Chciałbym się ustosunkować trochę do żarliwych postów obu panów.
Ale materiału jest tak dużo, że może po troszku.
Cytat:W Islamie dużo większy nacisk kładzie się na działalność w celu nawracania, na poszerzenie ilości wiernych, ekspansję wyznaniową.
Pozwolę sobie nie zgodzić się. Chrześcijaństwo z natury rzeczy jest nastawione na głoszenie. Fakt, że do niedawna w Kościele funkcjonował model "parafii zachowawczej" to prawda- Pod sformułowaniem zachowawczy model, rozumiem taką parafię, która "katechizuje" tylko tych co w niej są, by nie odchodzili. Aby zachować, powiedzmy stan ilościowy czy umocnić wiarę. (trochę niezręcznie to wyszło, ale chodzi mi o ukazanie tylko pewnego mechanizmu). Ale i w tym modelu zachowawczym, zawsze było działanie wprawdzie marginalne, ale jednak misyjne. Z tym że za teren misyjny uważano Afrykę, Azję, czy jakieś wyspy. To chyba jasne. Misje polegały głównie na działalności charytatywnej i poniekąd przy okazji prowadzono działalność prozelicką (?!? - czy aby dobre słowo?)
"Normalni" parafianie co najwyżej pomagali finansowo misjom. Natomiast działalność duszpasterska była skierowana głównie do ludzi i tak już będących w Kościele. I było wszystko O.K gdy istniało środowisko, umownie nazwijmy je "chrystianitas" tzn środowisko w którym podstawowe przesłania i zamierzenia, mentalność itp były przesiąknięte duchem chrześcijańskim i warunkowały określone zachowania. Ów model zachowawczy spełniał swoje zadanie.
Ale na początku historii chrześcijaństwa owego środowiska nie było. Było pogańskie.
Każdy chrześcijanin z racji swego chrztu pełnił (lub może lepiej posiadał godnosci): królewską, kapłańską i prorocką. Nas tu interesuje funkcja prorocka, czyli: każdy był zobligowany do głoszenia Dobrej Nowiny pogańskiemu światu. I dlatego chrześcijaństwo rozwijało się w sposób ekspansywny, ale pokojowy, tzn poprzez głoszenie faktyczne i głoszenie swoim życiem, wyborami, postawami swojej wiary. Stawali się oni wtedy pewnym znakiem zapytania dla otaczającego ich świata. Czemu oni tak czynią? (tu proponuję lekturę Listu do Diogeneta)
Coś w nich było takiego że stawali się jakby magnesem dla ludzi żyjących inaczej. I powoli ludzie ci stawali się chrześcijanami itd. Taki model chrześcijaństwa nazywa się misyjne. W jego wyniku wykształciło się środowisko chrystianitas. I powoli chrześcijaństwo z modelu misyjnego przekształciło się w zachowawczy.
Potem nastąpiły pewne procesy, które spowodowały że chrześcijanie powoli, mimo deklaracji wiary i przynależności do Kościoła, praktycznie zaczęli przestawać żyć wartościami chrześciajńskimi i chrystianitas się generalnie rozpadła. I znowu nastąpiła potrzeba powrotu do modelu misyjnego, i coraz więcej proboszczów, biskupów to sobie uświadamia. To że ów model zachowawczy nie ma racji bytu. I zaklinania w rodzaju - u nas to ludzie jeszcze chodzą do Kościoła- nic nie da. Choćby ze względu na to słowo "jeszcze". Za kilka lat będzie u nas środowiskowa Francja.
Ci hierarchowie (proboszczowie też) co dostrzegli ów proces, otworzyli się na powstające jak grzyby po deszczu, różne ruchy i wspólnoty eklezjalne generalnie ukierunkowane misyjnie. To świeccy dzisiaj najwięcej ludzi zaczynają przyprowadzać do Kościoła, w przeróżny sposób.
Stąd też uważam owo zdanie: Drizzta za fałszywe. Chrześcijaństwo jest z założenia ekspansywne być może w sposób o wiele większy niż Islam. Tyle że chrześcijaństwo robi to w inny sposób. Powiedzmy metodą pokojową.
Islam natomiast dokonuje ekspansji militarnej, siłowej - wliczam w to też ruchy migracyjne i rozrodczość. To też jest swego rodzaju ekspansja siłowa. Po prostu, nawet jeśli zmusi się niemuzułmanina by wyznał formułę wiary w Allacha, natychmiast staje się muzułmaninem podległym szariatowi. I taka jest od początku ich filozofia ekspansji.
Oczywiście procesy te są o wiele bardziej skomlikowane, Ja usiłowałem tylko z grubsza naszkicować jedla ogólnego zrozumienia pewnych mechanizmów, bys zrozumiał czemu twierdzę iż zarówno chrześcijaństwo czy Islam sa w takim samym stopniu ekspansywne, tyle że w całkiem inny sposób.
Cytat:Tak więc postępujący w kulturze zachodniej ateizm (czy czasem nawet anty-teizm) jest, paradoksalnie, jednym z lepszych "korków" przez zalaniem nas przez kulturę islamską.
Chyba też nie, poniewaz natura nie znosi prózni, a człowiek jest z natury bardzo religijny, cokolwiek by pod tym pojęciem nie rozumieć.
I jeśli zabrać ją ludziom (religię), to powstała próżnia natychmiast wessie coś nowego. I w zblazowanej relatywistycznie Europie tym czymś nowym jest właśnie Islam.