(20-02-2013 10:37 )pafni napisał(a): od początku brak mi logiki w tym wszystkim, to znaczy w tym naszym jestestwie na tej planecie. W zasadzie nie czuje sensu tego wszystkiego. Cierpienie dla cierpienia. I tak błądzimy po omacku i wpół słowa umieramy,
I tu własnie zahaczasz o istotę chrześcijaństwa.
Każdy człowiek na ziemi miał ten sam problem. Np słynny katechizm holenderski z 1966r. jest wprawdzie kontrowersyjny zawiera jednak bardzo ciekawy wstęp - anegdotę, który mówi, że w pewnym północnym królestwie w początkach średniowiecza, pojawiają się mnisi chrześcijańscy , którzy mówią o jakimś Jezusie z Nazaretu i wielu ludzi słucha ich przepowiadania i idzie za nimi. Król chcąc podjąć jakąś decyzje dotyczącą tych wydarzeń zwołuje swoich doradców. Jeden z nich daje królowi taką odpowiedź: Wasza Królewska Mość, proszę sobie wyobrazić, że pewnego dnia jesteś, królu, w tym pokoju, pali sie ogioeń, bo jest zima, a na zewnatrz jest śnieżyca. Jest noc i nagle przez uchylone okno wpada do sali ptaszek, który uciekł przed burzą i krąży pod sufitem sali. Podnosisz królu wzrok znad swoich papierów i widzisz jak ptak okrążył kilka razy pokój, ponownie wyfrunął przez okno i zniknął w ciemności i burzy. I takim właśnie jest człowiek. Mieszkaniem ciepłym, ogrzanym i oświetlonym jest ziemia. My jesteśmy jak ten ptak. Przychodzimy z burzy, z ciemności nie wiedząc skąd przychodzimy. Przebywamy na ziemi pare lat i potem wyjdziemy ponownie w noc, nie wiedząc dokąd idziemy. Nie wiemy skąd przychodzimy i dokąd idziemy. Jeżeli ci ludzie mogą nam dać odpowiedź na to pytanie, to ich chętnie przyjmiemy.
Otóż ta anegdota chce nam przez to powiedzieć że chrześcijaństwo jest odpowiedzią na rzeczywistość człowieka. Ale to długi temat...