YAB napisał(a):Przecież to jest to samo (OK, plus odrobina wody.
Różnica jest, wbrew pozorom, duża, ponieważ w jednym przypadku potrzebujemy pośrednictwa Kościoła [nikt sam siebie nie jest w stanie ochrzcić], a w drugim - nie potrzebujemy. W pierwszym przypadku, to Kościół decyduje, czy przyjąć nowego członka, w drugim - dar jest udzielany jakby bezpośrednio przez Ducha. O tym właśnie piszę w konferencji.
YAB napisał(a):Warte dyskusji wydaje mi się rozumienie "natchnienia" jako jednostronnego "stwórczego działania Ducha", nie zakladającego współpracy człowiek chocby na poziomie aktu przyzwolenia, aktywnej woli podjecia dialogu z Bogiem, jakiegoś rodzaju fiat...
Odkąd człowiek otrzymał rozum i wolną wolę, Bóg nigdy go już nie stwarza bez jego przyzwolenia. Bóg nie może w nas stworzyć Nowego Człowieka wbrew nam.
YAB napisał(a):Z drugiej strony prorocy ST czuli się w jakis sposób "zmuszani"
Byli bardzo energicznie przynaglani - tak jak Jonasz. Ale zawsze mogli odmówić współpracy.
YAB napisał(a):Wreszcie "charismata"... To NIE JEST coś co wynika z UPRZEDNIO danej łaski - ale jest to właśnie dar łaski per se, świadectwo czynnej obecności Ducha Świetego. Jeśli nie wierzysz, sprawdź u Dufour'a.
Etymologicznie "charis + ma = charisma", "doron + ma = dorema" itp przypadki, to rzeczownik abstrakcyjny, wyrażający skutek działania danej rzeczy.
To jest tak jak z gościem, który dostał kartę kredytową na dobrze zaopatrone konto[charis], ale nie posługuje się nią. Gdy decyduje się wreszcie nią posłużyć i za pozornie nieznaczący "kawał plastiku" nabywa np. Mercedesa - to już właśnie "charisma" - czyli "charis w działaniu". Z tym że najpierw musi być "charis", a potem "charisma".
Czasem jednak słowo "charis" wyraża przychylnośc Boga, natomiast "charisma" - konkretny sposób w jaki ta przychylność się wyraża, a to może oznaczać właśnie "otrzymanie karty kredytowej"....
Hebrajski wyraża takie relacje za pomocą formy sprawczej [hiph'il] - tu zawsze trzeba patrzeć na kontekst.
Dlatego też uznaje się wśród katolickich specjalistów od charyzmatów [np. o. Sullivan], że:
1/ na ogół są to po prostu uprzednio otrzymane dary sakramentalne, tyle że "w działaniu" ["zwyczajne" dary nadprzyrodzone]
2/ niekiedy są to jednak osobne "posłania Ducha św." [wg terminu św. Tomasza z Akwinu], to znaczy pozasakramentalne [czy raczej "ponadsakramentalne"] i jednorazowe dary Boże dla konkretnego chrześcijanina i w konkretnej sytuacji, ale zawsze budujące na uprzednio otrzymanych darach sakramentalnych ["nadzwyczajne" dary nadprzyrodzone].
KK ma tendencje używania słowa "charyzmat" jedynie do 2giego przypadku, chociaż czasem posługuje się także i do 1szego [np. "charyzmat nałożenia rąk" - por.2Tm 1,6]
W istocie sprawy terminologiczne nie są łatwe do rozstrzygnięcia i różni autorzy [nawet katoliccy] mogą to różnie ujmować.
Natomiast katolicka Odnowa powinna bardzo dbać przynajmniej o taką jasność terminologiczną, jakiej dopracowały się "dokumenty z Malines".