Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pomoc bliźniemu
Autor Wiadomość
ddv Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 1,873
Dołączył: Aug 2004
Reputacja: 0
Post: #1
Pomoc bliźniemu
Przedzierając się w Dzień Zaduszny przez śląskie korki słuchałem audycji p. Anny Sekudewicz z Polskiego Radia Katowice.
Audycja o przemijaniu życia i o nieprawdopodobnym wręcz poświęceniu i pomocy skierowanym dla dobra innego człowieka.
O pracy dla dobra człowieka - szczególnie zaś dla dobra Dziecka chorego. Często nieuleczalnie.

Przyznam, że jechałem i słuchałem ze ściśniętym gardłem - szczególnie pani Basi z mysłowickiego Hospicjum Cordis opowiadającej o swojej pracy - i nieprzemijającej Miłości do dziecka. Do dziecka ciężko chorego - na raka.
Opowieści o 3 letniej Klaudusi nieuleczalnie chorej na raka. Dziecka odtrąconego przez jej rodziców - pozostawionego opiece tylko "osób służbowych" - zupełnie bez żadnego zainteresowania rodziców dziecka...
Dziecka, które cierpiało - jednak potrafiącego się cieszyć - każdą chwilą, każdą odrobiną radości i Miłości, jaką dawało Jej Hospicjum. Każdą niewyszukaną zabawką i każdym odruchem Miłości ze strony Personelu Hospicjum.
Cóż - Pani Basia dołożyła wszelkich starań by dziecku było jak najlepiej.
Na własną rękę ochrzciła dziecko, rozpoczęła również udane starania na własną rękę o adopcję dziecka - dając Klaudusi tyle Miłości ile tylko potrafiła.
Niestety :cry: choroba okazała się silniejsza od dziecka... :cry: ;(

Przykład pani Basi to przykład wspaniałej, chrzescijańskiej postawy i Miłości ...
Tak wiele znaczącej - szczególnie dla chorych i cierpiących osób ...
Sądzę, że przykład jest dokonałym zobrazowaniem postawy jaką niesie ze sobą wiele wspaniałych osób pracujących w organizacjach charytatywnych.

Szczęść Boże wszystkim tym, który podjęli się tej trudnej - i jakże pięknej pracy i powołaniu niesienia ulgi w cierpieniu osobom chorym - często nieuleczalnie. :!: :!:

Niechaj Bóg wynagrodzi Wasz wysiłek - i niesioną - tak cześto bezinteresownie - pomoc.
Tak wiele cierpienia, tak wiele potrzeb - a tak mało osób chętnych do tej trudnej pracy.
:cry:
Jesteśmy katolikami, chrześcijanami - prosiłbym więc o docenienie pracy tych wszystkich wspaniałych osób zajmujących się opieką nad osobami chorymi - dającymi na codzień Radość Miłość, Ciepło i wsparcie w trudnych chwilach...
Również - o wsparcie wszelkich akcji charytatywnych wszelkimi możliwymi sposobami na tyle na ile nas stać ...
Zarówno modlitwą - jak własnym zaangażowaniem sie w prace charytatywne w parafii oraz wsparciem finansowym tych organizacji.

Dane mi było przypadkiem z daleka poznać panią Basię - wspaniałą ok. 30 letnią kobietę.
I chciałbym tą drogą podziękować - wszystkim tym, którzy są zaangażowani w pracę charytatywną. Zarówno Paniom i Panom zajmującym się "służbowo" pomocą - jak i tym bezimiennym ciężko pracującym osobom z zespołów charytatywnych. Tak ciężko pracującym na codzień ...
Doceńmy ich pracę i wysiłek dla dobra człowieka.
Szczególnie zaś chciałbym podziękować p. A Sekudewicz za wspaniałą audycję rzetelnie nagłaśniającą postawę i pracę organizacji charytatywnych - oraz za postawę Pań:
Barbary i Anety z mysłowickiego Hospicjum Cordis - i całego personelu medycznego tej placówki.
Szczęść Boże :!: :!: Uśmiech
Sądzę, że przykład pani Basi może stanowić wzór postępowania - każdego z nas ...
Nie bójmy się dawać MIŁOŚCI ...

Za zaś ze swojej strony - postaram się uzyskać ten wspaniały tekst (zarówno reportażu PRK lub innej relacji z tej historii) - tej przepięknej historii Klaudusi - i wspaniałej postawy Jej Opiekunki.
Również - byłbym bardzo wdzięczny wszystkim tym którzy mogliby pomóc mi uzyskać ten tekst i zamieścić go tu, na tym forum ...

Adres mysłowickiego "Hospicjum Cordis":
http://www.cordis.katowice.opoka.org.pl/

"Chrześcijaństwo w żaden sposób nie sprzeciwia się racjonalnemu myśleniu.
Wręcz przeciwnie - jest dużą pomocą w racjonalnym poznawaniu świata"


Sancte Michael Archangele,
defende nos in praelio,
(...)
13-11-2005 19:50
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Annnika Offline
Administrator
*******

Liczba postów: 5,771
Dołączył: Jun 2005
Reputacja: 1
Post: #2
 
Przez kilka lat byłam wolontairuszką rehabilitującą 11-letnią wtedy Jagodę, z porażeniem mózgowym. To moze nie aż tak trudne zadanie, na pewno nie tak trudne jak pielęgnacja umierajacych, ale ona nauczyła mnie dzielić się i otrzymywać Miłość Uśmiech To kochane dziecko odpłacało całym serduszkiem na uśmiech, przytulenie.

Ponieważ przez jakiś czas byłam osobą z najdłuższym stażem u Jagusi, szkoliłam innych wolontariuszy, uczyłam ich metody rehabilitacyjnej (psycho-ruchowej) Domana, ale i podstaw pielęgnacji dziecka, które nie chodzi, nie mówi oprócz mało zasygnalizownych "tak" lub "nie", które trzeba wysadzać na nocnik, przebierać, karmić łyżeczką, wycierać buzię, bo mój "Słonek"się czasem mocno ślini.

I tu widziałam ludzi, których można podzielić z grubsza na kilka grup:

1) wolonariusz z serca - kocha dziecko, robi co może, stara się, jest pedantycznie regularny i dokładny, bo to dla dziecka.

2) wolontariusz na 90% - chce dużo, ale ostatecznie niektórych rzeczy nie zrobi, bo nie może się przełamać.

3) wolontariusz na pół gwizdka - ma zrywy, raz jest dokładny, ale często ma lenia, chce pomóc, ale wiele rzeczy jest ważniejszych

4) Samarytanin na pokaz - chce pomóc, bo to ucisza jego sumienie albo zaspakaja potrzebę bycia zauważonym. Nawet czasem coś robi. W suem i" i chciałby i nei chce mu się" Takie dziwadełko. Uwierzcie, sporo takich było. Fajnie jest móc powiedzieć, że się pomaga dziecku, ludzie chwalą, serce rośnie, ale że to jeszcze trzeba robić... to już kłopot.

5-) POMIESZANIE Z POPLĄTANIEM - ktoś kazał, albo w szkole trzeba zaliczyć praktyki, albo ma sie inne interesy do załatwienia przy okazji Smutny

Słowo, raz miałam w swojej grupie (* każdego popołudnia przychodził "zestaw" 4-5 osób, to były stałe zespoły) dziewczynę, która przychodziła, żeby sobie poderwać chłopaka :!: Jak tylko pojawiał się przedstawiciel płci podobno silniejszej na horyzoncie, to już nie było mowy, żeby dziewczyna cokolwiek zrobiła. A co gorsza, była w takich momentach przykra dla dziecka, niedbale wykonywała czynności itd.




Grupy 1 i 2 były najliczniejsze, i t najwyżej ceniłam, nic przeciwko w sumie nie miałam przeciwko grupie 4. bo chociaż z sercem do małej podchodzili, ale grupy 4 i 5 to masakra, i dla mnie jako opiekuna i dla małej Smutny

Ale dużo było też i prawdziwych młodych z sercem na dłoni, gotowych do duzych poświęceń. Wolontariusze to byliśmy ludki około 16-25 lat. :mrgreen:

Przykro mi, że z powodu własnej choroby musiałam na stałe zrezygnować z wolontariatu Smutny

Ale wiem, że mnóstwo jest takich właśnie młodziaków, którzy pomagają w domach dzieci, to są ogromne tłumy młodych ludzi, pomagajacych bezinteresownie, w różnych warunkach, często wykonując robotę dorosłych ,często pielegnujących obłożnie chorych, NIE zapominajmy i o tych młodych.

:jupi: :aniol: :roll2: 8) OUśmiech

[Obrazek: RMNUp2.png] [Obrazek: ByBEp1.png]
13-11-2005 22:10
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Zygmunt Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 271
Dołączył: Nov 2005
Reputacja: 0
Post: #3
 
Pomoc blizniemu to swietna sprawa.Pomagajc braciom i siostrom pomagamy Panu Jezusowi co nie zostaje niezauwazone. Uśmiech

O Krwi i Wodo, ktoras wytrysnela z Serca Jezusowego jako Zdroj Milosierdzia dla nas ufam Tobie

[Obrazek: Faustina.jpg]
13-11-2005 22:18
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #4
 
Zygmunt napisał(a):Pomoc blizniemu to swietna sprawa.Pomagajc braciom i siostrom pomagamy Panu Jezusowi co nie zostaje niezauwazone. Uśmiech

Tak, masz rację Zygmuncie, szkoda tylko,że nie wszyscy tak czynią,a przeciez to jedno z podstawowych przykazań dotyczy miłości do bliźniego. I co ono nam daje : wielu osobom chyba nic, bo jakoś nie widać tej miłości, skoro tyle osób cierpi, co raz to nowe tragedie.
Warto się zastanowić,czy realizuję to przyakaznie w swoim życiu, czy jest ono czymś ważnym w moim życiu? Czy nie kończy się tylko na samym gadaniu?

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
15-11-2005 02:02
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Zygmunt Offline
Dużo pisze
****

Liczba postów: 271
Dołączył: Nov 2005
Reputacja: 0
Post: #5
 
TOMASZ32 napisał(a):
Zygmunt napisał(a):Pomoc blizniemu to swietna sprawa.Pomagajc braciom i siostrom pomagamy Panu Jezusowi co nie zostaje niezauwazone. Uśmiech

Tak, masz rację Zygmuncie, szkoda tylko,że nie wszyscy tak czynią,a przeciez to jedno z podstawowych przykazań dotyczy miłości do bliźniego. I co ono nam daje : wielu osobom chyba nic, bo jakoś nie widać tej miłości, skoro tyle osób cierpi, co raz to nowe tragedie.
Warto się zastanowić,czy realizuję to przyakaznie w swoim życiu, czy jest ono czymś ważnym w moim życiu? Czy nie kończy się tylko na samym gadaniu?

Pozdrawiam

Masz racje Tomaszu.Wiara bez uczynkow jest martwa a dzisiejszy swiat w wielkim procenie zagubil sie w blocie materializmu i tzw. przyjemnosci tego zycia (1J.2:17).O gdyby ludzie wiedzieli jak wielkie skarby Bog przygotowal tym, ktorzy Go miluje to powiadam ci, ze rzadzacy staliby sie biednymi dla dobra ogolu.Majacy wiecej dzielili by sie z tymi, ktorych los pokrzywdzil.Dobry przyklad zostawil nam Pan Jezus a ponadto powiedzial, ze jest obronca wdow i sierot.

Czynmy wiec dobrze wszystkim a szczegolnie biednym gdyz w nich jest Pan Jezus cierpiacy.Czynmy dobrze domownikom naszej wiary.Do tego nie potrzeba byc bogatym.Datek w stylu wdowy ofiarujacej swoj grosz tez sie liczy.
Dobre slowo z miloscia powiedziane ma tu ogromne znaczenia a modlitwa w intencji innych tez nie idzie w zapomnienie.

Pozdrawiam Uśmiech

O Krwi i Wodo, ktoras wytrysnela z Serca Jezusowego jako Zdroj Milosierdzia dla nas ufam Tobie

[Obrazek: Faustina.jpg]
15-11-2005 04:24
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Moniczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 804
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #6
 
Myślę że trzeba pamiętać o tym że już nasz czas jest ogromnym darem dla bliźniego. Czasem tym czego komuś najbardziej brakuje jest wsparcie w trudnościach, dobra rada, może nawet tylko obecnośc. To bardzo boli kiedy słyszy się w trudnej chwili że ktoś nie ma czasu albo że "nie lubi kiedy ktoś się narzuca". Tak łatwo pozbywamy się tych, którzy mają jakiś problem, bo "marudzą" - też się na tym łapię, ale staram się pamiętać o tym żeby patrzeć też na to że ta osoba naprawdę mnie potrzebuje.

[ Dodano: Wto 29 Lis, 2005 19:36 ]
Czasem nie trzeba komuś robić krzywdy (słowem, czynem) by kogoś zranić. Obojętność potrafi bardzo zaboleć. Dobre słowo to często to czego bardzo potrzeba. Przeczytałam gdzieś że obojętność może zabić. Nie wiem czy to wielka przesada...
29-11-2005 20:34
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów