za głosem Boga, za konkretnymi wartościami, ale utrudniają niektórym ksiezom pracę - tutaj cały czas przypomina mi sie sytuacja spod krzyża w Warszawie. Tak mało sie mówi w róznych homiliach o tym co sie dzieje, w obawie, że Kościół zacznie być atakowany za wtracanie się do polityki, za obrone tego, co przecież stanowi część zycia społecznego a co często jest naruszane. Brakuje sprzeciwu, brakuje interwencji.
Ja jestem załamany taka sytuacją, tymi wyborami i tym, że nie wiele mozna zrobić a raczej, że nie wielu ludzi chce coś robić, szczególnie ci, którzy maja jakies polityczne możliwości. Jest po prostu marazm i godzenie się na to co jest.