Bioenergoterapia

[Bioman]

heysel napisał(a):

Iwonka napisał(a):Duża część bioenergoterapeutow posiada ów dar od Boga.

A pozostali dostali ów dar od kogo ? :hm:

Uwaga, teraz będzie część dziadowska (kocham to polityczne słowo)
Bioenergoterapeuta nie musi mieć daru od Boga, żeby dokonywać uzdrowień (lub jak to ddv zwykł mawiać pozornych uzdrowień, czyli bio. niby uzdrowi, a choroba u pacjenta powraca po jakimś czasie). Wszystko polega na czakramach - punktach energetycznych, których posiada każdy człowiek. Początkujący bio. uczą się wpierw rozwijać czakramy rąk, przez co aktywują się (czy jak kto woli otwierają się). Wtedy jest możliwe wyczuwanie bioaury (czyli pola wokół człowieka), która w stanie chorobowym np. zmniejsza się. Również kiedy ktoś choruje czakramy mogą się zmieniać. Uzdrowienie wg bioenergoterapii zakłada, że kiedy przywróci się normalną formę bioaury i czakramów, to fizyczne ciało wraca do zdrowia.

Jednak nie jest to bezpieczne, bo bioenergoterapeuta otwiera się na działanie bliżej nam nieznanych "energii"(nie mierzalnych fizyczną aparaturą). Według wielu świadectw osób, które skusiły się wybrać do bioenergoterapeutów, zostały one opętane demonicznie. Dlatego też lepiej nie igrać z ogniem. Bezpieczną pomoc mogą zaoferować jedynie lekarze i wiara, pokładanie ufności w Bogu. A gdy lekarze nie będą już mogli pomóc, to najlepiej wybrać się w miejsce święte i szczerze pomodlić, bo tam najczęściej dokonują się prawdziwe trwałe uzdrowienia.

Natasza napisał(a):Są dobrzy i żli zarówno bioenrgoterapeuci jak i księża, bo to ludzie i każdy popełnia błędy.

Posłuchaj Nataszo, dziewczyno Ty naszo
Nawet jeśli są dobrzy bioenergoterapeuci, to nie maja oni zabezpieczeń diablus-firewall i dlatego nie warto do nich chodzić :!:
Operując "energią", nie wiedzą do konca z czym mają do czynienia i pomimo swych dobrych intencji mogą niechcący zainfekować demonicznie osobę, która się do nich zgłosiła.

Dziękuje za uwagę, pozdrawia były bio-czarownik :wink: