Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Samobójstwo (przeniesiony ze starego forum)
Autor Wiadomość
Rafik Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 115
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #1
Samobójstwo (przeniesiony ze starego forum)
Temat zacząła: izunia
Skąd : z Sulechowa wysłana w 2004-04-28 23:04:02

Mam dość nietypowie pytanie... Co sądzicie o samobójstwie i o ludziach którzy chcą je popełnić?? Odpowiedź jest dla mnie ważna bardzo!! Proszę o bardzo szczere opinie na ten temat...
--------------------------------------------------------------------------------

Gregoriano
Skąd : wysłana w 2004-04-29 09:19:55

Samobójstwo.... Wiadomo jako człowiek Kościoła katolickiego dla mnie jego nauczanie jest naważniejsze! Choć sądze, że je dokładnie znasz! Niewątpliwie dokonała się pewne ewolucja postawy - kiedyś np. nie było pogrzebów samobójców, teraz KKK wyraźnie mówi, że Kościół nie przekreśla takich osób, wręcz zaczęca do modlitwy za nich! Jednak tu chodzi o już fakt popełnienia tego grzechu o co chyba nie pytasz. Z drugiej strony wiadomo jest to grzech, który w powazny sposób niszczy relacje tego kogos do siebie i innych. Wiadomo Bóg jest Panem życia, a jakie konsekwencie z tego płyna to rzecz jasna! To był mój możne przynudnawy wstęp, bo pytałaś o nasze zdanie... Niektórzy sobie mówią że samobójca bądź taki który o tym poważnie myśli to tchórz bo chce od czegos uciec... Dla mnie to uproszczenie, bo choć nigdy nie myslałem o samobójstwie to moge sie wczuć w sytuacje osoby myslącej o tym! Czesto podjęcie takiej decyzji to nie 5 minut ale długi proces. Sądze, że moga temu towarzyszyć rózne uczucia: brak akceptacji, lęk o przyszłość i tym podobne, wiadomo o co chodzi. Nic innego jak tzw. "dolina" ale taka jedna z najgłębszych. Sądze że nikt z byle powodu nie mysli o samobójstwie.... To co napisałem oczywiście nie jest usprawiedliwieniem tego czynu. Dlaczego? Przywołam moje doświadczenie życiowe. JEZUS ZAWSZE mówi do mnie "Przestań sie lękać" (Ap 2) NIGDY nie ma takiej sytuacji w życiy, która by była bez wyjścia. Bardzo wymowne pod tym względem jest fragment z Księgi Jeremiasza. Parafrazując Moje zamiary względem was są pełne pokoju, Jestem świadomy tego co czynie względem was mówi Bóg. Dlatego zawsze jest nadzieja (myśl o, czy same samobójstwo to dla mnie brak nadziei), JEST KTOŚ kto nigdy o nas nie zapomni (Iz 49, 15)! Bóg powoła nas do szcześcia, a to że doświadczamy cierpienia jest tylko chwilowe..... Wiadomo o co mi chodzi i stąd czy można zmarnowac to co Bóg chjce mi dać? Wiem mówie z pozycji człowieka wierzącego ale zawsze można takiemu komus choc pomóc przez "wlanie nadziei", choc spróbować.... I jeszcze jedno! Nie pozwolić pozostać takiej osobie samej!!!! No chyba za bardzo nauczam..... Chyba narazie na tym poprzestanę, jeśli bedziesz chciała kontynuować to daj znać! Pozdrawiam.
--------------------------------------------------------------------------------

izunia
Skąd : z Sulechowa wysłana w 2004-04-29 11:39:32

oczywiscie ze chce kontynuowac, nie uwazam ze za bardzo nauczasz... hmm... wydaje mi sie ze to wszystko co piszesz ma sens. nie bede na tym forum zdradzac szczegolow powodow mojego pytania o samobojstwo ale powiem ze mysle, ze ludzie nie zwracvaja uwagi na to ze czlowiek z checia samobijstwa nie powinien zostac sam. spotkalam sie z tym ze zwykle takie osoby wlasnie z powodu tych mysli zostawaly same.. inni sie od nich odsuwali. sądzę ze samobojca wcale nie chce skonczyc z zyciem. on po prostu nie daje juz rady walczyc z problemami ktore staja sie dla niego za wielkie, chociaz dla innych moga wydawac sie malutkie. w ostatecznosci samobojstwo staje sie jedynym rozwiazaniem... nie wiem co jeszcze powiedziec na ten temat...
--------------------------------------------------------------------------------

Dobry Wujek Uśmiech
Skąd : wysłana w 2004-04-29 17:44:25

Piszesz ze chciec popelnic samobojstwo to sktocic sobie meki, bole. Ale zastanawials sie co ta osoba zadaje innym przez to ze chce sie zabic?? najlepszym rozwazaniem narazie bedzie teraz ide na Odnowe jak bedziesz chciala to mozemy dalej gadac
--------------------------------------------------------------------------------

Gregoriano
Skąd : wysłana w 2004-04-30 10:39:45

Nie kiedy tak jest, że człowiek nie widzac rozwiązan na swoje problemy zaczyna myslec o samobójstwie, tylko...... Nie MOŻNA tak mysleć!!! Wtedy kiedy jest nam źle nie powinnyśmy w kółko powtarzać "jestem do kitu lub cały świat to jedne wielkie gówno" Nawet gdy nie ma przy nas nikogo trzeba sie choc postarać (wiem że to jest trudne)odwołac do czegoś poza nami np.: lektura Pisma Świętego. Tylko tutaj też trzeba rozsadku, by zwrócic uwage na te fragmenty, które są wielkiemi obietnicami Boga dla nas! Jeśli JEZUS mówi że jest dobrym pasterzem i oddaje życie za owce aby miały życie i to życie w obfitości to czy wogóle ma sens mówienie o samobójstwie? Zresztą godząc się na taki czyn czy nie zaprzepaszczamy wielkiej szansy "stawaania sie" prawdziwym człowiekiem, szansy zmiany siebie na lepsze? Wiem łatwo mówić, ale to co trudne nas rozwija i pozwala "wyjść poza siebie" czyli iść ku lepszemu! To tak ogólnie,właściwie nie odnosząc się do żadnej konkretnej osoby, bo takie było twoje pytanie... a tak na koniec napisze to co zawsze dla mnie jest źródłem niewyczerpanej nadziei! JEZUS mówi: "PRZESTAŃ SIĘ LĘKAĆ! Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i otchłani!" ( Ap 1, 17b-18 ) Wielkie słowa, Jezus jest z nami, to cóż może nas zniszczyć? NIC ON jest większy od wszystkich naszych problemów i moca swej wszechpotęgi prosi nas abyśmy przestali sie bać....... Podjarałem się, ale jedno wiem nasa nadzieja w NIM zwycięzy!!!!!!!!!! Do miłego Iza, jakby co odezwij się
--------------------------------------------------------------------------------

izunia
Skąd : wysłana w 2004-04-30 10:39:46

jasne ze chce dalej gadac
19-05-2004 16:29
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Tomek ptak Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 258
Dołączył: Jun 2004
Reputacja: 0
Post: #2
 
Pierwszym pytaniem jakie powinnas sobie zadac to po co zyje? jaki jest sens mojego zycia? a sens zycia jest sednem sprawy? Kiedys najwiekszym paradoksem czlowieka byla smierc teraz jet to bezsens zycia wiec czlowiek wybiera smierc aby uciec przed nim ludzie zyja lecz nie wiedza po co? Dzisiejszy swiat to komsumpcja osiagniecia wrazenia ktore sa plaskie i plytkie i az krzycza BEZSENSEM. No i strach przed samotnoscia.
To nieprawda, że jedynym wyjściem z twojej ślepej uliczki jest samobójstwo. Są jeszcze inne drzwi, prowadzące do twego serca, o których Jezus powiedział: Stoję u drzwi i kołaczę... Pozwól, aby rozlegało się w tobie to łagodne pukanie Miłości, która cię woła i błaga, pukanie Boga strapionego wobec twojego strapienia. Pozwól, aby rozchodził się Jego pokorny i przejmujący głos: Czy otworzysz dla Mnie swe serce? Czy pozwolisz Mi żyć razem z tobą? Zbyt wiele cierpiałe(a)ś, aby się znowu pomylić na drodze do szczęścia. Wybierz Miłość, mającą na imię Jezus, która cię dzisiaj wybiera i pociesza. Czyż nie pozwolił On pewnego dnia zabić się z miłości do twojego życia?
Zapraszam do przeczytania artukulu na ten temat http://www.szalom.vel.pl/obrona.htm moze zawarte tam tresci oraz swiadectwa zmienia Twoje myslenie o samobojstwie.
06-06-2004 12:15
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Gerwaz Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 276
Dołączył: Jul 2004
Reputacja: 0
Post: #3
 
Pamietajcie, ze potencjalny samobojca wcale nie musi byc osoba wierzaca. Wtedy argumenty o Bogu itd. moga okazac sie nieskuteczne.
26-07-2004 22:56
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Daidoss Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,079
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #4
 
Masz racje :!:
A co Ty na to, ze...
Osoba chciaca popelnic samobojstwo ma dola, bo czuje sie niepotrzebna, nie kochana, odrzucona...
I wtedy mowisz jej, ze wcale tak nie jest, ze jest ktos komu na niej zalezy??
Wiem,ze jakby mi niewierzacemu tak powiedzili wyskoczylbym z oknaJęzyk ale...
03-08-2004 01:29
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Gerwaz Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 276
Dołączył: Jul 2004
Reputacja: 0
Post: #5
 
Daidoss napisał(a):Masz racje :!:
A co Ty na to, ze...
Osoba chciaca popelnic samobojstwo ma dola, bo czuje sie niepotrzebna, nie kochana, odrzucona...
I wtedy mowisz jej, ze wcale tak nie jest, ze jest ktos komu na niej zalezy??
Wiem,ze jakby mi niewierzacemu tak powiedzili wyskoczylbym z okna Język ale...
Ludzie moga zareagowac roznie, ale pomysl, ze taka osoba potrzebuje milosci i zainteresowania bardzo KONKRETNYCH osob, ktore prawdopodobnie ja odepchnely (moze i nieswiadomie), a na nich wlasnie jej zalezy, a nie jakiegos tam Boga, ktorego istnienie moze i uznaje, ale jest dla niej istota totalnie abstrakcyjna.
Chcialbys uslyszec "Ktos cie kocha, ale nie ci, co powinni"??? To tak, jakby powiedziec "Baw sie dobrze, tylko spadaj do innej piaskownicy".

www.malach.tox.pl
03-08-2004 10:34
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Daidoss Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,079
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #6
 
Nie wiem jak do wyglada gdy ktos chce popelnic samobojstwo.
Ale wiem, ze osoby, ktore sa nie kochane przynajmniej tak odczowaja to chca aby ktokolwiek ich kochal.
03-08-2004 11:47
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Ravenloff Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 626
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #7
Moje zdanie
Ja też nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale mi się wydaje, że ludzie myślą o samobójstwie wtedy kiedy czują się odrzuceni przez ludzi od których chcieli by uzyskać pomoc, czy być kochamymi.
Począwszy od ludzi, którzy stracili pracę, nie mają pieniędzy i kompletnie im się nie układa w życiu. To nie był by taki problem jak by ktoś im pomógł! Ale właśnie tej pomocy nie otrzymali (nie wnikam dlaczego), więc popełniają samobójstwo, bo sami sobie z tym nie radzą. Podkreślam wyraz sami, bo gdyby ktoś im pomógł, to ich ziemskie życie może by trwało nadal.
Albo jak ktoś czuje się odrzucony czy niekochany. Np. żona zdradza męża, a ten widząc to zdaje sobie sprawę, że ona go nie kocha (bo poszła do innego). Legnie wtedy w gruzach fundament jego życia -> małżeństwo. Nie wszyscy myślą wtedy o śmierci (żony w złości lub swojej w rozpaczy), ale to nie jest wykluczone.
Ja uważam, że gdyby każdy widział, że jest komuś potrzebny i że inni się nim interesują, to w życiu by nie myślał o samobójstwie, wiedząc że jest kochany i potrzebny drugiemu człowiekowi. I tak samo wiedząc, że on może kochać i liczyć na pomoc w razie potrzeby.

Alteri vivas oportet, si vis tibi vivere!
03-08-2004 12:29
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Izunia Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 63
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #8
 
hmmm... dawno nie zagladalam na forum i widze ze cos tu sie dzieje... wlasnie mi wydaje sie, ze osoba ktora chce popelnic samobojstwo stracila w zyciu cos, co bylo dla niej niezmiernie wazne.... moga to byc rozne rzeczy, niektore z nich juz wymieniliscie... i jestem wrecz pewna, ze jesli ktos chce popelnic samobojstwo i np trzyma juz sznurek w dloni (to tylko przyklad) to z pewnoscia nie pomysli wtedy o Bogu... o tym, ze On gdzies tam sobie jest. ze mnie kocha... wlasnie!! jestem tez pewna, ze osoba ktora czuje sie kochana, NIGDY nie pomysli o skonczeniu swojego zycia, bo ma swiadomosc ze skrzywdzi druga osobe... a zwykle jest tak ze potencjalny samobojca wcale nie chce nikogo tym krzywdzic ani nikomu tym robic na zlosc... po prostu traci sens zycia i problemy dla innych blahe, dla niej staja sie ogromne, nie dfo pokonania bo.... jest z nimi sama... i wtedy nawet Bog tu nie pomoze, bo odchodzi na drugi plan, a czasami wrecz staje sie sprawca takiej zlej sytuacji (mowie tu o mysleniu danej osoby ktora chce sie zabic)...

i z tego co napisalam ja i moi poprzednicy mozna wywnioskowac, ze argumenty o Bogu nie trafia do potencjalnego samobojcy... dla niego Bog staje sie naprawde kims malo waznymSmutny nieosiagalnym i nierealnym...

samobojca potrzebuje pomocy na ziemi...

[ Dodano: Sro Sie 11, 2004 7:48 pm ]
i jeszcze jedno...

to co napisalam, wiem z doswiadczenia, bo jak ja mialam problem, to ludzie z ktorymi gadalam (a byli to w wiekszosci uczestnicy Odnowy) bombardowali mnie argumentami o Bogu... Potem robilo mi sie juz od tego niedobrze...

ja owszem wierze w boga, chodze na Odnowe, ale wtedy stal sie Bog dla mnie kims obcym, o Kim nie chcialam w danbym momencie sluchac, bo co z tego ze Jezus zawsze jest ze mna i mnie kocha, skoro mi to teraz niewiele da??
11-08-2004 13:47
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Hekate Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 24
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #9
 
no to zdaje to pytanie tutaj: czy samobojstwo to grzech smiertelny??

czy osoba popelniajaca je juz nie ma szansy na bycie z bogiem??

bo mi sie wydaje ze jezeli potencjalny samobojca jest juz tam zrozpaczony zyciem to do konca sam nie wie co robi...

"Królestwo Bo?e jest w was i wokó? was, nie w budynkach z derwna czy kamienia...
Rozszczep drewno - a b?d? tam, podnie? kamie? - a znajdziesz mnie..."
18-09-2004 15:30
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #10
 
Powiem jedno, w takim momencie(przed samym wykonanaiem tego kroku)człowiek nie mysli o Bogu, przyjaciołach,rodzinie.Jest pozbawiony wszelkich emocji,skupia sie tylko na wykonaniu samej czynności.Reszta w tym momencie naprawde nie jest ważna,Bo jeśli zaczyna się rozmyslac nad wszystkim,i ,,cale zycie przelatuje przed oczami,,,człowiek zaczyna się wachać i zastanawiac nas sensem swego czynu.Taki człowiek nie panikuje-pełen chłód i opanowanie.Uwierzcie mi.
Pozdrawiam.
18-09-2004 17:16
Odpowiedz cytując ten post
Lola Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 595
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #11
 
jakoś ci nie wierzę...nie możesz się wypowiadać za tych ludzi...a przynajmniej uogólniać, ludzie są różni i różnie się zachowują
poza tym wg mnie w wypadku samobójców trudno mówić o chłodzie, bo sądzę że najczęsciej do samobójstwa ludzi popychają wszelakiego rodzaju emocje i one są przy nich gdy decydują się na ostateczny krok...

...Alles was zählt,
ist die Verbindung zu Dir
und es wäre mein Ende,
wenn ich diese Verbindung verlier...
18-09-2004 21:25
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Daidoss Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,079
Dołączył: May 2004
Reputacja: 0
Post: #12
 
Mialem kiedys kumpla, ktory popelnil samobójstwo. I wiem, ze byl normalny. I tak jak mowi Lola to emocje maja tutaj duzy wplyw. Bo wiem, ze kiedy by sie z tym kims podzielil, pomyslal dluzej nie zrobil by tego.
19-09-2004 17:47
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Tomek ptak Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 258
Dołączył: Jun 2004
Reputacja: 0
Post: #13
 
Hmm dlugo sie nie wypwiadałem w tej sprawie wiec może kilka słów:
Gerwaz napisał(a):Pamietajcie, ze potencjalny samobojca wcale nie musi byc osoba wierzaca. Wtedy argumenty o Bogu itd. moga okazac sie nieskuteczne.
Moje małe świadectwo na ten temat:
Jakieś trzy lata temu nie byłem osoba wierzącą. Bóg był dlam mnie kimś dalekim i prawdę mówiąc okrutnym wytworem czyjejś wyobrażni. Więc żyłem sobie "spokojnie" nie zawracając sobie nim głowy. Wiecie imprezki, alkohol, narkotyki i wszystko sie jakoś kulało. Ale pomału zaczeło mnie to sprowadzać na samo dno, nie tylko to fizyczne ale i psychiczne. Miłem wszystkiego dość mojej rodziny, pracy, ogólnie całego życia. Byłem bliski rozpaczy i sięgnięcia po wydawało mi się wtedy jedyny środek aby z tym skończyć czyli samobójstwo.Było mi naprawdę wszytko jedno byleby sie to skończyło.
Lecz jednak ze swojej strony miłaem wielkie szczęście,że miałem kogoś tak kochającego jak moja mama, która od kilku lat była już w Odnowie. Jej argumenty o miłości Boga niewiele wtedy dla mnie znaczyły. Praktycznie kiedy miałem już zamiar podjąć ostateczny krok mama zaprosiła mnie wtedy na czuwanie grupa Odnowy w Częstochowie. No i tam zdesperowany zacząłem prosić Boga aby przemienił cała tą sutację. Jakoś w trakcie modlitwy niewiele czułem ale kiedy już stamtąd wyjeżdżaliśmy wiedziłem, że On przyszedł dotknął każdego miejsc do którego Go zaprosiłem. Nie była to jakaś przemiana o 180 st. ale pomału całkowicie mnie przemieniał. I dziękuję Mu za to do dziś bo kilku moim przyjaciołom z tego okresu się nie udało w dwa miesiące później powiesił sie mój wtedy najlepszy przyjacie, kilka miesięcy później nastepny. Dlaczego nie wiem do dziś, ale wi9em jedno że odrzucałi całkowicie Boga, nie chcieli Jego pomocy kiedy im to proponowałem.
Gerwaz napisał(a):Ludzie moga zareagowac roznie, ale pomysl, ze taka osoba potrzebuje milosci i zainteresowania bardzo KONKRETNYCH osob, ktore prawdopodobnie ja odepchnely (moze i nieswiadomie), a na nich wlasnie jej zalezy, a nie jakiegos tam Boga, ktorego istnienie moze i uznaje, ale jest dla niej istota totalnie abstrakcyjna.
Chcialbys uslyszec "Ktos cie kocha, ale nie ci, co powinni"??? To tak, jakby powiedziec "Baw sie dobrze, tylko spadaj do innej piaskownicy
Nie wiem jak jest z innymi ale ja wtedy nie potrzebowałem ludzi wprost ich nienawidziłem nie szukałe pociechy od człowieka każdy człowiek był dla mnie wrogiem, potrzebowałem właśnie Boga, poczucia, że On mnie kocha, że dla Niego jestem najważniejszy.

Wachadełko napisał(a):Powiem jedno, w takim momencie(przed samym wykonanaiem tego kroku)człowiek nie mysli o Bogu, przyjaciołach,rodzinie.Jest pozbawiony wszelkich emocji,skupia sie tylko na wykonaniu samej czynności.Reszta w tym momencie naprawde nie jest ważna,Bo jeśli zaczyna się rozmyslac nad wszystkim,i ,,cale zycie przelatuje przed oczami,,,człowiek zaczyna się wachać i zastanawiac nas sensem swego czynu.Taki człowiek nie panikuje-pełen chłód i opanowanie.Uwierzcie mi.

Co do tego nie mogę się zgodzić. Pamiętam wtedy jak wielka burz panowała w mojej głowie jak wielka toczyła sie wtedy walka. Nie było w tym nic chłodu tylko wielkia burza emocji przwalających sie przez moją głowę.
Hehhhh ale się rozpisałem. Może jest to troszkę chaotyczne, ale nie potafie pisać o tym spokojnie. W jednym z postów napisałem:"Jezus powiedział: Stoję u drzwi i kołaczę... Pozwól, aby rozlegało się w tobie to łagodne pukanie Miłości, która cię woła i błaga, pukanie Boga strapionego wobec twojego strapienia. Pozwól, aby rozchodził się Jego pokorny i przejmujący głos: Czy otworzysz dla Mnie swe serce? Czy pozwolisz Mi żyć razem z tobą? Zbyt wiele cierpiałe(a)ś, aby się znowu pomylić na drodze do szczęścia. Wybierz Miłość, mającą na imię Jezus, która cię dzisiaj wybiera i pociesza. Czyż nie pozwolił On pewnego dnia zabić się z miłości do twojego życia?" I jest to prawda On cały czas nie tylko puka, ale wprost dobija się do drzwi naszego sreca, wystarczy je tylko uchylić a wtedy życie naprawdę się przemienia.

?WIECIE MOIM MIASTEM
POLPAK MO
IM ?YCIEM
JEZUS MOIM PANEM
20-09-2004 14:21
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #14
 
hm... temat trudny ale zyciowy
wydaje mi sie ze samobojstwo jest pewnego rodzaju ucieczką, przed problemami, przed codziennoscią, przed swiatem... a osoby ktore chca sie zabic probuja uciec wlasnie od codziennosci, od sytuacji, zazwyczaj nieprzyjemnej...
zauwazylam jednak (poparte doswiadczeniem) ze jesli sie w odpowiednim momencie zareaguje no i oczywiscie w odpowiedni sposob ("obiecanki - cacanki" typu nie martw sie bedzie dobrze... czasem tylgo pogorszaja stan psychiczny danej osoby...) mozna wszystkiego uniknac, reakcja musi byc konkretna, aby osoba ktora sobie z dana sytuacja nie radzi mogla zauwazyc ze są jednak jeszcze wyjscia...

Tomek ptak napisał(a):Pierwszym pytaniem jakie powinnas sobie zadac to po co zyje? jaki jest sens mojego zycia? a sens zycia jest sednem sprawy?
wybacz Tomku zneguje...
to jest najgorsze pytanie jakie mozna sobie w tym momencie zadac !! dlaczego ? bo jesli nie znajdziesz na nie odpowiedzi ( a to niemal pewne bo osoba ktora chce sie zabijac widzi wszystko w "czarnych" barwach) to bedzie to kolejny powod do samodojstwa " moje zycie nie ma sensu"... wydaje mi sie ze trzeba KONKRETNIE postawic sobie cel...

Daidoss napisał(a):A co Ty na to, ze...
Osoba chciaca popelnic samobojstwo ma dola, bo czuje sie niepotrzebna, nie kochana, odrzucona...
I wtedy mowisz jej, ze wcale tak nie jest, ze jest ktos komu na niej zalezy??
nie mow, a udowodnij...

Daidoss napisał(a):Wiem,ze jakby mi niewierzacemu tak powiedzili wyskoczylbym z oknaJęzyk ale...
oszalales ??!!?? Język

Hekate napisał(a):bo mi sie wydaje ze jezeli potencjalny samobojca jest juz tam zrozpaczony zyciem to do konca sam nie wie co robi...
to fakt ! dlatego tyle sie mowi o nie lekcewazeniu slow mlodych osob o samobojstwie
osoba ktora chce popelnic samobojstwo zazwyczaj przed faktem ostrzega innych o swoim zamiarze, moze nie zawsze doslownie "chce sie zabic"... problemem jest to ze ludzie ktorzy slysza takie rzeczy nie tyraktują ich powaznie...

Tomek ptak napisał(a):Nie wiem jak jest z innymi ale ja wtedy nie potrzebowałem ludzi wprost ich nienawidziłem nie szukałe pociechy od człowieka każdy człowiek był dla mnie wrogiem, potrzebowałem właśnie Boga, poczucia, że On mnie kocha, że dla Niego jestem najważniejszy.

ale to wlasnie czlowiek (Twoja Mama) wprowadzila Cie na Jego droge... :wink:

Tomek ptak napisał(a):Wachadełko napisał:
Powiem jedno, w takim momencie(przed samym wykonanaiem tego kroku)człowiek nie mysli o Bogu, przyjaciołach,rodzinie.Jest pozbawiony wszelkich emocji,skupia sie tylko na wykonaniu samej czynności.Reszta w tym momencie naprawde nie jest ważna,Bo jeśli zaczyna się rozmyslac nad wszystkim,i ,,cale zycie przelatuje przed oczami,,,człowiek zaczyna się wachać i zastanawiac nas sensem swego czynu.Taki człowiek nie panikuje-pełen chłód i opanowanie.Uwierzcie mi.


Co do tego nie mogę się zgodzić. Pamiętam wtedy jak wielka burz panowała w mojej głowie jak wielka toczyła sie wtedy walka. Nie było w tym nic chłodu tylko wielkia burza emocji przwalających sie przez moją głowę.
"bo jesli zaczyna sie rozmyslac nad tym wszystkim".... Tomku zaczoles... i cale szczescie bo byl to jeden z elementow ktore daly do myslenia...


w pewnym sensie wahadelko ma racje.... :
Moje swiadectwo na ten temat:
Byl taki moment w zyciu, kiedy nagle wszystko zaczelo sie walic, ni stad ni z owąd wszystko stalo sie czarne bez cienia nadzieji...
wychowalam sie w "rodzinie zastepczej" tam byl calkowity brak porozumienia, wszystko znosilam spokojnie, ale do czasu, wielokrotnie mialam mysli o samobojstwie, jednak cos mnie powstrzymywalo, jak powiedzial Tomek "wielkia burza emocji przwalających sie przez moją głowę", ale z czasem i to wygaslo... sytuacja nie ulegla poprawie i nie wytrzymalam... chcialam sie zabic... wtedy nie bylo juz "burzy mysli" jeden ogromny bezsens...
jak widac proba sie nie udala, odratowano mnie, za co teraz nieasmowicie Bogu dziekuje...

********************************************************************************​**********************************

Nie rozsypiesz się. Nie rozpadniesz na
kawałki. Może człowiek jest labiryntem,
ale nie układanka z klocków. Może jest,
najsłabszą trzciną, ale wszystko potrafi przetrwać. I podnosi się
po każdym upadku. Bo człowiek nie jest
przypadkiem,pomyłką, ale darem. I
zawsze jest miejsce specialnie dla niego.
Ty jesteś darem i skarbem. Bez Ciebie,
ten świat byłby inny...




oj, ale sie rozpisalam...
25-12-2004 20:40
Odpowiedz cytując ten post
CezaryT Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 106
Dołączył: Dec 2004
Reputacja: 0
Post: #15
Wyjście Awaryjne
Miałem sąsiada o imieniu Rangnar, chłop to był wielki, miły, dobry człowiek. Rangnar miał to wszystko o czym wielu ludzi marzy, miał piękny dom , drugi piękny dom, domek w górach, jacht , kupę kasy, itd.
Rangnar nie miał jednej rzeczy, on nie dostał lub nie zaznał miłości ( a może sam nie umiał jej z siebie dawać innym). Odebrał sobie życie w wieku 52 lat z „samotności”, odszedł cicho, Trzy dni po jego pogrzebie napisałem tak :

Wyjście Awaryjne

Drogi przyjacielu
Jedyny towarzyszu
Bliski sąsiedzie
Bracie w biedzie

Ty nie opuszczaj nas
Ale stale wierz w nas
Mów nam do widzenia
Nie strać tchnienia

Czas wyleczy twe rany
Czas na zawsze nam dany
Czas wypływa z twej głębi
Czas nigdy nie zgnębi

Bądź nadal niezłomny
Bądź bez końca spokojny
Świat Cię miłuje
Świat tak potrzebuje

Bądź naturą stateczny
Bądź za duszą wieczny
W Tobie jest życie
Istniejesz w bycie

Opcja do cna okropna
Opcja stale krytyczna
Wyjście zabronione
Wyjście awaryjne

Cezary Trąbski
2003-11-19

Ten wiersz dedykuję tragicznie zmarłemu Rangnarowi Bakken.

Serdecznie wszystkich pozdrawiam
CezaryT
07-01-2005 16:18
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów