Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 0 Głosów - 0 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Małżeństwo? dlaczego? po co?
Autor Wiadomość
kasiaa Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 80
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #16
 
Cytat:Susane napisał/a:
Wyobrażam być bliżej Boga żyjąc w samotności (nawet tej niekonsekrowanej) niż w małzeństwie.
Myślę sobie ze po prostu się boisz małżeństwa.Boisz się zakochać bo możesz w swoim związku powielać zachowania swoich rodziców.Jeśli będziesz się pytała o swoją drogę o swoje powołanie na 100% otrzymasz odpowiedz.
Myślę sobie że marzysz o życiu samotnym bo taka sytuacja jest Ci na rękę.Zapytaj się Jezusa co On ma Ci do powiedzenia na ten temat.
To jest moje zdanie ale mogę się mylić
15-01-2006 23:58
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #17
 
Susane napisał(a):Źródłem najgłębszego mojego zranienia jest sytuacja w domu rodzinnym , to jak odnosili się i traktowali mnie rodzice w czasie dzieciństwa , młodości i obecnie. To nie np. opinie wyrażane na forach dyskusyjnych ale własni rodzice czynili najwiecej problemów w moim pragnieniu pogłębiania swojej wiary i życia wiarą na codzień.
W takiej sytuacji nie wiem po co małżeństwo, nie wyobrażam siebie na takiej drodze byc szcześliwą i osiągnięcia pełni życia i radości. Wyobrażam być bliżej Boga żyjąc w samotności (nawet tej niekonsekrowanej) niż w małzeństwie.

Nie sposób nie zgodzić się z Kasią.
To że boisz sie małżeństwa to daje się zauwazyć,boisz sie,że będziesz powielać ich błędy,że będziesz postępować podobnie jak oni z tobą. A może czas im o tym powiedzieć, może czas powiedzieć im,jak bardzo cie ranili, jak niszczyli twoje zycie, tylko razem z tymi żalami warto poprosić ich o wybaczenie,że mówiąc im to ranisz ich,ale że jest to dobre rozwiązanie niż żyć w sądach do swoich rodziców. Myślę,że powinnaś to zrobić - o ile rodzice jeszcze żyją? - później możesz nie mieć tej okazji,aby im o tym powiedzieć. Wypadało by zacząć żyć na swój rachunek i układac sobie zycie,ale za nim to nastąpi, trzeba także prosić Boga o światło na swoje powołanie. Jesli ci jednak zależy na tym,aby być blisko Boga, to warto się zastanowić, do czego doprowadziło by cię takie życie w samotności, bo czesto takie życie prowadzi do różnych fobii. Człowiek realizuje wole Bożą najczęściej będąc powołanym do sakramentów: małżeństwa lub kapłaństwa, w przypadku kobiet - życia zakonnego.
Możesz próbować żyć w stanie bezżenności,ale trzeba naprawdę uważać,aby nie wejść w poważne grzechy. Gdybys zdecydowała sie na takie życie, nie pozostawało by ci nic innego,jak modlić się cały czas o to,aby Bóg ci pomógł zachować czystość. Inaczej wejście w grzech to kwestia czasu.
Zachowanie czystości dla Oblubieńca jakim jest Chrystus jest ogromnym darem łaski,ale i sporym wyzwaniem dla kobiety,czy wierzysz w to,że podołasz temu wyzwaniu?
Zastanów się nad tym i módl się o światło na swoje powołanie, bo może Bóg przeznaczył dla ciebie właśnie sakrament małżeństwa, a może tez zycie zakonne, dlatego jest to tak ważne,aby rozeznać co jest wolą Bożą, do czego Bóg cię powołuje?

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
21-01-2006 00:41
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Helmutt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,815
Dołączył: Dec 2005
Reputacja: 0
Post: #18
 
Susane napisał(a):Źródłem najgłębszego mojego zranienia jest sytuacja w domu rodzinnym , to jak odnosili się i traktowali mnie rodzice w czasie dzieciństwa , młodości i obecnie. To nie np. opinie wyrażane na forach dyskusyjnych ale własni rodzice czynili najwiecej problemów w moim pragnieniu pogłębiania swojej wiary i życia wiarą na codzień.
W takiej sytuacji nie wiem po co małżeństwo, nie wyobrażam siebie na takiej drodze byc szcześliwą i osiągnięcia pełni życia i radości. Wyobrażam być bliżej Boga żyjąc w samotności (nawet tej niekonsekrowanej) niż w małzeństwie.
Moi rodzice bez przerwy na siebie "warczeli". Ojciec w dodatku był alkoholikiem i co jakis czas fundował nam takie małe domowe "piekiełko". Na szczęście to już się skończyło, a stary przebywa dleko ode mnie - jakieś 5 metrów liczac w pionie.
Dlatego ja TWARDO powiedziałem sobie, że moja rodzina będzie szczęśliwa za wszelką cenę, że nie będę krzywdził swojej żony, dzieci.... I staram się tego nie robić - naprawdę się staram. Nigdy nie mówiłem - "ja nie założę rodziny bo moi rodzice się nie kochali (matka wyszła za ojca z litości, jak się dowiedziałem w wieku 20 lat)" - Ty też tak nie możesz twierdzić. Kto powiedział, że w Twoim przypadku MA BYĆ tak samo? Skąd wiesz? . Chcesz iść do zakonu - spróbuj, od tego są nowicjaty - ale ja Ci mówię - nie znajdziesz tam szczęścia, nie TY.

Oto słowo Darth Helmutha.

To pisałem ja - Helmutt fan Disco-Polo, który nie chodzi na Odnowę w Duchu Świętym i jeszcze żyje (ale dziwy co?).
26-01-2006 15:14
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #19
 
DARTH_HELMUTH napisał(a):Kto powiedział, że w Twoim przypadku MA BYĆ tak samo? Skąd wiesz?

Bo niestety my mówimy swoje, a psychika robi swoje. Nie mówię, że tak jest w każdym przypadku, ale niestety pewne schematy wyniesione z naszych rodzin mają tendencję do powtarzania się w rodzinach założonych przez nas. Widzę to po moim ojcu. Przeniósł dokładnie te same zachowania, których dopuszczał się jego ojciec.
Jeśli starasz się za wszelką cene nie potarzać błędów swoich rodziców, to chyba dobrze. Niemniej wielu, mimo starań nie unikniesz. Starałeś się kiedyś dobrze i dokładnie przypatrzeć się samemu sobie? Swojemu zachowaniu? To dużo daje. Zrób tak kiedyś, a zobaczysz ile zachowań zupełnie nieświadomie czasami, powtarzasz po swoich rodzicach.

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
26-01-2006 15:25
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Helmutt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,815
Dołączył: Dec 2005
Reputacja: 0
Post: #20
 
Offca napisał(a):
DARTH_HELMUTH napisał(a):Kto powiedział, że w Twoim przypadku MA BYĆ tak samo? Skąd wiesz?

Bo niestety my mówimy swoje, a psychika robi swoje. Nie mówię, że tak jest w każdym przypadku, ale niestety pewne schematy wyniesione z naszych rodzin mają tendencję do powtarzania się w rodzinach założonych przez nas. Widzę to po moim ojcu. Przeniósł dokładnie te same zachowania, których dopuszczał się jego ojciec.
Jeśli starasz się za wszelką cene nie potarzać błędów swoich rodziców, to chyba dobrze. Niemniej wielu, mimo starań nie unikniesz. Starałeś się kiedyś dobrze i dokładnie przypatrzeć się samemu sobie? Swojemu zachowaniu? To dużo daje. Zrób tak kiedyś, a zobaczysz ile zachowań zupełnie nieświadomie czasami, powtarzasz po swoich rodzicach.
Oczywiście masz w pełni rację. Zauważ, że napisałem "staram się". Bardzo często przypatruję się sobie "z boku" - dzięki temu pewne zachowania (jakie odziedziczyłem po "starym") już wykorzeniłem. Niestety - zycie to ciągła praca nad sobą, z nieba nam nic nie spadnie, musimy sobie sami radzić - tak aby nie krzywdzić najbliższych. A rodzina to wartość nadrzędna - największa w życiu, przynajmniej dla mnie.
Ale z drugiej strony nie wolno stawać na przegranej pozycji na samym początku. "nie uda się", "ja nie mam szans" - po co tak pleść od rzeczy?
Wiem, najłatwiej jest powiedzieć "moi starzy się żarli, więc ja nie będę zakładał rodziny bo NA PEWNO będzie tak samo", pójśc do jakiegoś "więziennego" zakonu i zmarnować życie. Jasne. Bo tam za mnie pomyslą, dadzą mi jedzenie i ciuchy. Tak najprościej...
Nad psychiką, swoimi zachowaniami trzeba ciągle pracować, szczególnie jesli ma się tak trudny charakter jak ja na przykład. Wystarczy sobie ustalic twarde, nieprzekraczalne zasady np "nigdy nie zdradzę zony", "nigdy jej nie uderzę", "nigdy jej nie okłamię" - i po prostu je wprowadzać w zycie.
To tyle co taki wstrętny odstepca ma do powiedzenia..... :/

To pisałem ja - Helmutt fan Disco-Polo, który nie chodzi na Odnowę w Duchu Świętym i jeszcze żyje (ale dziwy co?).
27-01-2006 07:36
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Moniczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 804
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #21
 
DARTH_HELMUTH napisał(a):[To tyle co taki wstrętny odstepca ma do powiedzenia..... :/

Wcale nie jesteś wstrętnym odstępcą.

A dla tego co napisałeś w tym temacie masz ode mnie brawa i "pomógł" =D> =D> =D>

... Chrystus jest moc? Bo?? i m?dro?ci? Bo??, to ten, kto nie zna Pisma, nie zna mocy Boga ani Jego mi?o?ci: Nieznajomo?? Pisma ?wi?tego jest nieznajomo?ci? Chrystusa."

?w. Hieronim
27-01-2006 11:42
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Helmutt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,815
Dołączył: Dec 2005
Reputacja: 0
Post: #22
 
Moniczka napisał(a):
DARTH_HELMUTH napisał(a):[To tyle co taki wstrętny odstepca ma do powiedzenia..... :/

Wcale nie jesteś wstrętnym odstępcą.

A dla tego co napisałeś w tym temacie masz ode mnie brawa i "pomógł" =D> =D> =D>
DANKE SZYN (jak to mawiamy my, kolejarze).
Chociaż Ty jedna mnie doceniasz Oczko

To pisałem ja - Helmutt fan Disco-Polo, który nie chodzi na Odnowę w Duchu Świętym i jeszcze żyje (ale dziwy co?).
27-01-2006 12:02
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Offca Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 6,619
Dołączył: Sep 2004
Reputacja: 0
Post: #23
 
Ja także, a wiesz dlaczego? Dlatego, że jesteś chyba pierwszą osobą którą pozanałam i która w ogóle w Boga nie wierząc, wyznaje niemal identyczne zasady (no w tym wypadku chyba nawet identyczne), co my, chrześcijanie. Gratuluję Ci tej postawy. Niestety dla wielu moich znajomych, którzy od Boga odeszli, takie wartości są na baaaardzo odległym miejscu. A na pierwszym? Forsa i żeby tylko mi było dobrze :| Ale spotykam takiego człowieka jak Ty i miło się zaskakuję Uśmiech
Powiem Ci, że mimo moich wad i trudnego charakteru (który nota bene też po ojcu odziedziczyłam) też staram się nad sobą jakoś pracować. Raz lepiej, raz gorzej. Póki co do małżeństwa mi pewnie jeszcze bardzo daleko, ale swej postawy nawet w małżeństwie nie mam zamairu zmieniać. Szacunek w małżeństwie to podstawa. Bez tego ani rusz. Wychodzę z takiego założenia, że jeśli ktoś chce zdradzić współmałżonka, uderzyć, okłamać, poniżyć, to najpierw powinien sam się zastanowić, czy chciałby sam być zdradzony, okłamywany, bity i poniewierany...

[Obrazek: e48477fab7.png]

[Obrazek: 30e8538467.png]

Nigdy nie postanawiaj nic nie robi? tylko dlatego, ?e mo?esz zrobi? bardzo ma?o. Rób co mo?esz.
27-01-2006 19:26
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Helmutt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,815
Dołączył: Dec 2005
Reputacja: 0
Post: #24
 
Tak, jest tak jak mówisz. Wiele osób cehcuje egozim, egocentryzm. A w rodzinie nie jest to dobre. Małżeństwo, rodzina - to ciągłe uczenie się życia z drugim człowiekiem - bardzo mi się podoba w ceremonii katolickeigo ślubu jedno zdanie "oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci" (czy cos podobnie). Dla mnie małżeństwo jest właśnie takim układem na całe życie, sęk w tym, że wiele ludzi bierze ślub nie przemyslawszy tego. Ślub bierze się bo była "wpadka", bo taka moda czy też (autentyk) "bo nie mam co w domu robić". Dodatkowo sprzyjają takim poglądom media, w któych aż roi się od przypadkowych ślubów i rozwodów (weźmy choćby najpopularniejsze polskie "ciągutki" takie jak "Klan" czy "Na dobre...").
Nie twierdzę oczywiście, że rozwód w KAŻDYM PRZYPADKU jest godny potępienia - w przypadku jakichś patologii w rodzinie wg mnie jest wskazany. Dużo złego czynią tutaj też niektórzy kapłani, którzy gdy kobieta podczas spowiedzi się skarży, że mąż katuje ją i dzieci, mówią "musisz sama nieść swój krzyż i nie wolno ci go zostawić".
Tylko tutaj akurat przyadłoby się jeszcze zmienić ludzką mentalność, a to już bardzo trudne...

To pisałem ja - Helmutt fan Disco-Polo, który nie chodzi na Odnowę w Duchu Świętym i jeszcze żyje (ale dziwy co?).
30-01-2006 08:38
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Moniczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 804
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #25
 
DARTH_HELMUTH napisał(a):Dużo złego czynią tutaj też niektórzy kapłani, którzy gdy kobieta podczas spowiedzi się skarży, że mąż katuje ją i dzieci, mówią "musisz sama nieść swój krzyż i nie wolno ci go zostawić".

Zgadzam się. Niestety tak bywa...

Ale - na szczęście - są jeszcze mądrzy kapłani którzy pamiętają o instytucji separacji. Bo przecież narażanie sibie samej i włąsnych dzieci na śmierć ze strony "ojca rodziny" jest złem wobec samej siebie i dzieci...

... Chrystus jest moc? Bo?? i m?dro?ci? Bo??, to ten, kto nie zna Pisma, nie zna mocy Boga ani Jego mi?o?ci: Nieznajomo?? Pisma ?wi?tego jest nieznajomo?ci? Chrystusa."

?w. Hieronim
30-01-2006 12:07
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Helmutt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,815
Dołączył: Dec 2005
Reputacja: 0
Post: #26
 
Moniczka napisał(a):
DARTH_HELMUTH napisał(a):Dużo złego czynią tutaj też niektórzy kapłani, którzy gdy kobieta podczas spowiedzi się skarży, że mąż katuje ją i dzieci, mówią "musisz sama nieść swój krzyż i nie wolno ci go zostawić".

Zgadzam się. Niestety tak bywa...

Ale - na szczęście - są jeszcze mądrzy kapłani którzy pamiętają o instytucji separacji. Bo przecież narażanie sibie samej i włąsnych dzieci na śmierć ze strony "ojca rodziny" jest złem wobec samej siebie i dzieci...
Dodam jeszcze, że do dziś pokutuje w prymitywnych środowiskach powiedzenie "jak bije to kocha" Smutny
Także niektóre matki, zamiast pomóc katowanym przez mężów córkom, same jeszcze się na nich wyżywają krzycząc "Ty zdziro! Jak cię bija znaczy ma powód! Co bóg złączył nie wolno ci rodzielić!" i podobne. To smutne.
Najgorszy typ mężczyzny to damski bokser.

To pisałem ja - Helmutt fan Disco-Polo, który nie chodzi na Odnowę w Duchu Świętym i jeszcze żyje (ale dziwy co?).
30-01-2006 13:23
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Moniczka Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 804
Dołączył: Jul 2005
Reputacja: 0
Post: #27
 
DARTH_HELMUTH napisał(a):[Dodam jeszcze, że do dziś pokutuje w prymitywnych środowiskach powiedzenie "jak bije to kocha" Smutny
Także niektóre matki, zamiast pomóc katowanym przez mężów córkom, same jeszcze się na nich wyżywają krzycząc "Ty zdziro! Jak cię bija znaczy ma powód! Co bóg złączył nie wolno ci rodzielić!" i podobne. To smutne.
Najgorszy typ mężczyzny to damski bokser.

U mnie był podobny przypadek, choć nie znam szczegółów... Matka wygoniła córkę i kazała jej wracać do męża... a dziewczyna popełniła samobójstwo.

Niestety, muszę przyznać że to wynika właśnie z takiego rozumienia małżeństwa jakie jest dość popularne wśród katolików...

Wiadomo, miłość do samej śmierci... Nie oczuszczę aż do smierci... Ale jeśli któś mnie krzywdzi, to dla jego dobra właśnie trzeba się odseparować (nie mówię"rozwód" ale "separacja") żeby się opamiętał... a i o siebie trzeba dbać... Mam go kochać do samej śmierci, dobrze, ale czy pozwalanie się katować jest wyrazem miłości??

... Chrystus jest moc? Bo?? i m?dro?ci? Bo??, to ten, kto nie zna Pisma, nie zna mocy Boga ani Jego mi?o?ci: Nieznajomo?? Pisma ?wi?tego jest nieznajomo?ci? Chrystusa."

?w. Hieronim
30-01-2006 13:33
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Anonymous
Unregistered

 
Post: #28
 
DARTH_HELMUTH napisał(a):Najgorszy typ mężczyzny to damski bokser.

O ! To damski bokser jet mężczyzną? Nie powiedziałbym...

Nawet powiem więcej : nie zgadzam się.
30-01-2006 13:50
Odpowiedz cytując ten post
Helmutt Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 2,815
Dołączył: Dec 2005
Reputacja: 0
Post: #29
 
semper_malus napisał(a):
DARTH_HELMUTH napisał(a):Najgorszy typ mężczyzny to damski bokser.

O ! To damski bokser jet mężczyzną? Nie powiedziałbym...

Nawet powiem więcej : nie zgadzam się.
Ech wybacz zagalopowałem się. To nie mężczyzna - to coś gorszego.

Edytowany: msg

To pisałem ja - Helmutt fan Disco-Polo, który nie chodzi na Odnowę w Duchu Świętym i jeszcze żyje (ale dziwy co?).
30-01-2006 14:59
Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
TOMASZ32-SANCTI Offline
Stały bywalec
*****

Liczba postów: 4,220
Dołączył: Aug 2005
Reputacja: 0
Post: #30
 
Moniczka napisał(a):
DARTH_HELMUTH napisał(a):[Dodam jeszcze, że do dziś pokutuje w prymitywnych środowiskach powiedzenie "jak bije to kocha" Smutny
Także niektóre matki, zamiast pomóc katowanym przez mężów córkom, same jeszcze się na nich wyżywają krzycząc "Ty zdziro! Jak cię bija znaczy ma powód! Co bóg złączył nie wolno ci rodzielić!" i podobne. To smutne.
Najgorszy typ mężczyzny to damski bokser.

U mnie był podobny przypadek, choć nie znam szczegółów... Matka wygoniła córkę i kazała jej wracać do męża... a dziewczyna popełniła samobójstwo.

Niestety, muszę przyznać że to wynika właśnie z takiego rozumienia małżeństwa jakie jest dość popularne wśród katolików...

Wiadomo, miłość do samej śmierci... Nie oczuszczę aż do smierci... Ale jeśli któś mnie krzywdzi, to dla jego dobra właśnie trzeba się odseparować (nie mówię"rozwód" ale "separacja") żeby się opamiętał... a i o siebie trzeba dbać... Mam go kochać do samej śmierci, dobrze, ale czy pozwalanie się katować jest wyrazem miłości??

Matka bardzo słusznie zrobiła,że wygoniła córke do męża,ponieważ tam jest jej miejsce. To ze popełniła samobójstwo świadczy o tym,że to małżeństwo nie opierało swojego związku na Bogu.
Ale także pokazuje, jak słusznie zauważyłaś,że ludzie rzeczywiście błędnie rozumieja czym jest małżeństwo.

Czym innym jest małżeństwo a czym innym jest związek niesakramentalny i z tego trzeba zdawać sobie sprawę, za nim pomyślimy o sakramencie małżeństwa. Sakrament małżeństwa to przysięga przed Bogiem i jest ona nierozerwalna, tym bardziej z takich powodów jakie przedstawiłaś. Bóg jest w stanie leczyc takie małżeństwo, w którym są takie chore sytuacje, ale trzeba opierać swoje życie na Bogu a nie na sobie. Po zatym o trwałość związku trzeba sie troszczyć od samego poczatku, czyli od zawarcia sakramentu. I od tego momentu trzeba budować swoje małżeństwo na Bogu, tak aby ten sakramentalny związek miał naprawdę mocny fundament jakim jest Jezus Chrystus.

Dlatego tłumaczenia w przypadku sakramentalnych związków są zbędne. Miejsce żony jest przy mężu, a męża przy żonie.
Ucieczka pod skrzydła mamy nie jest w tym przypadku rozwiązaniem.
Od momentu wyfrunięcia z domu i połączenia się z osobą,z którą się zdecydowało dzielic życie, przysięgając przed Bogiem,że będzie się z osobą na dobre i złe,aż do śmierci, kończy się życie pod skrzydłami rodziców.

W związkach niesakramentalnych wygląda to inaczej, ponieważ taki związek jest oparty na sprawach bardziej formalno-prawnych.

Tak więc zastanówmy się wcześniej nad swoimi decyzjami przy planowaniu życia z wybraną osobą, tak aby nie robić sobie z sakramentu małżeństwa żartów, bo to nie jest obiekt do żartowania z niego. Małżeństwo to poważne wywzwanie związane z nierozerwalną przysiegą przed Bogiem. To tak piszę,aby później nie narzekać na sytuacje, jakie przychodzą w życiu małżeńskim,często bardzo trudne,naznaczone cierpieniem. Ale jesli swój związek ludzie opierają na Bogu, to nawet w trudnych sytuacjach Bóg może byc obecny i wyprowadzić lub leczyc takie związki. Bóg zna bowiem wartość rodziny.

Pozdrawiam

TOMASZ32 --> VIA AD DEUM
"Nieustannie nosząc w naszym ciele umieranie Jezusa,aby także objawiło sie w nas Jego zmartwychwstanie."
02-02-2006 18:34
Odwiedź stronę użytkownika Znajdź wszystkie posty użytkownika Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Wróć do góryWróć do forów