ddv
Stały bywalec
Liczba postów: 1,873
Dołączył: Aug 2004
Reputacja: 0
|
No cóż - może ja coś "dołożę" ...
Cytat:Na terenie Śląska, w Bielsku-Białej, Krakowie i innych miastach Polski od kilku już lat organizowane są seminaria, kursy i inicjacje w nową metodę leczenia o egzotycznie brzmiącej nazwie Reiki. Zdarza się, że na ogłoszeniu pojawia się informacja, iż przybędzie także Wielki Mistrz Reiki, s. Mariusza Bugaj. Wiele osób płaci duże pieniądze za kilka minut wtajemniczenia w "cudowną" metodę leczenia siebie i innych. Reiki interesują się także osoby wierzące i zaangażowane w życie Kościoła. Bywa i tak, że przyjmują ją duchowni, a miejscem praktykowania są pomieszczenia przykościelne. Wiele osób w dobrej wierze zaangażowało się w coś, co wydawało im się dobre i służące człowiekowi.
Tymczasem Reiki jest ruchem religijno–uzdrowicielskim, w który katolik nie może się angażować. Taką opinię wydało zgodnie i niezależnie od siebie trzech teologów z różnych ośrodków naukowych w Polsce, zapytanych przez zainteresowanego tą sprawą biskupa. Teolog, a równocześnie znawca religii niechrześcijańskich pisze: "Można z całą pewnością stwierdzić, że nie da się pogodzić doktryny i praktyki Reiki z wiarą katolicką".
Pewne osoby mocno zaangażowane w ten ruch pytały, czy nie można traktować Reiki jedynie jako metody leczenia, odcinając się od poglądów religijnych jej twórców. Innymi słowy, chciały pozostawać w Kościele katolickim i równocześnie uzdrawiać metodą Reiki. Odpowiedź teologa wobec tak postawionego pytania była także negatywna, ponieważ w rzeczywistości praktyka i doktryna Reiki stanowią jedno. Uzdrawianie przez dotyk stanowi realizację doktryny, a sam gest dotykania związany jest w tej praktyce w sposób istotny z odwoływaniem się do sił okultystycznych, czego nie da się pogodzić z wiarą katolicką.
(...)
Po pierwsze, dostrzega się u wielu poddających się Reiki negatywne skutki w różnych sferach życia, szczególnie w sferze psychicznej (zaburzenia tak głębokie, że wymagające leczenia psychiatrycznego) i moralnej (objawiające się niedostrzeganiem grzechu w jednoznacznej pod tym względem sytuacji).
Po drugie, zastanawiają zastrzeżenia, jakie znaleźć można w swoistym kodeksie etycznym Reiki, zwłaszcza w pkt. 2 i 7. Pkt. 2. głosi: "Nie wykorzystam mojej pozycji jako Mistrz Reiki do nawiązania intymnych kontaktów seksualnych z moimi uczniami lub potrzebującymi." Pkt. 7 "Cenię moje kontakty z siłą większą niż moja, uznaję, że uzdrowienie jest czymś, co mogę dać sobie i mogę się uczyć z tej mocy, ale nigdy nie mogę jej skontrolować." Ponadto niepokoić musi, że człowiek, który przeszedł inicjację II stopnia, ma możliwości oddziaływania mentalnego. Jan Peterko przestrzega przed dokonywaniem zmian w ten sposób u osoby wbrew jej woli, jest więc możliwe oddziaływanie na sferę psychiczną człowieka bez jego zgody. Pojawia się pytanie, kto bierze odpowiedzialność za ludzi, którym przekazuje się możliwości takiego oddziaływania. Kto rozsądny decyduje się świadomie na takie możliwości penetrowania przez innych swojego wnętrza?
Zdaję sobie sprawę, że mogą być różne powody przyjęcia Reiki, niekiedy nawet bardzo szlachetne, bądź wynikające z wyczerpania innych możliwości leczenia. Trzeba jednak żyć w prawdzie i nie ulegać złudzeniom, choćby najbardziej ponętnym. Zachęcam do spokojnego, w świetle wiary, spojrzenia na całą sprawę tak przez tych, którzy sami weszli w metodę Reiki, jak i ich bliskich i znajomych.
http://sekty.net/?n_id=167
"Chrześcijaństwo w żaden sposób nie sprzeciwia się racjonalnemu myśleniu.
Wręcz przeciwnie - jest dużą pomocą w racjonalnym poznawaniu świata"
Sancte Michael Archangele,
defende nos in praelio,
(...)
|
|